Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Ameryka będzie sprawiedliwa" - onet.pl

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rafael
Gość






PostWysłany: Pią 4:38, 29 Sie 2008    Temat postu: "Ameryka będzie sprawiedliwa" - onet.pl

Cytat:
"Ameryka będzie sprawiedliwa"

Kandydat Demokratów na prezydenta USA Barack Obama, występując w Denver na zakończenie konwencji Partii Demokratycznej, roztoczył wizję Ameryki sprawiedliwszej dla jej mieszkańców i silnej na świecie nie tylko swoją armią.
Przemówienia 47-letniego senatora z Illinois wysłuchało ok. 75 tys. ludzi, zgromadzonych na miejscowym stadionie.

Obama, pierwszy czarnoskóry kandydat do Białego Domu w dziejach USA, zgodnie z tradycyjnym ceremoniałem wyborczym przyjął nominację prezydencką swej partii, otrzymując burzliwe owacje zgromadzonych.

Swoje niespełna godzinne przemówienie, zatytułowane "Amerykańska obietnica", zaczął od przypomnienia swej niezwykłej biografii. Obama jest dzieckiem czarnoskórego imigranta z Kenii i białej kobiety z Kansas. Dzieciństwo i młodość spędził na wieloetnicznych Hawajach i w Indonezji. Jak wielu Amerykanów, wychowywała go samotna matka, gdyż ojciec ją opuścił.

Oskarża Busha, krytykuje McCaina

Senator następną część przemówienia poświęcił odmalowaniu pogarszającej się sytuacji materialnej biednych i średnio zarabiających Amerykanów, co - jak podkreślił - jest efektem ośmioletnich rządów Republikanów w Białym Domu.

- Coraz więcej Amerykanów jest bez pracy i ciężej pracują za mniejsze zarobki. Brak odpowiedzi na tę sytuację jest rezultatem nieudanej polityki George'a W. Busha - powiedział Obama.

Przeszedł następnie do krytyki swego republikańskiego rywala, senatora z Arizony Johna McCaina. Zaznaczył, że szanuje jego zasługi dla kraju jako weterana wojny wietnamskiej, ale podkreślił, że jego działalność w Kongresie była niemal zawsze zgodna z polityką Busha.

- Dowody są jasne: John McCain - 90 procent jego głosowań było zgodne z polityką Busha - oświadczył Obama. Stadion nagrodził te słowa burzliwą owacją.

Amerykańskie wizje Obamy

Obama przedstawił dość szczegółowy program swojej przyszłej prezydentury. Obiecał, że obniży podatki dla 95 procent Amerykanów - z wyjątkiem najbogatszych - oraz zniesie ulgi podatkowe dla korporacji, "które przenoszą stanowiska pracy za granicę".

Przyrzekł następnie "w ciągu 10 lat zakończyć zależność USA od ropy naftowej z Bliskiego Wschodu", co - jak powiedział - "jest konieczne dla naszej gospodarki, naszego bezpieczeństwa i przyszłości naszej planety".

Obiecał też zainwestować 150 miliardów dolarów w odnawialne źródła energii. Odpowiedziały mu burzliwe oklaski.

Niezbędna jest reforma i doinwestowanie oświaty - kontynuował kandydat Demokratów - tak aby "każde dziecko otrzymało edukację światowej klasy" i żeby "każdy Amerykanin mógł sobie pozwolić na wyższe wykształcenie".

Obama przyrzekł reformę ochrony zdrowia zapewniającą każdemu możliwość ubezpieczenia medycznego. Ponad 40 mln Amerykanów nie ma żadnego.

Jednocześnie Obama zaznaczył, że wszystkich tych problemów społecznych nie da się rozwiązać wydatkami z budżetu. Nieskuteczne programy społeczne trzeba nawet eliminować, aby zyskać fundusze na potrzebne wydatki.

A także zwrócić uwagę - podkreślił z naciskiem - że nie można we wszystkim liczyć na pomoc państwa, ponieważ liczy się także wychowanie w rodzinie i osobista odpowiedzialność.

- Programy rządowe nie mogą zastąpić rodziców. Ojcowie muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność za dostarczenie miłości i wskazówek, których dzieci potrzebują - powiedział.

Był to ukłon Obamy - któremu Republikanie usiłują przypiąć etykietkę lewaka - w stronę umiarkowanych Demokratów, głoszących konieczność centrowej polityki, akcentującej poleganie na sobie, pomoc dla biznesu i wspomaganie klasy średniej.

"Będę dobrym wodzem"


Dużą część przemówienia senator z Illinois poświęcił przekonywaniu, że będzie dobrym wodzem naczelnym i prowadził politykę zagraniczną dobrze chroniącą interesy bezpieczeństwa Ameryki.

Wytykał tu McCainowi poparcie dla inwazji na Irak, która - jak powiedział - odwróciła uwagę USA od Afganistanu, co sprawiło, że nie schwytano Osamy bin Ladena i dopuszczono do umocnienia się Al- Kaidy.

