Autor Wiadomość
Rafael
PostWysłany: Czw 17:51, 19 Lut 2009    Temat postu: Re: Tadeusz Dołęga-Mostowicz "Kariera Nikodema Dyzmy&am

AllRight napisał:
Chyba właśnie dlatego demoliberalne merdia stworzyły "Karierę Nikosia Dyzmy", aby usunąć niektóre oryginalne wątki i stworzyć wrażenie historii Nikodema jako komedii.
Komuś chyba teorie spiskowe na mózg się rzuciły..
Gość
PostWysłany: Czw 14:49, 19 Lut 2009    Temat postu:

Nie powiedziałbym, w książce śmieje się głównie z elit, nie ma zbyt wiele elementu ludowego. Dyzmą zachwyca się spora część arystokracji Razz Zresztą on wszędzie zostaje mianowany, roli trybuna ludowego nie odgrywa. Jak już coś w to uderza, to w rząd.

Krół też może być oczarowany przez człowieka nie wiadomo skąd. Słyszał kolega o markize Saint-Germain i Ludwiku XV?

Fajną krytykę niekompetencji się w książce znajdzie, ale ja bym jakiejś nadzwyczajnej nadbudówki nie dodawał Wink

Aha, w ogóle ksiązka została napisana w 1932 i chyba nawiązuje już do czasów ponasacyjnych, choć czas nie jest określony wprost.
Gość
PostWysłany: Czw 10:56, 19 Lut 2009    Temat postu:

"Demoliberalne"? Nie pisz tak, to brzmi jak "komunowolnościowe".
AllRight
PostWysłany: Czw 8:40, 19 Lut 2009    Temat postu: Re: Tadeusz Dołęga-Mostowicz "Kariera Nikodema Dyzmy&qu

K.Z.K.G. napisał:
jedyny, który potrafi dojrzeć, że nic w nim nadzwyczajnego to [...] traktowany jak wariat.

JKM Laughing

Karierę w demokracji może zrobić ktokolwiek. Już Lenin mawiał, że nawet sprzątaczka może być ministrem. Nikodem Dyzma to kwintesencja demokracji.
Chyba właśnie dlatego demoliberalne merdia stworzyły "Karierę Nikosia Dyzmy", aby usunąć niektóre oryginalne wątki i stworzyć wrażenie historii Nikodema jako komedii.
Otis B. Driftwood
PostWysłany: Czw 5:18, 19 Lut 2009    Temat postu:

Mostowicza polecam też "Kiwony"
to tak nawiasem pisząc
Gość
PostWysłany: Śro 19:42, 18 Lut 2009    Temat postu: Tadeusz Dołęga-Mostowicz "Kariera Nikodema Dyzmy"

Sięgnąłem po powieść sprzed prawie osiemdziesięciu lat - to "Kariera Nikodema Dyzmy" Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.

To wciągająca, pełna intryg, opowiadana wartkim tempem opowieść o biednym bezrobotnym, który potrafi wykorzystać przypadkiem znalezione zaproszenie na ważny raut. Idzie tam tylko, by się najeść, ale zwymyślanie notabla państwowego zwraca na niego uwagę. Od tej pory ludzie widzą w nim, kogo chcą widzieć, a cwaniaczkowi szybko pęcznieje portfel, rosną wpływy, reputacja, poważanie i powodzenie u kobiet. Dopisuje mu też niezwykłe szczęście oraz w porę przychodzące znajomości, za pomocą ktorych wszystko w drugiej Rzplitej idzie załatwić.

A i w tejże książkowej Rzplitej znaleźć można hosztaplerów, łapowników, przemądrzalców, nie wiedzących, o czym mówią, ministra ekonomii, który okazuje się fililogiem, ministra rolnictwa przyznającego się, że zbytnio rolnictwa nie zna, przesadzających we wszystkim dziennikarzy, pijaczyny, prostytutki, podejrzaną lożę z obrzydliwymi obrzędami mającą wielki wpływ na życie polityczne kraju...

W każdym razie w świecie tym Dyzma robi wielką karierę, której nie zatrzymuje nic. Akomoduje się świetnie, słabości przekuwa w cechy silne i kompiluje to, co słyszy od innych. A jedyny, który potrafi dojrzeć, że nic w nim nadzwyczajnego to wariat, traktowany jak wariat.

Książka i śmieszy, i daje do myślenia. A czyta się łatwo. Polecam.

I dziś Dyzma mógłby zrobić karierę. A w sumie czyż tacy na świecie nie chodzą i nie robią?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group