Autor Wiadomość
szyderca
PostWysłany: Wto 13:36, 12 Sie 2008    Temat postu:

Ja nałogowo słucham Mettalici a niecierpie radia Eska Evil or Very Mad
Pipboy
PostWysłany: Pon 18:56, 12 Lis 2007    Temat postu:

Cytat:
Podsumowywując:
Dla jednych "techno" to syf, dla innych metal, dla innych hh.
Gusta i guściki!!!


To prawda. Temat jednak nie zaczął się od dyskusji n/t upodobań, tylko nad całkiem obiektywną oceną różnych gatunków. No, przynajmniej mi się wydaje, że stwierdzenie, że HH i "techno" są prymitywne, jest jak najbardziej obiektywne.
Może sobie zdefiniujmy pojęcie "prymitywizm"?
Za SJP:
1. «pierwotny, niski stan rozwoju czegoś»
2. «niski poziom kogoś lub czegoś»

Czyli jest to całkowicie obiektywna sprawa. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że każdy gatunek ma różnych przedstawicieli. Jedni kierują swą muzykę do ambitniejszych, drudzy do mniej wymagających. Czasami trafiają się perełki, które podobają się obu grupom. Ja się czuje dobrze słuchając i tego, i tego, w zależności od artysty. Wcześniej już pisałem, że niektóre gatunki elektroniczne wymagają od artysty ogromnego talentu, a od słuchacza włożenia pewnego wysiłku w słuchanie tej muzyki.

Nie mam zamiaru twierdzić, że elektronika jest lepsza od bardziej klasycznych gatunków, tym bardziej, że sam się nie ograniczam do elektroniki, wręcz znacznie wyżej sobie stawiam na przykład SoaD, Kazika, Uriah Heep czy Pudelsów.
Natomiast jestem bardzo wyczulony na krytykę elektroniki, bo cholernie często spotykam się z sytuacją, że ludzie psioczą na ten gatunek mając kontakt jedynie z jej najbardziej komercyjnymi/popowymi przedstawicielami lub zwyczajnie nie rozumieją bardziej niszowych klimatów. Do mnie na przykład nie przemawia większość stylów metalu, po prostu tego nie bardzo rozumiem (myślę jednak, że po wejściu w temat pewnie bym mógł się bardziej wciągnąć w te klimaty, wciąż moje gusta muzyczne ewoluują), jednak nawet nie przyszło mi do głowy stawiać sądów, że to jest prymitywne napierniczanie w instrumenty.

Inna sprawa, że ludzie słuchający "techno", to naprawdę mało ambitni słuchacze, poznaję ich po tym, że mają ciągotki do disco-polo. I jestem skłonny twierdzić, że fani "techno" to najbardziej prymitywna grupa słuchaczy. Wiem jak jest. Gdy na początku osiemnastki koleżanki miałem kontrolę nad muzyką, puszczałem porządny (moim zdaniem) house. Po jakimś czasie z głośników popłynęła jednak straszna chała, na czele z disco-polo Smile.

Edit:
Żeby było jasne o czym mówię:

Prymitywne:
http://youtube.com/watch?v=TcreqQqyhtU
http://youtube.com/watch?v=LphHzPgTSMQ

"Ambitne":
http://youtube.com/watch?v=sWbUve7i5AU (żydowski goa trance, fajne wykorzystanie gitary, warto pooglądać do końca, właściwy utwór zaczyna się w 00:40)
http://youtube.com/watch?v=gqZC-06AJKU (wątpię, czy komuś się spodoba, nie znam nikogo z reala, kto by lubił takie klimaty Smile)
http://youtube.com/watch?v=qKxoDN-2d4E (pierwszy lepszy house)
Gość
PostWysłany: Pon 13:43, 12 Lis 2007    Temat postu:

cfo napisał:
Wiesz mi się wydaje że te nooby co najwyżej to mogłyby Dreamom instrumenty stroic i w przerwach podawac wodę.


najlepiej twórczość DT podsumowuje seria filmików na youtube z Johnem Petrucci w roli głównej Laughing

Cytat:
Powiem tak dla mnie DT to majstersztyk metalu.


DT to nie jest metal, tylko maksymalnie nudne masturbowanie się muzyków dla samej sztuki. W szerszej perspektywie - kupa. No, ale jesteś za młody i zbyt ograniczony, by pojąć na czym polega metal, na czym polega rock w ogóle, i dlaczego kolesie z DT tego nie kumają.

Cytat:
A o napieprzaniu pekusji w twoim utworku - tam gdzie brakuje pomysłu, talentu i umiejętności to po prostu napieprza sie w kółko to samo:P


nie masz wystarczającej wiedzy muzycznej, by uzurpować sobie tak kategoryczne ocenianie umiejętności muzyków. Sztuka gry na perkusji nie polega na napieprzaniu w kółko tego NIEsamego dla samej sztuki, nie polega na ciągłym popisywaniu się zagrywkami z konserwatorium czy cyrkowymi sztuczkami. Dorośniesz - zrozumiesz. Muzyk grający oszczędnie >>>>>>>> napierdalator. Co nie zmienia faktu, że aranżacja partii perkusji musi pasować do całości kompozycji. w omawianym utworze rzecz jasna pasuje perfekcyjnie wg obiektywnych standardów oceny.

Cytat:
Zauwaz, że Mike Portnoy ( Perkusista DT) mimo wg ciebie przesadnej techniczności, nie gra tego samego, jego partie zawsze sa urozmaicone w zależnosci od nastroju utworu.


partie Frosta na "Now, Diabolical" też są zajebiście urozmaicone i doskonałe w zależności od nastroju utworu, choć dla ciebie czy innego techno-onanisty zapewne byłyby tylko napieprzaniem "tego samego" bez pomysłu.
Już nie mówię o ultraascetycznych partiach Scotta Columbusa w najlepszym zespole heavymetalowym, czyli MANOWAR.
Jaccca
PostWysłany: Nie 12:07, 11 Lis 2007    Temat postu:

PROSZĘ! Nie wrzucajcie muzyki trance do jednego worka z techno!
Poza tym nie rozumiem czemu uważacie Tiesto za syf??? Zauważcie ile on zrobil dla muzyki "elektronicznej". Fakt, że troche sie skomercjalizował...ale to nieznaczy od razu że to stf itp. itd....

Jeśli uważacie, że trance to "umcy - umcy" to posłuchajcie sobie łagodniejszych kawałków ATB, Armina, Jonasa Steura.....

Aha i poza tym lubie sobie czasem posłuchac Placebo, Myslovitz, Keane,Peje .....;]

Podsumowywując:
Dla jednych "techno" to syf, dla innych metal, dla innych hh.
Gusta i guściki!!!
cfo
PostWysłany: Czw 16:02, 01 Lis 2007    Temat postu:

Nie miałem tego w zamiarze. Tylko nie lubie nadinterpretacji.
agęt
PostWysłany: Czw 15:56, 01 Lis 2007    Temat postu:

No to żeś mu tera pojechał po ambicji...
cfo
PostWysłany: Czw 15:55, 01 Lis 2007    Temat postu:

Wiesz mi się wydaje że te nooby co najwyżej to mogłyby Dreamom instrumenty stroic i w przerwach podawac wodę.

Powiem tak dla mnie DT to majstersztyk metalu. A o napieprzaniu pekusji w twoim utworku - tam gdzie brakuje pomysłu, talentu i umiejętności to po prostu napieprza sie w kółko to samo:P Zauwaz, że Mike Portnoy ( Perkusista DT) mimo wg ciebie przesadnej techniczności, nie gra tego samego, jego partie zawsze sa urozmaicone w zależnosci od nastroju utworu.
Howard Roark
PostWysłany: Śro 16:05, 31 Paź 2007    Temat postu:

agęt napisał:
Poszperałem trochę w necie i poczytałem co sądzisz o metalu innym niż heavy metal. Muszę się z tobą zgodzić - jest on do dupy.


???

Cytat:
Przy okazji: wiesz może o którym zespole powiedziano pierwszy raz, że zagrał heavy metal? Jest to jeden z moich ulubionych zespołów.


o Sir Lord Baltimore, ale co z tego, skoro nie miał on nawet procentowego wpływu na rozwój muzyki, w przeciwieństwie do Slayera, którego nie cierpisz (mimo iż nigdy nie słuchałeś Wink ), a bez którego cały nurt hardcore'a i nu-metalu z lat 90, oraz metalcore'a z tej dekady (czyli tego, co MTV nadaje jako "ciężkie brzmienie") by nie istniał.

Cytat:
Co do mptrójki - człowieku, nie rozwalaj mnie. Pytasz ludzi jaki mają sprzęt żeby udowodnić im, że niczego nie słyszą właśnie przez ten sprzęt, tymczasem utwory rozdajesz w mtrójkach i do tego w jakości 128kbps! To jest totalny absurd.


tylko po części. tak naprawdę mp3 jest dlatego tak popularnym formatem, że jakość 128 akurat jest całkowicie wystarczająca by usłyszeć wszystko co trzeba przy dobrym słuchu.

Cytat:
I jeszcze jedno - dlaczego "techniczne akcentowanie" musi trwać cały utwór? Dlaczego w innych utworach tego samego zespołu, nie było tak intensywnego napierdalania stopami?


bo widocznie inne były utwory i wymagały innych figur rytmicznych, duh!?
War Sower jest w 200 bpm, gitary jadą prawie non stop thrashowymi triolami, więc bębniarz żeby nie wyjść na knypa, musi operować tak samo szybkimi partiami podwójnej stopy. A mimo to sama rytmika utworu jest bardzo złożona.
Słychać to już w czasie pierwszych taktów - klasyczny przykład superpozycji rytmicznej - riff gitarowy a uderzenie werbla nie pokrywają się "na raz". Potem wchodzi zwrotka i partie perkusji robią się bardzo urozmaicone, wtóruje im jazzujący bas. W refrenie dorzucenie do pieca i znowu superpozycja rytmu. Z kolei w części interludyjnej przejście na 5/4 i urozmaicone rozwiązania tak w sekcji, jak i w gitarach i wokalu.
90% utworów metalowych akurat przy tym wymięka, a jednak War Sower nie męczy przesadną technicznością i niestrawnością, jak np. Dream Theater Very Happy
agęt
PostWysłany: Śro 13:33, 31 Paź 2007    Temat postu:

Poszperałem trochę w necie i poczytałem co sądzisz o metalu innym niż heavy metal. Muszę się z tobą zgodzić - jest on do dupy. Przy okazji: wiesz może o którym zespole powiedziano pierwszy raz, że zagrał heavy metal? Jest to jeden z moich ulubionych zespołów.

Co do mptrójki - człowieku, nie rozwalaj mnie. Pytasz ludzi jaki mają sprzęt żeby udowodnić im, że niczego nie słyszą właśnie przez ten sprzęt, tymczasem utwory rozdajesz w mtrójkach i do tego w jakości 128kbps! To jest totalny absurd.

I jeszcze jedno - dlaczego "techniczne akcentowanie" musi trwać cały utwór? Dlaczego w innych utworach tego samego zespołu, nie było tak intensywnego napierdalania stopami?
Howard Roark
PostWysłany: Śro 13:07, 31 Paź 2007    Temat postu:

agęt napisał:
Właśnie wysłuchałem pierwszy raz. Teraz słucham drugi raz. Pierwsza uwaga to to, że przy typowym dla metalu napierdalaniu stopami (a miało nie być napierdzielania)


nie jest to "typowe dla metalu" "napierdalanie" tylko techniczne akcentowanie, patrz np: Death, Cynic, Coroner, Watchtower, Gorguts.

Cytat:
oraz jakość mptrójki 128kbps, tam kompletnie niczego nie słychać.


niewyrobiony, modalny słuchacz z pewnością trudności w wysłuchaniu i wyodrębnieniu poszczególnych partii będzie miał. To trudna, ambitna muzyka, nie da się ukryć. Brzmienie przy tym jest bardzo selektywne i krystaliczne.

Cytat:
Druga uwaga: umiałbyś to zaśpiewać tak, żeby ktoś to powtórzył?


a po co? jaki jest tego sens? Czy takie samo pytanie zadałbyś śpiewaczce jazzowej po wykonaniu przezeń choćby "Autumn Leaves"? niedorzeczne.
Linia melodyczna w tym utworze jest bardzo dobra

Cytat:
Tak, żeby nauczyć parę osób tej piosenki żeby zaśpiewać wspólnie.


Laughing , od tego są pioseneczki ogniskowe, a nie ambitny techniczny metal. Linia melodyczna w tym utworze oparta jest o trudną, unikalną skalę lidyjską - nie dla plebsu

Cytat:
Wreszcie trzecia uwaga: melodycznie bywało ładnie, ale naprawdę tylko bywało. A - i nie znoszę tego brzmienia gitary w metalu. To jest po prostu chujowe.


twoje niewyrafinowane gusta mnie mało obchodzą. Brzmienie jest sterylne, techniczne - takie, jakie powinno być, by dobrze słyszalne były wszystkie techniczne progresywne smaczki.



teraz coś prostego, "wpadającego w ucho", epicki metal słowiański:
Oddech Lodowej Czeluści
St.
PostWysłany: Śro 10:21, 31 Paź 2007    Temat postu:

amerykański HIP HOP Smile
ukamienujcie mnie Smile
zgon
PostWysłany: Wto 19:47, 30 Paź 2007    Temat postu:

bang bang bang
De gustibus non est disputandum
agęt
PostWysłany: Wto 19:10, 30 Paź 2007    Temat postu:

Co w tym szeregu robią wyjce z Uriah Heep? Smile
Gość
PostWysłany: Wto 18:47, 30 Paź 2007    Temat postu:

A ja Floydów mogę słuchać w kółko. Tak samo Crimsonów, Uriah Heep i starych płyt Genesis. I Kaczmarskiego oczywiście. Z młodszych zespolików uwielbiam Anathemę, Toola i w zasadzie wszystko, co rockowe i progresywne. A od metalu boli mnie głowa (doom jest jeszcze znośny... ale nie w nadmiarze).
agęt
PostWysłany: Wto 17:55, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ja również nie wstydzę przyznać się, że Floydzi mnie nudzą. Poza The Wall, gdzie żebym się nie zanudził, raczyli dorzucić wizję.
Rafael
PostWysłany: Wto 17:53, 30 Paź 2007    Temat postu:

bodzio napisał:
Tak samo Pink Floydów i Zeppelin nie lubię, choć do tego podobno wstyd się przyznać.

Nie wiem, czy wstyd ale dla mnie to Floydzi absolutnie uber alles.
bodzio
PostWysłany: Wto 17:47, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ta dyskusja jest całkiem niezrozumiała.
np. "Czy metal jest bardziej ... niż techno".
Na to się nie odpowie. Te wszystkie odmiany to tylko stylistyka.
Wszędzie są dobre utwory.



Dla mnie najważniejsze jest, żeby to było melodyjne. Jak się da "zaśpiewać" po usłyszeniu i się chce śpiewać to znaczy, że jest w porządku.

Przykład na NIE :
Na festiwalach w Opolach, Sopotach trafiają się jak ja na to mówię "wyjce" - utwory zrobione specjalnie na festiwal, niby poprawnie zaśpiewane ale nie do powtórzenia 10 sek po skończeniu.

Przykład na TAK :
Krzyszfot Krawczyk "Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz", to się prawie każdemu podoba.

A reszta to jest sprawa aranżacji.



Choć też są na pewno osobiste preferencje. Ja np. lubię kawałki proste, melodyjne i najwięcej tego widzę w muzyce rockowej, tylko, że ja tego nawet nie próbuję dzielić na metal, punk, grunge, ...
Dla mnie to taki podział jakby robić podziały czy gra się coś na gitarze czy na skrzypcach.
A już reggae, bluesa i jazz jakoś nie trawię. Chyba za trudne dla mnie.
Tak samo Pink Floydów i Zeppelin nie lubię, choć do tego podobno wstyd się przyznać.


Ten zespół z Kielc mi się podoba, przypomina trochę Mercyful Fate, co to jest?
Kawałek Iron Maiden też celny podaliście, tylko te solówki w drugiej części mnie denerwują. Nie lubię solówek, bo nie pasują do melodii. Santana to takie delikatne robi a nie znęca się nad gitarą.
I nie lubię tego darcia paszczy w death metalu. Wychodzi 4 gentelmanów, zaczynają grać coraz szybciej a jeden "śpiewa". Melodia się rozłazi i nieprzyjemne to jest.

Ja słabo się znam na zespołach, bo nie patrzę czego słucham. Jak coś mi sie spodoba to zabieram znajomym i jak się znudzi to oddaję a jak nie to sobie kopiuję.

Jak mam pokazać utwór, który mi się podoba to np. teraz sobie słucham : Nirvana- Where Did You Sleep Last Night.
Gość
PostWysłany: Wto 17:39, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ten wątek już jest wydzielony z innego Wink
agęt
PostWysłany: Wto 17:26, 30 Paź 2007    Temat postu:

Do moderatorów: można by wydzielić z tego wątku naszą "dyskusję" o metalu. Ale tak to jest z phpBB...
agęt
PostWysłany: Wto 16:57, 30 Paź 2007    Temat postu:

Miałeś odnieść się do tego:
agęt napisał:
Cytat:
jak ktoś jeszcze ośmieli się stwierdzić, że w metalu jest "prosty rytm", "byle napierdzielać" (zresztą, co w tym złego, jeśli kompozycyjnie pasuje? ahh, ależ przecież krytycy nie mają zazwyczaj pojęcia o teorii kompozycji...)
to niech se posłucha tego kawałka (nie)znanego polskiego zespołu z Kielc:
http://mp3.wp.pl/i/sciagnij?id=138645
Właśnie wysłuchałem pierwszy raz. Teraz słucham drugi raz. Pierwsza uwaga to to, że przy typowym dla metalu napierdalaniu stopami (a miało nie być napierdzielania) oraz jakość mptrójki 128kbps, tam kompletnie niczego nie słychać. Druga uwaga: umiałbyś to zaśpiewać tak, żeby ktoś to powtórzył? Tak, żeby nauczyć parę osób tej piosenki żeby zaśpiewać wspólnie. Wreszcie trzecia uwaga: melodycznie bywało ładnie, ale naprawdę tylko bywało. A - i nie znoszę tego brzmienia gitary w metalu. To jest po prostu chujowe.


a nie odpowiadać na moje prowokacje. Moje prowokacje są na poziomie twoich, zdaje się całkiem poważnie traktowanych przez ciebie, sformułowań typu "na pewno znam [rocka i hard rocka] lepiej niż ty ogólnie pojęty metal" czy "nie ma bardziej urozmaiconego i różnorodnego nurtu w muzyce rockowej, jak właśnie metal, gdzie WSZYSTKO brzmi inaczej od siebie".

Cytat:
nie masz prawa wypowiadac sie na temat muzyki, o ktorej NIC nie wiesz. Ile albumow Mastodon przesluchales? zadnego. wracaj obierac ziemniaki
Niczego nie wiem, nie "nic". Wysłuchałem 0 albumów Mastodona. Ale czy ty chociaż raz na żywo słyszałeś ikonę metalu jaką jest Sir Lord Baltimore? Chyba, że ikoną metalu jest dla ciebie Metallica, a nie jakieś SLB... Nawiasem mówiąc, ci goście z Metalliki przyznali się kiedyś do kilku zespołów, które i ja uwielbiam. Sami jednak grają chujnię, co miałem niejednokrotnie okazję usłyszeć: oprócz trzech przesłuchanych płyt, było parę singli, które słyszałem. WSZYSTKO NA JEDNO KOPYTO.

Cytat:
widzisz, ty nie masz pojęcia o nauce zwanej estetyką, więc całkiem beztrosko rzucasz takimi bredniami jak powyżej. natomiast ja pojęcie mam, i to całkiem spore, i mogę powiedzieć, że muzyka rockowa opiera się na buncie (tak jak to opisałem wcześniej), a metal to ultrabunt - czyli ultrarock, kolejne stadium tego gatunku. proste.
Rock to nie bunt, nie wmawiaj tego nikomu, bo ci jeszcze uwierzy. Opiera się na buncie, ale teraz rock to generalnie życie, więc również bunt, ale nie tylko. Czy rockowe zespoły katolickie to też bunt? I nie tylko katolickie zespoły rockowe cechuje afirmacja rzeczywistości, a ona jest po prostu sprzeczna z buntem. WIęc z pewnością rock to nie bunt.

Cytat:
Porównaj ikoniczne albumy Iron Maiden z tego okresu - "Iron Maiden" i "Killers" z dowolnym albumem uznanych gwiazd rocka.
Z chęcią. Rozumiem, że porównywane albumy nie mogą być z wcześniejszego okresu, ponieważ gdyby się okazało, że wcześniej od Iron Maiden było coś bardziej energicznego, drapieżnego i buntowniczego, to twoja teoria ległaby w gruzach? Czy jednak mogę sięgnąć trochę dalej niż IM?

Black Sabbath słyszałem wszystko. Im dalej w las, tym gorzej, niestety.

Cytat:
perkusista Slayer - Dave Lombardo, to jeden z najbardziej cenionych muzyków we współczesnym świecie, grający swobodnie jazz z najbardziej znanymi jazzmanami więc z łaski swojej klękaj i przepraszaj
Jest metal i jest metal. Jest Lombardo i jest twój kolega napierdalający nogami przez cały utwór tak, że niczego innego tam nie słychać (mówię o Sorcererze. Nawiasem mówiąc, dziwne, ze dałeś akurat ten utwór, bo sprawdziłem coś innego i było znacznie lepiej - ale nadal metalowo, czyli tak, jak ja nie lubię). Są gusta i guściki i nie przeczę, że w rocku też to było i jest.

Cytat:
To, że wolę bardziej heteroseksualne granie [...], nie oznacza że się w nim zamykam, w przeciwieństwie do ciebie, który nie dość że nie ma pojęcia o teorii muzyki
Ja też się nie zamykam. Naprawdę wielokroć próbowałem przekonać się do metalu (również dziś, miałem zamiar przesłuchać wszystko, co Sorcerer wydał na WP, ale po dwóch utworach naprawdę miałem dosyć. Są grający to samo, ale lepsi, więc szkoda czasu) i zawsze mnie ten natłok dźwięków irytował. Czasem podniecał (oczywiście nie tak jak was: seksualnie ;)), ale zawsze słuchanie tego na dłuższą metę było monotonne. Próbowałem przekonać się do muzyki elektronicznej i po części mi się to udało, choć nie potrafię wymienić ani jednej nazwy zespołu, wykonawcy czy utworu - nigdy mnie to tak nie zainteresowało, żebym zapamiętywał nazwy. Poza, oczywiście, Kraftwerkiem i Tangerine Dream.

Cytat:
bo jesteś muzycznym betonem i nic na to nie poradzisz ani ty, ani ja. po prostu. twoja percepcja muzyczna dyskwalifikuje cię z możliwości w ogóle poznania i zrozumienia muzyki metalowej, trudno.
Jeśli metal jest muzyką dla wybranych, niewielkiej garstki ludzi, to nie dziw się, że ludzie NORMALNI nie rozumieją i brzydzą się metalem. Jeśli metal jest muzyką dla wybranych, dla elit (tak jak UPR jest dla najmądrzejszych), to nie dziw, się, że motłoch, który woli łagodniejsze formy muzyczne, nie znosi metalu. I jeśli nie jest się metalem, nie oznacza to, że nie można być największym buntownikiem. Zresztą, bycie metalem dla samego podkreślania swojego buntu jest cokolwiek żałosne. Muzyka jest dla ludzi, którzy ją odbierają słuchem, a nie dla elity, chcącej się alienować. Metal dla normalnych ludzi zawsze będzie gównem, nie zmienisz tego. Tym bardziej, że pozostajesz dzięki temu elitarny, a ty to lubisz.
Howard Roark
PostWysłany: Wto 16:20, 30 Paź 2007    Temat postu:

agęt napisał:
Wpływ King Crimson! Hahahahahahaahahhahahaa...haha! Nie masz prawa wypowiadać się na temat muzyki jeśli słyszysz tam wpływ KC! Oczywistym przecież jest, że wzorowali się oni na Gentle Giant, Egg i po części na tym co grał Mahavishnu.


nie masz prawa wypowiadac sie na temat muzyki, o ktorej NIC nie wiesz. Ile albumow Mastodon przesluchales? zadnego. wracaj obierac ziemniaki

Cytat:
Musiałbyś znać rocka i hardrocka, by to stwierdzić. Ale nie znasz.


na pewno znam lepiej niż ty ogólnie pojęty metal

Cytat:
Tam NIC nie jest miłe dla ucha, po prostu wszystko brzmi jak Wagner!


pokazujesz tym swoje kompletne dyletanctwo w temacie. nie ma bardziej urozmaiconego i różnorodnego nurtu w muzyce rockowej, jak właśnie metal, gdzie WSZYSTKO brzmi inaczej od siebie.
poza tym muzyka nie jest od tego by była "miła" dla ucha. inaczej mielibyśmy tylko disco polo i prosty folk.

Cytat:
1. Metal nie jest najwyższą formą rocka, bo po pierwsze nie jest esencją, a po drugie rocka.


Polska język za trudna dla Kali?

Cytat:
2. Rock to nie bunt.


widzisz, ty nie masz pojęcia o nauce zwanej estetyką, więc całkiem beztrosko rzucasz takimi bredniami jak powyżej. natomiast ja pojęcie mam, i to całkiem spore, i mogę powiedzieć, że muzyka rockowa opiera się na buncie (tak jak to opisałem wcześniej), a metal to ultrabunt - czyli ultrarock, kolejne stadium tego gatunku. proste.

Cytat:
To nieistotne, ale i tak należy sprostować, że: 1. Sex Pistols to nie rock


bo tak napisał agęt? nie rozsmieszaj mnie, Sex Pistols to IKONA ROCKA. Podobnie jak np. The Clash. Takie Rush jest daleko w tyle do tego miana :>

Cytat:
; 2. Bunt w rocku albo skończył się na Qoph, albo wcale się nie skończył. Co do tego nie ma jednej wersji.


gdzie ty masz tam bunt?
bunt to teraz tylko ekstremalny metal i industrial.

Cytat:
Raczej tylko dzikość. W rocku wciaż grał blues i energia.


ciekawe gdzie. Porównaj ikoniczne albumy Iron Maiden z tego okresu - "Iron Maiden" i "Killers" z dowolnym albumem uznanych gwiazd rocka. Energia, drapieżność, bunt - są na albumach Ironów właśnie, a nie rockowców.

Cytat:
A prekursorami NWOBHM, znienawidzonej przeze mnie rzeczy, byli Sabbaci.


toż żem napisał, acz Sabbaci byli prekursorami wielu innych prądów, np. epickiego metalu (genialny Manowar i Manilla Road - nie znasz? to się nie odzywaj), doomu (Candlemass) czy "południowego grania" (Pantera, Black Label Society).

Cytat:
To pokazuje różnicę między nami. Ty wolisz łupankę jaką jest Slayer i Metallica (reszty nie znam), a ja jednak wolę KOMPOZYCJĘ uworu, której pewnie nigdy - jako jedyny tutaj aktywny muzyk na polskiej scenie - NIGDY nie słyszałeś.


co za bzdetna argumentacja. To, że wolę bardziej heteroseksualne granie (dla twoich ograniczonych horyzontów zwane "łupanką", tylko tak się składa mój drogi, że perkusista Slayer - Dave Lombardo, to jeden z najbardziej cenionych muzyków we współczesnym świecie, grający swobodnie jazz z najbardziej znanymi jazzmanami więc z łaski swojej klękaj i przepraszaj!), nie oznacza że się w nim zamykam, w przeciwieństwie do ciebie, który nie dość że nie ma pojęcia o teorii muzyki, to nie ma również pojęcia o estetyce i nie rozumie, iż estetyczną konwencję metalu stanowią środki, które dla modalnego słuchacza (tak, ciebie!) są odrażające.

Cytat:
Żaden fan metalu do tej pory nie potrafił mi polecić utworu, który by mi się spodobał i zawsze miałem konkretne zarzuty tak, jak w tym przypadku.


bo jesteś muzycznym betonem i nic na to nie poradzisz ani ty, ani ja. po prostu. twoja percepcja muzyczna dyskwalifikuje cię z możliwości w ogóle poznania i zrozumienia muzyki metalowej, trudno. tak cię stworzyła natura. inni mieli mniej szczęścia - zostali socjalistami.

i następnym razem zanim ktoś nazwie jakiś utwór "gównem", niech lepiej uzbroi się w poważne merytoryczne argumenty, albo dowie się paru ciekawych rzeczy o własnej starej :>
agęt
PostWysłany: Wto 16:01, 30 Paź 2007    Temat postu:

Trochę już wymieniłem w tym temacie, poszperaj. A do tego dodam to: http://pl.youtube.com/watch?v=mcvRbKwl3bQ
Chociaż niemiłosiernie fałszuje, to jest fajny.
Gość
PostWysłany: Wto 15:58, 30 Paź 2007    Temat postu:

agęt czego Ty słuchasz i co uważasz za godne uwagi dzieło ?
agęt
PostWysłany: Wto 15:46, 30 Paź 2007    Temat postu:

Wypociny to są, za przeproszeniem, "dzieła" typu tego utworu, jaki nam zaprezentowałeś, Howardzie Roark. Nadal nie raczyłeś się odnieść do mojej pseudo recenzji. A ja tam pisałem poważnie.
Howard Roark
PostWysłany: Wto 15:41, 30 Paź 2007    Temat postu:

cfo napisał:
acha dodam tylko, że słuchałem tego kawałku, i wg mnie jest on chujowy. To moje zdanie. Przeciętniacki, a stopa naprawde jest żałosna. Ja wole troche finzeji połaczonej z ostrym graniem.


zostałeś wpisany na niesławną Czarną Listę samego Kel`Thuza!


W ogóle jak czytam te wasze wypociny, to od razu mi się przypominają czasy, jak robiliśmy najazdy na fora poświęcone muzyce rockowej, prowadzone przez nastolatków nie mających pojęcia o czym piszą - i dalej już było SHOW NO MERCY Very Happy
cfo
PostWysłany: Wto 15:33, 30 Paź 2007    Temat postu:

Mówisz o moich utworkach??

Jak tak to na wokalu jest James LaBrie.
Generalnie daje często ciała na koncertach.
Alfista
PostWysłany: Wto 13:44, 30 Paź 2007    Temat postu:

Pierwszy jest extra ciekawe jakby na wokalu pojechał mój ulubiony Jronek?
agęt
PostWysłany: Wto 13:32, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ale nawet najwykurwiszczy utwór na świecie, jeśli w pierwszej połowie jest do bani, to jest do bani. Poza tym, ten nie był dobry w żadnej połowie, co widać po tym, że po przesłuchaniu całości nie zmieniłem zdania.
Gość
PostWysłany: Wto 13:26, 30 Paź 2007    Temat postu:

Jak byś to stwierdził po 10min nie było by problemu. Stwierdziłeś, że utwór jest do bani po przesłuchaniu co najwyżej 4-5min. Takich rzeczy się nie robi Very Happy
agęt
PostWysłany: Wto 13:23, 30 Paź 2007    Temat postu:

Jak krowie na granicy. Dałeś tytuł o 18:27. Zacząłem go słuchać minutę później. O 18:33, w połowie słuchania, wydałem mój werdykt. Kiedy ty o 18:38 słusznie napisałeś, że nie przesłuchałem całego, ja właśnie kończyłem, a kiedy skończyłem, to napisałem, że przesłuchałem całe i brak jakiejkolwiek innej informacji miał ci zasugerować, że mimo dosłuchania do końca, nie zmieniłem zdania..
Gość
PostWysłany: Wto 13:18, 30 Paź 2007    Temat postu:

Pierwszą ocenę wydałeś po 6min i nie kręć tutaj
agęt
PostWysłany: Wto 13:17, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ale od 18:33 minęło już ponad 10 minut. A to nawet było ciut mniej niż 10.
Gość
PostWysłany: Wto 13:16, 30 Paź 2007    Temat postu:

Od napisania mojego postu do twojego minęło 6min a utwór trwa 10min. Nie przesłuchałeś.
agęt
PostWysłany: Wto 13:13, 30 Paź 2007    Temat postu:

Przesłuchałem całe.
Gość
PostWysłany: Wto 13:08, 30 Paź 2007    Temat postu:

I Ty się znasz na metalu ?
"Przypomina Gns n' Roses"
To zdanie wyjaśnia wszystko...
A właściwie zanim coś skomentujesz to mógłbyś przesłuchać całe.
agęt
PostWysłany: Wto 13:03, 30 Paź 2007    Temat postu:

To, co podałeś, jest niestety do bani. Monotonne do tego stopnia, że w połowie zacząłem myśleć co zjem na kolację. Przypomina Guns n' Roses skrzyżowane z podrasowanym The Sweet.
Gość
PostWysłany: Wto 12:57, 30 Paź 2007    Temat postu:

" Co do piętnastominutowych utworów - ja przywykłem do czegoś znacznie dalej idącego, ja słucham całymi albumami."
No i o to chodzi. Inaczej się nie słucha muzyki Very Happy
Tutaj polecam jeden z moich ulubieńszych utworów metalowych (nie zwracać uwagi na te kiczowate obrazki):
http://video.google.pl/videoplay?docid=19041513960789525&q=iron+maiden+seventh+son+of+a+seventh+son&total=94&start=0&num=10&so=0&type=search&plindex=0
Co do tego Sorcerera to dla mnie przeciętyn raczej. Jeśli chodzi o bezsensowne napieprzanie to czy uważacie, że takim zespołem jest Behemoth? Dla mnie to klasa światowa i to czy ktoś gra wolno czy szybko nie ma znaczenia. Tu się liczy coś więcej.
agęt
PostWysłany: Wto 12:37, 30 Paź 2007    Temat postu:

Teraz mi przypomniałeś, że przesłuchałem parę albumów Dream Theater. Z takim skutkiem, że mało co pamiętam z tego - wszystkie utwory były raczej przeciętne. Poza tym naprawdę drażni mnie brzmienie gitary w stylu Van Halena, naprawdę tego nie lubię. Co do ciężkich brzmień - jestem fanem Black Sabbath, a za najlepszy ich album uważam Master of Reality, gdzie są tak ciężkie kawałki jak Children Of The Grave, Lord Of The World, Into The Void i ja wszystkie je uwielbiam (a to, że są poprzetykane takimi rzeczami jak Embryo, Orchid i Solitude powoduje, że uważam ten album za najlepszy w karierze Black Sabbath). Więc naprawdę nie mam urazu do ciężkich brzmień, tylko żeby one nie polegały na bezsensownym nawalaniu stopami i graniu na gitarze jak najszybciej. Co do piętnastominutowych utworów - ja przywykłem do czegoś znacznie dalej idącego, ja słucham całymi albumami.

Co do utworów, które podałeś. Pierwszy jest ciekawy i nie porównywałbym go do tego gówna, które dał Howard Roark. Rzeczywiście melodia jest i zmienia się tempo. Co prawda to można powiedzieć o 90% utworów rockowych, a o metalowych - nie wiem, ale z tego co słyszałem, będzie tego znacznie mniej.

A ta balladka jest nudna, choć trzeba przyznać, że generalnie nie lubię ballad, poza tymi które mnie nie nudzą. Balladowe utwory, które lubię to: Man from Manhattan zespołu Sir Lord Baltimore (mimo metalowego - jak dla mnie - brzmienia!), Parents zespołu Budgie, Whiskey in the Jar, tradycyjna piosenka irlandzka w wykonaniu Thin Lizzy, wcześniej wspomniane Solitude Sabbathów i pewnie wiele innych, o których teraz zapomniałem.
cfo
PostWysłany: Wto 12:06, 30 Paź 2007    Temat postu:

I tak cie pewnie nie przekonam. Ale chciałbym ci podesłac dwa utworki.

http://www.wrzuta.pl/audio/3vGLGqmFBO/dream_theater_-_home - To jest w durzej mierze tzw "sieka" tak że napewno skatuje ci głośniki. Chodzi mi tylko o to abys odpowiedział sobie:

- czy rzeczywiście nie ma melodii?
- czy rytm jest taki sam??
Utwór jest długi, ale skoro lubisz starego rocka to z pewnością przywykłes do "piętnastominutowych utworów"

A nastepny

http://www.wrzuta.pl/audio/pTO0JB5aqp/dream_theater_-_the_spirit_carries_on
Ballada zagrana przez ten sam zespół. Chce zeby do ciebie dotarło, że heavy metal nie oznacza tylko napieprzania w bebny.

I tak ci się na pewno nie spodoba. A nawet jesli to i tak się nie przyznasz. Ale co mi szkodzi linki ci podrzucic, a moze przejrzysz na oczy Razz

Pozdrawiam
agęt
PostWysłany: Wto 11:42, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ale metal jest do dupy... Przesłuchałem około 500-700 albumów rockowych z lat 65-80, z czego połowy wysłuchałem co najmniej raz, z czego jakieś 100 albumów słucham rergularnie i jakieś pojęcie mam. Słyszałem też wiele utworów metalowych, gdy były okazje takie, jak ta. Howard Roark chciał pokazać mi coś, co miało mnie zmiażdżyć, tymczasem to mi tylko skatowało głośniki. Żaden fan metalu do tej pory nie potrafił mi polecić utworu, który by mi się spodobał i zawsze miałem konkretne zarzuty tak, jak w tym przypadku.
cfo
PostWysłany: Wto 11:42, 30 Paź 2007    Temat postu:

acha dodam tylko, że słuchałem tego kawałku, i wg mnie jest on chujowy. To moje zdanie. Przeciętniacki, a stopa naprawde jest żałosna. Ja wole troche finzeji połaczonej z ostrym graniem.
cfo
PostWysłany: Wto 11:37, 30 Paź 2007    Temat postu:

Agęcie ja też wole, King Crimson, i inne zespoły z tak zwanego "rocka progresywnego" którego uważam za mój ulubiony gatunek muzyczny, ale nie mozesz jednoznacznie stwierdzic, ze "metal jest do dupy" bo:
- nie znasz sie na tym ani troszkę
- mało słyszałes metalu
- Granice gatunków są często niewyraźne. A wszelki szufladkowanie, w twoim wykonaniu jest smieszne.
agęt
PostWysłany: Wto 11:31, 30 Paź 2007    Temat postu:

Ale odnieś się do mojej "recenzji". Tam nie prowokowałem.
Howard Roark
PostWysłany: Wto 11:24, 30 Paź 2007    Temat postu:

na 100% jesteś prowokacją, agęcie Laughing Laughing Laughing
agęt
PostWysłany: Wto 10:40, 30 Paź 2007    Temat postu:

Cytat:
jak ktoś jeszcze ośmieli się stwierdzić, że w metalu jest "prosty rytm", "byle napierdzielać" (zresztą, co w tym złego, jeśli kompozycyjnie pasuje? ahh, ależ przecież krytycy nie mają zazwyczaj pojęcia o teorii kompozycji...)
to niech se posłucha tego kawałka (nie)znanego polskiego zespołu z Kielc:
http://mp3.wp.pl/i/sciagnij?id=138645
Właśnie wysłuchałem pierwszy raz. Teraz słucham drugi raz. Pierwsza uwaga to to, że przy typowym dla metalu napierdalaniu stopami (a miało nie być napierdzielania) oraz jakość mptrójki 128kbps, tam kompletnie niczego nie słychać. Druga uwaga: umiałbyś to zaśpiewać tak, żeby ktoś to powtórzył? Tak, żeby nauczyć parę osób tej piosenki żeby zaśpiewać wspólnie. Wreszcie trzecia uwaga: melodycznie bywało ładnie, ale naprawdę tylko bywało. A - i nie znoszę tego brzmienia gitary w metalu. To jest po prostu chujowe.
agęt
PostWysłany: Wto 9:55, 30 Paź 2007    Temat postu:

Wpływ King Crimson! Hahahahahahaahahhahahaa...haha! Nie masz prawa wypowiadać się na temat muzyki jeśli słyszysz tam wpływ KC! Oczywistym przecież jest, że wzorowali się oni na Gentle Giant, Egg i po części na tym co grał Mahavishnu.

Poza tym, zwróć uwagę co stanowi siłę argumentu w twoich wypowiedziach:
Cytat:
jako ze jestem tutaj jedynym prawdziwym muzykiem aktywnym na polskiej scenie, to moge autorytatywnie stwierdzic, ze w zadnym innym gatunku muzyki rozrywkowej (bo ogolnie rzecz biorac rock i jazz, to muzyka rozrywkowa a nie zadna sztuka) nie powstalo tyle interesujacych prądów, i pozycji, co w metalu wlasnie.
Musiałbyś znać rocka i hardrocka, by to stwierdzić. Ale nie znasz. Za to ja znam rocka i hard rocka i poznałem wierzchołek góry lodowej jaką jest metal. Tam NIC nie jest miłe dla ucha, po prostu wszystko brzmi jak Wagner!
Cytat:
Oczywiście metal jest najwyższą formą rocka, jego esencją. Gdyż czym jest rock? ROCK TO BUNT.
1. Metal nie jest najwyższą formą rocka, bo po pierwsze nie jest esencją, a po drugie rocka. 2. Rock to nie bunt.
Cytat:
A kiedy się skończył bunt w rocku? po rozpadzie Sex Pistols.
To nieistotne, ale i tak należy sprostować, że: 1. Sex Pistols to nie rock; 2. Bunt w rocku albo skończył się na Qoph, albo wcale się nie skończył. Co do tego nie ma jednej wersji.
Cytat:
Wówczas to metal przejął tę pałeczkę - rodząca się Nowa Brytyjska Fala Heavy Metalu, tak jak dekadę wcześniej Black Sabbath, stanowiła bezkompromisową machinę zagłady konformistycznego społeczeństwa filistrów i hipokrytów. Była ciosem w ugrzeczniony korporacyjny rock, epatowała z niej prawdziwa dzikość i energia.
Raczej tylko dzikość. W rocku wciaż grał blues i energia. A prekursorami NWOBHM, znienawidzonej przeze mnie rzeczy, byli Sabbaci.
Cytat:
A gdy NWOBHM się upupiła, pojawił się thrash! I to była już ekstrema skrajna - wpierw Venom (jeszcze na fali NWOBHM), pierwszy pure satanistyczny i obrazoburczy zespół speed/thrashowy (czyli TRUE FUCKIN BLACK METAL), a potem w USA - Slayer, Exodus, Metallica (potem maksymalne upupienie ), Overkill - po prostu masakra, pierwotna wojownicza esencja rozdzierająca tkanki społecznej stagnacji!
To pokazuje różnicę między nami. Ty wolisz łupankę jaką jest Slayer i Metallica (reszty nie znam), a ja jednak wolę KOMPOZYCJĘ uworu, której pewnie nigdy - jako jedyny tutaj aktywny muzyk na polskiej scenie - NIGDY nie słyszałeś.

Zatem widać jak bardzo znasz się na muzyce rockowej. Ktoś powinien cię nagrać i wysłać do programu "Śmiechu warte".
Howard Roark
PostWysłany: Wto 9:37, 30 Paź 2007    Temat postu:

agęt napisał:
Skończyłem czytać w połowie. Nigdy tylu bzdur naraz nie przeczytałem - jeśli ktoś odwołuje się do King Crimson, to przepraszam bardzo. Będę musiał czytać na dwa razy...


bzdurami to są twoje prowokacyjne (jak myslę :>) wynurzenia, z których mamy tu niezły polew
Naprawdę, trzeba być nieźle głuchym by w muzyce Mastodon, Dillinger Escape Plan czy Behold...The Arctopus! nie słyszeć wpływów King Crimson, z tym że akurat w pierwszym przypadku uczeń zdecydowanie przerósł mistrza jeśli chodzi o ostatni okres. Pure and simple.
Bździech
PostWysłany: Wto 9:18, 30 Paź 2007    Temat postu:

Sorcerer Smile już myślałem że dasz link do Warrahy Very Happy
agęt
PostWysłany: Wto 9:17, 30 Paź 2007    Temat postu:

Skończyłem czytać w połowie. Nigdy tylu bzdur naraz nie przeczytałem - jeśli ktoś odwołuje się do King Crimson, to przepraszam bardzo. Będę musiał czytać na dwa razy...
Howard Roark
PostWysłany: Wto 8:52, 30 Paź 2007    Temat postu:

dobra, jako ze jestem tutaj jedynym prawdziwym muzykiem aktywnym na polskiej scenie, to moge autorytatywnie stwierdzic, ze
w zadnym innym gatunku muzyki rozrywkowej (bo ogolnie rzecz biorac rock i jazz, to muzyka rozrywkowa a nie zadna sztuka) nie powstalo tyle interesujacych prądów, i pozycji, co w metalu wlasnie. Oczywiscie kazdy prąd ulega bardzo szybko "upupieniu" i staje się w końcu parodią samego siebie - ale najbardziej dotknęło to rock progresywny, a nie metal, gdzie ciągle powstają nowe prądy, praktycznie resyntezujące starsze - ale zawsze wynika z tego coś unikalnego. Wystarczy posłuchać takiego MASTODONA, który łączy klasykę thrashu i hardcore'a z progiem i niesamowicie jazzującą sekcją rytmiczną, rozpościerając prawdziwie epickie wizje. Jest to zespół który ociera się o Sztukę po wielokroć częściej, niż ostatnie inkarnacje King Crimson czy, ło matko, Rush...
Oczywiście metal jest najwyższą formą rocka, jego esencją. Gdyż czym jest rock? ROCK TO BUNT.
A kiedy się skończył bunt w rocku? po rozpadzie Sex Pistols.
Wówczas to metal przejął tę pałeczkę - rodząca się Nowa Brytyjska Fala Heavy Metalu, tak jak dekadę wcześniej Black Sabbath, stanowiła bezkompromisową machinę zagłady konformistycznego społeczeństwa filistrów i hipokrytów. Była ciosem w ugrzeczniony korporacyjny rock, epatowała z niej prawdziwa dzikość i energia.
A gdy NWOBHM się upupiła, pojawił się thrash! I to była już ekstrema skrajna - wpierw Venom (jeszcze na fali NWOBHM), pierwszy pure satanistyczny i obrazoburczy zespół speed/thrashowy (czyli TRUE FUCKIN BLACK METAL), a potem w USA - Slayer, Exodus, Metallica (potem maksymalne upupienie Very Happy), Overkill - po prostu masakra, pierwotna wojownicza esencja rozdzierająca tkanki społecznej stagnacji!
Gdy wszyscy myśleli, że to już koniec, że thrash jest martwy, a miejsce zostało tylko na pedalstwo i glam, pojawia się death metal - jeszcze bardziej obrazoburczy, jeszcze bardziej ekstremalny i demoniczny. Jednocześnie thrash nabiera nowego technicznego kierunku, wchodzi w rejony zarezerwowane dotychczas dla jazzu - czyli na salony muzycznych burżujów: casus naszego rodaka Alexa Skolnicka z Testament!
Potem to samo dzieje się z deathmetalem - zespół Death to kwintesencja technicznego grania, najlepsi muzycy w branży, niezwykle cenieni w świecie jazzu. Potem Gorguts, album "Obscura" to dzieło ponadczasowe, perfekcyjne w każdym calu, a do tego miażdżące każdego modalnego fana pedalskiego progresu czy fusion. Wkład spory miał też nasz rodak, Wojtek Lisicki, z debiutem swojego Luciferion.

i tak w zasadzie mógłbym pisać dalej, ale po co?

jak ktoś jeszcze ośmieli się stwierdzić, że w metalu jest "prosty rytm", "byle napierdzielać" (zresztą, co w tym złego, jeśli kompozycyjnie pasuje? ahh, ależ przecież krytycy nie mają zazwyczaj pojęcia o teorii kompozycji...)
to niech se posłucha tego kawałka (nie)znanego polskiego zespołu z Kielc:
http://mp3.wp.pl/i/sciagnij?id=138645

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group