Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zbiórka tekstów, którymi można przekonywać innych...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> JKM Media, wydarzenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fenix
Gość






PostWysłany: Pon 15:12, 30 Lip 2007    Temat postu: Zbiórka tekstów, którymi można przekonywać innych...

Chciałbym stworzyć wątek, gdzie moglibyśmy
wklejać teksty typowo wolnościowe, które - Waszym
zdaniem - mogą przekonać tych niezdecydowanych
do UPR i wolności gospodarczej. Zebrane teksty
można by wklejać na przykład na różnego rodzaju forach,
a także drukować i dawać znajomym. Co Wy na to?

MOJA PROPOZYCJA

Cytat:

Składki na ZUS - darowizna na Zakład Utylizacji Staruszków

Zobaczmy więc, na czym polega „dobro­dziejstwo powszechnego ubezpieczenia".


Średnie zarobki w Polsce wg GUS to: 2415 zł.

Narzut na ZUS (składka) wynosi 25,8%, z czego 19,52% na same emerytury, czyli 471,41 zł miesięcznie.

Odkładamy to do banku na skromne 4% przy założeniu braku inflacji. Co oznacza, że rocznie odłożymy 5656,90 zł.

Warto zauważyć, że jest to suma zaniżona! W rzeczywi­stości po roku mielibyśmy już naliczone procenty od pierw­szej wpłaty, która leży 11 miesięcy, drugiej, która leży 10 itd. - ale pomijamy to!!!

Istnieje prosty wzór na obliczenie procentu składanego. Zawiera on jednak potęgowanie, które nie wszystkie kalkula­torki wykonują - a poza tym ci, którzy nie pamiętają arytmetyki, mogą posądzać o jakieś oszu­stwo. Doliczenie 4% jest to jednak po prostu pomnożenie przez 1,04. Mnożymy - i otrzymujemy: 5883,17 zł.

Z rocznych wpłat jedna leży 39 lat - ostatnia tylko rok. Trzeba to do siebie pododawać. Kolejno mnożymy składkę przez 1,04 - i te wyniki pododawać.

Ostatnia składka, leżąca tylko 1 rok zarobiła 5883,17 zł,

po 2 latach składka zarobiła: 6118,50 zł,

itd...

a składka, która leżała w banku 39 lat, zarobiła 26 114,30 zł.

Sumujemy składki ze wszystkich lat: 531 892,56 zł.

Liczba ta jest, przypominam, zaniżona - i to podwójnie. Jak obliczył fachowy bankowiec, przy uwzględnieniu ostatniich da­nych o średnich zarobkach oraz doliczaniu odsetek co miesiąc (co właśnie stosowane jest w bankach) właściwa suma po 39 latach to 583589 zł. Ponadto ludzie (nawet po studiach i kobiety) pracują dłużej niż 40 lat (65-19=46, 65-24=41, 60-19=41; tylko kobiety po studiach pracują krócej: 60-24=36.

Przechodzimy na emeryturę, przestajemy wpłacać do ban­ku, zaczynamy, jako rentierzy, żyć z odsetek.

531 892,56 x 4% = 21 275,70 zł

czyli miesięcznie: 21 275,70 zł : 12 = 1772,98 zł.

Tymczasem średnia emerytura wg GUS to: 1193,74 zł.

Teraz wiadomo, dlaczego ta Czerwona Hołota narzuca nam przymus emerytalny?

Nie, jeszcze nie rozumiecie! Nie pamiętacie bo­wiem, że po najdłuższym życiu z tego kapitału przeszedłby on w całości na dzieci i wnuki ubezpieczonego. A gdzie podziewają się pieniądze po śmierci człowieka, który całe życie płacił składki na ZUS?

Ale w dalszym ciągu nie rozumiecie ogromu tego wyzysku. Otóż połowa (no dobrze: 47%) mężczyzn umiera przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Gdzie są ich pieniądze?

„Kto przemocą lub podstępem doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mienien podlega karze więzienia od 6 miesięcy do 5 lat"

Kodeks Karny - w wersji obowiązującej, gdy uchwalano ustawę o ubezpieczeniach
Żródło: Najwyższy Czas

dnia 20 września 2005

[link widoczny dla zalogowanych]


Dziwne, że nieprzyklejone. Question Yelonek
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Gość






PostWysłany: Wto 10:27, 31 Lip 2007    Temat postu:

ROZMOWA Mart Laar, dwukrotny premier Estonii i zdobywca Nagrody Miltona Friedmana, o reformach ekonomicznych
źródło: [link widoczny dla zalogowanych]

Wiem, jak się robi gospodarczy cud

Rz: Jeśli chce się zobaczyć, jak w praktyce wygląda zastosowanie rozwiązań gospodarczych proponowanych przez prof. Miltona Friedmana, trzeba odwiedzić Estonię - przekonują niektórzy ekonomiści. Gdybym się wybrał, co bym zobaczył?

Mart Laar: - Kraj, który świetnie się rozwija, i gdyby nie tabliczki z napisem Eesti, mógłby pan pomyśleć, że znajduje się w jakimś wysoko rozwiniętym państwie Europy Zachodniej. Żeby zobaczyć, jaki postęp naprawdę uczyniła Estonia, powinien pan nas odwiedzić również na początku lat 90. Dopiero wówczas można dostrzec owoce rewolucji, jaka miała tu miejsce.

We wstępie do swojej książki "Estoński cud" pisze pan, że gdy w 1992 r. Estonia odzyskiwała niepodległość, jej gospodarka była niemal całkowicie zależna od Rosji, inflacja wynosiła ponad 1000 proc. Dziś Estonia nazywana jest gospodarczą perłą Bałtyku.

Zabrzmi to dziwnie, ale sprawiły to otwarte serca ludzkie i potworna chęć zmian. Przemiana zawsze musi się dokonać w umysłach i sercach ludzi, jeśli tam nie nastąpią, żadne zmiany - ani prawne, ani polityczne - nie przyniosą pożądanych efektów. Patrząc na Estonię u progu niepodległości, trudno było być optymistą: 30 proc. populacji zamordował lub wysiedlił okupant, gospodarka była w stanie rozkładu, a nieliczne dochodowe jej gałęzie zostały przejęte przez funkcjonariuszy KGB, którzy z naszych oprawców nagle chcieli się przemienić w kapitalistów. We wrześniu 1992 r. zwyciężyła jednak nadzieja. Estończycy powierzyli władzę ekipie, którą światowe media z miejsca zaczęły określać mianem New Kids From the Block. Określenie to wzięło się stąd, że stając na czele rządu, miałem ledwie 32 lata, a i tak byłem jednym z najstarszych członków gabinetu. Mój minister finansów miał 26 lat, a minister spraw zagranicznych 27. Gdy po raz pierwszy udaliśmy się na spotkanie państw OBWE w Wiedniu, mieliśmy problemy z wejściem na salę obrad, gdyż ochrona stwierdziła, że do hotelu mają wstęp tylko delegacje rządowe. Głosując na młodych ludzi, Estończycy odrzucili przeszłość, wybierając radykalne zmiany. Mój rząd prezentował jasną filozofię. Aby przejść rozpadlinę, nie grzęznąc w niej coraz głębiej, trzeba zrobić wielki skok. Byliśmy młodzi, zbuntowani. Nie chcieliśmy słuchać rad ekspertów, którzy mówili, że taki skok nas pogrąży. Ze wszystkich stron słyszeliśmy tylko krytykę. Im było jej więcej, tym bardziej parliśmy do przodu. Z planem działania i z bożą pomocą przeskoczyliśmy.

A konkretnie, na czym polegał ten skok?

Estonia u progu niepodległości była przeżarta wpływami sowieckiej agentury. Korupcja była zjawiskiem codziennym, cały sektor bankowy był opanowany przez KGB. Nie da się zbudować silnej gospodarki bez zniszczenia układu powiązań między służbami specjalnymi, polityką a gospodarką. Do końca 1992 roku doprowadziłem więc do bankructwa trzy największe banki w Estonii, co było jasnym sygnałem dla "inwestorów" z Rosji, że brudne pieniądze nie są u nas dłużej mile widziane. Oczywiście działania podjęte przez mój gabinet nie cieszyły się poparciem społecznym, ale nie było innego wyjścia. Gdybyśmy wówczas nie dokonali przecięcia tych wpływów, najpewniej nie udałoby nam się to już nigdy. Na skutek tych bankructw straciłem również swoje osobiste oszczędności, lecz oczyszczenie gospodarki było priorytetem. Następnie zabraliśmy się do czyszczenia prawa. Powstawały ustawy, zmienialiśmy kulawe prawo, Estonia zaczęła się rozwijać.

Jako pierwsze państwo w Europie i trzecie na świecie wprowadziliście podatek liniowy od dochodów obywateli. W Polsce mało brakowało, a też mielibyśmy tylko jedną stawkę. Jakie skutki przyniosło gospodarce estońskiej to rozwiązanie?

Gdy 13 lat temu wprowadzaliśmy radykalną reformę podatkową, bardzo wiele ważnych osób i instytucji odradzało nam torozwiązanie, m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Wyszliśmy jednak z założenia, że nie wolno karać ludzi bardziej przedsiębiorczych większymi obciążeniami podatkowymi, bo przecież to dzięki ich pomysłom i kolejnym przedsięwzięciom powstawały nowe miejsca pracy oraz produkowane były dobra, które mogły być eksportowane na Zachód. Oczywiście wprowadzenie podatku liniowego na niewiele by się zdało, gdyby nie równoczesne ogłoszenie ustawowego zakazu istnienia deficytu budżetowego, a także wprowadzenie rządów prawa, które ograniczyły wpływ polityków i urzędników na gospodarkę. Jeśli chodzi o skutki, powiem krótko: w pierwszym roku po wprowadzeniu podatku liniowego dochody budżetu państwa były o 30 proc. wyższe, niż zakładaliśmy w najbardziej optymistycznych prognozach. Nie wiem zatem, czy zmiana ordynacji podatkowej spowodowałaby wzrost gospodarczy. W Estonii reformy były kompleksowe. Wszystko razem ze sobą zagrało i dlatego gospodarka ruszyła.

W Polsce dyskusja na temat podatku liniowego toczy się już wiele lat. Przeciwnicy tego rozwiązania uważają, żenasi na taki podatek nie stać. Że pogłębi rozwarstwienie społeczne, podzieli kraj na biednych i bogatych. Pozytywnym przykładem jest pana kraj, ale przeciwnicy ripostują - to mały kraj, więc nie ma prostego przełożenia.

ydaje mi się, że ta dyskusja toczy się nie tylko w Polsce, lecz niemal w całej Europie. Gdziekolwiek jadę, wszędzie słyszę argument, że mój kraj jest mały, więc podatek liniowy mógł się rzeczywiście sprawdzić. Gdy odpowiadam na to stwierdzeniem, że od 2001 roku 13-proc. podatek liniowy obowiązuje w Rosji, której nie można nazwać małym krajem, słyszę głosy, iż to specyfika Europy Wschodniej i w żadnym razie nie można porównywać naszej sytuacji np. z krajami Europy Środkowej. Ale przecieżSłowacja pod rządami Dzurindy wprowadziła ten podatek i dziś nie mówi się o Słowacji inaczej niż w superlatywach. Oczywiście pojawia się wówczas po raz kolejny argument małego kraju, ale przecież podatek liniowy obowiązuje również w Rumunii, która leży w Europie Środkowej i bynajmniej małym krajem nie jest. W bieżącym roku wszedł również w Czarnogórze, którą można zaliczyć już do państw Europy Południowej. Wielkość państwa czy strefa geograficzna nie mają znaczenia. Problemem jest natomiast pewna grupa zawodowa, która dzięki podatkom świetnie funkcjonuje. Odkąd podatek liniowyobowiązuje w Estonii, wypełnienie rocznej deklaracji podatkowej zajmuje około 10 minut i nie potrzeba korzystać z pomocy żadnego doradcy podatkowego. Obawa przed wprowadzeniem prostych zasad podatkowych wynika moim zdaniem w dużej mierze z silnego lobby prawniczego i urzędniczego, które boi się utraty pracy, ale przede wszystkim tych osób i firm, które nie mogłyby już dłużej dzięki różnym kruczkom prawnym ukrywać dochodów i nie płacić podatków.

Jednak reformy musiały być dość dotkliwe dla przeciętnego Estończyka, bowiem w kolejnych wyborach w 1995 roku nie powierzyli pana partii ponownie rządów...

Nikomu nie obiecywałem, że będzie łatwo. A z politykami jest trochę jak z lekarzami - większość ludzi nie lubi swoich lekarzy, szczególnie gdy przepisują im gorzkie lekarstwa, które muszą przez pewien czas połykać. Ale ci sami ludzie lubią efekty, jakie nadchodzą po kuracji. Mój rząd był swego rodzaju pogotowiem, które postawiło gospodarkę na nogi. Ludziom podobały się efekty, bo napływały inwestycje, pojawiały się nowe miejsca pracy, ale nie podobał im się ordynator odpowiedzialny za te zmiany. Gdy po 50 latach życia w socjalistycznej niewoli premier mówi do przedsiębiorców: albo weźmiecie się do roboty, albo zbankrutujecie, bo państwo przestaje dokładać do waszych firm, jest to bolesny element kuracji. Pragnę jednak zauważyć, że po czterech latach rządów lewicy (1995 - 1999), gdy sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, ludzie znów zdecydowali się zadzwonić po pogotowie, czyli ekipę Laara. W tym roku także weszliśmy do koalicji rządowej.

Estonia poradziła sobie także z korupcją, która w Polsce stanowi poważny problem. Co takiego się stało, że nagle zniknęła?

Nie od razu zniknęła. Aby pokonać korupcję, należy ograniczyć okazje do niej. Muszą obowiązywać rządy prawa, dzięki którym ucina się wpływy urzędników i polityków na procesy gospodarcze. Im mniej państwa w gospodarce, tym mniej korupcji.

W Polsce do walki z korupcją powołano Centralne Biuro Antykorupcyjne. Czy to może okazać się skuteczne?

Żartuje pan? Nie wydaje mi się, by specjalny urząd mógł być skuteczny w pokonywaniu zjawiska, na które jego pracownicy sami mogą być podatni. O wiele lepszym rozwiązaniem jest ograniczenie okazji do korupcji. Jeśli nie ma przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej, nie ma też komu wręczać łapówek. To zdecydowanie prostszy sposób.

W bieżącym roku odbyły się kolejne wybory do Riigikogu. Pańska partia ponownie znalazła się w koalicji rządowej. Jakie są priorytety tego rządu?

Nadal obniżamy podatki. Do 2011 roku podatek liniowy od zysków przedsiębiorstw zmniejszymy z 22 do 18 proc. Poza tym ważne jest utrzymanie zrównoważonego budżetu państwa.

W ubiegłym roku został pan laureatem prestiżowej Nagrody im. Miltona Friedmana za promocję wolności. Co by pan doradził polskim politykom odnośnie do reform gospodarczych?

Polecam czytanie dzieła prof. Friedmana i wprowadzanie w życie punkt po punkcie jego programu. Jak realizacja takiego programu wygląda w praktyce, można zobaczyć, odwiedzając Estonię albo sięgając po moją książkę "Estoński cud".

Myśli pan, że teorie Friedmana można z powodzeniem zastosować również w Polsce?

Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Nie jestem ekonomistą, lecz historykiem, i ekonomię uważałem za mało interesującą dziedzinę życia, dopóki nie zapoznałem się z książkami prof. Friedmana. Tam wszystko jest jasno i w przystępny sposób wytłumaczone, a co najważniejsze - jego tezy doskonale sprawdzają się w praktyce.
rozmawiał Paweł Toboła-Pertkiewicz


Mart Laar (ur. 1960) w latach 1992 - 1994 był pierwszym premierem niepodległej Estonii. W 1999 roku ponownie został premierem i sprawował urząd przez kolejne trzy lata. Obecnie deputowany Riigikogu. W 2006 roku został laureatem prestiżowej Nagrody im. Miltona Friedmana za wkład w promocję wolności w swoim kraju. W 2006 roku był doradcą ekonomicznym prezydenta Gruzji MicheilaSaakaszwilego. Autor kilku książek o estońskim ruchu oporu w okresie II wojny światowej. W Polsce ukazała się jego książka pt. "Estoński cud".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fenix
Gość






PostWysłany: Wto 11:44, 31 Lip 2007    Temat postu: tekst

Blog JKM - "Podaty"
Cytat:

Wreszcie o podatach


W Polsce używa się form zdrobniałych: "Kasieńka", "pieniążki", "podatki" - choćby Kasieńka ważyła 90 kilo, a suma forsy, jaką zdzierają z nas bandyci była przerażająca. Mówmy: "podaty".

W wyniku socjalistycznej tresury w Polsce człowiek widzi się jako "ludź pracy", a nie jako "konsument"; Polak pytany kim jest nie odpowiada "filatelistą" lub :"głową rodziny" lecz np. "inżynierem". Jest to bardzo ważny, ogólniejszy temat - tu chcę podkreślić, że i w tej dziedzinie niesłychanie istotnym elementem oszukiwania obywatela co do płaconych podatków jest to, że patrzy się na płacone podatki z punktu widzenia "ludzia pracy" - a nie z punktu widzenia konsumenta. To OGROMNA różnica.

By skończyć ten wstęp: nazywam polityków okupującej Polskę III Rzeczpospolitej "bandytami" (bo złodzieje kradną po cichu i się wstydzą - ONI nie...) - jednak pewien jestem, że nie więcej niż 2% WCzc.Posłów sama ma pojęcie, jakim haraczem obciąża Polaków (dla porównania: trzy razy wyższym, niż nakładał na Polaków Adolf Hitler!); są to ludzie niedouczeni - podobnie jak 99,9% tych, których rabują.

Po tym wstępie: do rzeczy! Teraz: o wysokości podatów.

Początkowo miałem zamiar zrobić staranne, rzetelne zestawienie płaconych przez przeciętnego obywatela III RP podatów - jednak w miarę zagłębiania się w szczegóły trudności narastały wykładniczo w stosunku do dokładności obliczeń. Zastosowałem więc zasadę Aleksandra Macedońskiego - i odciąłem część główną, resztę po prostu szacując. Błąd może wynosić +/- 5%.

By Państwo zrozumieli, w czym rzecz. Prawie 20 lat temu rozmawiałem z Dyrektorem Ekonomicznym FSO - czy już Daewoo, ale jeszcze produkowali "Polonezy". Spytałem go, czy wie, ile podatku jest w "Polonezie". Rozpromienił się: "Tak, liczyliśmy to dwa miesiące temu: 50,6%". Na co spytałem: "A jak Pan liczył opony?" - "Cóż - opona, to opona, a nie podatek..." - "A, nie, nie, nie: OZOS sprzedaje za 200 zł nie "oponę" - czyli kupę składników plus robocizna - ale też: podatki płacone od opony, podatki płacone przez robotników, ubezpieczenie robotników, podatek w energii użytej przy produkowaniu opony"...

I, po podliczeniu, wyszło nam, że gdyby nie podatki, "Polonez" mógłby być tańszy o ponad 75%...

Pamiętajmy też o niedawnym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, ostatecznie wyjaśniającym, że "emerytura" jest traktowana w sensie socjalistycznym - czyli: nie ma koniecznego związku między wysokością składki, a świadczeniem emerytalnym; co oznacza, że "składka" jest po prostu podatkiem. I możemy już przystępować do szacowania podatku.

Średnie zarobki: 2600 zł

Składki socjalne: 45,8% (ubezpieczenie emerytalne, składka na Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, ubezp. rentowe i od bezrobocia) 1191 zł. Czyli

Zarobki realne wynoszą 3791 zł.

Podatek PIT 19% płacimy tylko od płacy: 551 zł; uwzględniając ulgi: 510 zł

Wydatki na alkohol: 150 zł; akcyza i inne podatki: 90%: 135 zł.

Paliwo: 400 zł akcyza i inne podatki: 70% = 280 zł

Żywność: 40% pozostałych wydatków; ukryte w niej podatki: ca 35% = 216 zł

Mieszkanie i energia (gaz, el) 30% pozostałych wydatków ; ukryte w nich podatki: 45% = 208 zł

Zakupy towarów i usług - 30% pozostałych wydatków (w tym ukryty VAT i CIT!) 80% = 370 zł

W sumie MY płacimy (a zanoszą to w zębach do Urzędów Skarbowych, w roli bezpłatnych poborców, producenci...) 2910 zł co stanowi 77% naszych dochodów (3791 zł).

Do tego jednak dochodzą podatki od nieruchomości, psów, i wiele innych (bardzo zróżnicowanych) - co w sumie daje wspomniane 83%

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fenix
Gość






PostWysłany: Wto 12:34, 31 Lip 2007    Temat postu: post

Ciekawy post z forum Onetu!
Cytat:

DO SOCJALISTYCZNYCH MITOMANÓW
Wytłumaczcie mi proszę, czemu utrzymujecie, że można zjeść ciastko i mieć ciastko i nie ma związku między redystrybucją PKB przez polityków (wysokością podatków i wydatków państwa) a wzrostem gospodarczym. Otóż oświadczam wszem i wobec że taki związek istnieje! I z historycznych danych statystycznych można wyczytać, że kraje o wyższym poziomie redystrybucji PKB rozwijały się wolniej a kiedy obniżano podatki i wydatki szeroko rozumianego `państwa' to gospodarka przyśpieszała!!(np. Irlandia, Wielka Brytania, USA) I wcale nie prowadzi to do pauperyzacji społeczeństwa tylko wręcz odwrotnie do wzrostu zamożności obywateli!! Tylko nie wyjeżdżajcie mi tu z krajami skandynawskimi, bo tych krajów nie da się porównać z Polską. Nasi sąsiedzi nigdy nie byli nigdy tak zniszczeni przez wojnę i okupacje. Są to bogate kraje, które tak jak Norwegia mają ogromne złoża ropy naftowej i gazu albo takie jak Szwecja, która od lat (kiedy u nas był PRL) przeznaczała ogromne środki na badania naukowe, co dawało jej pierwsze miejsce świecie, lub była pod tym względem w światowej czołówce. Ponad to kraje te należą według wielu rankingów do najbardziej bezpiecznych i najmniej dotkniętych korupcją. U nas gdzie korupcja przez 45 lat była czymś zupełnie normalnym te ogromne środki z podatków są tak przetrawiane przez skorumpowaną klasę polityczną (obojętnie czy to Sld czy Pis bo uznaniowość urzędników czyli wszystkie ulgi, limity, koncesje, zwolnienia, kary, pozwolenia i umorzenia wedle widzimisię jest tak ogromna, że każdego następnego tak samo kusi żeby wziąć w łape!) że do porządnych obywateli wraca jedynie mały strumień wydojonych pieniędzy. Poza tym wszystkim i tak we Wskaźniku Wolności Gospodarczej (Index of Economic Freedom, IEF) Polska na tle krajów skandynawskich wypada mega marnie! Dania ma 8 miejsce, Szwecja 14, Finlandia 15, Norwegia 30 a Polska 41!!
Utrzymywanie też, że na zachodzie są wyższe podatki to czysta bzdura! Odsetek zarobków, jaki u nas stanowią podatki dochodowe i wszelkiego rodzaju składki to 31,3%!! W USA to 24,6% Czechy 23,1% Słowacja 19,9% a Irlandia 16,9%!! Poza tym każdy Polski podatnik oprócz podatku od dochodów osobistych jest obciążony szeregiem innych danin publicznoprawnych, w tym VATem, 10 rodzajami podatków szczegółowych, 3 rodzajami opłat na rzecz ochrony środowiska i 40 opłatami o różnym charakterze (koncesje, zezwolenia, certyfikaty). Oznacza to, że Polak musi pracować przez pół roku za darmo, aby sprostać zachłanności fiskusa! W Polsce klasa średnia (II i II próg podatkowy) od lat ucieka w szarą strefę, dzisiaj do nich należy zaledwie 4,82 proc. społeczeństwa. Dwa razy mniej niż 10 lat temu! I ja się pytam jak tu budować Narodowy Kapitalizm?? Ważna jest nie tylko stawka podatku, ale i wysokość dochodu, od którego podatek się płaci, czyli tak zwane progi podatkowe. Te zaś są w Polsce kilka razy niższe niż w państwach rozwiniętych, na które powołują się zwolennicy progresji i utrzymywania wysokich stawek podatkowych. W Polsce w II progu trzeba zapłacić 17 600 pln podatku a w III progu 47 200pln !W USA to by było 6 100 i 19 900 pln! W Wielkiej Brytanii 8 600 i 24 00pln! Nawet w socjalistycznej Francji ( 8 000 i 37 600 pln) i w Niemczech (16 800 i 30 000) jest taniej!! Już nie wspominając że np. w Niemczech w naszym I progu by się w ogóle nie płaciło podatku!! Kiedy do was dotrze, że jesteśmy za biedni na wysokie podatki?? I jeszcze na koniec przypomnę, że każde radykalne obniżenie stawek podatkowych w USA i w Wielkiej Brytanii prowadziło nie tylko do ożywienia gospodarczego, ale też do zwiększenia wpływów podatkowych od najbogatszych i do zmniejszenia proporcjonalnego udziału podatków płaconych przez najuboższych w budżecie państwa. W Rosji, np, która w 2000 r. wprowadziła podatek liniowy, w pierwszym roku jego obowiązywania na skutek ograniczenia szarej strefy wpływy do budżetu wzrosły o 23 proc. Historia jest podobno nauczycielką życia. Niestety, uczy nas ona jedynie, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła - zwłaszcza polityków.

monetarysta @ onet . eu, 31.07.2007 14:56
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Orlowski




Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:18, 01 Sie 2007    Temat postu:

Dobry temat.
Od pewnego czasu sam zbieram takie teksty na dysku, zeby w razie potrzeby wklejac

O programie UPR

Cytat:

Wizja państwa według upr przewiduje jedynie podateg pogłowny w wysokości ok 150złotych miesięcznie. Z tych podatków opłacone by zostało wojsko, policja oraz podstawowa administracja. Na poziomie gminy niewielki procent podatku zostałby przeznaczony na świadczenia socjalne dla niepełnosprawnych zupełnie niezdolnych do pracy.

Poza tym dużo tańsze byłyby wszelkie kupowane towary (gdyż nie byłoby VATu itd). Z punktu widzenia podatnika państwo zabiera około 50% pieniędzy, z punktu widzenia konsumenta około 83%. Każdy ekonomista przyzna, że pieniądz w ruchu jest więcej wart niż pieniądz zalegający w urzędzie.

Ludzie zarabiający więcej i pozbawieni konieczności użerania się z coraz większą ilością koncesji i problemów przy zakładaniu firm, tworzyliby ich olbrzymią ilość. W każdej z nich znaleźliby pracę kolejni. Brak zasiłów dla bezrobotnych spowodowałby, że ludzie nie wstydziliby się pracować za DZIŚ - 1000zł, w tym państwie ok 2200 (pamiętajmy o tańszych o 22% towarach, o 60% paliwie, o 80-90% alkoholach). Znika problem bezrobocia.

Znacznie rozwinęłyby się prywatne instytucje ubezpieczeniowe. Bez prywatnej służby zdrowia i bankrutującego ZUSu ludzie ubezpieczaliby się w konkurujących ze sobą firmach od np. wypadków samochodowych, chorób itd. Znacznie ułatwiłoby to im ewentualne opłacenie prywatnego szpitalu. A kto się nie ubezpieczył, zawsze miałby szansę po wyleczeniu odpracować koszta lub spłacać je w ratach.

Prywatne szkolnictwo. Z pewnością zauważyliście, że w podstawowce, gimnazjum, potem liceum powtarzacie któryś z kolei raz ten sam materiał? Strata czasu. Można to rozwiązać w prosty sposób. Każda szkoła dobierałaby sobie własny sposób nauczania (długość, ilość godzin tygodniowo, długość lekcji, obecność religii czy nawet noszenie mundurków). Nauczyciela, który nie spełniałby warunków, by uczyć w danej szkole możnaby było bez problemu zwolnić (obecnie nie zezwala na to karta nauczyciela). W ten sposób dobre szkoły mogłyby zapewnić średnie wykształcenie (tu prawdopodobnie jakiś państwowy egzamin) w lat nie 12 a np 9 lub 10. Owszem, mogłoby wyjść na to, że matematyk nie wie, co to jest mitochondium, ale pewnie niewielki odsetek 30latków to pamięta. Konkurencja sprawiłaby, że ceny szkół nie byłyby duże (bo brakowałoby uczniów) a jakość szkolenia wysoka.

Btw. Wielu z Was myli program UPR z tym, co mówi JKM. W wielu miejscach nie pokrywają się. JKM ma jednak prawo do głoszenia swojego zdania.

Polecam przed rozpoczęciem dyskucji przeczytanie programu UPR (nie w skróconej wersji) i porównanie go z programem innych partii. Może to być trudne z PO... bo cóż... oni zwyczajnie jako takiego programu nie mają. Nie mówię to z wrogości. Przygotowywałem niedawno na WOS rozpiskę programów partii politycznyc. U PO jest tylko "plan rządzenia" gdzie,poza frazesami w stylu "będziemy dbali o rozwój polskiej rodziny", nie ma zupełnie nic.




Ekstremalne sytuacje
Cytat:

Kolejna kwestia, której nie nadmieniłem w poprzednim poście. Autentycznie nudzi mnie już wojowanie za pomocą ekstremów. Przecież w ten sposób, można wykpić każdy system. Aerion pisze, że może trafić się rodzina, która w ogóle nie będzie dbała o edukacje dzieciaka i ten nie będzie umiał czytać i pisać. Ja mogę odpowiedzieć innym ekstremum. Niedawno jakiś rodzic nie posyłał do szkoły swojego dziecka tylko sam go uczył w domu. Potraktowano go jak ciężkiego przestępce mimo, że dzieciak miał wiedzę większą od rówieśników. I co? Zawsze w każdym systemie znajdzie się jakieś ektremum (co właśnie powoduje brak istnienia systemu idealnego), ale czy to znaczy, że cały system jest zły?

Z całym szacunkiem, ale znasz chociaż jedną osobę, która by chciała, aby jej dzieciak nie umiał ani czytać, ani pisać? Bo ja nie, mimo, że znam kilka rodzin patologicznych. Owszem nie przeczę, że gdzieś het daleko w Polsce takie osoby istnieją, ale to jest przypadek JEDEN na milion. Tylko pytanie co z tego? Z tego powodu, że gdzieś raz na milion trafia się ktoś z chorym podejściem do życia to mamy utrzymywać chory system dla 999999 pozostałych ludzi, aby ten system weryfikował poczynania jednego matoła? O nie, na to się nie zgadzam. Co innego gdyby problem był widoczny tzn. spora liczba ludzi miałaby w nosie edukację swoich dzieci- wtedy można by zacząć się tym martwić.



Chyba forum onetu napisał:

Bolszewik, komunista, socjalista, socjaldemokrata to jest jedna i ta sama czerwona zaraza. Każdy lewicowiec chce budować dobrobyt społeczeństwa rękami urzędników za cudze pieniądze. Nie pozwoli mi mojego własnego bogactwa budować samemu o nie! W tym celu musi mnie najpierw ograbić podatkami, przymusowymi ubezpieczeniami, akcyzami i innymi ukrytymi haraczami. Jak już zabierze mi 83% tego co zarobiłem (obliczone w 1995 r przez Centrum A. Smitha) to wtedy zabiera się za uszczęśliwianie mnie:
1) bezpłatną służbą zdrowia. Taką bezpłatną, że przedwczoraj wydałem 80zł za plombę aż dziwne że w tym ustroju jeszcze mnie na to stać. Żal pomyśleć, że gdyby mnie socjalistyczny reżim nie okradał to moglbym chodzić ze złotymi zębami.
2) publiczną szkołą oczywiście bezpłatną. Tyle wartościowych rzeczy się w niej nauczyłem. A matura! Jak pracodawca widzi 5 z anglika na świadectwie maturalnym to sika w majtki. Po co mu CPE.
3) Dalej, socjaliści uszczęśliwiają mnie przymusowym ubezpieczeniem emerytalnym, żebym z głodu na starość nie zdechł. Tak wspaniale zaprojektowali system emerytalny, że za kilka lat fundusze emerytalne zbankrutują, a ludzie zostaną goli i weseli, mimo że całe życie płacili czerwonym składki ze swojej pensji. Jedyny plus tego jest taki, że wtedy szlag trafi cały ten chory czerwony ustrój i to w całej Europie. Socjalizm odejdzie wreszcie na śmietnik historii, gdzie jego miejsce. Nie radziłbym wtedy być członkiem żadnego ugrupowania o zabarwieniu socjalistycznym. Gdy nastąpi bankructwo funduszy, emerytki będą biegać po ulicach ze sznurami w rękach, a każdego czerwonego którego złapią, zawieszą na pierwszej lepszej gałęzi hahaha.



Pinochet
Cytat:

Co do tego Pinocheta, to wyskoczył jak zając z kapelusza. Widzę że dla lewaka argument Pinocheta powinien rozkładać każdego na łopatki. Normalnie leże i kwicze. Ale nie będę taki, masz linka i przeczytaj uważnie wywiad z 25 listopada 1997 roku. To pewnie nic nie pomoże, ale trzeba wierzyć w nawrócenie błądzących :]

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale sie opisalem, oby nie na darmo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fenix
Gość






PostWysłany: Czw 15:28, 23 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:

21 POSTULATÓW PODATKOWYCH UPR-u

1. Podatki mają być proste i zrozumiałe nie tylko dla firm doradczych. Ich nałożenie nie może podlegać uznaniu lub interpretacji urzędnika.

2. Podatki muszą być sprawiedliwe. Podatki sprzeczne z podstawowymi zasadami moralnymi, jak grabież wdów i sierot ("spadkowy") - muszą być natychmiast zniesione.

3. Podatki muszą nakłaniać do pracy, a nie do lenistwa. Sprzeczne z tym podatki dochodowe, zwłaszcza progresywne, muszą być zniesione.

4. Podatki nie mogą przeszkadzać. Sprzeczne z tym podatki trzeba zlikwidować.

5. Podatki muszą być niskie - i nakładane w miarę równo. W celu pobudzenia gospodarki należy zlikwidować lub znacznie zmniejszyć VAT, wprowadzając w miejsce podatku dochodowego - ryczałtowy podatek osobisty.

6. Państwo powinno szczególną opieką otaczać kobiety i rodzinę. Kobiety pracujące na równi z mężczyznami powinny płacić taki sam podatek - kobiety wybierające pracę w domu powinny być zeń zwolnione całkowicie.

7. Podatki nie mogą nakłaniać do oszustw. Trzeba zlikwidować podatki, których dokumentowanie jest trudne i niejasne.

8. Podatki muszą być nakładane i wydawane oszczędnie. To obywatele poprzez Parlament mają decydować, ile pieniędzy mogą zapłacić - a państwo ma gospodarować w tych ramach.

9. Podatki mogą, iść tylko na cele, z których wszyscy podatnicy tak samo korzystają. System podatkowy nie może zamieniać społeczeństwa w stado, gdzie silniejsi grabią słabszych, a państwo dzieli i rządzi.

10. Podatki nie mogą być nakładane na nasze dzieci i wnuki. Konstytucja powinna zakazywać deficytu budżetowego.

11. Podmioty gospodarcze muszą mieć równe szanse. Jeśli podatki nakładane są na działalność gospodarczą, to administracja nie może mieć prawa udzielania, jakichkolwiek zwolnień, ulg - a także subwencji i dotacji.

12. Specjalny podatek zwany akcyzą powinien zostać zmniejszony, a jego zakres ograniczony. Przede wszystkim dotyczy to energii i paliw, gdzie wysoka akcyza zdecydowanie hamuje rozwój gospodarki.

13. Podatek graniczny zwany cłem, powinien być zniesiony; cło między Polską a Czechami jest równie szkodliwe jak cło między Śląskiem a Mazowszem.

14. Emerytura nie może być "świadczeniem społecznym", przy którym nieustannie manipuluje Rząd; musi być wypłacana z Funduszu Emerytalnego, wspomaganego przez podatek na rzecz likwidacji
zadłużenia socjalistycznego państwa. Nie wolno wyprzedawać państwowych zakładów, nie rezerwując odpowiedniej puli akcji dla emerytów, z których składek były budowane.

15. Składka ubezpieczeniowa nie może być podatkiem. Trzeba znieść przymus ubezpieczeń, traktując je jako umowę cywilną, na straży której stoi państwo.

16. Podatki służące opłacaniu usług świadczonych obywatelom za pośrednictwem urzędników państwowych muszą być zlikwidowane, jeśli obywatele mogą opłacać te usługi bezpośrednio lub przez instytucje społeczne.

17. Podatki muszą być traktowane tak samo, jak inne sprawy cywilne. To nie podatnik ma wykazać skąd ma pieniądze - to Urząd musi starać się udowodnić, że zarobił je nieuczciwie.

18. Urząd podatkowy nie powinien mieć wglądu w księgowość, która powinna być tajemnicą przedsiębiorstwa.

19. Urząd podatkowy nie powinien gromadzić o obywatelach informacji, umożliwiających wkraczanie w ich życie prywatne - co może robić dziś w stopniu większym niż w reżimach totalitarnych pozbawionych komputerów.

20. Obecne podatki od nieruchomości powinny być zmniejszone i opłacane w zależności od wielkości i wartości nieruchomości.

21. Raz zmieniony system podatków powinien być trwały. Zmiany powinny być wprowadzane dopiero po sześciu latach od chwili ich uchwalenia.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seth8




Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oswiecim

PostWysłany: Pią 18:32, 31 Sie 2007    Temat postu:

To dowod mysle ze dobry

Nie poprawiać Pana Boga
‘To co stało się w Kamieniu nie jest żadnym cudem. Jest to konsekwencja przyjętych zasad i ich realizacji’. Co takiego stało się w Kamieniu? Gdy burmistrz obejmował urząd, kilkunastotysięczna gmina bez przemysłu i turystyki miała 6 miliardów długu. Po dwóch latach miała już 9 miliardów nadwyżki. Wszystko to przy najniższych podatkach w województwie, a może i w kraju.

Jakie były to zasady? Wpływ władz lokalnych na poziom życia mieszkańców w warunkach polskich jest dość ograniczony i wyraża się udziałem budżetów gminnych w sumie zabieranych podatnikom pieniędzy. Tym niemniej, mimo tych ograniczeń wiele można zrobić.

Po pierwsze burmistrz wyznawał zasadę samoograniczania się gminy. Wiedział doskonale, że biurokracja przeje każde pieniądze i skomplikuje każdą sprawę, starał się więc by jak najwięcej gminnych dziedzin życia, szczególnie gospodarczego było wolnych od wpływów urzędników gminnych. Z tym wiązała się zasada zakazu konkurowania z własnymi obywatelami. Gmina odchodziła od wszelkiego prowadzenia działalności gospodarczej, tym bardziej, że zazwyczaj miała tam uprzywilejowaną pozycję. Jeśli tylko dopuszczała to ustawa, odchodzono od koncesjonowania, a jeśli państwo do tego zmuszało, dawano koncesję każdemu, kto spełniał warunki. Samoograniczanie się gminy realizowane było poprzez rezygnację ze ściągania z podatników jak największej ilości pieniędzy. W myśl zasady “gmina ma być bogata, ale bogactwem swoich obywateli". Z tego względu w Kamieniu zminimalizowano wszelkie opłaty i podatki.

I jeszcze coś, co wpłynęło na sukces gminy: poszanowanie własności prywatnej. Mieszkańcy mieli prawo do nabywania gruntów, lokali użytkowych i mieszkań na własność. Promowano własność, nie zaś dzierżawę czy użytkowanie. Wszak na swoim każdy gospodaruje wydajniej. Jakie były efekty przyjętych zasad? Podatek od nieruchomości dla budynków mieszkalnych obniżono o 70 % w stosunku do zaleceń ministerialnych. Dla pozostałych nieruchomości średnio o 55%. Podobnie od gruntów. Podatek od środków transportu obniżono o 40%. Rolny o 70%. Zaniechano pobierania podatku od spadków i darowizn. W efekcie… wpływy z tytułu podatków wzrosły o niemal 50%. Nie jest to niczym nadzwyczajnym. O krzywej Laffera dowiedzieć się można w średniej szkole ekonomicznej.

Ograniczono biurokrację i stworzono sprawnie działający urząd. Likwidując koncesjonowanie wyeliminowano korupcję. Mieszkania komunalne, do których dopłacali inni podatnicy sprzedano mieszkańcom nawet z 95% zniżką, z możliwością rozłożenia na 10 rocznych rat. W lokale sprzedane najemcom i dzierżawcom zaczęto z zapałem inwestować. Otrzymywali 50% umorzenia ceny lokalu. I dalsze 20% jeśli wpłacali całość kwoty od razu. Ograniczono marnotrawienie środków gminy na różnorakich działaczy, biurokratyczne formy “pomocy” i tym podobne obszary radosnej twórczości urzędniczej. Zrewidowano umowy z zakładem energetycznym co dało prawie miliard złotych oszczędności rocznie. Nie korzystano z dotacji budżetowych. Na inwestycje przeznaczano kilkadziesiąt procent dochodów gminy. W ciągu dwóch lat zarejestrowano 1500 nowych firm…

“Najlepszą sztuką rządzenia jest rządzenie w myśl zasady Nie poprawiać Pana Boga, czyli zgodnie z prawami natury” - twierdzi burmistrz. W Kamieniu realizując program UPR starano się tylko postawić wszystko z powrotem na nogi… Wkrótce kolejne wybory samorządowe. Kogo wybiorą sobie do rządzenia mieszkańcy Bochni? Ludzi szanujących wolność, własność i sprawiedliwość czy “poprawiaczy” rozwiązujących problemy, które sami stwarzają? Jak sobie pościelimy, tak się wyśpimy. Życzę starannego ścielenia i miłych snów, które w Kamieniu stały się rzeczywistością! Czy także w Bochni?

Wojciech Popiela prezes UPR
felieton zamieszczony w piśmie Moja Bochnia (10/2002)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Gość






PostWysłany: Sob 3:45, 01 Wrz 2007    Temat postu:

Przepraszam, że tu piszę. Może Administrator wydzieli temat jeśli to uzna za stosowne.

W Kamieniu nie było happy endu, bo UPR nie pozwolono dalej rządzić. "Człowiek z Kamienia" został okrzyknięty kulturożercą i tym podobnymi określeniami. Jakieś pomysły czemu ?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bździech
Gość






PostWysłany: Sob 8:39, 01 Wrz 2007    Temat postu:

D***kracja?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fenix
Gość






PostWysłany: Nie 14:21, 16 Wrz 2007    Temat postu: teksty

Cytat:

piątek, 14 wrzesień 2007
Konstatacja rabunku

Oto parę faktów związanych z podatkami i cenami. Jeśli jeszcze ktoś będzie się dziwił po tym tekście dlaczego nasi uciekają na zachód to ja zaczynam wątpić w ludzką inteligencję i demokrację. Popatrzcie sobie ile gotówki tak naprawdę dostaje do ręki ktoś kto zarabia 60,000 zł brutto rocznie:

Dochód brutto:
60.000 zł
- składka emerytalna - 9,76%
5.856 zł
- składka rentowa* - 6,5%
3.900 zł
- składka chorobowa - 2,45%
1.470 zł
Ubezpieczenie społeczne razem:
11.226 zł
Dochód po odliczeniu ubezp. społ.:
48.774 zł
- koszty uzyskania przychodu:
1.302 zł
Podstawa obliczenia podatku:
47.472 zł

Podstawa obliczenia podatku:
47.472 zł
Podatek obliczony:
9.638 zł
- ubezpieczenie zdrowotne - 7,75%
3.780 zł
Podatek należny:
5.858 zł

Tyle jeśli chodzi o obciążenia wyłącznie z faktu bycia przez nas "osobami fizycznymi". Ale to nie koniec wydatków: dodatkowe obciążenia nakłada się na nas tylko dlatego, że jesteśmy pracownikami. Jakby praca była przyjemna... to jeszcze trzeba nam tak dowalić, że nie dość że masę naszego życia spędzamy poza domem, rodziną, znajomymi, z dala od naszych zainteresowań- tylko nieliczni mają luksus pracowania tam gdzie chcą- ale kogo to obchodzi?


Pracownik: Pracodawca:
Fundusz emerytalny: 9,76% / 9,76%
5.856 zł

5.856 zł
Fundusz rentowy: 6,5% / 6,5%
3.900 zł

3.900 zł
Fundusz chorobowy: 2,45% / 0%
1.470 zł

0 zł
Fundusz wypadkowy: 0% / 2%
0 zł

1.200 zł
Fundusz pracy: 0% / 2,45%
0 zł

1.470 zł
Fundusz gwar.św.prac: 0% / 0,1%
0 zł

60 zł
Ubezpieczenie zdrowotne: 9% / 0%
4.390 zł

0 zł
Obciążenia razem:
15.616 zł

12.486 zł

Wynagrodzenie pracownika, bez podatku: 60.000 zł - 15.616 zł = 44.384 zł
Wynagrodzenie pracownika po odliczeniu podatku: 44.384zł - 5.858 zł = 38.526 zł
Koszt pracodawcy: 60.000 zł + 12.486 zł = 72.486 zł

Widzicie to? Przy pensji 60,000 tysięcy brutto dostajecie do ręki tylko 38,526 zł! A gdzie pozostałe podatki? Gdzie akcyza? Proszę państwa- to co widzicie to zaledwie przedsionek piekła. Jakie podatki są w Polsce?

Podatki dochodowe:

* podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT)
* podatek dochodowy od osób prawnych (CIT)

Podatki od czynności:

* podatek od czynności cywilnoprawnych
* opłaty skarbowe

Podatki majątkowe:

* podatek od spadków i darowizn
* podatek rolny
* podatek leśny
* podatek od nieruchomości
* podatek od środków transportowych
* podatek od posiadania psów
* podatek katastralny
* opłata za posiadanie odbiorników RTV
* opłata adiaceńska
* podatek od towarów i usług
* podatek akcyzowy
* podatek od gier
* opłata za gospodarcze korzystanie ze środowiska
* opłata za usunięcie własnego drzewa
* opłata produktowa
* opłata depozytowa
* opłata drogowa
* opłata uzdrowiskowa
* podatki lokalne
* podatek od zysków z oszczędności
* podatek od zysków kapitałowych
* podatek od dywidend
* pobierane przez ZUS


Proszę sobie teraz uświadomić, że we wszystko co kupujemy, nie ważne czy jest to produkt czy usługa, są wliczone te podatki i opłaty. Przecież jakby to polikwidować to byłoby nas stać i na prywatne ubezpieczenia i fundusze emerytalne, prywatną służbę zdrowia, prywatne szkolnictwo i masę innych. Zniknęłoby by bezrobocie bo niskie podatki to masa firm, które będą się biły między sobą aby się u nas zarejestrować (mielibyśmy efekt "republiki bananowej" gdzie wszyscy uciekają przed podatkami u siebie a tym samym mielibyśmy duże dochody z ilości firm, które to u nas płaciłyby te podatki). Multum firm oznacza multum stanowisk pracy a co za tym idzie- walkę o pracownika i dbanie o tych co już pracują. Odpowiednia ilość pieniędzy załatwiła by znakomitą większość problemów które wyprodukował dzisiaj socjalizm i z którymi to problemami socjalizm dzisiaj bohatersko walczy. Głosujcie na Unię Polityki Realnej- to dzisiaj jedyna partia, która chce zrobić porządek w gospodarce i podatkach- reszta partii udaje, że problem nie istnieje i zamydla nam oczy przepychankami z plakatami, listami, wewnątrzpartyjnymi zdradami i setką innych problemów, które dla nas obywateli nie mają żadnego znaczenia. Skończmy wreszcie ten cyrk i uwolnijmy gospodarkę i nas samych od polityki.



Krążąc wokół tematu podatków- UPR ogłosiła konkurs na najlepsze tłumaczenie pewnego wierszyka podatkowego krążącego po amerykańskim internecie. Najlepsze tłumaczenie należy do pana Arkadiusza Mroczka. Oto wierszyk:


Płać od ziemi
Płać od łoża
Płać od stołu
Płać od noża.

Płać za traktor
Płać za woły
Ucz się płacić
Już od szkoły

Płać od krowy
Płać od kózki
Płać od spodni
Płać od bluzki

Płać za krawat
Płać od koszul
Płać od pracy
Płać od koszów

Płać za tytoń
Płać za wódkę
Płać gdy myśleć
Zrobisz próbę

Płać od fajek
Płać od piwa
Płać od łezki
Jeśli spływa

Płać za wszystko
Bo nie staną
Jeśli twego
Nie dostaną

Jeśli krzyczysz i masz drgawki
Wtedy ci podniosą stawki
Płać aż sięgniesz
Grobu trawki!

Płać za trumnę
Płać za grób
Płać za glebę
Gdzie twój trup

A gdy zemrzesz
To nie koniec
Czas spadkowy
Haracz ponieść


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yelonek
Gość






PostWysłany: Pią 11:29, 21 Wrz 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Euroinnowacja czy eurościema?
Kilka lat temu z życzliwym zainteresowaniem przyglądałem się europejskim projektom majacym zwiększyć innowacyjność unijnego sektora IT. Kolega z zaprzyjaźnionej firmy podesłał mi dwa wzorcowe projekty, które zainteresowały go ze względu na udział firm polskich. Cierpliwie czekałem na zakończenie, by sprawdzić co z nich wynikło...

Pierwszy projekt został zrealizowany w latach 2000-2002 przez krakowski Comarch we współpracy z pięcioma innymi firmami z całej Europy i nosi nazwę DEEPSIA . Jego szczegółowy opis można znaleźćna stronie CORDIS. Unia dała na niego trochę ponad 500 tys. euro. Jedynym widocznym na zewnątrz wynikiem tego projektu jest strona [link widoczny dla zalogowanych] A właściwie była, bo od jakiegoś czasu jest niedostępna - na szczęście Internet Archive zachowało dla potomności archiwalną treść [link widoczny dla zalogowanych] Gdyby ktoś kiedyś robił badania nad unijną nowomową, to będzie miał doskonały materiał badawczy.

Ze strony można się dowiedzieć że DEEPSIA - będąca, jak wynika z opisu jakimś systemem wsparcia sprzedaży - rozwiąże niemal wszystkie problemy świata współczesnego. Strona zatytułowana "Social-economical Impact" (przypominam: projekt informatyczny) stanowi jedną ósmą treści całego sajtu. Dowiemy się stamtąd na przykład, że projekt DEEPSIA - za jedyne pół miliona euro - zwiększa standardy życiowe ludności, bezpieczeństwo w pracy, ratuje środowisko naturalne. Zapewne walczy także z wykluczeniem rasowym i płciowym, choć w 2000 roku tematy te nie były tak bardzo na topie jak dzisiaj więc o nich nie napisano.

Nie chciałbym obrażać autorów projektu podejrzeniem, że sami z siebie wymyślili podobne bzdury ani tym bardziej że w nie wierzą. Taka sieczka jest integralnym elementem każdego wniosku o fundusze unijne, co powie nam każdy dobry specjalista w zakresie pisania takich wniosków (swoją drogą to nowy unijny zawód - pisarz wniosków). Wnioski ocenia bowiem komisja urzędników, mających nikłe pojęcie o merytorycznej istocie projektu - czy będzie to pomysł na optymalizację wątków w serwerze aplikacyjnym, czy też optymalizację czasu skarmiania mączki kostnej w chlewni, komisja w jednakowym stopniu nie zrozumie o co chodzi. Jak więc oceniać projekty? No właśnie po słowach kluczowych...

W ten sposób nie wygrywają projekty faktycznie innowacyjne - tylko sprawiające wrażenie innowacyjności. Unia nie premiuje innowacyjności - premiuje przyswojenie sobie specyficznej nowomowy i tego co jest akurat na topie w zakresie walki z jakąśtam nową nierównością czy o czyjeśtam prawa. Podobne "klucze" do serc i umysłów komisji trzeba było też znać w poprzednim systemie, pół wieku temu. Gdy na topie wśród naukowych trendów w demoludach był łysenkizm, najlepsze fundusze miały prace dowodzące że wysiew grochu w zimie rozwiąże problemy z niską wydajnością plonów i nie trzeba będzie już więcej importować zbóż od imperialistów. Czy badania te rozwiązały ten problem? Niespecjalnie - demoludy importowały zboże od imperialistów do 1989 roku, niezależnie od tego jaką w danym momencie "innowacyjność" lansowano.

Pomimo, że daleki jestem od tego by uważać Unię Europejską za kontynuację ZSRR w prostej linii - jak uważa Władimir Bukowski - to oba systemy mają jedną cechę wspólną. Holenderski hydrolog Frank Westerman, autor książki o radzieckiej propagandzie sukcesu zatytułowanej "Inżynierowie dusz", zdefiniował socjalizm jako "proces stopniowego zastępowania rzeczywistości realnej rzeczywistością życzeniową". Proces ten był w ZSRR widoczny na każdym kroku - definiowano szczytny cel, o którym wszyscy wiedzieli że jest nierealny, potem prowadzono działania pozorowane, bo wszyscy mieli świadomość bezsensowności swoich działań, a na koniec prezentowano fikcyjne statystyki dowodzące znaczącego wzrostu tego czy owego. Ale dobrobyt od tych cyferek nie rósł, tylko malał - bo utrzymanie urzędników, którzy je przeliczali też kosztuje.

W przypadku Unii takim wskaźnikiem może być liczba "innowacyjnych" projektów, która zapewne rośnie z każdym rokiem. Czy to znaczy że "Unia staje się bardziej innowacyjna"? Nie - bo celem nie jest wzrost liczby projektów, które postanowiono nazwać "innowacyjnymi". Celem jest wzrost eksportu technologii i importu pieniędzy za nie.

Czy Unia prześciga USA, tak jako sobie obiecywała w pierwszej Strategii Lisbońskiej w 2000 roku? Oczywiście, że nie. Warto nadmienić, że "zupełnie niespodziewana" klęska pierwszej strategii (jak można było nie przegonić USA, jeśli postanowiono że się przegoni?) skłoniła Brukselę do opracowania drugiej Strategii w 2004 roku. Szacowne gremium stwierdziło, że dalej tak być nie może i uchwaliło szereg porażających reform - np. nieznacznego rozszerzenia połowów dorsza na Morzu Północnym. Co jak wiadomo było kluczową przeszkodą w przegonieniu gospodarki amerykańskiej - a nie jakieś tam np. wysokie koszty pracy Smile

W przypadku DEEPSI trudno jest się do czegokolwiek konkretnego przyczepić, bo projekt mógł być realizowany na wewnętrzne potrzeby przedsiębiorstwa, które wcale nie miało obowiązku odpowiadać na mojego maila z uprzejmym zapytaniem czy w jego ramach zrobiono coś poza stroną [link widoczny dla zalogowanych] Dlatego ze znacznie większym zainteresowaniem obserwowałem drugi "euroinnowacyjny" projekt, który chciałbym Państwu przedstawić. Projekt POSITIF za 2,5 mln euro, realizowany od 2004 roku do stycznia b.r. (informacje za Cordis). W projekcie brało udział 10 europejskich firm i uniwersytetów, w tym Politechnika Wrocławska.

Od strony technicznej projekt miał stworzyć oparty o XML framework - architekturę i język opisu - pozwalający na centralne zarządzanie dużą ilością polityk bezpieczeństwa na wielu urządzeniach różnych producentów. Cel szczytny i z przyjemnością zareklamowałbym taki framework - zapewne otwarty i poprawny politycznie - czytelnikom Security Standard, gdyby nie to że pomimo zamknięcia projektu... nic tam nie udostępniono. Ze strony możemy się dowiedzieć, że uczestnicy na początku parę razy w roku spotykali się - to w Hiszpanii, to we Włoszech - celem "ustalenia strategi"i. Po "ustaleniu strategii" spotykano się równie często celem ustalania szczegółów technicznych. I tak dalej, ale owoców tej pracy nie zobaczyliśmy, pomimo obietnic.

W 2006 roku przypadkiem trafiłem na uczestnika projektu w grupie pl.comp.security. Moje ironizowanie zostało bardzo źle przyjęte przecz współtwórców POSITIF z ramienia PWr. Uświadomiono mi, że międzynarodowe spotkania są niezbędne dla "spójności i administracji". Obiecano, że "projekt nie zniknie w odmętach historii". Jednak dzisiaj podsumowując warty 2,5 mln euro projekt możemy zobaczyć głównie kilka specyfikacji oraz liczne strony z różnymi obietnicami w czasie przyszłym (pół roku po zamknięciu projektu). Strona "Software", gdzie - jak mnie zapewniano - miało się ukazać oprogramowanie jest prawie pusta. Prawie, bo jej główną treść stanowi następująca deklaracja:

"POSITIF project WILL develop a security framework and tools. Final software releases WILL be avaliable at the end of the project, in January 2007. Most software components WILL be avaliable sooner, as beta versions."

Pytania wysłane do włoskiego koordynatora projektu pozostały bez odpowiedzi... Czy projekt ten zwiększył w jakiś sposób "unijną innowacyjność", poza daniem pracy kilkuset osobom w Europie przez trzy lata? Bardzo wątpliwe. Bo takie frameworki dawno wypracował sobie sam każdy kto ich potrzebował - zbliżone filozofie obserwujemy zarówno w produktach komercyjnych (ISS SiteProtector, Novell Sentinel) jak i otwartych (Prelude IDS, FWBuilder). W odróżnieniu od POSITIFa, są to produkty realnie istniejące i spełniajace określone funkcje. Ostatni z nich - FWBuilder - funkcjonalnie jest zapewne najbardziej zbliżony do tego czym POSITIF miał być. Program napisał niejaki Vadim (imię jakby rosyjskie) z firmy "NetCitadel LLC", co z kolei wskazuje na USA. FWBuilder, napisany zapewne bez grosza unijnych grantów i międzynarodowych spotkań, zwiększa innowacyjność amerykańską a być może i rosyjską. Innowacyjność w sensie eksportu technologii i importu pieniędzy, czyli coś co przekłada się na realny dobrobyt a nie triumf statystyk.

Technologia ma to do siebie, że odpowiada na konkretne potrzeby człowieka - kolektorem i giełdą tych potrzeb jest rynek. Dlatego jeśli w naszym kraju powstanie technologia pożądana na światowym rynku, to za tę technologię napłyną do nas pieniądze, a statystyki "innowacyjności" będzie można sobie tworzyć od niechcenia, ot żeby się pochwalić. Zresztą sukcesy polskich firm piszących gry komputerowe, rozwijających technologie webowe, wojskowe czy medyczne świadczą o tym, że całkiem nieźle znajdujemy swoje miejsce na światowym rynku. Paradoksalnie, duża w tym zasługa polskich instytucji rozdających unijne pieniądze - zniechęcają do nich tak skutecznie, że większość firm musi myśleć rynkowo i dzięki temu ma szansę odnieść sukces długoterminowy, zamiast zapaść się w otępiającym, acz miłym ciepełku unijnych funduszy.

Warto zauważyć, że Bruksela coraz śmielej kroczy ku gospodarce nakazowo-rozdzielnikowej. Co rusz padają nowe pomysły, by z unijnego budżetu finansować różne projekty, które nie dość dobrze radzą sobie na światowym rynku. albo w ogóle tam nie istnieją, bo nikt ich nie potrzebuje w takiej formie jak sobie zamarzyli urzędnicy.

Jakiś czas temu pisałem już o planach finansowania przez Unię jakiejś tajemniczej ochrony przeciwko atakom DDoS, którą postulowano po ataku na Estonię. Gdyby projekt nie skończył się na "absorbcji funduszy" i opracowaniu dumnej strony WWW to mogłyby nas czekać poważne problemy - nie daj Boże gdyby ktoś postanowił postawić coś takiego na głównych backbonach europejskich. Potem proponowano znowu europejską, scentralizowaną walkę ze złem w Internecie czyli jakiś odpowiednik chińskiej "Golden Wall". Teraz znowu Unia ogłasza finansowanie gier komputerowych. Ciekawe, że jest to jeden z najprężniej rozwijających się na świecie rynków w branży IT - można się zatem domyślać, że na warstwie deklaratywnej chodzi o wsparcie jakiejś niszowej ale poprawnej twórczości - np. gier promujących równouprawnienie filatelistów. A w warstwie faktycznej - wsparcie kilku europejskich korporacji informatycznych, które co prawda nie potrafią pisać tanio i wydajnie, ale za to oferują pracownikom jednodniowy tydzień pracy, leżanki do leżakowania w chwilach niemocy twórczej i dwudziestoczteromiesięczne odprawy dla menedżerów.

Ten ostatni aspekt - przejmowanie funduszy przez korporacje - szczególnie rzuca się w oczy w przypadku niesławnego "Eurogoogle", czyli europejskiej odpowiedzi na sukces Google. Podobnie jak"słuszny" europejski Airbus miał być odpowiedzią na "niesłusznego" Boeinga, tak "słuszne" projekty Thesus i Quaero mają być odpowiedzią na niedobre bo amerykańskie Google. W tym celu Unia wyasygnuje kwotę 90 mln euro (90x większą od kapitału początkowego Google), które dostanie kilka niemieckich i francuskich koncernów informatycznych. Biorąc pod uwagę obecną kondycję Airbusa, który jest przede wszystkiem bezdennym workiem na unijne dotacje a dopiero potem samolotem, nie będzie zapewne chybione proroctwo autora jednego z komentarzy, który przewiduje że w pierwszym rzędzie "europejska wyszukiwarka powinna postarać się o conajmniej 50 000 pracowników, by ogłosić wielkie zwycięstwo nad produktem gospodarki zachodniej."

Jeśli porzucimy złośliwości, to nie są to trend ten wcale nie jest taki zły. Przecież pieniądze są - gorzej gdyby ich nie było. Wystarczy się tylko przekwalifikować - zamiast inwestować w edukację programistów i menedżerów projektów należy tylko premiować cwaniactwo, oportunizm i znajomość aktualnych fobii urzędniczych po to by wykreować nowy zawód - zdobywacza funduszy unijnych. Jak pokazuje przykład zachodnioeuropejski, da się z tego nieźle wyżyć, a pecunia przecież non olet.

Pewnym problemem jest konkurencja - duże firmy robią wszystko by utrudnić dostęp do naprawdę dużej kasy, np. forsując podnoszenie kryteriów finansowych a zatem ograniczając dostęp małych firm. Jest jednak drugi i poważniejszy problem - co zrobić, gdy źródełko w Brukseli wyschnie bo np. zjedzą je rosnace koszty ubezpieczeń społecznych? Na doganianie wolnego rynku będzie wtedy zdecydowanie za późno.

Aktualizacja: już po wysłaniu tekstu dostałem informację od jednego z polskich uczestników projektu, że ich kod mogę pobrać z strony [link widoczny dla zalogowanych] (ale nie jest ona podlinkowana pod stronę projektu ani nigdzie indziej - patrz Google). W umiejętności i dobre chęci programistów z PWr nie wątpię - ale czy wszystko co udostępniono naprawdę stanowi innowację wartą 2,5 mln euro?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
St.




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:59, 21 Wrz 2007    Temat postu:

te teksty powinny być raczej krótkie! Jako slogany... Kilka zdać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Profesor_Shadoko




Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 3:07, 25 Wrz 2007    Temat postu:

St. napisał:
te teksty powinny być raczej krótkie! Jako slogany... Kilka zdać


Właśnie. Czy można gdzieś znaleźć program Ligii Prawicy Rzeczypospolitej? W punktach najważniejsze postulaty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
St.




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:15, 25 Wrz 2007    Temat postu:

UPR to:
- radykalna obniżka podatków,
- zniesienie poboru do wojska,
- zniesienie przymusu płacenia na ZUS,
- przywrócenie kary śmierci dla morderców,
- zniesienie prohibicji narkotykowej,
- prywatyzacja szkolnictwa,
- prywatyzacja służby zdrowia,
- prywatyzacja mediów rządowych (zniesienie abonamentu rtv).

Wolność, Własność, Sprawiedliwość.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 10:09, 25 Wrz 2007    Temat postu:

To wtedy to nie będą teksty tylko slogany. Tekst to tekst. Zgodzę się - nie może być zbyt długi ale nie skracajcie tego do przesady.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechu2000




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 11:26, 25 Wrz 2007    Temat postu: problemy z przekonywaniem

Witam
Słuchajcie, przychodzi mi od dość dawna pewna refleksja:
Kogo chcemy przekonać do swoich racji i co dzięki temu chcemy osiągnać?
Jeżeli celem jest zmiana systemu w Polsce to niestety trzeba do siebie przekonać nie tylko ludzi światłych (do których trafiają teksty zamieszczone na tym forum), ale przede wszystkim ludzi prostych - jest ich większość więc w obecnym systemie oni decydują.

W związku z powyższym pytam:
Komu z Was udało się przekonać:
zwykłego faceta - robotnika - jak tego dokonaliście?
zwykłą kobietę - jakimi argumentami?
kobietę z wyższym wykształceniem?
no może jeszcze emeryta (rencistę)

Ja przyznaję, że obijam się o ścianę niezrozumienia a nawet niedowierzania mimo, że w rozmowie przyznają mi we wszystkim rację .....

Jedna kobieta powiedziała nawet cytuję: " No tak, wszystko jest logiczne ale jest nielogiczne" .....

Zastanawiam się czy jest sens dowodzić prawdziwości tez przedstawianych przez JKM i UPR, może warto stosować te same metody co politycy populistyczni i mówić ludowi to, co chce usłyszeć? Może należy skupić się tylko na hasłach pozytywnych, bo w końcu, ten kto zadaje sobie trud sprawdzenia ich prawdziwości przekona się po zapoznaniu się ze źródłami a reszta zagłosuje za pięknymi ideami ???
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Div037
Gość






PostWysłany: Wto 13:54, 25 Wrz 2007    Temat postu:

Mi do podpisania się pod poparciem dla KW LPR udało się namówić emerytkę (raczej nie z tych moherowych, wręcz przeciwnie). Powiedziałem jej że UPR jest za dofinansowaniem funduszu emerytalnego, który jest bankrutem i który niedługo nie będzie miał pieniędzy na wypłacanie emerytur. Nie wspomniałem jednak o zniesieniu przymusu ubezpieczeń społecznych. Mogłaby Ona wówczas dość do wniosku, że po takim zniesieniu młodzi ludzie przestaną płacić składki i nie będzie z czego dać jej emerytury...
Robotnika lub kogoś kto raczej nie zarabia za dużo można przekonać tym, że bogatego stać na płacenie podatków a jego raczej nie. Można Go także zmusić do zastanowienia się ile On tak naprawdę dostaje od państwa. Oczywiście będzie to o wiele mniej niż płaci on w podatkach. Trzeba go tak nakierować,żeby doszedł do takiego wniosku: "W takim razie gdzie do cholery giną te pieniądze. Przecież jestem raczej biedny, więc państwo powinno mi pomagać a tu okazuję się, że państwo tylko mnie okrada!" Oczywiście pieniądze idą na tych co siedzą przed telewizorem i nic nie robią cały dzień lub na tych wszystkich ważniaków w tych wszystkich nikomu nie potrzebnych ministerstwach... "gdzie tu sprawiedliwość?! ja zapierdalam a oni się lenią z moje pieniądze!"
UPR to partia ludzi pracujących Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechu2000




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 18:56, 25 Wrz 2007    Temat postu:

Zauważyłem, że ludzi nie da się przekonać do głosowania na UPR, tylko dla tego, że udowodnimy im swoją rację, a nawet zmiażdżymy ich swoimi argumentami. Oni po prostu przyznają nam rację a zrobią i tak swoje. Moimcelem jest spowodowanie, aby Pani "Zofia" zagłosowała na UPR, czyli uznała nasze przekonania za swoje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechu2000




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 19:23, 25 Wrz 2007    Temat postu:

Może jestem idealistą, ale wierzę, że większość ludzi potrafi mysleć, tylko są ogłupiani przez TV. Są atakowani taką ilością bzdurnych programów typu "Taniec z gwiazdami" czy jakimiś serjaliami, że nia maja czasu na myślenie. Dlatego ja próbuję terapii wstrząsowej czyli przebudzenia z Matrixa Smile

Tekst zaczerpnięty z jakigoś felietonu JKM:
Pytanie:
Czy uważasz, że wszyscy powinni mieć równe warunki życia w Polsce?
Oczywiście większość wychowanych w socjaliźmie ludzi odpowiada:
Ależ oczywiście.
No to pytamy:
A w którą stronę mamy równać? Wszystkich nie zrobimy bogatymi to co pozostaje?

Pytanie:
Czy oddałbys swoje dziecko do szkoły, w którym opiekunem jest pedofil, lub pedał? Czy pozwoliłbyś im wmawiać swojemu dziecku, że ich zachowanie jest normą?
Odpowiedź: Oczywiście nie
Pytanie:
A kto ma o tym decydować Ty czy urzędnik?
Odpowiedź: Ja
Puenta: A wiesz, że teraz nie masz prawa tego robić? W UE a dokładnie, w Niemczech próbowano wprowadzić, jako podręczniki, książki, w których argumentowano, że pozytywny rozwój psychiczny dziecka wymaga częstszego stymulowania organów płciowych przez dorosłych (opiekunów). W innym przypadku (bodajrze w Anglii) w bajkach dl dzieci znalazł się fragment, gdzie książę, którego nie chciała księżniczka znalazł sobie innego księcia i żyli długo i szczęśliwie. Ty też nie masz prawa ingerować w treść podręczników, z których uczą się Twoje dzieci. A jak się zbuntujesz i nie póścisz swego dziecka do szkoły to dziecko Ci zabiorą a Ty pójdziesz siedzieć.

Hmm. Mam nadzieję, że nie za długie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dinsdale
Gość






PostWysłany: Wto 20:42, 25 Wrz 2007    Temat postu:

Wydaje się że w sam raz ładne :]
Ciekawe czy uda mi się poprzekonywać do glosowania na UPRludzi samym zniesieniem poboru do wojska w końcu znam sporo którym to grozi...
Osobiście trafiłem na cały tekst poświęcony temu problemowi przekonywania:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Profesor_Shadoko




Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:49, 08 Paź 2007    Temat postu:

A może skupić się na tym, że LPR wraz z UPR to jedyne partie, które nie uczestniczyły w okrągłostołowej zmowie?
Pokazać Jarosława Kaczyńskiego mówiącego o układach w zestawieniu z faktami o Magdalence?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Div037
Gość






PostWysłany: Pon 3:49, 08 Paź 2007    Temat postu:

Nom tylko, że to lechu pił w magdalence. Ale w sumie co to za różnica. I tak większość osób ich nie rozróżnia Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechu2000




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 5:20, 08 Paź 2007    Temat postu:

Z moich obserwacji wynika, że zwykli ludzie nie są w stanie uwierzyć w układy i wpływ słóżb specjalnych na politykę.
Ważne:
O likwidacji ZUS:
Musicie uświadamiać ludzi, że zniesienie obowiązku opłat na ZUS nie jest jednoznaczne z zaprzestaniem wypłacania świadczeń dla emerytów i rencistów !!!
Ostatnio przekonywałem moją mamę, że ZUS to nic innego jak złodziejski podatek i ... mojam mama, w sumie zgadzająca się ze mną, nieśmiało zapytała: A co z emerytami i rencistami? (w styczniu przechodzi na emeryturę)
To uświadomiło mi, że hasło: Likwidacja ZUS wzbudza w emerytach, rencistach i ludziach z dłuższym stażem pracy, strach o swoją przyszłość.
Po prostu nie rozumieją przesłania. W związku z tym trzeba ich uświadamiać, że to właśnie UPR stoi twardo na stanowisku, że ŚWIADCZENIA RAZ OTRZYMANE SĄ NIEZBYWALNE. Wynika to z faktu, że zaczynając pracę w systemie z ZUS, Państwo niejako podpisało umowę z pracownikiem, że będzie zabierało opłatę na ZUS a w zamiane będzie wypłacało świadczenia emerytalne i rentowe. Jakiekolwiek manipulowanie przy wysokości składki lub zaprzestanie jej wypłacania byłoby działaniem prawa w stecz lub niewywiązaniem się z umowy.
Co więcej, musicie Państwo uświadamiać ludzi, że majątek poPRL'owski (zbudowany za czasów PRL) został wytworzony za ich pieniądze, w związku z tym należy ten majątek przeznaczyć na wypłaty świadczeń emerytalnych i rentowych. W tej chwili majątek ten jest wyprzedawany w sposób niejasny, a wyceny są zaniżane. Kwoty otrzymane z prywatyzacji idą na inne cele. Z każdym rokiem majątku jest coraz mniej tak więc w interesie rencistów, emerytów oraz pracowniów należących do "systemu ZUs'owskiego" powinno być jak najszybsze zaprzestanie wyprzedaży tego majątku w dotychczasowy sposób. Im szybciej UPR będzie miało wpływ na władzę, tym prędzej będzie to możliwe.
Następny argument mojej mamy:
UPR i tak nie będzie miało wpływu na władzę bo ma małe poparcie.
Należy uświadomić ludzi, że w naszym sejmie, często partie z małym poparciem mają stosunkowo duży wpływ na ustawodastwo i władzę, ponieważ sa tak zwanym "języczkiem u wagi", co daje im silną pozycję negocjacyjną z partiami wiodącymi. Dodatkowo, sama możliwość nagłaśniania problemów Polski z mównicy sejmowej spowoduje, że ludzie zaczną się domagać od swoich partii wprowadzania racjonalnych rozwiązań. Jeżeli ich partie nie spełnią ich postulatów, to jest duże prawdopodobieństwo, że niezadowolony elektorat w następnych wyborach zagłosuje na UPR.
I jeszcze jedna sprawa Smile
Lud jest głupi, ale ludzie nie....
Ludzie, czyli poszczególne jednostki są po prostu:
1. Zindoktrynowane przez socjalistyczny system nauczania.
2. Ogłupiani przez telewizję (obraz, hasła)
3. Zasypywaniu tak dużą lawiną pseudo-ważnych newsów, że nie mają czasu na myślenie.
4. Mężczyźni pracują po 16 h dziennie, kobiety po 8 h co skutkuje tym, że ludzie rodzice nie mają czasu wychowywać dzieci, sami zrzucają ten obowiązek na szkołę.

Jest to działanie celowe. Ma za zadanie spowodować sytuację, w której ludzie zmęczeni pracą, po powrocie do domu włączają TV, bo jest ona dla nich synonimem wypoczynku, a tylko tego pragną.

Ludzi należy pobudzić do MYŚLENIA.
Dobrym sposobem jest podarowanie gazety "Najwyższy Czas" lub którejś z książek JKM. Jeżeli trafimy na osobnika myślącego, to sam będzie szukał dalszych źródeł wiedzy.
Wiedza pozyskana przez samodzielne do niej dotarcie jest przyjmowana jako swoja a co za tym idzie, również idee w niej zawarte są częściej uznawane za swoje.
OBUDŹMY LUDZI


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
spiooszek




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:38, 15 Paź 2007    Temat postu:

St. napisał:
UPR to:
- radykalna obniżka podatków,
- zniesienie poboru do wojska,
- zniesienie przymusu płacenia na ZUS,
- przywrócenie kary śmierci dla morderców,
- zniesienie prohibicji narkotykowej,
- prywatyzacja szkolnictwa,
- prywatyzacja służby zdrowia,
- prywatyzacja mediów rządowych (zniesienie abonamentu rtv).

Wolność, Własność, Sprawiedliwość.

[link widoczny dla zalogowanych]


Moim zdaniem UPR akcentuje złe rzeczy. LUD jest głupi. Trzeba go niejako podejść. UPR nie powinna akcentować, pod żadnym pozorem, zniesienia prohibicji narkotykowej (bo to w opinii ludu niemoralne), prywatyzacji służby zdrowia i szkolnictwa (bo w oczach ludu to wchodzi w zakres państwa - zamiast tego może propagować bony edukacyjne i zwiększenie zakresu władzy rodziców nad dziećmi itp), ani przymusu płacenia na ZUS (bo lud ma głęboko zakorzenione, że trza płacić - tu trza coś innego wymyślić).
UPR powinien skupić się na propagowaniu zniesienia poboru, zniesienia abonamentu, zadbania o emerytów (ten ich, skądinąd słuszny, pomysł, by z prywatyzacji opłacać), zadbania o wdowy i sieroty (zniesienie podatku spadkowego).
i sama wzmianka o radykalnym obniżeniu podatków niewiele mówi. wszyscy mówią, że je obniżą. powinna UPR wyszczególnić jakie podatki konkretnie. Wtedy to by zrobiło wrażenie.
UPR ma pewien stały elektorat. Tych nie trzeba zachęcać. Ci przeczytają program.
Trzeba przekonać lud.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechu2000




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 16:51, 15 Paź 2007    Temat postu: hasła dla ludu

Też jestem zdania, że lud należy przekonywać tylko popularnymi hasłami, oczywiście zgodnymi z naszymi ideami.
Inaczej się ma sprawa z budzeniem świadomości ludzi inteligentnych, ale nieświadomych świata, w którym żyją. Trzeba dać im "czerowną pigułkę" z Matrixa i niech z nią robią co chcą.
Jeżeli będziemy nachalnie agitować to automatycznie stawiamy drugą osobę w roli dyskutanta o poglądach odmiennych od naszych. Wpędzamy taką osobę w szukanie kontrargumentów do naszych tez i powodujemy, że utożsamia się z obozem nam przeciwnym.

A co do ludu...
Uważam, że problemem jest mentalność i wychowanie. Lud cierpi na syndrom więźnia. Więzień po długoletnim odsiadywaniu wyroku panicznie boi się świata zewnętrznego i reguł tam panujących, bo ich nie zna.
Tak samo zachowuje się lud wychowany w socjalizmie. Boi się zacząć życie według nowych reguł, których w dodatku nie rozumie.
Warto by przeanalizować metody leczenia "syndromu więźnia" i zastanowić się, czy można je wykorzystać do agitacji politycznej.
Jest tu jakiś lekarz - psychatra lub psycholog, który się na tym zna???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 5:46, 16 Paź 2007    Temat postu:

"Jesli nie zaglosujesz na UPR to jestes ciota"
"Frajer"
"Debil"
"Twoj stary to PiS/LiD/PO"
"Komuch"
"Owca"
"Dziecko TVPiS"
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adamix8
Gość






PostWysłany: Wto 12:44, 16 Paź 2007    Temat postu: Pytania pomocnicze dla wahających się!!!

1. Czy uważasz że podatki w Polsce są Za wysokie?
2. Czy uważasz że państwo powinno karać nabardziej pracowite jednostki wyższymi podatkami?
3. Czy dobra Pielęgniarka powinna zarabiać tyle samo co kiepska?
4. Czy powinien być monopol w dziale ubezpieczeń zdrowotnych emerytalnych itd. Czy raczej poinno być parek konkurujących ze soba firm?
5. Czy uważasz że urzędnik powinien decydować czy masz zapinać pasy czy Ty?
6. Czy uważasz że urzędnik lepiej zaopiekuje się twoimi pieniędzmi niż Ty?
7. Czy opowiadasz się za sprawiedliwością społeczną czy za sprawiedliwością w ogóle?
8. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem że socjalista to taki człowiek który lubi pomagać innym cudzymi pieniędzmi?
9. Czy wolałbyś aby polska wystapiła z Unii europejskiej wstepując równocześnie do wspólnoty gospodarczej i strefy szengen ( jak np. Norwegia) ?
10. Czy uważasz że to my wszyscy płacimy za edukacje i służbe zdrowia czy uważasz że jest bezpłatna?
11. Czy zdajesz sobie sprawe że radykalne obniżenie podatku de facto zwiększy wpływy do budżetu tak jak to miało miejsce w stanach w czasie wielkiego kryzysu, za prezydenta Ronalda Regana w latach 80 czy w Estonii w latach 90?
12. Czy zdajesz sobie sprawę że dobrobyt rodzi się z pracy a nie nawet z największych dotacji?
13. Czy uważasz że każdy zdrowy człowiek w wieku produkcyjnym powinien zarabiać na swoje utrzymanie?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adamix8
Gość






PostWysłany: Wto 12:46, 16 Paź 2007    Temat postu:

Jeśli na co najmniej 11 pytań odpowiedziałeś jak podpowiada rozsądek tzn że masz albo identyczny lub prawi identyczny światopogląd co UPR.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Div037
Gość






PostWysłany: Śro 10:37, 17 Paź 2007    Temat postu:

Trzeba te paytania zrobić w postaci ulotki bo dobre to jest Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adamix8
Gość






PostWysłany: Nie 12:21, 21 Paź 2007    Temat postu: Jak namawiać to proste!

Nasze idee są słuszne trzeba tylko umijętnie je przedstawić np. Zamiast stawiać pytanie: Czy ubezpieczenia zus lecznicze powinny zostać? zapytaj razczej : Czy wolałbyś sam decydować jak chcesz oszczędzać na emeryture czy wolisz aby urzednik o tym decydował?
Zamiast pytać czy pasy powinny być obowiązkowe zapytaj raczej : Czy uważasz że Ty powinieneś decydować czy zapinać pasy czy urzednik? itd
ludzie mają silną potrzebe wolności niezależności nie cierpią jak im się coś narzuca trzeba tylko im pokazać absurd przymusowości tego państwa!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
danfoss




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 14:52, 10 Lis 2007    Temat postu:

To jeden z artykułów, który odwiódł mnie od LPR.

Skrót: Liga przekroczyła pewną granicę, która dzieli pragmatyzm- w który do pewnego czasu wierzyłem, a populizm, którego dopuszcza się Roman mówiąc, że Dmowskiego do partii by nie przyjął.
Wypowiedzi w podobnym tonie znajdziemy poniżej jeszcze kilka.
Inaczej niż populizm i hipokryzja tego interpretować nie można.
Przez ten pryzmat inaczej patrzę też na zarzuty o przekręty finansowe, które podnosi część działaczy.


DLACZEGO NIE JESTEM NACJONALISTĄ ? ADAM WIELOMSKI

Friedrich August von Hayek napisał przed wieloma latami słynny tekst „Dlaczego nie jestem konserwatystą”, w którym dowodził, że konserwatyzm kojarzy mu się z konserwowaniem tego, co aktualnie istnieje, czyli państwa socjaldemokratycznego. Tymczasem ja – po ostatniej lekturze wypowiedzi Wojciecha Wierzejskiego – zrozumiałem ostatecznie dlaczego nie jestem nacjonalistą.


Cios pierwszy


Początkiem intelektualnego nokautu, jaki zadał mi Wojciech Wierzejski, było stwierdzenie w TVN anonsujące powstanie LiSu. Usłyszeliśmy wtedy: "Wiele nas łączy. (...) Liga Polskich Rodzin nigdy nie mówiła że jest partią prawicową (...) dla mnie najbliższą ideowo-programową partią jest Samoobrona i w sposób naturalny jestem zwolennikiem porozumienia z Samoobroną a nie z PiSem”.

Tekst ten trudno nazwać inaczej niźli mianem żenującego. Wielokrotnie byłem krytyczny wobec taktyki politycznej LPR; bezustanne wolty, głoszone hasła – wszystko to ocierało się o demagogię i populizm. Coraz mniej przypominało to solidną przedwojenną tradycję endecką z jej szacunkiem dla własności prywatnej, wolnej przedsiębiorczości; coraz mniej widać tu było podstawowych wartości politycznych „starej endecji”, czyli niezwykle racjonalnej geopolityki i pewnego – niezwykle charakterystycznego dla myśli Romana Dmowskiego – specyficznego realizmu politycznego opartego o pozytywistyczny warsztat politologiczny. Zamiast tego był polityczny romantyzm, demagogia, jakieś dziwaczne idee w polityce zagranicznej skierowane naraz przeciwko Unii Europejskiej i Niemcom, ale także przeciwko USA (wojna w Iraku czy Afganistanie) i Rosji i jej aliantom (walka o prawa człowieka na Białorusi).

Innymi słowy: myśl staroendecka była mieszanką dwóch zasadniczych idei, czyli skrajnej politycznej racjonalności, szczególnie geopolitycznej oraz zasad wolnorynkowych w ekonomii. Myśl LPR - mimo wielokrotnego cytowania wersetów z Dmowskiego - stała na antypodach tych zasad. LPR głosiła woluntaryzm w polityce zagranicznej, gdzie partia ta nie umiała wskazać żadnych partnerów i sojuszników. W stosunkach wewnętrznych partia posługiwała się najgorszą socjalną demagogią, praktycznie ścigając się z Lepperem na hasła socjalne. Ze starej endecji pozostał tylko nacjonalizm. Ale czy nacjonalizm ten jest nacjonalizmem staroendeckim? W myśli przedwojennej łączono go z silną dozą racjonalizmu politycznego i indywidualizmu ekonomicznego. Nacjonalizm rozumiano jako państwo w granicach etnograficznych (z mniejszościami możliwymi do asymilacji) i skuteczną politykę międzynarodową, a także swobodę prowadzenia działalności gospodarczej w państwie narodowym. Tymczasem nacjonalizm LPR połączony był przede wszystkim z populizmem, gdzie słowo „narodowy” łączono z podwyższeniem świadczeń dla bezrobotnych, państwową opieką społeczną, becikowymi i berecikowymi; dziełem „narodowym” miało być dopłacanie przez podatnika do nierentownych kopalń i hut. W sumie wynikało z tego, że najbardziej „narodowa” była polityka gospodarcza Polski Ludowej, gdzie państwo „unarodowiło” handel, większą i średnią własność prywatną. W ten sposób LPR – pod hasłami „narodowymi” – broniła tzw. zdobyczy socjalizmu. Nacjonalizm przekształcił się w praktyce w parasocjalistyczną, kolektywistyczną ideologię, której największym wrogiem był „antynarodowy” kapitalizm; gdzie wrogiem była prywatna własność i swoboda jej użytkowania.

W ten sposób, nadużywając symboliki endeckiej i podszywając się pod jej spuściznę, LPR budowała coś, co poza hasłami „narodowymi” z klasyczną endecją nie miało nic wspólnego. Endecja była partią prawicy. Nie chodzi tylko o prawicowość w kwestiach kulturowych czy światopoglądowych. Endecja była partią myślącą prawicowo o ekonomii i życiu społecznym – i nawet burżuazja żydowska okazjonalnie oddawała na listy narodowe swoje głosy bardziej bojąc się socjalistów niż antysemityzmu. Tymczasem LPR – zachowując slogany „narodowe” i katolicki światopogląd endecki – zaczęła w to miejsce wkładać zupełnie nową treść, nową wizję społeczną. I nie była to wizja Dmowskiego, Balickiego, Popławskiego czy Kozickiego. Była to wizja społeczno-gospodarcza Edwarda Gierka. Słuchając działaczy LPR w sumie można było dojść do wniosku, że jedynym defektem PRL był ten, że ówczesny socjalizm był budowany pod hasłami ateistyczno-internacjonalistycznymi. Gdyby tylko budować tenże socjalizm pod hasłami państwa katolickiego i narodowego, to byłoby to właśnie to, o co chodzi kierownictwu LPR.

W małych miasteczkach w Polsce – gdzie silne wpływy posiada SLD – zachowały się jeszcze gdzieniegdzie pomniki poległych za „wyzwolenie narodowe i społeczne”. To jest właśnie ta retoryka socjalistyczna i nacjonalistyczna pewnej epoki PRL, która wydaje się bliźniaczo podobna retoryce partii Romana Giertycha.

Cios drugi


W wywiadzie dla portalu prawy.pl, w rozmowie z Robertem Wyrostkiewiczem i Markiem Miśko – już po utworzeniu LiSa – Wojciech Wierzejski mówi: „Podział na prawicę i lewicę ukształtował się w dobie rewolucji francuskiej. Dziś już jest nieco anachroniczny. My, endecy, z serca zawsze poczuwaliśmy się do powinowactwa z szeroko rozumianą prawicą, ale zawsze nieodmiennie podkreślaliśmy, że są nam obcy zarówno kosmopolici lewicowi, socjaliści jak i internacjonaliści konserwatyści. Liga Polskich Rodzin odwołując się do tradycji Ruchu Narodowego, jest ugrupowaniem tradycjonalistycznym. Ważne są dla nas wartości takie jak tradycja narodowa, duma narodowa, wiara ojców, wartości rodzinne, monogamiczne nierozerwalne małżeństwo i obrona tegoż małżeństwa; tradycyjne wychowanie, surowa obyczajowość chrześcijańska, obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Nie mniej jednak jest jeszcze bardzo ważny drugi element, a mianowicie interes narodowy – dobro narodu oraz element społeczny, czyli rozwój narodu rozumiany jako jego unarodowienie. Na początku lat 90. miały miejsce kongresy zjednoczeniowe ruchu narodowego. Pan Andrzej Lepper, wtedy jeszcze mniej znany przywódca Samoobrony uczestniczył w tych kongresach. Już wtedy akcentował mocne stanowisko w związku z prowadzoną przez Niemcy polityką oraz wypowiadał się krytycznie wobec ‘brukselskiej unii’. Wspólne poglądy wyrażamy od wielu lat (...). Polski Obóz Narodowy zawsze wystrzegał się klasyfikowania w kategoriach lewica i prawica. Zawsze mówiliśmy, że nie lewica i nie prawica tylko polski obóz narodowy”.

W tej wypowiedzi mamy rażącą sprzeczność. Jest faktem, że pojęcie „polski obóz narodowy” wprowadził do obiegu Jędrzej Giertych, który sprzeciwiał się pojęciom „prawicy” i „lewicy”. Pojawia się tylko pytanie, dlaczego tradycja endecka niezbyt chętnie akceptowała klasyczne podziały na prawicę i lewicę? Wynikało to przede wszystkim z faktu, że korzenie nacjonalizmu są jednoznacznie lewicowe. Nacjonalizm narodził się w czasie Rewolucji Francuskiej – rozumiano go wtenczas jako prawo suwerennego narodu do rządzenia państwem i prawo to uznawano za wyższe niż Boskie i historyczne prawa króla Ludwika XVI. Był tedy synonimem demokracji i walki o prawa wyborcze, a nie duchowej narodowej wspólnoty. Klasycy endeccy mieli pełną świadomość tego nieprawego (dosłownie i w przenośni) pochodzenia nacjonalizmu. Dlatego Roman Dmowski – zawzięcie krytykując światopoglądowy (antyklerykalny i liberalny) wymiar Rewolucji Francuskiej – doceniał jej rolę narodowotwórczą. Uważając, że nacjonalizm ma genezę lewicową sądził, że lepiej dla ruchu narodowego negować podział prawica-lewica, niż popaść w trudności z wpisaniem się w ten schemat z powodów historycznych.

I to była jedyna trudność. W praktyce endecja głosiła prawicową wizję państwa, kultury, ekonomii – i była partią prawicową, która zawsze w swojej historii współdziałała z innymi siłami prawicy gdy chodziło o kwestie ekonomiczne czy kulturowe (stricte polityczne niekoniecznie ze względu na stosunek części konserwatystów do Piłsudskiego). Jeśli na polu ekonomicznych przeżywała jakieś kontrowersje to wynikało to z wydarzenia bierzącego, jakim był Wielki Kryzys gospodarczy, gdy wielu ludziom (np. Adam Doboszyński) wydało się, że to nie krach giełdy, ale całego kapitalizmu. Na szczęście ta wizja nie sprawdziła się kompletnie i powody gorączki antykapitalistycznej ustały.

Jeśli weźmiemy do ręki broszurę Romana Dmowskiego „Kościół, naród i państwo” (którą Wojciech Wierzejski na pewno zna), to przeczytamy tam, że człowiek najpierw przynależy do wspólnoty katolickiej, a dopiero potem jest Polakiem, a więc interesy katolicyzmu są pierwsze w stosunku do interesów narodowych. Oznacza to uznanie zasad konserwatywnych za istotniejsze od zasady narodowej. Naród u Dmowskiego – co podkreśla wielu badaczy jego myśli – nie jest absolutem, ziemskim bogiem, przed którym składa się pokłony. Najpierw jest się katolikiem, akceptuje się zasady katolickiego prawa naturalnego, a dopiero potem jest się polskim nacjonalistą, który winien działać w ramach stanowionych przez zasady katolickie. I Wojciech Wierzejski do pewnego momentu głosi to samo, mówiąc „Liga Polskich Rodzin odwołując się do tradycji Ruchu Narodowego, jest ugrupowaniem tradycjonalistycznym. Ważne są dla nas wartości takie jak tradycja narodowa, duma narodowa, wiara ojców, wartości rodzinne, monogamiczne nierozerwalne małżeństwo i obrona tegoż małżeństwa; tradycyjne wychowanie, surowa obyczajowość chrześcijańska, obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci”.

Jednakże po tej deklaracji idzie następna, zaczynająca się od charakterystycznych słów „nie mniej jednak”. Wedle klasycznych zasad perswazyjnych (tzw. NLP) jeśli nie chce się czemuś zaprzeczyć wprost, należy najpierw tę zasadę górnolotnie uznać i pochwalić, po czym powiedzieć „ale” i zacząć snuć wątpliwości. Rafał Ziemkiewicz znakomicie pokazał tę technikę w swojej książce o „Michnikowszczyźnie”: Adam Michnik nigdy nie mówi „jestem wrogiem lustracji”, lecz stwierdza „oczywiście jestem za lustracją, ale (...)”, po czym zaczyna mnożyć tyle wątpliwości, że po przeczytaniu artykułu do końca czytelnik dochodzi do przekonania, że lustracja jest niemożliwa i niesprawiedliwa. Wojciech Wierzejski czyni dokładnie ten sam zabieg NLP: najpierw wskazuje na prymat wartości endeckich (i konserwatywnych równocześnie), takich jak tradycja, religia, rodzina, obyczajowość, po czym wstawia owo „nie mniej jednak” (odpowiednik „ale”). Tym samym oddając hołd tym wartościom wprowadza nas do frazy z której ma wynikać, że w praktyce wyżej wymienione wartości wcale nie są najważniejsze. I tak rzeczywiście jest, gdyż Wierzejski po owym „nie mniej jednak” pisze, że „ jest jeszcze bardzo ważny drugi element, a mianowicie interes narodowy – dobro narodu oraz element społeczny, czyli rozwój narodu rozumiany jako jego unarodowienie”.

To stwierdzenie Wierzejskiego całkowicie zmienia wcześniejszą deklarację o prymacie takich konserwatywnych wartości jak tradycja, religia, rodzina, obyczajowość. Okazuje się bowiem, że to nie one stoją najwyżej w piramidzie imponderabiliów ruchu narodowego. Najpierw jest bowiem „interes narodowy”. Konia z rządem, kto mi powie na czym polega interes narodowy? Pozornie odpowiedź jest banalnie prosta: interes narodowy to to, co jest dobre dla narodu.

Tylko co jest dobre dla narodu?

Po pierwsze, interes narodu krótkofalowy i długofalowy mogą być ze sobą w sprzeczności. Jako pierwszy zauważył to bodaj Max Weber pisząc, że krótkofalowy interes ekonomiczny Niemiec wymaga sprowadzania do poznańskiego tanich robotników polskich z Kongresówki; ale interes długofalowy wymaga aby ich nie sprowadzać, gdyż obecność dodatkowych Polaków wzmacnia polskość na terenach objętych Kultrukampfem i germanizacją.

Po drugie, czy tenże interes narodowy wymaga aby Polska była monarchią, czy republiką? Byli nacjonaliści-monarchiści (Charles Maurras) i republikanie (Maurice Barres). Co jest bardziej narodowym rządem: republika czy monarchia? Inny przykład: czy interes narodowy wymaga aby państwo było katolickie czy laickie? Niby katolicyzm wzmacnia obyczaje „narodowe”, ale ma swojego przywódcę za granicą, poza obszarem narodowym. Byli tedy nacjonaliści poganie (Maurice Barres) i nacjonaliści-katolicy (szczególnie w Hiszpanii czy polscy młodoendecy). Czy interes narodowy wymaga aby kopalnie prywatyzować (z możliwością przejęcia ich w „obce ręce”) czy aby pozostawić państwowymi (i podatnik „narodowy” musi do nich ustawicznie dopłacać)? Byli wszak nacjonaliści o poglądach socjalistycznych w ekonomii (Adolf Hitler czy Benito Mussolini), ale byli i nacjonaliści wolnorynkowi (Popławski, Balicki, Enrico Corradini).

Dochodzimy tedy do wniosku, że określenie „interes narodowy” nic nie znaczy, a dokładniej – znaczy to, co prowadzący partię nacjonalistyczną politycy uznają za „narodowe” w swojej subiektywnej ocenie. Wojciech Wierzejski tę niepewność co jest interesem narodowym jeszcze wzmacnia stwierdzeniem, że interes ten to „element społeczny, czyli rozwój narodu rozumiany jako jego unarodowienie”. A, czyli dobro narodowe oznacza to samo co „element społeczny” czyli – jeśli dobrze rozumiem - „uspołecznienie”? Jeśli mnie pamięć nie myli, to ostatnio w Polsce „uspołecznianiem” własności zajmowała się PZPR.

Ale nie o PZPR tym razem chodzi, chociaż – jak już pisałem – model gospodarczy późnego PRL wyraźnie pokrywa się z idealnym ustrojem narodowym w gospodarce LPR. To stwierdzenie o „elemencie społecznym” ma nas wprowadzić do uznania, że istotą ruchu narodowego są hasła „społeczne”, czyli „socjalne”, czyli „socjalistyczne”. I w ten oto sposób dostrzegamy zbieżność pomiędzy hasłami „narodowymi” LPR i hasłami socjalistycznego populizmu „Samoobrony”.

Wedle Wojciecha Wierzejskiego, polski interes narodowy wymaga aby ruch narodowy porzucił wszystkie prawicowe pryncypia, które konstytuowały jego tożsamość przez 100 lat i przeszedł na pozycje socjalistyczno-populistyczne. W ten sposób, pod hasłami „interesu narodowego” i konieczności uspołeczniania, czyli „rozwoju narodu rozumianego jako jego unarodowienie” (cokolwiek by ta tautologia miała znaczyć) mamy stwierdzenie, że nacjonalizm jest tym samym co populizm i demagogia. No, a stąd już jest jasno i prosto do cytowanego na początku tego tekstu stwierdzenia, że „dla mnie najbliższą ideowo-programową partią jest Samoobrona”.

I dlatego nie jestem nacjonalistą

Nie jestem specjalnie zaskoczony wypowiedziami Wojciecha Wierzejskiego. On po prostu wyraża pewną tendencję tkwiącą u podstaw nacjonalizmu.

Pozwolę sobie w tym miejscu na osobistą dygresję. Rozstałem się z sympatią do nacjonalizmu pisząc moją ostatnią książkę, poświęconą nacjonalizmowi francuskiemu („Nacjonalizm francuski 1886-1940”, von Boroviecky, Warszawa 2007), gdyż pisząc ją zrozumiałem na jak niestabilnym systemie doktrynalnym zbudowano tę doktrynę. Ta niestabilność ma u swojego podłoża właśnie tenże „interes narodowy”. To w jego imieniu nacjonaliści przeistaczali się z ateistów w katolików i odwrotnie; z wolnorynkowców w socjalistów i odwrotnie; z republikanów w monarchistów i odwrotnie. Pisząc tę książkę zrozumiałem, że u źródeł nacjonalizmu nie ma stabilnego fundamentu filozofii politycznej; to ruch poruszający się swobodnie między ekstremami prawicy i lewicy, kapitalizmu i socjalizmu, demokratyzmu i autorytaryzmu, katolicyzmu i antyklerykalizmu. I to co dziś uznaje on za „antynarodowe” i sprzeczne z „interesem narodowym”, jutro może uznać za „narodowe”. Nie ma przy tym gwarancji, że za 10 lat nie obróci swojego poglądu o 180 stopni. Nacjonaliści francuscy np. od 1789 do 1940 przeszli fantastyczną ewolucję ze skrajnej lewicy na skrajną prawicę, ale brak stabilnej filozofii politycznej mógł popchnąć ich w dowolną stronę. Jedni wracali na lewicę, inni stawali się faszystami – i nadal uważali się za tych „prawdziwych” nacjonalistów.

Polski ruch narodowy zatoczył właśnie podobne koło. Narodził się przecież z romantycznej i rewolucyjnej tradycji powstańczej, która ok. 1905 roku – w obliczu rewolucji socjalistycznej – obrał kierunek na prawo i sojusz z konserwatystami; w latach dwudziestych uległ gwałtownej katolicyzacji, stając się partią klasycznej prawicy. To ta endecja, którą mamy przed oczami myśląc o prawzorze endeckim. Ale przypadek LPR pokazał, że tak jak endecja u swojego zarania bezustannie szła w prawo, w innych okolicznościach może gwałtownie przejść w lewo i współtworzyć LiSa z bolszewikami od Leppera. W imię „interesu narodowego” można uzasadnić absolutnie wszystko. W imię tegoż interesu można potępić demokrację i zapragnąć dyktatury; zażądać radykalnej prywatyzacji nierentownego sektora państwowego; chcieć uczynić z kraju państwo katolickie. Oto nacjonalizm prawicowy. Ale w imię tegoż samego „interesu narodowego” można chcieć oprzeć ustrój na zasadzie referendalno-plebiscytarnej; zażądać upaństwowienia gospodarki i usunięcia „kosmopolitycznego” katolicyzmu. Oto nacjonalizm lewicowy. Jego przykładem niechaj będzie Argentyna epoki Juana Perona.

I właśnie dlatego nie jestem nacjonalistą. Tradycja, prawo naturalne, rodzina, własność prywatna – oto zasady, które uważam za absolutne i które nie mogą być bronione lub atakowane w zależności od tego, czy ktoś uzna je za zgodne lub sprzeczne z „interesem narodowym”. Te wartości są wcześniejsze niż interes narodowy, gdyż wynikają z mojej wiary katolickiej. Jestem narodowcem o tyle, o ile ruch narodowy gotów jest te wartości podzielać; o tyle o ile tradycja narodowa, której ruch ten broni, pokrywa się z tradycją katolicką i równie katolickim rozumieniem prawa naturalnego. Nie jestem katolikiem czy wolnorynkowcem dlatego, że to jest zgodne z „interesem narodowym”. Byłbym apologetą Kościoła i zasady własności prywatnej nawet wtedy gdyby było to uznane za „antynarodowe”.

Przypadek LPR jest odmienny. Tu wszystkie zasady i pryncypia są o tyle ważne, o ile wymaga tego „interes narodowy”. Dziś kierownictwo tej partii uważa, że wszystkie zasady można wrzucić do kosza, gdyż „interes narodowy” wymaga, aby parę osób z kierownictwa załapało się do Sejmu w przyszłych wyborach. Nie wiem co to za „interes narodowy” – ja, Polak się z nim nie identyfikuję.

Adam Wielomski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez danfoss dnia Sob 15:12, 10 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
danfoss




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 14:55, 10 Lis 2007    Temat postu:

Kolejny artykuł, kolejny młot na narodowców (socjalnych) Wink
Apologia wolnego rynku.
Art. jest dostępny na portalu wandea.

W telegraficznym skrócie... artykuł pokazuje, że prawdziwy ruch narodowy miał wolnorynkowy charakter. Doboszyński stanowi tutaj pewny dysonans ale on nie miał wykształcenia ekonomicznego więc jego myśl ekonomiczną skwitować można lekkim uśmiechem. Wink

Wniosek: Liga rezygnując z wolnego rynku, oddala się jeszcze bardziej od historycznego ruchu narodowego, nie jest zatem warta mojego głosu.




Jan Bodakowski

Adam Doboszyński - konserwatywny, zachowawczy, anty industrialny
antyglobalista

Adam Doboszyński został zabity po II Wojnie Światowej przez komunistów, jak tysiące innych polskich narodowców. Dziś fakt ten nie przeszkadza, lewicowcom ubierającym swe zabobony w narodowe hasła, odwoływać się do idei Doboszyńskiego i gloryfikować PRL.

Doboszyński a ruch narodowy

Pomimo że, jedyna licząca się na scenie politycznej partia, odwołująca się do dziedzictwa ruchu narodowego, Liga Polskich Rodzin, konsekwentnie odrzuca polityków i pomysły skażone lewicowością, zagrożeniem dla Polski jest bezkrytyczne przyjmowanie wszelkich idei wywodzących się z ruchu narodowego. Ruchu narodowego w którym występowały odmienne wizje tego co dobre dla Polski. Dziś, w imię troski o dobro wspólne, ruch narodowy, odpowiedzialny patriotyzm wymaga, selekcji tego co wartościowe od tego co jest niebezpieczną i destruktywną utopią. Gdy większość dziedzictwa Romana Rybarskiego powinna być intelektualnym fundamentem programu gospodarczego ruchu narodowego, to wobec spuścizny Adama Doboszyńskiego należy zachować daleko idącą ostrożność.
Doboszyński nie miał wykształcenia ekonomicznego, był inżynierem budownictwa. Brak naukowego przygotowania do zajmowania się gospodarką i sprawami społecznymi, zaowocował tym że Doboszyński wraz z większością współczesnych mu, uległ anty rynkowemu duchowi epoki. Anty rynkowa postawa Doboszyńskiego, była powodem intelektualnego sporu między nim a profesorem Romanem Rybarskim, politykiem ruchu narodowego i pro wolnościowym ekonomistą. Co jest dowodem że jak dziś, tak i drugiej RP, były różne idee narodowe, jedne mądre, inne niebezpieczne. Ważne jest też to że wolnościowy Rybarski był ważnym politykiem obozu narodowego, a Doboszyński popularnym wśród zradykalizowanej młodzieży. Doboszyński przez swą krytykę społeczeństwa industrialnego, zyskał sympatię Chestertona, i części dzisiejszych antyglobalistycznych ekologów. Anty industrializm i niechęć do rynku, nie były jedynymi dziwnymi pomysłami Adama Doboszyńskiego, chciał on też federacji środkowo wschodnich Słowian. Pomimo że Doboszyński w swoich pracach nie przejawił zbytniej przenikliwości intelektualnej, unikał realizmu i był targany obsesjami, prace jego, pozwalają dostrzec zgubność podawania się emocjom w polityce i ucieczki od faktów. Nie znaczy to że w publicystyce Doboszyńskiego nie ma tez cennych, wartych wprowadzenia w życie. Niestety Adam Doboszyński nie uczciwie twierdził że istnieje jeden program narodowy, na który ma tylko on monopol, nie dostrzegając że odmienne od niego idee głosili wolnościowy Roman Rybarski.

Pseudo chrześcijańskie idee

Co gorsza Doboszyński wbrew faktom przypisuje swoim pomysłom treść chrześcijańską. O wartości tych zapewnień niech świadczy to że w „Gospodarce Narodowej” z 1934 roku (str.6) pisał że „hitleryzm wypływa również z zasad chrześcijańskich a nie socjalistycznych”. W tym czasie Kościół Katolicki potępiał narodowy socjalizm za idee i praktykę nie do pogodzenia z Chrześcijaństwem.

Ustrój gospodarczy

Ma racje Doboszyński pisząc w „Gospodarce Narodowej” (Fragmenty tej pracy i innych publikacji Doboszyńskiego można znaleźć w książce wydanej przez Wydawnictwo Sejmowe w 1996 pt. „Adam Doboszyński o ustroju Polski”. Całość „Gospodarki narodowej” wydał w 2004 Nortom, z którego to wydania pochodzą cytaty.) że ustrój narodowy, oparty być musi na upowszechnieniu własności, przedsiębiorczości, i daleko idącej swobodzie gospodarczej. Ma racje Doboszyński dostrzegając że gospodarka nie może funkcjonować bez moralności. Norm budujących relacje między przedsiębiorcami.
Niestety Doboszyński propaguje model stosunków gospodarczych i społecznych który prowadzi do regresu cywilizacyjnego. Regres ten ma umożliwić powrót do stosunków społecznych z średniowiecza. Utopijna idea Doboszyńskiego odrzuca realia polityczne. Regres cywilizacyjny powoduje to że państwo jest słabe. Polska, otoczona przez imperialistycznych sąsiadów, na słabość nie może sobie pozwolić. Kosztem słabości jest utrata niepodległości, wolności i biologiczne zniszczenie narodu. Niestety konsekwencje globalne umykają percepcji Doboszyńskiego.

Interwencjonizm

Ma racje Doboszyński gdy dostrzega patologie życia społecznego i gospodarczego, myli się widząc w interwencjonizmie państwa rozwiązanie tych patologii. Interwencjonizm zamiast zlikwidować stare patologie, wzmocni stare i stworzy nowe, bardziej niszczące. To rynek, władza konsumentów czyli narodu, odpowiedzialne społeczeństwo, wypleniają patologie z życia społecznego i gospodarczego. Błąd Doboszyńskiego to fałszywa teza że rynek kreuje patologie, gdy to rynek, jako naturalny ład spontaniczny, uruchamia dane od Boga normy moralne usprawniające relacje między ludźmi. Doboszyński błądzi świadomie negując zagrożenie automatycznej eskalacji interwencjonizmu, tezy te w książce adresuje jako polemikę wobec profesora Rybarskiego przeciwnika interwencjonizmu. Doboszyński domaga się państwowego interwencjonizmu wypływającego z moralności, nie bacząc na to że interwencjonizm państwa niszczy moralność, będącą fundamentem narodu. Doboszyński nie przyjmuje do wiadomości zagrożenia płynącego z tego że jego utopijne szkodliwe pomysły mają zabójcze dla bytu narodowego konsekwencje.
Doboszyński domaga się by arbitraż państwa określał sprawiedliwą płace. Poglądy takie sprzeczne z naturalnym ustalaniem płacy na rynku, prowadzą do eskalacji żądań płacowych, strajków, niedostępności towarów i usług, nierentowności przedsiębiorstw, bankructw, bezrobocia i nędzy pracowników.

Zysk

Doboszyński propaguje też niebezpieczny zabobon, krytykując mechanizm uzależniania produkcji od zysku. Adam Doboszyński nie dostrzega że mechanizm zysku pozwala produkować jak najtaniej, jak najlepiej, tylko te dobra i usługi których konsumenci pożądają. Doboszyński neguje zysk i potrzebę dążenia do niego. Nie dostrzega że instytucje cenione w naszej cywilizacji takie jak rodzina, są ekonomicznie o wiele bardziej efektywne, od dziś niezwykle modnego życia w samotności. Doboszyński nie jest wstanie dostrzec, jak najbardziej ekonomicznego zysku, jakim dla rodziców jest potomstwo, a dla państwa rodzina. W swych pomysłach Doboszyński żeruje na nieznajomości Ewangelii. Twierdzi że w społeczeństwie chrześcijańskim nie może być dochodu z innych źródeł poza pracy co jest całkowicie nie zgodne z nauczaniem Jezusa. Doboszyński twierdzi że płaca ma nie przynosić dochód, a pozwalać tylko na życie, że ludzie pracują nie po to by mieć więcej. Jest to teza głupia i szkodliwa, brak zysku z pracy de motywuje do pracy i efektywności. Praca bez korzyści prowokuje do zaprzestania pracy. Dodatkowo Doboszyński domaga się zakazu czerpania zysku nie z pracy fizycznej, a na przykład z wynajmu, czym Doboszyński neguje prawo własności i dysponowania nią. Konsekwencją braku zysków jest brak środków na nowe przedsięwzięcia. Konsekwencją poglądów Doboszyńskiego jest zastój, stagnacja, regres i upadek. Bez witalności gospodarczej państwo umiera.

Anty industrializm

Anty industrialna karykaturalna fobia Doboszyńskiego, razi brakiem realizmu i odpowiedzialności. Polsce, otoczonej przez agresywne, żądne mordu, imperialne, uprzemysłowione Niemcy i Rosje sowiecką, Doboszyński radził budowę rowerów w domowych warsztatach, by zachować relacje między ludzki, niszczone przez uprzemysłowienie. Niewątpliwie uprzemysłowienie niszczy pierwotne relacje między ludzkie, miasta staja się nienaturalnym zoo kreującym patologie gatunku homo sapiens. Niestety zachowawcza alternatywa Doboszyńskiego, utopia nowego średniowiecza, kończy się tym, że czołgi uprzemysłowionych Niemiec i Rosji, miażdżą warsztaty anty rynkowej, pożądanej przez Doboszyńskiego, gospodarki. W nieustającej walce narodu polskiego o przetrwanie nie można pozwolić sobie na brak realizmu i utopie.
Dla Doboszyńskiego alternatywą jest (str.84) „albo uprzemysłowienie albo narodowe rzemiosło”. Według Adama Doboszyńskiego Polska nie powinna uczestniczyć w rozwoju cywilizacji technicznej, państwo powinno wykupywać ziemi i dawać ją rolnikom, w zamian odbierając im świadczenia socjalne. Proces rozdawnictwa ziemi jest niewątpliwym przejaw utopijnego, uwielbienia dla wsi, chłopomanii.
Proces dezindustrializacji stał się faktem. Cywilizacja naukowo techniczna doszła do sytuacji w której istnienie ogromnych fabryk stał się anachronizmem. Proces odchodzenia od społeczeństwa przemysłowego jest powodem niepokojów społecznych. Likwidacja ograniczeń wolności gospodarczej pozwoliła by na czerpanie korzyści całemu społeczeństwu z tego procesu. Doboszyński nie dostrzegł tego, zagubił się przytłoczony rzeczywistością. Chciał powrócić do relacji średniowiecznych. Nie do ducha chrześcijańskiego ale formy ustrojowej. Ten wrogi żydom nacjonalista, sam przejawił podstawowy błąd cywilizacji żydowskiej. Forma, skorupa ustrojowa, przysłoniła mu treść. Prawo stało się karykaturą swej treści. Cywilizacja łacińska, trwa niewzruszenie przy normach danych od Boga, normach które realizowane są w zmieniającej się rzeczywistości. Zasadach stałych nie zależnie czy dotyczą rzeczywistości post industrialnej czy średniowiecza.

Kapitalizm

Doboszyński postrzega kapitalizm jako system koncentracji kapitału w niewielu rękach, utożsamia kapitalizm nie z jego naturą ale patologiami. W rzeczywistości wolność gospodarcza, wymaga i przede wszystkim chroni, od dekoncentracji kapitału. Ma niewątpliwą racje Adam Doboszyński postulując jak najszerszy dostęp do środków produkcji, niestety Doboszyński nie dostrzega że poziom rozwoju dobrobytu, który osiągnięto, do którego aspirujemy wymaga, często koncentracji kapitału dla inwestycji. Doboszyński dowodzi że bolszewizm jest ostatecznym stadium kapitalizmu. Teza ta jest po prostu głupia. Wieszczy też Doboszyński klęskę wolności gospodarczej i zwycięstwo ustroju gospodarczego który dziś nazwalibyśmy trzecią drogą. Futurologia ta, sprawdziła się w wyniku upowszechnienia powszechnej interwencji państwa we wszelkie przejawy życia. W brew tezom Doboszyńskiego zaowocowało to powszechną demoralizacją i zdziczeniem, oraz regresem gospodarczym i biedą. Kraje które zachowały jak najwięcej wolności gospodarczej pozostały bardziej moralne i obywatelskie.
Doboszyński oskarża kapitalizm o zniszczenie więzi społecznych, bezrobocie i kryzysy. Tezom tym zaprzecza rzeczywistość. Przyczyną bezrobocia są wysokie koszty pracy (podatki, ubezpieczenia społeczne, koszty biurokracji i przepisów) i bariery w dostępie na rynek (koncesje, przywileje korporacyjne i decyzje urzędników). Więzi społeczne,
ulegają zniszczeniu w wyniku interwencjonizmu państwa. Nic tak nie rozbiło rodziny jak ubezpieczenia emerytalne (dzieci przestały być zabezpieczeniem na przyszłość, więc rodzice przestali je rodzić i wychowywać) i publiczne szkolnictwo (instrument masowej demoralizacji, niszczenia charakterów i totalnego ogłupiania). Przyczyną wszelkich kryzysów jest interwencjonizm państwa, szkodliwa wiara w zabobon że urzędnik wie lepiej o narodu.

Praca fizyczna

Razi też teza Doboszyńskiego o tym że wszyscy powinni pracować fizycznie, bo praca fizyczna buduje moralność człowieka. Doboszyński postuluje też aby rodzice byli mieli wiele dzieci. Dzięki wielodzietności spadki po rodzicach będą mniejsze i zmuszą dzieci do pracy fizycznej. Teza ta przejawia niezwykłą, wręcz wyrosłą z dziedzictwa porewolucyjnego francuskiego oświecenia, postawę pogardy dla najbardziej zdrowego i naturalnego instynktu rodziców chcących zapewnić jak najlepsze życie własnemu potomstwu. Doboszyński w imię swoich utopii atakuje rodziny, rozbija jej solidarność, niszczy fundament społeczeństwa.
Praca fizyczna ma dawać dostęp do władzy. Doboszyński tym samym wyklucza ze społeczeństwa nie pracujących fizycznie. Utopie tą najpełniej realizowano w państwach komunistycznych. Wykluczenie nie pracujących fizycznie zakończyło się niewyobrażalnym ubóstwem, zdziczeniem i terrorem. Wizje Doboszyńskiego są oderwane od rzeczywistości, a przez to szkodliwe i nie moralne.

Ceny

Według Doboszyńskiego cenę ma wyznaczać mniemanie chłopa lub sędziego, a nie sprzedawca zdeterminowany wolą konsumenta i realiami rynku. Doboszyński tym samym neguje prawo własności sprzedawcy i kupca. Sprzedawca gdy ma narzuconą przepisami cenę nie może swobodnie decydować o swojej własności, kupujący nie może swobodnie decydować o swoich pieniądzach. Mechanizm kontroli cen propagowany przez Doboszyńskiego, jest niemoralny, nieefektywny i prowadzi do nędzy.
Doboszyński nie rozumie że pieniądz jest podstawowym towarem i tak jak inne towary przynosi najwięcej korzyści gdy swobodnie można nim operować na rynku.
Doboszyński nie widzi zagrożenia ze strony inflacji. Inflacji będącej procesem okradania narodu z wartości jaką maja pieniądze będące własnością narodu.

Banki

Doboszyński chce nie oprocentowanych pożyczek. Nie dostrzega niestety tego, że nie oprocentowane pożyczki skłaniały by do nie potrzebnych inwestycji. Pieniądze z pożyczek były by marnowane.
Doboszyński krytykuje współczesny system pożyczkowy, nie przedstawiając jakiejkolwiek alternatywy dla niego. Doboszyński nie wyjaśnia skąd brać kapitał na inwestycje. Spowodowane jest to tym że Doboszyński ignoruje realia gospodarcze i nie dostrzega zabójczych konsekwencji swoich pomysłów. Doboszyński domagał się też wprowadzenia przepisów ustalających maksymalną wysokość stóp procentowych. I ten pomysł był by szkodliwy. Banki nie pożyczały by kapitału na nowe ryzykowne przedsięwzięcia, co spowodowało by regres cywilizacyjny i utrzymanie niskiej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Doboszyński domagał się też likwidacji banków prywatnych. Banki według Adama Doboszyńskiego miały być tylko państwowe lub społeczne. Upaństwowienie banków, zgodne z poglądami Doboszyńskiego, skutkuje pozbawieniem konsumentów, czyli narodu, dostępu do tanich, powszechnych i dobrych usług bankowych. Trzeba pamiętać też o tym że kolektywny zarząd bankiem obciążony jest syndromem rozproszenia odpowiedzialności, skutkującym podejmowaniem szkodliwych i kosztownych decyzji. Dyrektor każdego publicznego przedsiębiorstwa, nie odpowiada za swoje decyzje własnymi pieniędzmi. Dzięki temu może dbać o interesy swojej sitwy kosztem firmy. Konkurencja między podmiotami prywatnymi, np. bankami. Wymusza świadczenie powszechnych, tanich i dostępnych usług. Ograniczenia wolności gospodarczej, monopole, koncesje i gwarancje państwa, uniemożliwiają konkurencje i kreowanie korzyści dla narodu. Doboszyński w dłużnikach dostrzega ofiary systemu bankowego, nie dostrzega tego że często dłużnicy płacą za własną bezmyślność, a patologie w systemie bankowym są owocem regulacji tego sektora przez państwo.

Własność

Doboszyński miał racje domagając się upowszechnienia własności. Niestety mylił się co do przyczyn dla których upowszechnienie własności jest niezbędne. Uważał bowiem że upowszechnienie własności uchroni przed rewolucją. Błąd Doboszyńskiego polega na tym że brak własności wcale nie determinuje niepokojów społecznych. Brak własności działa wręcz odwrotnie, bieda powoduje konformizm, rezygnacje i zgodę na rzeczywistość. Dlatego też mieszkańcy krajów socjalistycznych są tak bardzo bezwolni wobec władz, a mieszkańcy krajów kapitalistycznych skłoni do walki o swoje prawa. Własność jest potrzebna by ludzie nie zgadzali się na zło w otaczającej rzeczywistości. Własność potrzebna jest by walczyć ze złem. Gdyby Doboszyński znał ekonomie klasyczną czy katolicką naukę społeczną miał by dobre argumenty na rzecz upowszechnienia własności. Niestety argumenty Doboszyńskiego w tej i innych sprawach są nieadekwatne, a przez to dla szkodliwe.
Doboszyński postulował uspołecznienie własności. Niestety i ten pomysł jest szkodliwy. Społeczeństwo nigdy nie zadba o własność, tak jak dbał by o nią prywatny właściciel. Właściciel chcący osiągać zysk, czyni swą własność społecznie użyteczną. Naród bardziej korzysta na prywatnej niż uspołecznionej własności.

Etatyzm

Niestety Doboszyński hołdował zabobonowi że kolektyw wyrażający się w urzędasie jest mądrzejszy od jednostki. Dlatego Doboszyński uważał że pewne formy własności muszą być kolektywne, bo są zbyt skomplikowane dla głupich jednostek, a urzędnik z racji bycia urzędnikiem, w magiczny sposób jest zdolny je postrzec i zrozumieć. Doboszyński twierdził że dyrektor państwowego przedsiębiorstwa, ma taką sama przestrzeń działania jak prywatny przedsiębiorca. Doboszyński mylił się. Prywatny przedsiębiorca jest uzależniony od woli konsumentów. Dyrektor przedsiębiorstwa publicznego może bezkarnie marnować, nie swoje, publiczne pieniądze na nikomu nie potrzebną produkcje i inwestycje. Deficyt publicznego przedsiębiorstwa i tak pokryje państwo.

Rola państwa

Według Doboszyńskiego państwo ma nie dopuścić do rozwarstwienia ekonomicznego. Tym samym Doboszyński doprowadził by do usunięcia podstawowego motywu pracy i degeneracji społeczeństwa. Ludzie pracują by osiągnąć lepszy status społeczny, którego wyznacznikiem jest majątek. Większy majątek jest nagrodą za większy wysiłek, cięższą prace, dostarczanie konsumentom dóbr i usług o wysokiej jakości i niskiej cenie. Brak nagrody, skutkował by tym że konsumenci, byli by pozbawieni tego czego potrzebują. Tracił by na tym cały naród. Pomysły niedopuszczania do rozwarstwienia ekonomicznego realizowane są przez socjaldemokratyczne reżimy za pomocą progresywnej skali podatkowej. Pomysły taki skutkują nędzą i patologiami społecznymi.
Bariery prawne w rozwoju gospodarki
Doboszyński, realnie na szkodę Polski, domagał się wprowadzenia prawnych barier w rozwoju gospodarczym. (str.110) „Konieczny jest przeto ustawowy zakaz zakładania nowych wytwórni w istniejących już ośrodkach miejskich i przemysłowych.” Doboszyński chciał by ład gospodarczy kreowało państwo. Pomysły taki w Polsce i na całym świecie zawsze kończyły się nędzą i upadkiem państwa.
Doboszyński chciał aby ustrój gospodarczy opierał się na korporacjach zawodowych. Pomysł ten jest szkodliwy. Korporacje zawodowe dbają o swój interes kosztem konsumentów. Solidarność zawodowa skłania do tolerowania w środowisku zawodowym osób dokonujących czynów sprzecznych prawem. Ludzie zdolni z poza środowiska korporacji zawodowej nie są dopuszczani na rynek by chronić monopol na zyski członków korporacji. Korporacje zawodowe odpowiadają za zawyżanie cen, niedostępność towarów i usług dla konsumentów. Konsumentów czyli narodu, który odnosił by korzyści z wolnego rynku dóbr i usług, z konkurencji i walki między podmiotami świadczącymi usługi. Doboszyński uważał że celem korporacji jest uspołecznienie warsztatów pracy. Pomysł te oznacza że realnym właścicielem warsztatu pracy miała by być korporacja. Realne uprawnienia właścicielskie ma ten kto dyktuje warunki. Tracić będą na tym będą i konsumenci i producenci. Korzystać kadra zarządzająca korporacją. Ludzie pobierający profity od bycia we władzach korporacji, bez ponoszenia kosztów czy ryzyka tak jak przedsiębiorcy.
Doboszyński domagał się ceł. Szkodliwość tego pomysłu polega na tym że cła nie pozwalają narodowi korzystać z taniej zagranicznej produkcji. Tym samym przy życiu utrzymuje się przedsiębiorstwa anachroniczne, nie pozwalając na rozwój krajowego przemysłu nowoczesnych technologii. Polska otoczona cłami pogrąża się w stagnacji i regresie gospodarczym. Polska otoczona cłami staje się krajem słabym i podatnym na agresje. W wypadku Polski otoczonej agresywnymi, imperialistycznymi krajami dążącymi do likwidacji Polski i Polaków, cła i inne przejawy etatyzmu czy interwencjonizmu są aktem głupoty albo świadomego sabotażu.
Miał racje Adam Doboszyński gdy pisał że rząd ustawami o ochronie lokatorów uderzył w interesy polskich katolickich kamieniczników. Piłsudczycy żydom dali przywilej nie podlegania tej szkodliwej ustawie.
Miał też racje Doboszyński gdy przeciwstawiał się standaryzacji domów i uniformizacji mieszkań w duchu lewicowego egalitaryzmu. Doboszyński był zwolennikiem samodzielnego budowania przyjaznych domów zgodnych z indywidualnymi upodobaniami. Idea ta pozwala unikną destruktywnej roli blokowisk w kreowaniu patologii społecznych.

Dekoncentracja

Doboszyński domagał się także by, to nie rynek, a instytucje publiczne określały kto i co ma produkować. Miały by takie rozwiązania uniemożliwić koncentracje kapitału. Dekoncentracja kapitału jest potrzebna, według Doboszyńskiego, do zachowania pożądanych relacji moralnych w społeczeństwie, ze względów obronnych i dla uniknięcia ukrytej władzy w spółkach akcyjnych.
Z dekoncentrowane miało by być hutnictwo i energetyka. Doboszyński już w 1934 roztaczał wizje powszechnej, zdekoncentrowanej energetyki atomowej i słonecznej. Zapewne reaktory atomowe mieli byśmy wyklepywać w przydomowych warsztatach.
Dekoncentracja sprzeczna jest też z interesem ekonomicznym narodu. Często dzięki dużej produkcji (korzyści skali) można produkować dużo, tanio, zachowują wysoką jakość i dostępność, towarów i usług.
Uspołecznienie przedsiębiorstw
Uspołecznienie przedsiębiorstw nie jest równoznaczne, dla Doboszyńskiego, z upaństwowieniem i rządami biurokracji. Doboszyński postuluje kolektywny zarząd przedsiębiorstwem. Błąd Doboszyńskiego polega na tym że uspołecznienie przedsiębiorstw jest odebraniem prawa własności przedsiębiorcom, co skutkuje brakiem odpowiedzialności za zakład i jego zniszczeniem, na czym traci całe społeczeństwo, cały naród. Ludzie troszczą się bardziej o swoje niż o społeczne czyli niczyje. Mienie publiczne ulega zniszczeniu lub rozkradzeniu. Doboszyński popełnia ogromny błąd nie dostrzegając że zarząd, władza kolektywna jest mniej efektywna i bardziej nieodpowiedzialna od władzy jednostki. We władzy kolektywnej dochodzi do rozproszenia odpowiedzialności, a przez to do podejmowania szkodliwych i kosztownych decyzji, za które nikt nie odpowiada. Uspołecznione miały by być według Doboszyńskiego spółdzielnie, spółki akcyjne. Akcjonariat nie mógł by być anonimowy.
Doboszyński, wbrew np. Konecznemu czy Rybarskiemu domagał się upaństwowienia kolei, poczty, telefonów, przemysłu wojennego i portów. Upaństwowienie miało służyć nie dopuszczeniu do powstania prywatnych monopoli. Pomysłu Doboszyńskiego są szkodliwe, najskuteczniej przed monopolami chroni wolny rynek. Szkodliwość monopoli dla społeczeństwa jest niezależna czy są to monopole prywatne czy państwowe. Monopole uniemożliwiają konsumentom dostęp do tanich, różnorodnych, zgodnych z oczekiwaniami, dóbr i usług o wysokiej jakości.
Doboszyński domagał się by samorządy posiadały wodociągi, kanalizacje, gazownie, elektrownie. Niestety Doboszyński nie zauważał że własność samorządowa obciążona jest takimi samymi wadami jak własność państwowa.
Drogą do uspołecznienia przedsiębiorstw miało by być ich unarodowienie. Czyli przejecie na drodze drobnych odszkodowań. Proces taki przeprowadzony przez NSDAP w Niemczech, zakończył się przejęciem przedsiębiorstw, nie przez naród niemiecki ale przez klikę rządzącą NSDAP.
Celem ruchu narodowego winno być by Polacy byli wolnym narodem, a gwarancją wolności jest tylko własność prywatna. Własność kolektywna jest zawsze zagrożeniem dla własności prywatnej i wolności.
Ubezpieczenia społeczne
Doboszyński, zgodnie z rzeczywistością, uważał że ubezpieczenia społeczne są zbyt duże. W „Gospodarce narodowej” pisał (str.127) „dziś ubezpieczenia te [przymusowe daniny dla instytucji publicznych] są zamaskowaną formą podatku, mającego na celu utrzymanie jak najliczniejszej rzeszy zwolenników rządzącego w danej chwili reżimu”. Doboszyński chciał innej formy ubezpieczeń społecznych. Doboszyński nie pisze jak by ta inna forma ubezpieczeń miała wyglądać. Podstawowym błędem Doboszyńskiego jest to że nie dostrzegł on destruktywnej roli ubezpieczeń dla narodu. Ubezpieczenia pozbawiają ludzi zarobionych przez nich pieniędzy. Ludzie nie mogą rozsądnie inwestować tych pieniędzy. Urzędnicy, w zgodzie ze swoją naturą marnują te pieniądze na budowanie totalitaryzmu państwowego. Skutkiem czego jest nędza i demoralizacja. Ubezpieczenia emerytalne uniemożliwiają biologiczne przetrwanie narodu. Rodzice miast mieć dzieci i inwestować w nie jako zabezpieczenie na starość, pokładają wiarę w mrzonki o opiece emerytalnej ze strony państwa. Dodatkowo wysokie koszty ubezpieczeń uniemożliwiają posiadanie dzieci i są przyczyną bezrobocia. Jedna patologia jest przyczyną następnych.
Miał racje Doboszyński głosząc że własny kapitał zainwestowany w przedsiębiorstwo, lepszy jest od emerytury.

Podatki

Ma niewątpliwie Doboszyński racje że wysokie, nie ustanie rosnące, i progresywne podatki to wymysł żydo masońskiej bolszewi. Miał też racje, że podatki, są potrzebne tylko oszołomionej zabobonami i leniwej, pasożytniczej klasie próżniaczej, żerującej na narodzi (pachołkom judeo masonerii -biurokratom i inteligencji utrzymywanej z podatków). Doboszyński twierdził że podatkowa (str.213) „progresja niszczy rdzenne warstwy średni, bez których nie może istnieć zdrowe społeczeństwo”(co jest celem masonerii), służy niewolniczej eksploatacji narodów. Według Doboszyńskiego, i zgodnie z prawdą, ściąganie podatków według skali progresywnej jest nie efektywne i prowadzi do nadużyć. Doboszyński, bardzo realistycznie, uważał że podatki, tak jak monopole, szkodzą całemu narodowi, niszczą podatników, uderzają tylko w uczciwych i nie dają zysków państwu. Doboszyński, w trosce o Polskę, akceptował tylko niskie podatki. Uważał, słusznie, że przedsiębiorcy przerzucają podatki na konsumentów. Adam Doboszyński domagał się likwidacji haniebnego podatku spadkowego, instrumentu likwidacji rodziny. Doboszyński twierdził (str.219) „główny skutek wysokich podatków to przesuwanie się własności w ręce żydowskie”. Podatki , w upragnionym przez Doboszyńskiego, państwie narodowym miały być: proporcjonalne nie progresywne, pobierane tylko w takiej wysokości by zaspokoić podstawowe potrzeby państwa, stałe bez wprowadzania coraz to nowszych, różnorodne, niskie. Doboszyński pisał że (str.220) „niskie podatki rozkładają się sprawiedliwie, wysokie zaś podatki są zawsze niesprawiedliwe”. W państwie Doboszyńskiego, dzięki temu że państwo oddało by swoje funkcje organizacjom poza rządowym, podatki mogły by być niskie (str.220) „Podatki nie tylko dla tego muszą być niskie, by były sprawiedliwe; muszą być również niskie i dlatego, by społeczeństwu pozostawić do dyspozycji pewne środki, którymi mogło by dysponować na potrzeby zbiorowe, ale dysponować niezależnie od władzy czy to państwowej czy samorządowej, i nie zależnie od wszelkiego przymusu.” Doboszyński przypominał że daniny przymusowe stanowiły przed I wś. kilka procent. Najwyższe podatki były we Włoszech 8%, Belgii 8%, we Francji i w WB kilkanaście %. Za te pieniądze WB utrzymywała imperium a Francja subsydiowała swoich obywateli. W II RP obciążenia podatkowe wynosiły kilkadziesiąt procent. Gdy (str.221) „10% stanowi optimum podatkowe [...] górną granice nieszkodliwego opodatkowania. Podatki, według Doboszyńskiego, mogą być ograniczone dzięki: odciążeniu (str.220) „państwa i samorządu z szeregu funkcji, które do nich absolutnie nie należą”, powrotowi do „pięknej staropolskiej tradycji bezpłatności pewnych urzędów”, kasacji „szeregu instytucji, które służą u nas interesom różnych międzynarodówek”, oczyszczeniu gospodarki publicznej „z jawnych i ukrytych subsydiów na rzecz rozlicznych protegowanych ludzi i organizacji”, radykalnemu zmniejszenia liczby funkcjonariuszy publicznych. Doboszyński, słusznie, uważał że niskie podatki i ograniczenie wydatków publicznych spowoduje rozwój gospodarczy Polski. Niestety, potrzebne Polsce, propozycje podatkowe Doboszyńskiego nie znalazły zrozumienia w oczach dyktatury piłsudczyków niszczących Polskę.