- Nie pokonuje się siatki terrorystycznej, która działa w 80 krajach, przez okupowanie Iraku - powiedział Obama i obiecał, że "odpowiedzialnie zakończy" wojnę w tym kraju.

Zarzucił też Republikanom pogorszenie stosunków USA z sojusznikami, co - jak zaznaczył - utrudnia teraz wspólną politykę wobec agresywnej Rosji. - Nie można naprawdę wesprzeć Gruzji, jeśli ma się napięte stosunki z sojusznikami - powiedział.

Z mocą podkreślił - odpowiadając na tradycyjne zarzuty Republikanów, że Demokraci są "miękcy" w sprawach obronności i bezpieczeństwa - że "partia F.D.Roosevelta i J.F.Kennedy'ego" zawsze skutecznie broniła kraju.

Zaznaczył jednak, że trzeba "odnowić twardą, bezpośrednią dyplomację, która może zapobiec by Iran uzbroił się w broń atomową, i która ukróci agresję Rosji".

Obama proponował w kampanii bezpośrednie rozmowy prezydenta USA z przywódcami takich krajów jak Iran i Kuba, co wzbudziło zarzuty, że jest naiwny.

Senator odrzucił sugestie Republikanów, że jest nie dość patriotycznie nastawiony. Zaapelował, żeby nie używać tego typu argumentów i wezwał amerykańskie elity polityczne do przenoszenia mostów ponad partyjnymi i ideowymi podziałami. Jest to jeden z głównych wątków przesłania Obamy.

Słowa senatora co chwila przerywały burze oklasków. Skandowano: "Yes, we can" (Tak, możemy) - wiodący slogan jego kampanii.

Obama jak King

Na zakończenie Obama nawiązał do postaci pastora Martina Luthera Kinga, zamordowanego w zamachu przywódcy murzyńskiej walki o równouprawnienie w latach 50. i 60., który równo 45 lat temu wygłosił na waszyngtońskim Mallu słynną mowę "I Have a Dream" (Mam marzenie...).

- Wszyscy ludzie, ludzie każdej wiary i rasy, ze wszystkich warstw społecznych, usłyszeli wtedy, że w Ameryce nasze przeznaczenie jest wspólne. Że jak będziemy razem, nasze marzenia mogą być wspólne - powiedział Obama.

Ogłuszające owacje na koniec przemówienia mieszały się z hukiem fajerwerków na stadionie i rockową muzyką.

Do Obamy podeszła jego żona Michelle z córkami, a potem kandydat na wiceprezydenta Joe Biden z żoną. Cała piątka pozdrawiała zebranych i wymieniała uściski.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mateo
Gość






PostWysłany: Pią 5:10, 29 Sie 2008    Temat postu:

Jak przystało na prawdziwego d***kratę - całe to przemówienie to zwyczajna populistyczna, demagogiczna i propagandowa papka z której nic nie wynika. Tak jak nasz premier, Obama postawił na zadowolenie każdego i usadowienie się w najbardziej korzystnej pozycji centrowej - z jednej strony pomoc biednym, zwiększenie wydatków na edukację, służbę zdrowia, a z drugiej strony nacisk na odpowiedzialność, przedsiębiorczość, wolność itd.
Nie zdaje jednak sobie sprawy z tego, że jest najzwyczajniej sprzeczny i nielogiczny. Jedno zdanie zaprzecza drugiemu. Niespójność, niekonsekwencja i brak wyraźnego kierunku w jakim chce iść, pokazuje że będzie to typowy wytwór współczesnej ochlokracji, czyli showman stawiający na pierwszym miejscu marketing, wizerunek i poparcie społeczne, a realne sprawy dotyczące rządzenia spychający na dalszy plan.

Pomimo swojej przeszłości (powiązania z komunistami, czarnymi rasistami itd.) nie podejrzewałbym go o jakiś znaczący zwrot w lewo. Będzie jak drugi Tusk - balansował w okolicach centrum tak aby zadowolić jak największą ilość ludu, jednocześnie nie robiąc nic konkretnego w celu dokonania rzeczywistych zmian czy rozwiązania palących problemów. Chociaż z drugiej strony, to chyba to i dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Mateo dnia Pią 5:13, 29 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rafael
Gość






PostWysłany: Pią 5:23, 29 Sie 2008    Temat postu:

Też mam nadzieję że wygra McCain. Obama to Tusk ale na skalę amerykańską - w końcu żaden dodoid nie nosił Tuska na majteczkach a w USA gwiazdki popu owszem, noszą Obamę; raperzy tapetują sobie ściany jego facjatą. Jego "niesamowitość" jest niezaprzeczalna i powiedzieć w Europie Zachodniej, że to kiepski kandydat na prezydenta, to niemalże jakby pochwalić interwencję w Wietnamie czy sprzeciwić się powszechnej oświacie - herezja i myślozbrodnia.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin