Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego

Mateo · Gość

Jak wszyscy wiemy, USA w wieku XIX i na początku XX były krajem wolnorynkowym i wolnościowym. Wielu zarzuca jednak, że gospodarka całkowicie wolnorynkowa i nieregulowana prędzej czy później prowadzi do kryzysów i krachów, w konsekwencji bardzo poważnych i katastroficznie wpływających na gospodarkę. Jednak zgodnie z liberalnymi ekonomistami (Gwiazdowski, Friedman itd.) wcale tak nie jest.

Ostatnio wdałem się w ostrą dyskusję ze znajomymi - starałem się przekonywać do libertarianizmu i innych oczywistości, jednak ku mojemu rozczarowaniu, socjalistyczne myślenie jest tak głęboko zakorzenione w umysłach, że nawet inteligentni ludzie nie potrafią pewnych spraw przyjąć.

Jak najprościej wytłumaczyć ludziom, że krach na Wall Street nie był fatalnym skutkiem wolnego rynku, tylko efektem nieprawidłowej polityki ekonomicznej rządu USA?

Do jakiego stopnia (wg. libertarian) rząd powinien ingerować w gospodarkę krajową?

Zapraszam do dyskusji na temat ekonomicznej sytuacji państw wolnościowych i kapitalistycznych. Przyznam, że temat ten mnie niezwykle interesuje, chętnie poznam różne zdania na ten temat Smile

Viperek · Gość

Mateo · Gość

Można by po polsku? Smile

Gość

Hmmm... Po pierwsze rząd w ogóle nie powinien interweniować w gospodarkę. Chyba, że któryś z ministrów założyłby firmę i sam ją prowadził. No ale to inna sprawa.

Co do Stanów.

Wolny rynek charakteryzuje się tym, że raz na jakiś czas zdarza się coś w rodzaju krachu gospodarczego, kiedy to nieudane inwestycje się rozlatują, nieudolnie prowadzone firmy bankrutują itd. Jest to zjawisko naturalne. Potem stopniowo gospodarka odżywa i to z dużą szybkością. W Stanach o ile wiem zawalił bank centralny. Oczywiście obdarzony przez rząd monopolem moloch udzielał wszystkim bardzo tanich kredytów, fortuny istniały tylko na papierze, ludzi ogarnęło szaleństwo kupowania. I gry na giełdzie. Ceny akcji osiągały coraz to nowe rekordy, wszyscy kupowali. Jak przyszedł naturalny "krach" ludzie masowo zaczęli sprzedawać akcje, żeby spłacić kredyty. Ceny zaczęły spadać. Ludzie sprzedawali dalej, bo ich kredytowe fortuny topniały z dnia na dzień. Sprzedawali więcej niż kupowali, więc ceny spadały dalej. A państwo zamiast dać części ludziom zbankrutować (i ciułać znów od zera), odbić giełdę od dna i pozwolić zacząć od nowa, zaczęło pompować w upadającą giełdę pieniądze. Kupowało akcje po zawyżonych cenach, co skłoniło jeszcze więcej osób do sprzedaży akcji. Skutek był natychmiastowy.

Pozdrawiam.

Viperek · Gość

Dittohead · Gość

Viperek, musisz przestac tak pisac, bo nie da sie tego czytac.

Mateo · Gość

Ta dokładnie... nie sposób to przeczytać a już tym bardziej zrozumieć

Aregirs · Gość

Mnie tam się podoba styl Viperka, a w połączeniu z awatarem daje efekt niezwykle w moich oczach fajny Very Happy

Dittohead · Gość

Spoko, jedno zdanie da sie przeczytac. Ale z kilkoma na raz mam problem i musze czytac zdanie od poczatku co jest troche denerwujace. Nie bardzo rozumiem czemu to ma sluzyc, szczerze.

Flanky · Gość

Viperek · Gość

Gość