Władza elit

Jednocześnie Doboszyński głosząc hasła uspołecznienia władzy w przedsiębiorstwach i upowszechnienia własności domaga, się by to elity rządziły w gospodarce. Władza elit miała by być alternatywą dla masonerii. Zapewne, całkiem przypadkowo, elitę miał by stanowić Doboszyński, jego przyjaciele i rodzina. Propozycja Doboszyńskiego jest nie do za akceptowania. Tylko wolne społeczeństwo, suwereni konsumenci są realną alternatywą dla władzy masonerii czyli tajnych zgromadzeń czerpiących korzyści z krzywdy społeczeństwa, z możliwości ingerowania w życie jednostki.
Doboszyński domagał się jednocześnie reaktywacji społeczeństwa stanowego. Idea ta nie, dziś realizowana w trzeciej RP, skutkuje niedopuszczeniem do dobrobytu większości społeczeństwa. Państwo, naród, społeczeństwo traci zdolności jednostek z marginalizowanych klas. Pasożytnicza klasa rządząca monopolizuje dostęp do edukacji, zdrowia, rekreacji, rynku i pracy przynoszącej dochód. My społecznie i ekonomicznie upośledzona większość, my Polacy, my prawdziwi Katolicy, bierzemy udział w grze, której warunki na starcie skazują nas na klęskę i życie w ubóstwie.
Doboszyński przeciwstawiał się istnieniu inteligencji jako odrębnego stanu społecznego.

Natura społeczeństwa

Publicystyka Doboszyńskiego pokazuje, jak autor był oszołomiony otaczającą go rzeczywistością, jak emocje i ignorancja w wielu dziedzinach, przy wielkim pobudzeniu emocjonalnym, pozwalały mu pisać naraz, rzeczy głupie i szkodliwe, mądre i bezdyskusyjne. Publicystyka taka utrudnia polemikę, wymaga żmudnego oddzielania ziarna od plew. Doboszyński twierdził że leseferyzm wyzwala w ludziach bestie, gdy naprawdę jest odwrotnie. Bóg wyposażył naszą naturę w cnoty moralne, którym wolność pozwala rozkwitać. Brak wolności, stan sprzeczny z naturą którą człowiek ma od Boga, powoduje odrzucenie moralności i przemianę ludzi w bestie. Doboszyński ma racje że tam gdzie nie ma moralności jest zniewolenie, niestety nie dostrzega że tam gdzie wolności i moralności próżno szukać.
Doboszyński chciał zmieniać, najpierw naturę społeczeństw, obyczaje, kulturę, za pośrednictwem organizacji. By zmienić rzeczywistość. Dostrzegał potrzebę propagowania wartości, nie obecnych w życiu społecznym. Można dostrzec w publicystyce Doboszyńskiego chęć stworzenia nowego narodu, wolnego od cech uważanych przez Doboszyńskiego za niepożądane. Środkiem zmiany narodu, ma być zniszczenie jego dotychczasowej tożsamości i wykreowanie nowej.

Jan Bodakowski
Autor jest politologiem. Absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się podburzaniem do Katolickiej Kontrrewolucji by odzyskać wolność daną od Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
danfoss




Dołączył: 13 Paź 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań/Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 15:24, 10 Lis 2007    Temat postu:

Zasadniczo nie bawie się w tzw. Przekonywanie kogokolwiek do swoich poglądów.
Robiłem to jak miałem 17 lat. Z perspektywy doświadczenia wiem, że ludzie nie myślą racjonalnie i lepiej grać Smile na emocjach niż wykładać jakąś doktrynę Wink
Sztaby wyborcze wiedzą o tym doskonale dlatego nigdy nie doczekamy się, merytorycznej kampanii w której mówi się o czymś innym jak o dziadkach z wehrmachtu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camillus
Gość






PostWysłany: Nie 10:11, 11 Lis 2007    Temat postu:

Taa...

Zapewne znacie definicje kon.liberalizmu w wikipedii oraz partie widniejące niżej?
UPR, PJKM... PO!?

Ależ tak, tak. Oto dlaczego:
"Co do określenia PO jako partii liberalno-konserwatywnej, należy je tłumaczyć następująco: 'Liberalizm' odnosi się do stosunków społecznych - międzyludzkich (czyli jest używany wg nomenklatury lewicowej), konserwatyzm zaś odnosi się do gospodarki i oznacza, że nie należy zmieniać stosunków ekonomicznych ustalonych po Okrągłym Stole."

Sam bym tego lepiej nie ujął. ;D
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brytan
Gość






PostWysłany: Wto 12:55, 13 Lis 2007    Temat postu:

to z PO to rzeczywiście strzał w morde!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camillus
Gość






PostWysłany: Wto 13:48, 20 Lis 2007    Temat postu:

A nie w stopę? Bo PO jakoś mi się z nią kojarzy, dziwne nie!? Smile

Wklejam link do tekstu o pojęciu "kapitalizm" na przesteni ostatnich kilkusetek lat.
[link widoczny dla zalogowanych]

Albo i całość wrzucę dla potomności jakby strona NCzasu nie działała. Wink

Cytat:
KAPITALIZM OZNACZA WŁASNOŚĆ
Krzysztof M. Mazur
Uważam Polskę za społeczeństwo pozbawione kapitału z powodu swej antykapitalistycznej polityki… Dekapitalizacja jest gospodarczą istotą bolszewizmu” - taką diagnozę gospodarczej sytuacji II RP stawiał kilkadziesiąt lat temu Adam Krzyżanowski i postawioną przez tego wybitnego ekonomistę tezę można bez żadnej korekty zastosować do oceny obecnej polityki gospodarczej.

Pomimo, że Krzyżanowski bez wahania stwierdzał, “wiadomo, że zamożność państw i społeczeństw jest w odwrotnym stosunku do ilości majątków zawiadywanych przez państwo”, to inny, bardziej sławny i wpływowy ekonomista amerykański Paweł Samuelson jeszcze w 1976 r. głosił, że “nadal właściwie nie wiadomo, dlaczego ubogie kraje są biedne, a zamożne bogate” - chociaż właśnie pół wieku wcześniej “krakowski Stańczyk” zauważył, że “nie wydaje się przypadkowym zbiegiem okoliczności, że rządy w krajach biednych, w krajach o wysokiej stopie procentowej, chwytają się etatyzmu. Ta polityka, o ile jest okupiona przeciążeniem podatkowym, ma tę ujemną stronę, że uwiecznia brak kapitału”.

Jak można zauważyć, związki między własnością a efektywnością gospodarowania były zawsze dostrzegane i traktowane jako warunek pomyślności materialnej społeczeństwa, o czym świadczy choćby następujący tekst z “Encyklopedii staropolskiej” Zygmunta Glogera: “Wspólna własność między braćmi wcześnie była usuwana, bo już w Statucie Wiślickim nazwana matką niezgody”, co świadczy, że starożytni Polacy nie tylko dążyli do ustroju prywatnej własności, ale zauważyli, iż tylko skoncentrowany nadzór właścicielski daje działalności gospodarczej rękojmię powodzenia. Oczywiście jak świat światem - nigdy również nie brakowało kontestatorów danego porządku oraz naprawiaczy świata, którzy za warunek ustanowienia “ziemskiego raju” uważali nie powszechną komunię ducha, ale komunię własności.

Gwałtowny rozwój przemysłu i handlu w XVIII i XIX w. oraz skokowy przyrost liczby ludności spowodowały, że zaczęły się upowszechniać pewne mechanizmy i miejsce arystokracji z zasługi, ducha i urodzenia zaczęła zajmować arystokracja pieniądza. Jak zauważył syn żydowskiego maklera z Holandii, Dawid Ricardo: “we wszystkich bogatych krajach istnieje pewna liczba osób stanowiących tak zwaną klasę pieniężną” i to właśnie ta grupa osób stanowiła wygodny cel krytyki ówczesnych zarówno socjalistów jak i “współczujących konserwatystów”, czego literackim zwieńczeniem była postać Ebenezera Scrooge’a z “Opowieści wigilijnej”. Jednakże w odróżnieniu od Dickensa, który widział możliwość przemiany bezwzględnego krwiopijcy we wrażliwego filantropa, spora część krytyków “klasy pieniężnej”, czyli kapitalistów, remedium na relatywny niedostatek robotników upatrywała w pozbawieniu kapitalistów ich kapitałów, co oczywiście byłoby możliwe przy wykorzystaniu do tego celu instytucji państwa. To właśnie z takich przekonań wzięły się ruchy i poglądy reprezentowane chociażby przez takich “cudotwórców gospodarczych” jak Huey Long postulujący podział bogactw poprzez konfiskatę dochodów powyżej 1 mln dolarów i majątków powyżej 8 mln, Major Douglas teoretyk “kredytu społecznego”, ks. Caughlin tworzący “Ligę Sprawiedliwości Społecznej” (jak widać, “sprawiedliwość społeczna” nie jest wytworem współczesnej nowomowy) czy Major Townsed, postulator płacy minimalnej.

Późniejsze sukcesy rewolucji keynesowskiej w ekonomii akademickiej i “sukcesy” interwencjonizmu państwowego w polityce gospodarczej spowodowały, że mianem kapitalizmu nie określano już ustroju wolności gospodarczej opartego na własności prywatnej, ale stosunki pieniężno-kredytowe związane z działalnością wspomnianej wcześniej “klasy pieniężnej”, w których miejsce Ebenezera Scrooge’a zajął dystyngowany milioner z finansowego city, na którego potrzeby pracowali wynajęci bankowi yuppies lub golden boys. W ten sposób kapitalizm stał się wizytówką wąskiego grona finansowej arystokracji, której interesy miały stać w opozycji do interesów większości przedstawicieli klasy średniej, kupców, rzemieślników, średnich i małych przedsiębiorców, nauczycieli, lekarzy, urzędników robotników i farmerów. Wyrazem tego było chociażby upowszechnianie idei tzw. kapitalizmu ludowego, co podobnie jak w przypadku “sprawiedliwości społecznej” mogło sugerować, że obok dotychczasowego “kapitalizmu dla wybranych” istnieje jakaś inna, lepsza, ludowa wersja kapitalistycznego rozdania.

W ten sposób, w gospodarkach zachodnich, coraz bardziej odchodzono od systemu zarządzania własnością przez właściciela, do systemu tzw. corporate governance, co w Polsce jest często określane mianem nadzoru właścicielskiego, a co w praktyce sprowadzało się do rozdzielenia funkcji właścicielskich związanych z posiadaniem tytułu do własności, np. akcji z funkcją zarządzania tym majątkiem. W miejsce kapitalizmu właścicieli pojawił się kapitalizm menedżerów, a tym samym miejsce ryzykownych inwestycji decydujących o innowacyjności gospodarki zajęły inwestycje bezpieczne, ale pozwalające menedżerom na przedłużenie swojej kadencji w organach spółki. Nieuchronnie pojawiły się jednakże symptomy spowolnienia rozwoju i niższej niż zakładano efektywności działania, dlatego też kolejna reforma kapitalizmu instytucjonalnego miała polegać na wynagradzaniu menedżerów akcjami kierowanej przez nich firmy, a później także rozszerzeniu tej oferty na pracowników w ramach idei tzw. ESOP-u, czyli akcjonariatu pracowniczego. Znalazło to swoje przełożenie również w teorii i publikacjach popularyzujących ten sposób zarządzania majątkiem. I tak przykładowo E. Fama czy M. Jensen w swoich pracach próbowali udowadniać, że zjawisko menedżerów jest ostatecznym argumentem przekonującym, że najbardziej efektywną formą własności jest własność prywatna. Skończyło się to wielkimi aferami, wśród których sprawa Enronu nie była największą, a u podłoża których leżały spekulacje zarządu dążące do sztucznego podwyższania kursu giełdowego akcji zarządzanej przez nich firmy, co umożliwiało sprzedaż akcji należących do wąskiego grona “wtajemniczonych” z dużym rynkowym przebiciem - ale kosztem rynkowej pozycji spółki i innych akcjonariuszy.

Podobne mechanizmy z zachowaniem odpowiednich proporcji funkcjonują w tzw. krajach postkomunistycznych, z tą różnicą, że kasta menedżerów została wykreowana przez mechanizmy polityczne w wyniku komercjalizacji i prywatyzacji dotychczasowych przedsiębiorstw państwowych oraz dużego wpływu wydatków publicznych na funkcjonowanie otoczenia biznesowego. Doświadczenia tych krajów pokazały również, że niemożliwe jest stworzenie kapitalizmu bez właścicieli, a system, w którym własność prywatna zamiast stanowić podstawę budowania trwałych stosunków gospodarczych i społecznych, stanowi jedynie pretekst dla uprawianej polityki fiskalnej, jest kolejną odmianą systemu totalitarnego, w którym dyktat przemocy fizycznej zostaje zastąpiony dyktatem wykreowanych przez państwo stosunków pieniężno-kredytowych.

W ten sposób ustrój gospodarczy, a za tym struktura społeczna i doktryna polityczna krajów zachodnich, i dawnych krajów socjalistycznych upodobniły się do siebie, a stało się to w wyniku mechanizmu, którego przyczynę J. M. Buchanan, G. Tullock upatrywali w “pogoni za zyskiem” różnych lobbies poprzez takie kreowanie porządku prawnego, który pozwalałby osiągać korzyści jednym podmiotom kosztem innych. W ten sposób w krajach zachodnich mechanizm ten polegał na szybkiej realizacji zysków z akcji w wyniku spekulacji informacjami, a w krajach dokonujących tzw. transformacji ustrojowej - na zjawisku przechwytywania renty przez grupy podmiotów próbujących jednorazowo zyskiwać na akcie prywatyzacji.

Pomijając winowajców takiego obrotu sprawy oraz tych, których celem jest nadanie systemowi kapitalistycznemu negatywnej konotacji, większość naiwnych i bezrefleksyjnych krytyków kapitalizmu utożsamia ten system właśnie z wystawnymi bankietami w Davos, działaniami Banku Światowego czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego lub planem Sachsa-Balcerowicza, zawężając tym samym ideę wolnego rynku do wybranych aspektów polityki monetarnej, z drugiej zaś strony obwiniając kapitalizm o wszystkie problemy współczesnych, stagnacyjnych gospodarek.

Tymczasem podstawą systemu kapitalistycznego jest kwestia stosunku do własności, która przejawia się w postaci obowiązujących norm prawnych, polityce gospodarczej oraz praktyce dnia codziennego. W tym kontekście reprywatyzacja i prywatyzacja dotyczy przede wszystkim kwestii praw własności; zaś jej celem jest przywrócenie obywatelom praw własności w gospodarce. Pogląd ten jest głęboko osadzony w znanych koncepcjach teoretycznych dotyczących teorii praw własności, teorii cen i kosztów transakcji, teorii konkurencji oraz teorii efektywności. Pod koniec lat 60. minionego wieku H. Leibenstein sformułował teorię efektywności X tłumaczącą konieczność zmniejszania sektora publicznego większą efektywnością podmiotów poddanych presji konkurencji i bezpośredniego nadzoru właścicielskiego. Również Walter Block uważał, że główną przyczyną nieefektywności przedsiębiorstw państwowych i publicznych jest niemożność jasnego określenia właściciela, znane jest słynne prawo Savasa o większej efektywności przedsiębiorstw prywatnych, które to prawo było powtórzeniem niesłusznie zapominanego tzw. Dogmatu Krzyżanowskiego sformułowanego jeszcze w latach 20. XX w.

Kwestia poszanowania własności to również kwestia polityki fiskalnej państwa i jego instytucji, gdyż prawo własności odnosi się nie tylko do własności majątku, ale również do własności dochodów. Wielkość majątku jest pochodną możliwości zarobkowania, dlatego też nadmierne obciążenie obowiązkami podatkowymi jest w rzeczywistości pośrednią nacjonalizacją prywatnego majątku, mającą ten skutek, że szybciej podcina podstawę materialnego i społecznego życia narodu. Egzekucja dochodów pracowników najemnych i przedsiębiorców w celu redystrybucji środków za pomocą biurokratycznej machiny na konta środków polityki społecznej, stosowanie progresywnego systemu podatkowego lub repartycyjnego systemu ubezpieczeniowego nie różni się w istocie od powojennych wywłaszczeń, gdzie głównym kryterium była wielkość przedsiębiorstwa lub liczba zatrudnionych. Dlatego też spostrzeżenie, że “podatek dochodowy pochodzi zarówno jak wiele innych podobnych, a niezbyt pożądanych ludziom zabytków europejskiej cywilizacji, dopiero z epoki najnowszej, nacechowanej strumieniami krwi bratniej”, spisane przez Leona Bilińskiego w okresie, kiedy podatki były niewspółmiernie niskie w stosunku do obecnego stanu rzeczy - powinno szczególnie dzisiaj po wszystkich doświadczeniach minionego wieku stanowić dla wszystkich wymowną przestrogę.

Kapitał to w końcu nie tylko nagromadzone dobra czy strumień dochodów, przykłady dynamicznie rozwijających się nowych gospodarek azjatyckich i negatywne zjawiska w gospodarkach rozwiniętych, na nowo odkrywają takie kategorie, jak kapitał pracy, kapitał wiedzy, kapitał czy potencjał demograficzny itp. Nawet dla największych dotychczasowych krytyków tzw. teorii laborystycznych staje się powoli oczywiste, że praca jest podstawowym kapitałem danym każdemu człowiekowi i że połączenie pracy, i wolności pozwala skutecznie kapitalizować inne dobra. Dlatego też właśnie stosunek do kwestii własnościowej jest odzwierciedleniem sposobu podejścia do największego daru człowieka, czyli wolności i zrozumienia, że w wymiarze materialnym wolność i własność nie mogą zaistnieć każde z osobna, a współistniejąc - stanowią konieczny warunek wyzwolenia społecznej energii nazywanej przedsiębiorczością. A właśnie przedsiębiorczość zakorzeniona w prywatnej własności powinna być głównym wyznacznikiem kapitalistycznego systemu gospodarowania.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MateuszP
Gość






PostWysłany: Pon 16:15, 11 Lut 2008    Temat postu:

lechu2000 napisał:

Ludzi należy pobudzić do MYŚLENIA.
Dobrym sposobem jest podarowanie gazety "Najwyższy Czas" lub którejś z książek JKM. Jeżeli trafimy na osobnika myślącego, to sam będzie szukał dalszych źródeł wiedzy.
Wiedza pozyskana przez samodzielne do niej dotarcie jest przyjmowana jako swoja a co za tym idzie, również idee w niej zawarte są częściej uznawane za swoje.
OBUDŹMY LUDZI


Szczera prawda... Sam jeszcze 2 lata temu uważałem JKM za oszołoma dopóki przypadkiem nie natknałem się na jego blog i felieton w "Angorze".

Później już z ciekawości zaglądałem na bloga omijając jednak strone UPR. Z czasem i młodszy brat, (którego nie przekonywałem natarczywie) zaczął z ciekawości wchodzić na bloga JKM...

Pozdrawiam sympatyków UPR
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stefan
Gość






PostWysłany: Pon 17:07, 11 Lut 2008    Temat postu:

a mnie nawet na wikipedii zbanowali bo poprawiłem ten tekst,i napisałem że PO jest socjalliberalna Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> JKM Media, wydarzenia Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin