Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Najnowsza wypowiedź Alana Greenspana
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Black Ninja
Gość






PostWysłany: Sob 11:35, 15 Gru 2007    Temat postu: Najnowsza wypowiedź Alana Greenspana

Rzeczpospolita zamieściła taką oto bardzo ciekawą i bardzo słuszną wypowiedź Greenspana:

Cytat:
Po oglądaniu prze ponad pół wieku baniek spekulacyjnych stwierdzam, że polityka monetarna, ani żadna inna nie jest w stanie zapobiec takiej sytuacji dopóki spekulacyjna gorączka sama nie ustanie.


Możnaby tylko dodać, że polityka monetarna jest raczje narzędziem destrukcji niż jakiejś "Budowy", czy "korekty błędów rynku".

Widać, że p. Greenspan pomimo, że popełniał błedy potrafi jednak wyciagać wnioski ( w przeciwieństwie do faraona Leszka B. z wyższej szkoły centralnego planowania istatystyki).

Nasi mędrcy z RPP powinni sobie wytatuować te słowa. Ale nie!!! Oni będą podnosić stopy procentowe (ktoś nawet zapowiadał, że do 7%!)...

A Czechy nie podnoszą stóp procentowych tylko obniżają. Tyle, że tam szefa banku centralnego mianował nie Kwaśniewski, czy inny Kaczyński tylko Vaclav Klaus.


Ostatnio zmieniony przez Black Ninja dnia Sob 12:09, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stefan
Gość






PostWysłany: Sob 13:09, 15 Gru 2007    Temat postu:

Bank centralny należy w ogólnie znieść
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 14:24, 15 Gru 2007    Temat postu:

Sory ale Greenspan to skończony cyniczny złodziej.
Doskonale wiedział jaki wpływ ma polityka monetarna na bańki spekulacyjne jeszcze zanim objął stanowisko prezesa FED'u. Dostępny jest jego esej z lat 60-tych w którym opowiada się za standardem złota!
Kiedy został prezesem z wiadomych powodów przestał krytykować instytucję banku centralnego, a teraz kiedy przeszedł na emeryturę znów to robi, ale jednocześnie twierdzi że on nie ponosi odpowiedzialności za żadną z baniek jakie powstały w czasie i tuż po jego kadencji.

A co do RPP daleko mi do chwalenia ich, ale napewno są dużo ostrożniejsi niż ich odpowiednicy ze stanów czy innych państw.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 14:25, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Black Ninja
Gość






PostWysłany: Sob 17:32, 15 Gru 2007    Temat postu:

Cytat:
A co do RPP daleko mi do chwalenia ich, ale napewno są dużo ostrożniejsi niż ich odpowiednicy ze stanów czy innych państw.


Hahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahaha
Hahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahaha
Hahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahaha
Hahahahahahahahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahaha

Sorry, ale USA nigdy nie miały wzrostu gospodarczego 0,5%. A Polska miała w lipcu 2002. Tak wspaniale stał Leszek Balcerowicz na straży wartości polskiego pieniądza. Wysokie stopy procentowe zwabiły do Polski kapitał spekulacyjny z całego świata.

Chyba tylko w Afryce, czy gdzieś w Ameryce Południowej macherzy od polityki pieniężnej są takimi kretynami jak ci z Polski.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 19:26, 15 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja napisał:
Sorry, ale USA nigdy nie miały wzrostu gospodarczego 0,5%

Miały, bywało że miały też wzrost na poziomie ujemnym.

Cytat:
A Polska miała w lipcu 2002. Tak wspaniale stał Leszek Balcerowicz na straży wartości polskiego pieniądza. Wysokie stopy procentowe zwabiły do Polski kapitał spekulacyjny z całego świata.

Może by sie tak zorientować w temacie na jaki się zabiera głos?
To niskie stopy procentowe zmniejszają wartość pieniądza, i zachęcają do spekulacji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stefan
Gość






PostWysłany: Nie 8:31, 16 Gru 2007    Temat postu:

wszystko to jest działaniem banków centralnych i manipulacji pieniądzem.
Black ninja zrozum to Exclamation
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Nie 17:08, 16 Gru 2007    Temat postu:

Giełdy papierów wartościowych powinno się natychmiast usunąć poprzez wprowadzanie nakazu iż wszystko musi mieć jednego właściciela, a co go nie ma jest króla/państwa.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 17:14, 16 Gru 2007    Temat postu:

Shocked
Zły pomysł.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 18:04, 16 Gru 2007    Temat postu:

No dobra, a załózmy, że mamy w kraju 10 osób, które chcą razme zbudować fabrykę. Mają po 150.000, a fabryka kosztuje milion. I co teraz?

Twój postulat, Sync, to czysty socjalizm. Dajemy specjalne prawa mega-kapitalistom (czyli tym, którzy są bogaci) i zamiast prywatnej inicjatywy zmuszamy do korzystania z finansów publicznych.
A właśnie - ciekawa konsekwencja tego prawa - czyje są pieniądze w budżecie. przecież nie mogłyby byc wspólne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zhangfu
Gość






PostWysłany: Nie 21:11, 16 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja Smile nie wiem czy wiesz .. ale pewne posunięcia w gospodarce objawiają się po kilku latach a nawet po kilkunastu Smile
tak jak w Chile dlaczego reformy Chicago Boys były odczuwalne po roku 1990 Smile
mimo że największa ich część zostało wprowadzona w latach 1974-1980 Smile
Myślisz że to magiczne posunięcia prof. Balcerowicza Smile to chyba głupi jesteś !!
to były magiczne posunięcia pana Modzelewskiego , pana Kołodki i pana Belki
Co do rady jest tam wielu qmatych ludzi jak np. prof. Noga

pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Pon 12:52, 17 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov napisał:
Zły pomysł.

ale dlaczego ?

Cytat:
No dobra, a załózmy, że mamy w kraju 10 osób, które chcą razme zbudować fabrykę. Mają po 150.000, a fabryka kosztuje milion. I co teraz?

Twój postulat, Sync, to czysty socjalizm. Dajemy specjalne prawa mega-kapitalistom (czyli tym, którzy są bogaci) i zamiast prywatnej inicjatywy zmuszamy do korzystania z finansów publicznych.
A właśnie - ciekawa konsekwencja tego prawa - czyje są pieniądze w budżecie. przecież nie mogłyby byc wspólne.

Pomyśl przez chwilę , to ty pragniesz socjalizmu , 10 ludzi i wspólna fabryka, skąd my to znamy ??
Ja twierdze że pan Wacek kowalski zajmuje się sprzedażą i w to wkłąda 150 000, Marian kupuje maszyny i produkuje , a pan Krzysztof zajmuje się administracją. Wszyscy są prywatnymi właścicielami i ich usługi nie muszą być powiązane.

Czyje są pieniądze w budżecie ? Króla oczywiście. Nic na świecie nie może należeć do dwóch osób(i więcej)! Albo jeden korzysta z tokarki albo drugi a nie we dwóch. Albo jeden spłodził dziecko albo drugi, albo jeden kabel biegnie do głośnika albo drugi itd !


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Pon 12:56, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 14:05, 17 Gru 2007    Temat postu:

"Pomyśl przez chwilę , to ty pragniesz socjalizmu , 10 ludzi i wspólna fabryka, skąd my to znamy ??"

Socjalizm pojawia się, gdy nie szanujemy własności prywatnej i zmuszamy do wspólnoty. A tutaj ludzie SAMI chcą się zrzucić na fabrykę. Ale to włąśnie "twoje" przepisy blokują własną inicjatywę.

" Ja twierdze że pan Wacek kowalski zajmuje się sprzedażą i w to wkłąda 150 000, Marian kupuje maszyny i produkuje , a pan Krzysztof zajmuje się administracją. Wszyscy są prywatnymi właścicielami i ich usługi nie muszą być powiązane."

A od wszystkich transakcji państwo pobiera VAT ;-P
W rzeczywistości cięko to tak rozplanować
Jesli maszyna kosztuje 300.000 to się nie da. Dwóch musi się złożyć i podzielić zyskami. To niezbyt dobre rozwiązanie, bo partner może się skusić na łapówkę. Ale oni sami się na to decydują - a więc wiedzą co robią.

Sync, a tak właściwie po co ci te durne przepisy? I jak możesz mówić, że szanujesz własność, jesli to tylko Jedyna Słuszna Własność?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Pon 16:22, 17 Gru 2007    Temat postu:

Noqa zastanów się przez chwilę co to jest własność ? Jest to możliwość decydowania o czymś. Jeśli o czymś decydujesz to jesteś tego właścicielem, chociażby w danej chwili, bo i ktoś może decydować o tobie. Jeśli ktoś kupi na spółkę maszynę za 300 000 a potem ze chce ją sprzedać to co ? nie może! A więc nie jest to jego własność.

Cytat:

Jesli maszyna kosztuje 300.000 to się nie da. Dwóch musi się złożyć i podzielić zyskami. To niezbyt dobre rozwiązanie, bo partner może się skusić na łapówkę.

A co jest wyznacznikiem tego ile wspólnik zarabia ? Jeśli ja się z tobą złoże na tą maszyne a nie będe na niej chciał pracować to ile powinienem wziąść zysku ? Gdzie tu masz wolny rynek , to jest niewolnictwo. Jeśli jeden z nich zniszły maszynę jak powinien sądzić sędzia ? To już lepiej aby jeden kupił silniik a drugi obudowe.

Jeśli kogoś nie stać na coś to tego nie kupuje , jest to jedna z zasad zdrowego rynku.
Jeśli ktoś chce kupić coś za 300 000 a ma 150 000 to bierze pożyczkę i po sprawie. Jest podpisywana umowa i wszystko ma jednego właściciela.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 7:42, 18 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
Noqa zastanów się przez chwilę co to jest własność ? Jest to możliwość decydowania o czymś. Jeśli o czymś decydujesz to jesteś tego właścicielem, chociażby w danej chwili, bo i ktoś może decydować o tobie. Jeśli ktoś kupi na spółkę maszynę za 300 000 a potem ze chce ją sprzedać to co ? nie może! A więc nie jest to jego własność.

Bo jest to jego własność tylko częściowo.
O co Ci w ogóle chodzi? To jak ludzie między siebie podzielą prawa do decydowania o wspólnej własności to tylko i wyłącznie ich sprawa.
Jeśli wynikną z tego powodu jakieś problemy to też ich sprawa, jakim prawem, nawet w takiej sytuacji, ktokolwiek ma odbierać ich własność?

Z innej beczki, zdajesz sobie sprawę z tego, że Twój pomysł doprowadziłby do konfiskaty majątku przytłaczającej większości małżeństw?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mikeon
Gość






PostWysłany: Wto 7:54, 18 Gru 2007    Temat postu:

A mi sie wydaje, ze Sync zle interpretuje pojecie wlasnosci.
Teoretycznie cos jest twoje, jezeli masz wszystkie prawa i mozesz to sprzedac.
W zwiazku z tym, ze ktos inny tez jest wlascicielem, nie mozesz sprzedac -> nie jestes wlascicielem.
Logice tej brakuje jednak czegos co nazwalbym zdrowym rozsadkiem.
Przeciez kupujac cos na kredyt z banku, masz umowe z bankiem. Jak nie placisz, bank ci to cos zabierze. To znaczy ze jednak nie bylo twoje?
Prawdopodobnie przy sprzedazy takiego przedmiotu tez musialbys isc z cala sprawa do banku spisac cesje czy inne dokumenty - i to jest ok.
Pytanie dlaczego taka sama umowa nie moze obowiazywac miedzy 2 osobami?
W pewnym sensie, kazda ze stron jest dluznikiem.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Wto 9:20, 18 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov napisał:

Bo jest to jego własność tylko częściowo.

1+1 = 2 . Ale częściowo równa się 1 . Jaki jest więc prawdziwy wynik?
Jest to tak oczywisty absurd że już nie wiem co powiedzieć. To tak jak powiedzieć , niepełny komplet, pełna szafa książek bez książek, pies ma wszystkie nogi zdrowe ale jedną urwaną. Absurd.

Cytat:

O co Ci w ogóle chodzi? To jak ludzie między siebie podzielą prawa do decydowania o wspólnej własności to tylko i wyłącznie ich sprawa.
Jeśli wynikną z tego powodu jakieś problemy to też ich sprawa, jakim prawem, nawet w takiej sytuacji, ktokolwiek ma odbierać ich własność?

A kto chce im odebrać własność , i komu co chcą odebrać ? Jak jeden się zgodził a drugi nie to jak można w ogóle im odebrać własność ?
SAM przyznałeś że MUSZą podzielić się prawem własności np. ty bierzesz to ja to.

Cytat:

Z innej beczki, zdajesz sobie sprawę z tego, że Twój pomysł doprowadziłby do konfiskaty majątku przytłaczającej większości małżeństw?

Nie rozumiem o co ci chodzi. Majątek albo został podzielony przed ślubem (jak btw. proponował jeden z noblistów bodajże ) albo wszystko co przyszło po ślubie należy do głowy rodziny , w 99% przypadkach męża.

mikeon napisał:
Przeciez kupujac cos na kredyt z banku, masz umowe z bankiem. Jak nie placisz, bank ci to cos zabierze. To znaczy ze jednak nie bylo twoje?

Twoja jest pralka którą kupujesz i nikt ci jej nie może zabrać. To TY będziesz decydował co w niej prać i kiedy , bank nie może przyjść do domu i uprać gaci pracowników. On decyduje o pieniądzach które ci pożyczył nie o pralce. Jeśli nie masz to bierze coś co ma równowartość tego co ci pożyczył.

W japonii wszystko co do ciebie należy jest zapisane w twoim rejestrze. Kiedy cesarz japoński bierze sobie żonę to w telewizji mówią że ta i ta pani zostaje dopisana do rejestru cesarza. Wydawać się może że jest to przedmiotowe traktowanie ludzi, ale w przyrodzie nie istnieje coś co do czegoś nie należy. Z tego też wynika że wszystkie głowy rodziny należą do rejestru cesarza(dlatego może nimi zarządzać, aczkolwiek w praktyce wiele praw jest łamanych). Japończycy uznali to za prawo uniwersalne i zawsze prawdziwe.


I dla waszej wiedzy jest to prawo chrześcijańskie bezpośrednio wynikające z przykazania nie cudzołóż:

W sensie każdy mężczyzna może mieć kilka żon ale żaden mężczyzna nie może mieć żony która należy do innego mężczyzny. Bo albo dziecko będzie jednego mężczyzny albo drugiego .

Tak jak każdy komputer może mieć kilka głośników ale żaden komputer nie może głośnika który należy do innego komputera. Bo albo dźwięk będzie płynął z jednego komputera albo z drugiego albo powstanie szum.

Tak jak każdy płyn można wlać do wielu naczyń ale do żadnego naczynia nie można wlać wielu płynów. Bo jeden wypłynie albo drugi albo powstanie breja.

Ba nawet Chrystus podaje kilka przykładów , bukłaki z winem, nie przyszywaj nowej łaty do starego sukna(czy na odwrót nie pamietam) czy tam gdzie mowa o pieniądzach że sługa nie może mieć dwóch panów.


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Wto 9:26, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 10:30, 18 Gru 2007    Temat postu:

Nadal nie rozumiem, co ci się nie podoba we wspólnej właśności. A raczej - dlaczego chcesz jej zabronić? Jeśli mamy ludzio utrudniać życie, to niech to niesie jakieś plusy.

A własność wspólna to bardzo wazna własność. Pozwala mniejszym walczyć z większymi, małym ludziom docierać do Gwiazd.

"A co jest wyznacznikiem tego ile wspólnik zarabia ? Jeśli ja się z tobą złoże na tą maszyne a nie będe na niej chciał pracować to ile powinienem wziąść zysku ? "

Takie rzeczy można ze soba ustalić i zapisać w umowie (wtedy procesy sądowe prostsze i przyjemniejsze)

"Gdzie tu masz wolny rynek , to jest niewolnictwo."

Jakei niewolnictwo?!?! To ty chcesz ludziom zabraniać.
Wyobraź sobie, że jest właściciel fabryki (taki jak z koszmarów Marxa) i on "wyzyskuje" pracowników. W normalnym kraju mogą oni założyć sobie samemu jakis mały biznes, ty im tego zabronisz.

"Jeśli jeden z nich zniszły maszynę jak powinien sądzić sędzia ?"

Tak, jak się umówili. Najlepiej niech odda połowę plus rekompensatę drugiemu.

A własność "po kawałku" niesie o wiele więcej problemów. A jak jeden zniszczy "swoją" obudowę i silnik drugiego stanie się bezwartościowy?

" To już lepiej aby jeden kupił silniik a drugi obudowe. "

Absurd. A jak razem ich nie będzie stać na silnik to mają w częściach kupić i skręcić w domu?


"Jeśli kogoś nie stać na coś to tego nie kupuje , jest to jedna z zasad zdrowego rynku. "

A ja myslałem, że w zdrowym rynku ludzie mają prawo zrobić ze swoimi pieniędzmi co tylko chcą.

"Jeśli ktoś chce kupić coś za 300 000 a ma 150 000 to bierze pożyczkę i po sprawie."

Pomyśl ekonomicznie: jeśli się złożą to 100% kapitału zostanie wykorzystane. Jeśli jeden weźmie pożyczkę to pieniądze drugiego zostaną niewykorzystane.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Wto 11:51, 18 Gru 2007    Temat postu:

Wkurza mnie "własność wspólna" na równi z "sprawiedliwością społeczną", jedno i drugie nie ma nic wspólnego odpowiednio z własnością i sprawiedliwością a mimo to ludzie mówią na to podobnie i przez to tłumaczą wszystkie świństwa.

"Takie rzeczy można ze soba ustalić i zapisać w umowie (wtedy procesy sądowe prostsze i przyjemniejsze)"
Jeśli umowa tego nie ustala to do kogo należy pies?

"Tak, jak się umówili. Najlepiej niech odda połowę plus rekompensatę drugiemu. "
Po pierwsze a jeśli się nie umówili ? Po drugie dlaczego osądzasz i najakiej podstawie że ma oddać drugiemu połowę a nie np. ćwiartkę?To wspólna własność jak sam powiedziałeś. (I od razu aby odpowiedzieć na głupią odpowiedź która pewnie się pojawi - bo to były dwie osoby- a jeśli na spółkę kupili mięso i się zaczeło psuć to czemu miał by połowe zwracać? takich przypadkow jest nieskończona ilość dlatego pytam dlaczego ma zwracać po połowie ? )


Zauważ że ty nie mówisz o wspólnej własności ale o usługach i pożyczkach. Mówisz "Tak, jak się umówili." to ozacza że nie ma tutaj własności a umowa rozdziela własność wg jakichś kryteriów, to co innego.

Zauważ że ja chciałbym zabronić tylko posiadania przez dwie osoby tego samego podmiotu. To czy jedna weźmię pieniądze od drugiej a w umowie ma napisane że ma dla tej osoby stworzyć firmę to już kolejna usługa.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 12:40, 18 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
1+1 = 2 . Ale częściowo równa się 1 . Jaki jest więc prawdziwy wynik?
Jest to tak oczywisty absurd że już nie wiem co powiedzieć. To tak jak powiedzieć , niepełny komplet, pełna szafa książek bez książek, pies ma wszystkie nogi zdrowe ale jedną urwaną. Absurd.

Owszem ale nikt poza Tobą tych absurdów nie mówi takich absurdów.

Cytat:
A kto chce im odebrać własność , i komu co chcą odebrać ?

Ty, ludziom którzy zdecydują się zakupić, bądź w jakikolwiek sposób wejść w posiadanie czegoś wspólnie.

Cytat:
Jak jeden się zgodził a drugi

Właśnie o to chodzi że obaj się zgodzili, a Ty chcesz aby państwo wkroczyło, orzekło że ich umowa jest nieważna i odebrać im ich własność.

Cytat:
nie to jak można w ogóle im odebrać własność ?

Przecież sam móiłeś o konfiskacie.

Cytat:
SAM przyznałeś że MUSZą podzielić się prawem własności np. ty bierzesz to ja to.

Po pierwsze wcale nie powiedziałem że muszą, tylko że jeśli to zrobią i w jaki sposób to zrobią to nie Twoja sprawa.
Po drugie, możliwości podzielenia się własnością jest wiele, można to zrobić tak jak Ty mówiłeś, można zdecydować że decyzję odnośnie własności mogą być podejmowane tylko jednomyślnie przez wszystkich współwłaścicieli, można wyznaczyć kogoś kto będzie podejmował decyzje ale wszystkie zyski czerpane z własności zostaną podzielone przez współwłaścicieli itd. itp.
Wszystkie takie umowy są dobrowolne i naruszanie ich przez państwo to czysty socjalizm.

Cytat:
Nie rozumiem o co ci chodzi. Majątek albo został podzielony przed ślubem (jak btw. proponował jeden z noblistów bodajże ) albo wszystko co przyszło po ślubie należy do głowy rodziny , w 99% przypadkach męża.

Chyba kurde w Iranie.
Poza nielicznymi przypadkami rozdzielności majątkowej, czy jakiejkolwiek innej umowy zawartej przed ślubem, cała własność męża i żony staje się ich własnością wspólną.
W razie rozwodu strony dzielą się własnością po połowie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 12:51, 18 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
"Takie rzeczy można ze soba ustalić i zapisać w umowie (wtedy procesy sądowe prostsze i przyjemniejsze)"
Jeśli umowa tego nie ustala to do kogo należy pies?

"Tak, jak się umówili. Najlepiej niech odda połowę plus rekompensatę drugiemu. "
Po pierwsze a jeśli się nie umówili?

Człowieku, od tego są sądy i agencje arbitrażowe żeby takie problemy rozwiązywać.
Samo pójście do sądy w takiej sprawie jest właśnie dobrowolną próbą rozwiązania konfliktu, którego strony nie przewidziały i nie zawarły sposobu rozwiązania go w swojej umowie.

Cytat:
Po drugie dlaczego osądzasz i najakiej podstawie że ma oddać drugiemu połowę a nie np. ćwiartkę?To wspólna własność jak sam powiedziałeś. (I od razu aby odpowiedzieć na głupią odpowiedź która pewnie się pojawi - bo to były dwie osoby- a jeśli na spółkę kupili mięso i się zaczeło psuć to czemu miał by połowe zwracać? takich przypadkow jest nieskończona ilość dlatego pytam dlaczego ma zwracać po połowie?)

Bo jest to pierwsze, najprostsze rozwiązanie, które ma największe prawdopodobnieństwo usatysfakcjonowania obu stron.
W sytuacjach bardziej skomplikowanych strony wypracowują między sobą rozwiązanie (same lub za pośrednictwem sądów/arbitrów).

Cytat:
Zauważ że ty nie mówisz o wspólnej własności ale o usługach i pożyczkach. Mówisz "Tak, jak się umówili." to ozacza że nie ma tutaj własności a umowa rozdziela własność wg jakichś kryteriów, to co innego.

Zauważ że ja chciałbym zabronić tylko posiadania przez dwie osoby tego samego podmiotu. To czy jedna weźmię pieniądze od drugiej a w umowie ma napisane że ma dla tej osoby stworzyć firmę to już kolejna usługa.

W przypadkach dziedziczenia posiadłości, często się zdarza że wszyscy spadkobiercy, jeśli nie zdecydują się na natychmiastową sprzedaż, ustalają po prostu że własność nie może być sprzedana bez zgody wszystkich, ewnetualnie dodają co tam im jeszcze pasuje.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Wto 14:41, 18 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov , chyba kompletnie mnie nie rozumiesz. Mam wrażenie że ty mówisz o tym jak jest dzisiaj a ja o tym jak powinno być według mnie. Nie wiem może ja tak gmatwam swoją wypowiedź że staje się nie zrozumiała, może jest za dużo wątków na różne tematy i sens się rozmywa. Spróbuje to ująć najkrócej jak się da.

Umowa która dzieli własność na części - To zwykła własność a nie wspólna. (tak jak ludzie mieszkają w jednym budynku ale umowa stanowi że ta część należy do tej rodziny a ta część do tej! )

Arbitraż sędzia - sędzia może występować pomiędzy dwoma stronami a nie pomiędzy jedną i tą samą stroną. Taka sytuacja jest schizofreniczna bo skoro coś należy do 2 osób na raz to sędzia nie jest w stanie logicznie dedukować i musi rozdzielić mąjątek wg. swojego widzimisie(co nigdy nie jest sprawiedliwe ale jest możliwe). Nie może dedukować ile coś jest warte bo tylko rynek może wycenić cokolwiek i tylko człowiek zainteresowany może opisać swoje potrzeby(SCHIZOFRENIą JEST JUż SAM FAKT żE SęDZIA SąDZI JEDNą OSOBę). Po za tym co jeśli w umowie nie ma mowy o żadnym arbitrażu ? Czyżby powstała niewidzialna umowa która zmusi strony do tego arbitrażu ? To mów otwarcie.

Wszyscy spadkobiercy decydują - Powinna być(a nie jest teraz) coś takiego jak było za dawnych czasów. Jeśli nie ma testamentu wszystko należy do pierworodnego a) syna b) córki, jeśli jest to wg. testamentu. Zachodzi sytuacja jak powyżej , sędzia decyduje wg. swego widzimisie.

Cytat:
Po pierwsze wcale nie powiedziałem że muszą, tylko że jeśli to zrobią i w jaki sposób to zrobią to nie Twoja sprawa.
Po drugie, możliwości podzielenia się własnością jest wiele, można to zrobić tak jak Ty mówiłeś,

Tu jest dwuznaczność , w pierwszej części mówisz że nie muszą się dzielić a potem że jest wiele sposobów(chyba że to jest lub wtedy nie ma dwuznaczności).

A jeśli tego nie zrobią i nie zgodzą się na sąd arbitrażowy ? Jesli były by to dwie różne osoby to oni by podlegali pod prawo państwa a w takiej chwlii podlegają pod prawo swojej umowy. A jeśli nie robili umowy to rozumiem że ty zakładasz że państwo za nich zrobiło umowę i przez to podlegają sądownictwu państwowemu tak ? To mów otwarcie.


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Wto 14:47, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Wto 15:08, 18 Gru 2007    Temat postu:

Może jeszcze inaczej.

Same słowo własność to już definicja pojedyńczej jednostki. Bo skoro własność to i inne jednostki muszą istnieć.

Na tej podstawie może wysnuć co się komu należy itd.

Kiedy doajemy przymiotnik wspólna (prywatna) własność to otrzymujemy potworka. Wspólna czyli dwóch obiektów , prywatna czyli że pojedyńczej osoby i że istnieją inne osoby(sprzeczność). Można by to jeszcze zrozumieć tak że istnieją inne "dwójki obiektów" wtedy to ma sens tylko że wtedy te dwójki nigdy nie mogły by się rozłączać (bo słowa "wspólna" i "prywatna" to aksjomat,prawo podstawowe[rozłączając się złamały by te prawo]) , były by całością na wieczność.


Nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć, cała moja wyobraźnia pada gdy próbuje sobie wyobrazić tak sprzeczną logicznie rzecz jak "wspólną własność". Jest to dla mnie tak absurdalne że nawet "sprawiedliwość społeczna" to ma swój cel i więcj logiki.


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Wto 15:10, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Black Ninja
Gość






PostWysłany: Śro 14:29, 19 Gru 2007    Temat postu:

Cytat:
Może by sie tak zorientować w temacie na jaki się zabiera głos?
To niskie stopy procentowe zmniejszają wartość pieniądza, i zachęcają do spekulacji


Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah

Tak jest podnieśmy stopy do 40%, a potem za rekordowo mocne złotówki wykupimy cały świat i będzie powszechna szczęśliwość.

Heil Balcerowicz!

Człowieku ty nic nie rozumiesz z tego. Twoim zdaniem Polska nie miała 0,5% wzrostu PKB? Ty przeanalizuje dane o wzroście PKB, kursie i stopach z ostatnich kilku lat. Ja znam je na pamięć.

To, że przy kursie 3,2 zł za 1 euro, wczasy za granicą kosztują ciebie mniej, nie znaczy, że ogólnie Polska zyskuje na szybującej, supermocnej złotówce.

Schładzanie gospodarki w latach 2000-2002 tak wywindowało kurs złotego, że przedsiębiorstwa eksportowe zaczęły normalnie zdychać. Najwyraźniej miało to "pewien" Laughing wpływ na stan polskiej gospodarki, bo w konskwencji wzrost gospodarczy spadł do poziomu błędu statystycznego. I to nie jest informacja z głuchego telefonu, BO JA TO WIDZIAŁEM.

Wysoki kurs waluty stanowi dokładnie tak samo poważne niebezpieczeństwo jak inflacjonizm.

Stopy obecnie idą w górę. Ktoś przepowiadał, że stopa redyskontowa sięgnie 7%. Jeśli tak się stanie, to znów będziemy wzrost gospodarczy w granicach błędu statystycznego, bo przedsiębiorstwa eksportowe nie wytrzymają zbyt mocnej złotówki. Koszty produkcji w Polsce czegokolwiek będą tak wysokie (z punktu widzenia z zagranicy), że ta produkcja będzie kompletnie nieopłacalna.

Bez przerwy spotykam ludzi, którzy mi chrzanią: "3,2 zł za 1 euro jest rewelacyjne, świetnie zrobili, bo teraz mam tańsze wczasy za granicą i towary z importu". Ida dalej i wysuwają ogólne twierdzenia" Mocna waluta to mocna gospodarka". Rozumowanie typu "co jest dobre dla mnie, jest dobre dla całej gospodarki".

Dokładnie tak samo bylo z inflacjonizmem. Ci, którym władzuchna wypłaciła dopiero co wydrukowane pieniążki jako pierwszym, zyskiwali (bo ceny towarów nie zdążyły jeszcze odpowiednio wzrosnąć). Pewnie onie też tak rozumowali: "Inflacjonizm jest dobry, bo JA zyskuję".

Cytat:
Black Ninja nie wiem czy wiesz .. ale pewne posunięcia w gospodarce objawiają się po kilku latach a nawet po kilkunastu
tak jak w Chile dlaczego reformy Chicago Boys były odczuwalne po roku 1990
mimo że największa ich część zostało wprowadzona w latach 1974-1980
Myślisz że to magiczne posunięcia prof. Balcerowicza to chyba głupi jesteś !!
to były magiczne posunięcia pana Modzelewskiego , pana Kołodki i pana Belki
Co do rady jest tam wielu qmatych ludzi jak np. prof. Noga


Wiem więcej od ciebie mądrzałku. Kurs długofalowo reaguje po miesiącach, ale mniejsze wzrosty kursu (w odpowiedzi na wzrost stopy redyskontowej) moga wystąpić w odpowiedzi na samą plotkę, że stopy wkrótce wzrosną.

Trochę pokory i bez inwektywów.


Ostatnio zmieniony przez Black Ninja dnia Śro 14:35, 19 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zhangfu
Gość






PostWysłany: Śro 15:53, 19 Gru 2007    Temat postu:

"Trochę pokory i bez inwektywów."
w którym miejscu ?!


"Wiem więcej od ciebie mądrzałku"
to bardzo dobrze !!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 18:12, 19 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja napisał:
Tak jest podnieśmy stopy do 40%, a potem za rekordowo mocne złotówki wykupimy cały świat i będzie powszechna szczęśliwość.

Heil Balcerowicz!

Tak jest dodrukujmy pieniądze, bo wszyscy wiedzą, że im więcej pieniędzy tym ludzie są bogatsi!
Heil Keynes!

Cytat:
Człowieku ty nic nie rozumiesz z tego. Twoim zdaniem Polska nie miała 0,5% wzrostu PKB? Ty przeanalizuje dane o wzroście PKB, kursie i stopach z ostatnich kilku lat. Ja znam je na pamięć.

Może najpierw naucz się czytać
Nic takiego nie powiedziałem, to Ty próbowałeś nam wmówić że USA nie miały wzrostu na podobnie niskim poziomie.
Owszem miały, idź i przeanalizuj dane o których wspomniałeś.

Cytat:
To, że przy kursie 3,2 zł za 1 euro, wczasy za granicą kosztują ciebie mniej, nie znaczy, że ogólnie Polska zyskuje na szybującej, supermocnej złotówce.

Podobnie to że przy niskiej złotówce eksporterzy mogą sprzedać więcej nie znaczy że Polska zyskuje na lecącej na pysk złotówce.
W ogóle argument że coś tak czy inaczej wpływa na eksport/import i dlatego jest dobre/złe dla gospodarki jest skończonym kretyństwem i pokazuje brak podstawowej wiedzy o tym czym w ogóle jest handel.

Nie ma importu bez eksportu i vice versa.
Kiedy coś eksportujesz, dostajesz pieniądze od cudzoziemców i teraz możesz coś od nich kupić. Kiedy mieliśmy wymianę barterową było to widać dużo wyraźniej: brałeś swoje towary, jechałeś za granicę, dawałeś swój towar, brałeś ich, wracałeś do kraju. Eksport był nierozerwalnie powiązany z Importem.
Nadal jest, tylko dzisiejsza o wiele bardziej złożona gospodarka daje złudzenie, że jest inaczej. Kiedy eksporter dostaje pieniądze, zwykle nie wydaje ich od razu, tylko je wymienia na własną walutę. W wyniku tej wymiany, pieniądze trafiają do ludzi którzy chcą coś od cudzoziemców kupić, a więc importerów.

Wystarczyła jedna warstwa pośrednia między importem a eksportem, a ludzie zaczęli się gubić i wymyślać różne prześmieszne powiązania między polityką monetarną a importem/eksportem.
Owszem można chwilowo wypaczyć równowagę ustaloną przez rynek stosując inflacje/deflacje i tym samym 'promować' import/eksport, ale rynek zawsze wraca do równowagi, więc tego typu manewry są bezcelowe.

Cytat:
Schładzanie gospodarki w latach 2000-2002 tak wywindowało kurs złotego, że przedsiębiorstwa eksportowe zaczęły normalnie zdychać. Najwyraźniej miało to "pewien" Laughing wpływ na stan polskiej gospodarki, bo w konskwencji wzrost gospodarczy spadł do poziomu błędu statystycznego. I to nie jest informacja z głuchego telefonu, BO JA TO WIDZIAŁEM.

Wysoki kurs waluty stanowi dokładnie tak samo poważne niebezpieczeństwo jak inflacjonizm.

Jeśli już to deflacjonizm stanowi takie samo niebezpieczeństwo jak inflacjonizm, ale handel zagraniczny ani "silna złotówka" nie ma z tym nic wspólnego, jest tylko konsekwencją polityki monetarnej a nie samą polityką.
Od handlu zagranicznego dużo ważniejszy jest wpływ stóp procentowych na inwestycje krajowe.
Niskie stopy procentowe początkowo zwiększają ilość inwestycji ale prowadzą do inflacji cen, w tym momencie stopy procentowe są podnoszone i wychodzi na jaw fakt, że inwestycje stymulowane przez zaniżone stopy procentowe były nieopłacalne.

Cytat:
Stopy obecnie idą w górę. Ktoś przepowiadał, że stopa redyskontowa sięgnie 7%. Jeśli tak się stanie, to znów będziemy wzrost gospodarczy w granicach błędu statystycznego, bo przedsiębiorstwa eksportowe nie wytrzymają zbyt mocnej złotówki. Koszty produkcji w Polsce czegokolwiek będą tak wysokie (z punktu widzenia z zagranicy), że ta produkcja będzie kompletnie nieopłacalna.

Stopy procentowe ani polityka monetarna w ogóle nie jest w stanie sprawić żeby cokolwiek stało się opłacalne/nieopłacalne, jest co najwyżej w stanie zakłócić rynkowe sygnały mówiące o opłacalności, co zawsze będzie prowadziło do problemów, niezależnie od tego czy prowadzona jest polityka inflacjonistyczna czy deflacjonistyczna.

Cytat:
Bez przerwy spotykam ludzi, którzy mi chrzanią: "3,2 zł za 1 euro jest rewelacyjne, świetnie zrobili, bo teraz mam tańsze wczasy za granicą i towary z importu". Ida dalej i wysuwają ogólne twierdzenia" Mocna waluta to mocna gospodarka". Rozumowanie typu "co jest dobre dla mnie, jest dobre dla całej gospodarki".

Wzruszające, tyle że ja nic takiego nie powiedziałem.

Cytat:
Dokładnie tak samo bylo z inflacjonizmem. Ci, którym władzuchna wypłaciła dopiero co wydrukowane pieniążki jako pierwszym, zyskiwali (bo ceny towarów nie zdążyły jeszcze odpowiednio wzrosnąć). Pewnie onie też tak rozumowali: "Inflacjonizm jest dobry, bo JA zyskuję".

Więc czemu tak chwalisz Stany i inne kraje za prowadzenie polityki inflacjonistycznej a tak jedziesz po Polsce, za prowadzenie polityki mniej inflacjonistycznej (bo nazwanie jej deflacjonizmem to gruba przesada).
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 18:13, 19 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja napisał:
Trochę pokory i bez inwektywów.

O kurde, jakimś cudem za pierwszym razem mnie to ominęło.
Masz na myśli taką pokorę jaką demonstrujesz w tym cytacie?

Cytat:
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Hhahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Czw 8:30, 20 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov możesz wytłumaczyć mi czym dokładnie są stopy procentowe banku centralnego ? O ile dla banków komercyjnych to pojęcie jest dla mnie oczywiste o tyle dla banku centralnego wszystko się zaczyna rozmywać.

Co by oznaczała stopa procentowa równa 100% i co by oznaczała stopa procentowa 0% ?


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Czw 8:33, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 9:21, 20 Gru 2007    Temat postu:

A po cholerę w ogóle Bank Centralny? I jego stopy procentowe zawszone-kurwy-ich-macie Wink?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 15:32, 20 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
Ivan Ivanov możesz wytłumaczyć mi czym dokładnie są stopy procentowe banku centralnego ? O ile dla banków komercyjnych to pojęcie jest dla mnie oczywiste o tyle dla banku centralnego wszystko się zaczyna rozmywać.

Co by oznaczała stopa procentowa równa 100% i co by oznaczała stopa procentowa 0% ?


Generalnie bank centralny ma kilka stóp procentowych które ustala:
Stopa lombardowa to oprocentowanie kredytu jaki bank centralny udziela bankom komercyjnym.
Stopa depozytowa to oprocentowanie rezerw deponowanych przez banki komercyjne w banku centralnym.
Jest jeszcze stopa referencyjna, czyli poziom oprocentowania kredytów międzybankowych jaki bank centralny chce ustalić stosując operacje na otwartym rynku. W tej dyskusji mówiliśmy właśnie o stopie referencyjnej.

W każdym z tych przypadków poziom 0% czy 100% oznacza dokładnie to samo co w przypadku banków komercyjnych, różnica polega na tym kto komu płaci odsetki.

Noqa napisał:
A po cholerę w ogóle Bank Centralny? I jego stopy procentowe zawszone-kurwy-ich-macie

Mniej więcej po to co każda rządowa agencja - żeby nas regularnie okradać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Black Ninja
Gość






PostWysłany: Czw 18:59, 20 Gru 2007    Temat postu:

Matko co za głupoty. Tutaj wcale nie jest lepiej niż na forum młodych socjalistów.

Cytat:
Tak jest dodrukujmy pieniądze, bo wszyscy wiedzą, że im więcej pieniędzy tym ludzie są bogatsi!
Heil Keynes!


Jestem za parytetem zlota.

Cytat:
Podobnie to że przy niskiej złotówce eksporterzy mogą sprzedać więcej nie znaczy że Polska zyskuje na lecącej na pysk złotówce.
W ogóle argument że coś tak czy inaczej wpływa na eksport/import i dlatego jest dobre/złe dla gospodarki jest skończonym kretyństwem i pokazuje brak podstawowej wiedzy o tym czym w ogóle jest handel.


Jeśli wzrost PKB nie jest dla ciebie miernikiem czegokolwiek... Dla mnie jest.

Czy to ci się podoba, czy nie mocny zloty zgnoił wzrost. To eskporterzy w całości generowali ten wzrost. Każdy kto jest za mocnym złotym jest przeciwko wzrostowi. Jak tacy ludzie chcieliby dogonić zachód?

Cytat:
Owszem można chwilowo wypaczyć równowagę ustaloną przez rynek stosując inflacje/deflacje i tym samym 'promować' import/eksport, ale rynek zawsze wraca do równowagi, więc tego typu manewry są bezcelowe.


To teraz jest równowaga twoim zdaniem? Czy gdzie leży ta równowaga? Po czym poznajesz?

Cytat:
Jeśli już to deflacjonizm stanowi takie samo niebezpieczeństwo jak inflacjonizm


Aleś błysnął znawstwem uczonych słówek.

Cytat:
Od handlu zagranicznego dużo ważniejszy jest wpływ stóp procentowych na inwestycje krajowe.


Nieprawda. Patrz dane o wzroście PKB. Wyraźnie można z nich wyczytać, że to właśnie handel zagraniczny (eksport) generuje wzrost PKB (zresztą jest to zupełnie logiczne; tu nawet nie trzeba patrzeć na jakiekolwiek dane, tu wystarczy ryszyć głową - aby stać się bogatszym muszę pozyskać kapitał z zewnątrz). Handel zagraniczny jest najważniejszy. To fundament handlu krajowego.

Cytat:
Niskie stopy procentowe początkowo zwiększają ilość inwestycji ale prowadzą do inflacji cen, w tym momencie stopy procentowe są podnoszone i wychodzi na jaw fakt, że inwestycje stymulowane przez zaniżone stopy procentowe były nieopłacalne.



Hahahahahahaahahahaha

Jak miło się dowiedzieć, że mój dom, i cały majątek wyrósł z czegoś co jest nieopłacalne.

Hahahahahahahahaha

Ja widziałem jak ludzie szli na bruk. Zaiste byli zachwyceni, że mają inflację 0,5% a nie 3-5%... Pracę można poświęcić dla słusznej sprawy.

Cytat:
Wzruszające, tyle że ja nic takiego nie powiedziałem.


Jakiś ty elokwentny. Ale w ogóle jakoś tak unikasz konkretów. Ile to jest rynkowy kurs złotego według ciebie? Jakie są rynkowe stopy procentowe? Jakie to są zaniżone stopy procentowe? Jakie są zbyt wysokie? Jaka poziom inflacji jest dobry?

Zero liczb w tym co wypisujesz.

Jak rosną stopy procentowe, to rośnie oprocentowanie lokat w bankach. Kapitał spekulacyjny z całego świata kupuje złotówki, żeby władować je na wysokooprocentowane lokaty. To jest właśnie ten "solidny" i jakże "rynkowy" fundament o który oparta jest siła złotego.

USA obniża stopy, niektóre kraje Europy Środkowej też. Niedawno europejski bank centralny też obniżał stopy. Polska ma bardzo wysokie stopy procentowe w skali światowej. Jeszcze trochę podwyżek w Polsce i obniżek za granicą, a będziemy mieli walutę szybującą i gospodarkę pełzającą.

Nie co śnić o tym, by wzrost na poziomie 6-7% utrzymał się przy takim kursie zlotego. Nawet 4% są wątpliwe. A jeśliby stopy zostały podniesione do 7% (a słyszałem niedawno taką opinię) to nawet 2% wzrostu PKB nie będzie.

Inflacji też nie będzie. Hurra. Zlikwidować gospodarke - ot i świetny sposób na zwalczenie inflacji.

Cytat:
Masz na myśli taką pokorę jaką demonstrujesz w tym cytacie?


Poglądy, ktore ja reprezentuję znajdują potwierdzenie w danych o stopach, kursie i wzroście PKB. Te same dane przeczą temu co wypisują zwolennicy wysokich stóp. Ale cóż. Tańsze wczasy za granicą...


Ostatnio zmieniony przez Black Ninja dnia Czw 19:18, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trikster
Gość






PostWysłany: Czw 19:40, 20 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja, jedna sprawa: ATCK. To powinno załatwić sprawę, ale mam jeszcze pytanie:
Jak można być za parytetem złota, a jednocześnie optować za keynesizmem w kwestii pieniądza?

Co więcej:
1. "Ile to jest rynkowy kurs złotego według ciebie?"
Odp: Taki, jaki zostanie ustalony przez rynek.
2. "Jakie są rynkowe stopy procentowe?"
Odp: Takie, jakie zostaną ustalone przez rynek.
3. "Jakie to są zaniżone stopy procentowe?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, obniża.
4. "Jakie są zbyt wysokie?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, podwyższa.

W tym ma nie być liczb. Liczby same w sobie nic nie mówią. Najważniejsze są zasady, na których rynek jako taki jest oparty, a nie żadna "inżynieria gospodarcza".

Cytat:
Te same dane przeczą temu co wypisują zwolennicy wysokich stóp. Ale cóż. Tańsze wczasy za granicą...

Twierdzisz, że Ivan jest zwolennikiem wysokich (zawyżonych) stóp procentowych? Surprised Jeśli tak, to congrats.

Cytat:
Handel zagraniczny jest najważniejszy. To fundament handlu krajowego.

Bzdura. Handel jako taki jest fundamentem gospodarki. To czy wymieniają się osoby zamieszkujące jedno państwo czy dwa, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Liczą się preferencję aktorów biorących udział w wymianie, a nie jakieś wydumane wyliczenia. I owszem, PKB to jeden wielki bullshit, bo po pierwsze, nie oddaje dokładnie (prawie w ogóle szczerze mówiąc, bo sposób obliczania lekko sucks) tego, co się w gospodarce dzieje, a po drugie: czemu wzrost gospodarczy ma być najważniejszy i dlaczego ma być miernikiem czegokolwiek?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dinsdale
Gość






PostWysłany: Czw 21:05, 20 Gru 2007    Temat postu:

Dobre - jedna osoba mówi, że wysokie stopy są złe to druga osoba mu zarzuca ze popiera niskie i vice versa :] A przecież wiemy że zaniżone czy zawyżone stopy są szkodliwe.

Cytat:

Co więcej:
1. "Ile to jest rynkowy kurs złotego według ciebie?"
Odp: Taki, jaki zostanie ustalony przez rynek.
2. "Jakie są rynkowe stopy procentowe?"
Odp: Takie, jakie zostaną ustalone przez rynek.
3. "Jakie to są zaniżone stopy procentowe?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, obniża.
4. "Jakie są zbyt wysokie?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, podwyższa.

Ba, ale jakie są teraz!
Black ninja uważa że już teraz są zbyt wysokie a Ivan obawia się bardziej niskich niż wysokich - no to kto ma tutaj racje (nie wnikając w szgegóły)?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Pią 7:15, 21 Gru 2007    Temat postu:

Nie znam się na tym ale... . Moje rozumiem jest takie że poprzez podwyższone stopy procentowe bank centralny otwiera lokate dla banków komercyjnych i przez to banki komercyjne ściągają kapitał do banku centralnego .... To by wgylądało jak obligacje tylko że bank centralny zadarmo rozdaje procent pieniędzy z włożonych pieniędzy(a pieniądze pali w piecu)(?? nie pojmuję ??).

Ale pewnie coś źle zrozumiałem .... .

Do tej pory myślałem że te stopy procentowe połączone są jakoś z dodrukiem pieniędzy. Ehh nikt nie potrafi tego jakoś ładnie pokazać na przykładzie ? Jak ta maszyna działa w całości - trybik po trybiku ?


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Pią 7:25, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Pią 7:52, 21 Gru 2007    Temat postu:

Chyba doszedłem o co chodzi. No więc bank centralny wyprodukował x pieniędzy. Teraz te pieniądze przypisuje za darmo ludziom poprzez tzw. papiery wartościowe(które są zapisem własności). Rynek ciągle produkuje więc wartość pieniądza rośnie ... tzn. więcej kubków za tą samą cenę. Jak tylko do tego dochodzi to Bank centralny zamiast rozmieniać nominał na mniejszy , dodrukowuje pieniędzy i oddaje go bankom. Poprzez co banki mają za darmo pieniążki(wiem że coś tu nie gra logicznie) kosztem wszystkich polaków(czyli inflacja czyli kradzież).

Stopa procentowa jest więc miarą na bazie której bank ocenia czy mu się opłaca oddać pieniądze do BC czy do Kowalskiego .

A więc optymalna stopa procentowa nie istnieje. Co najwyżej można dobrać taką stopę procentową aby nie okradać i nie wzbogacać kowalskiego kosztem podatków(czyli zlikwidować narzędzia jakimi się posługuje BC). Jednak wtedy wartość pieniądza tak wzrośnie z czasem że trzeba będzie kupować 10 lizaków za 1 grosz aby się opłacało.

Logicznym rozwiązaniem jest więc wprowadzenie nominału np. 1 000 000 to jedna złotówka. I z czasem banki tylko będą rozmieniać je na mniejszy nominał. Mamy wtedy absolutną sprawiedliwość. Problemem był by jedynie fakt że w początkowej fazie produkcja w całej polsce by upadła. Upadła by dlatego że cały świat chciałby mieć złotówki a co za tym idzie polska kupywała by towary(import) za pewność że złotówka nie stanieje(to jak kupywanie sera za program komputerowy czyli prawie za darmo !!! ). Gdy rynek innych krajów nasiąknął by złotówkami produkcja znowu by zaczeła działać. (z tego wynika że nie można mierzyć przyrostu gospodarczego tym że mamy duży eksport , przyrost może być nawet jeśli nie ma wogóle produkcji!!!)

Trzeba więc wprowadzić wymiane pieniądza zepsutego(fizycznie podartego) i na mniejszy nominał.


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Pią 7:56, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 9:58, 21 Gru 2007    Temat postu:

Cytat:
Handel jako taki jest fundamentem gospodarki.


Jak mówi mój dziadek: "Handel jest podstawą produkcji"

A podstawa jest waśnie produkcja, na której potem opiera się handel, a dalej np. giełda, itp.

Państwo może istnieć bez handlu, ale bez produkcji już nie (bo nie ma czym handlować)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 11:12, 21 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja napisał:
Matko co za głupoty. Tutaj wcale nie jest lepiej niż na forum młodych socjalistów.

Owszem. Milo ze przyznales sie do swojej ignorancji.

Cytat:
Jestem za parytetem zlota.

Eee... i właśnie dlatego popierasz banki centralne ktore ciagle drukuja pieniadze, a sprzeciwiasz sie tym ktore, nawet nie to że jej nie drukuja, czy zmniejszaja ich podaz, ale po prostu drukuja jej mniej.
Nie ma co, ma sens.

Cytat:
Jeśli wzrost PKB nie jest dla ciebie miernikiem czegokolwiek... Dla mnie jest.

PKB to naprawde kiepski wskaźnik, można bez problemu sprawić żeby rosnął nawet w czasie kryzysu gospodarczego (co miało np miejsce w USA w czasie Wielkiej Depresji).

Cytat:
Czy to ci się podoba, czy nie mocny zloty zgnoił wzrost. To eskporterzy w całości generowali ten wzrost. Każdy kto jest za mocnym złotym jest przeciwko wzrostowi. Jak tacy ludzie chcieliby dogonić zachód?

Cytat:
Nieprawda. Patrz dane o wzroście PKB. Wyraźnie można z nich wyczytać, że to właśnie handel zagraniczny (eksport) generuje wzrost PKB (zresztą jest to zupełnie logiczne; tu nawet nie trzeba patrzeć na jakiekolwiek dane, tu wystarczy ryszyć głową - aby stać się bogatszym muszę pozyskać kapitał z zewnątrz). Handel zagraniczny jest najważniejszy. To fundament handlu krajowego.

Człowieku, po pierwsze dane o PKB są nieistotne, jak już mówiłem PKB rosło w stanach w czasie Wielkiej Depresji.

Po drugie, nawet jeśli chcesz uznać że jest istotne, samo patrzenie na statystyki niczego nie dowodzi musisz pokazać powiązanie między nimi, jeśli tego nie zrobisz równie dobrze możesz zająć się astrologią.

Po trzecie jeśli właśnie ruszysz trochę troche głową to zobaczysz że Twój argument nie trzyma się kupy. Popełniasz podstawowy błąd ekonomiczny, który sprowadza się do tego, że twierdzisz iż niemożliwe jest tworzenie bogactwa, a jeden kraj może stać się bogatszy tylko kosztem drugiego.
Dlaczego niby musze brać kapitał z zewnątrz? Co sprawia że sam nie mogę pozyskać kapitału oszczędzając albo pożyczyć od kogoś kto oszczędzał.
Co więcej jeśli jedyna droga do bogactwa to pozyskanie kapitału z zewnątrz to skąd się wziął kapitał w kraju z którego próbuje go pozyskać?

Po czwarte, jeśli ciągle uważasz że eksport to jedyna droga do rozwoju, a drukowanie pieniędzy jest skutecznym narzędziem promowania eksportu, i skoro tak lubisz statystyki, wytłumacz skąd sie bierze takie zjawisko jak stagflacja.

Cytat:
To teraz jest równowaga twoim zdaniem? Czy gdzie leży ta równowaga? Po czym poznajesz?

Nie ma żadnego sposobu wyznaczenia równowagi kiedy bank centralny ciągle interweniuje. Właśnie dlatego jestem przeciwko wszelkim interwencjom w system monetarny.

Po drugie zupełnie nie zrozumiałeś co chciałem przekazać. Nie chodziło mi o to żeby bank centralny uganiał się za naturalną stopą procentową, co jest niemożliwe, ale o to że nie oszukasz rynku stosując monetarne sztuczki. Każdy wzrost gospodarczy wywołany manipulacją pieniądza zostanie skorygowany kiedy manipulacja wyjdzie na jaw, i w efekcie nie będziesz bogatszy ale wrócisz do punktu wyjścia.

Cytat:
Aleś błysnął znawstwem uczonych słówek.

To Ty błysnąłeś niewiedzą.
Zupełnie nie rozróżniasz skutku od przyczyny.
"Silna złotówka" czy "słaba złotówka" to nie polityka monetarna, tylko jej skutek, a także skutek polityki monetarnej kraju z którym się porównuje naszą walutę.
Np silna złotówka w stosunku do dolara jest nie tyle efektem zawyżania jej wartości przez nasz bank centralny, bo jest ona tak naprawdę zaniżana, tyle że w mniejszym tempie niż dolar.

Cytat:
Jak miło się dowiedzieć, że mój dom, i cały majątek wyrósł z czegoś co jest nieopłacalne.

Nie wiem jak to było w Twoim przypadku, być może stać Cie na ten kredyt, nie zmienia to faktu są ludzie którzy go dostali mimo że ich nie stać, czego sam dowiodłeś mówiąc:

Cytat:
Ja widziałem jak ludzie szli na bruk. Zaiste byli zachwyceni, że mają inflację 0,5% a nie 3-5%... Pracę można poświęcić dla słusznej sprawy.

Zabawne, że w jednym miejscu porównujesz mnie do socjalisty a w drugim twierdzisz że pieniądze powinny być drukowane na masową skalę bo inaczej ludzie którzy nie powinni brać kredytów wylecą z domów na które nie było ich stać.

Cytat:
Jakiś ty elokwentny. Ale w ogóle jakoś tak unikasz konkretów. Ile to jest rynkowy kurs złotego według ciebie? Jakie są rynkowe stopy procentowe? Jakie to są zaniżone stopy procentowe? Jakie są zbyt wysokie? Jaka poziom inflacji jest dobry?

Zero liczb w tym co wypisujesz.

Bo w przeciwieństwie do Twoich moje poglądy nie są wewnętrznie sprzeczne. Nie mówie że inflacjonizm jest zły tylko po to żeby zaraz potem go chwalić.
Wszystkie liczby o które pytałeś powinny być ustalane przez rynek, poznanie ich w czasie ciągłych interwencji banku centralnego jest niemożliwe, tak samo jak niemożliwe jest poznanie cen towarów w centralnie planowanej gospodarce.

Cytat:
Jak rosną stopy procentowe, to rośnie oprocentowanie lokat w bankach. Kapitał spekulacyjny z całego świata kupuje złotówki, żeby władować je na wysokooprocentowane lokaty. To jest właśnie ten "solidny" i jakże "rynkowy" fundament o który oparta jest siła złotego.

Siła złotego oparta jest na tym, że złoty nie jest osłabiany w tym samym tempie co inne waluty. nie ma to nic wspólnego z żadnymi spekulacjami.

Cytat:
USA obniża stopy, niektóre kraje Europy Środkowej też. Niedawno europejski bank centralny też obniżał stopy. Polska ma bardzo wysokie stopy procentowe w skali światowej. Jeszcze trochę podwyżek w Polsce i obniżek za granicą, a będziemy mieli walutę szybującą i gospodarkę pełzającą.

Pofatygowałeś się żeby sprawdzić dlaczego USA obniża stopy procentowe? Są na początku kryzysu mieszkaniowego, który niedługo się rozkręci, kryzysu wywołanego sztucznym zaniżeniem stóp procentowych sprzed paru lat. Mają nadzieje że jeśli znowu dodrukują pieniądze to gospodarka ruszy ale wszystko ma swoje granice. Stany znajdują się na krawędzi kryzysu monetarnego o czym trąbi Instytut Misesa i Ron Paul.

Cytat:
Nie co śnić o tym, by wzrost na poziomie 6-7% utrzymał się przy takim kursie zlotego. Nawet 4% są wątpliwe. A jeśliby stopy zostały podniesione do 7% (a słyszałem niedawno taką opinię) to nawet 2% wzrostu PKB nie będzie.

Nawet jeśli to będzie to mały pikuś w porównaniu z pobudką jaka czeka USA.

Cytat:
Poglądy, ktore ja reprezentuję znajdują potwierdzenie w danych o stopach, kursie i wzroście PKB. Te same dane przeczą temu co wypisują zwolennicy wysokich stóp. Ale cóż. Tańsze wczasy za granicą...

Poglądy które reprezentujesz są ze sobą sprzeczne. Potwierdzenie w danych jest przypadkowe i bardzo łatwo znaleźć dane które im przeczą (stagflacja).
Do tego ciągle nie jesteś w stanie wbić sobie do tego pustego łba że nie jestem zwolennikiem zawyżania stóp procentowych, tylko zwolennikiem nie interweniowania w nie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 11:20, 21 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
A więc optymalna stopa procentowa nie istnieje. Co najwyżej można dobrać taką stopę procentową aby nie okradać i nie wzbogacać kowalskiego kosztem podatków(czyli zlikwidować narzędzia jakimi się posługuje BC). Jednak wtedy wartość pieniądza tak wzrośnie z czasem że trzeba będzie kupować 10 lizaków za 1 grosz aby się opłacało.

Mechanizm opisałeś nieźle ale z tym się zupełnie nie zgodzę.
Po pierwsze optymalna (czy raczej naturalna) stopa procentowa istnieje i wynika z ilości oszczędzanych pieniędzy i popytu na kredyt.
Po drugie, wytłumaczenie dlaczego musimy mieć ciągłą inflacje jest śmieszne. Raz że produkcja w naszym kraju musiała by wzrosnąć kilkudziesięciokrotnie żeby doszło do tak drastycznej obniżki cen, a dwa że w takiej sytuacji wystarczy dokonać denominacji, albo podzielić grosze na jeszcze jakieś jednostki i handlować nimi.

Nie wiem z jak wysokiego drzewa spadł człowiek który wymyślił, że cykle koniunkturalne wychodzą taniej niż denominacja waluty raz na kilkaset lat.

Inna sprawa, że moim zdaniem pieniądz powinien być całkowicie pozostawiony rynkowi (zupełne zniesienie państwowej waluty), i wtedy rynek sam dostosuje pieniądze do swoich potrzeb.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 11:23, 21 Gru 2007    Temat postu:

Dinsdale napisał:
Ba, ale jakie są teraz!
Black ninja uważa że już teraz są zbyt wysokie a Ivan obawia się bardziej niskich niż wysokich - no to kto ma tutaj racje (nie wnikając w szgegóły)?

Raczej napewno są zaniżone.
Nie wiem jak można zawyżać stopy procentowe jednocześnie zwiększając podaż pieniądza, jak to ma miejsce obecnie (co widać choćby patrząc na indeks M3).

edit: Ha! 100 postów.

P.S. Jutro wyjeżdzam w góry na święta, wobec czego brak będzie interneta i tą dyskusję będę mógł kontynuować dopiero po powrocie.
I przy okazji: Wesołych świąt wszystkim!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 11:26, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Pią 15:12, 21 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov napisał:
Sync napisał:
A więc optymalna stopa procentowa nie istnieje. Co najwyżej można dobrać taką stopę procentową aby nie okradać i nie wzbogacać kowalskiego kosztem podatków(czyli zlikwidować narzędzia jakimi się posługuje BC). Jednak wtedy wartość pieniądza tak wzrośnie z czasem że trzeba będzie kupować 10 lizaków za 1 grosz aby się opłacało.

Mechanizm opisałeś nieźle ale z tym się zupełnie nie zgodzę.
Po pierwsze optymalna (czy raczej naturalna) stopa procentowa istnieje i wynika z ilości oszczędzanych pieniędzy i popytu na kredyt.
Po drugie, wytłumaczenie dlaczego musimy mieć ciągłą inflacje jest śmieszne. Raz że produkcja w naszym kraju musiała by wzrosnąć kilkudziesięciokrotnie żeby doszło do tak drastycznej obniżki cen, a dwa że w takiej sytuacji wystarczy dokonać denominacji, albo podzielić grosze na jeszcze jakieś jednostki i handlować nimi.

Nie wiem z jak wysokiego drzewa spadł człowiek który wymyślił, że cykle koniunkturalne wychodzą taniej niż denominacja waluty raz na kilkaset lat.


Przecież ja nie pisałem nic o inflacji ! Ja mówiłem o denominacji !

Jeszcze raz przytocze to co napisałem :
"Logicznym rozwiązaniem jest więc wprowadzenie nominału np. 1 000 000 to jedna złotówka. I z czasem banki tylko będą rozmieniać je na mniejszy nominał. " Gdzie tu wyczytałeś o inflacji ?

Cytat:
Raz że produkcja w naszym kraju musiała by wzrosnąć kilkudziesięciokrotnie żeby doszło do tak drastycznej obniżki cen

Zauważ że wartość pieniądza nie rośnie tylko przez produkcje! Mowisz teraz to samo co noqa. Wartość pieniądza może rosnąć z samego faktu że inne kraje kupują naszą walute.. a kupują dlatego że mają pewność iż nikt nie dodrukuje pieniędzy.

Jeśli więc inflacja w dolarze jest niska to o ile bardziej ludzie kupywali by złotówki jeśli inflacja była by dla nich zerowa.

Nastąpił by duży przyrost pieniądza na mieszkańca polski ale produkcja i handel były by prawie zerowe !

Tj. w sumie na rynku jest 10 zł , francuz wykupił 2 i niemiec wykupił 3 teraz na polskę zostało tylko 5 zł więc wartość pieniądza wzrostła dwukrotnie, jeden lizak kosztuje o połowe mniej. Dlatego że jest mniej pieniądza na rynku. W ten sposób mimo braku handlu i produkcji polska zarobiła drugie tyle pieniędzy.


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Pią 15:12, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 15:37, 21 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
Przecież ja nie pisałem nic o inflacji ! Ja mówiłem o denominacji !

Aj, przepraszam za nieporozumienie.

Cytat:
Jeśli więc inflacja w dolarze jest niska to o ile bardziej ludzie kupywali by złotówki jeśli inflacja była by dla nich zerowa.

Nastąpił by duży przyrost pieniądza na mieszkańca polski ale produkcja i handel były by prawie zerowe!

Ok, racja.
Choć wątpie żeby skala tego zjawiska była aż taka jak opisujesz. Tym niemniej racja.
Coż Polska stałaby się przynajmniej częściowo narodem bankierów, jak Szwajcaria czy Bermudy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Black Ninja
Gość






PostWysłany: Sob 19:21, 22 Gru 2007    Temat postu:

Cytat:
Black Ninja, jedna sprawa: ATCK. To powinno załatwić sprawę, ale mam jeszcze pytanie:
Jak można być za parytetem złota, a jednocześnie optować za keynesizmem w kwestii pieniądza?

Co więcej:
1. "Ile to jest rynkowy kurs złotego według ciebie?"
Odp: Taki, jaki zostanie ustalony przez rynek.
2. "Jakie są rynkowe stopy procentowe?"
Odp: Takie, jakie zostaną ustalone przez rynek.
3. "Jakie to są zaniżone stopy procentowe?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, obniża.
4. "Jakie są zbyt wysokie?"
Odp: Takie, które bank centralny, pragnąc ulepszać rynek, podwyższa.

W tym ma nie być liczb. Liczby same w sobie nic nie mówią. Najważniejsze są zasady, na których rynek jako taki jest oparty, a nie żadna "inżynieria gospodarcza".


Człowiek myślący może pokusić się o oczacowanie liczb, które wygenerowałby rynek.

Idźcie do licha z tym keynesizmem. Bzdury. Jestem za parytetem złota i przeciwko inflacjonizmowi.

Uważam, że obecna wysokość redyskontowej (czy tam referencyjnej) stopy procentowej jest zbyt wysoka. Uważam, że rynek wygenerowałby niższą. A co za tym idzie uważam, że rynek wygenerowałby sporo niższy kurs zlotego (4 zł 50 gr za 1 euro najmarniej).

Jeśli dobrze się przyjrzeć mechanizmowi obecnej polityki pieniężnej (bank centralny jako bank banków i stopy procentowe ustalane przez tenże bank centralny) to widać jak na dłoni, że jest to mechanizm wyłącznie do zawyżania stóp procentowych (a co za tym idzie kursu). Oczywiście państwo mogłoby równie dobrze znaleźć sposób na zaniżanie stóp procentowych, ale ja tutaj piszę o aparacie, którym obecnie dysponuje RPP. Ten aparat pozwala tylko na to, by iść w górę od wartości rynkowych.

Cytat:
Eee... i właśnie dlatego popierasz banki centralne ktore ciagle drukuja pieniadze, a sprzeciwiasz sie tym ktore, nawet nie to że jej nie drukuja, czy zmniejszaja ich podaz, ale po prostu drukuja jej mniej.
Nie ma co, ma sens.


Człowieczku wbij se do łba: dodruk pieniądza to gruszki, a stopy procentowe to pietruszki.

Bank centralny wcale nie musi pożyczać bankom komercyjnym pieniędzy, które właśnie dodrukował.

W Polsce, każdy bank, który już się dorobił koncesji na działalność (no właśnie: ciekawe ile kosztuje taka koncesja; słyszałem, że w USA jest 100 razy więcej banków prywatnych), każdy bank ma obowiązek przekazać bodaj 40% swojego kapitału do banku centralnego (jako zabezpieczenie,aby było pewne, że bank jest wypłacalny; w razie plajty, NBP miałby wypłacić ludziom właśnie te pieniążki).

Nie znam oczywiśćie szczegółowych danych liczbowych, bo nie jestem pracownikiem NBP. Ale jakoś nie mamy, ani nie mieliśmy w ostatnich latach inflacji ponad 5% (raczej dużo niższą) i stad wnioskuję, że NBP nie wypuszcza zbyt wiele dodrukowanych pieniędzy na rynek.

Zresztą twierdzenie, że wysokie stopy procentowe to jedno, a wypuszczanie na rynek pieniędzy bez pokrycia to drugie, i jedno wyklucza drugie, jest nieprawdziwe. NBP może pożyczyć pieniądze bankom komercyjnym na jakikolwiek procent. Wyższy, niższy. To, że te złotówki dopiero co wypadły z prasy drukarskiej nie gra roli.

W USA na początku lat 80-tych robiono coś takiego. Wysokie stopy procentowe + drukowanie pieniąchów na krzywy ryj (w książce Friedmana mozna o tym przeczytać). Pompowali na rynek ogromne pieniądze, ale nie mieli inflacji (mówię o nieco późniejszym okresie, żeby nie było nieporozumień). Nie mieli inflacji, bo wysoki popyt na dolara (spowodowany wysokimi stopami) świetnie ją tłumił. Ale nie bylo jak w bajce bo oczywiście zarżnęli przedsiębiorstwa eksportowe i mieli dwucyfrowe bezrobocie.

Cytat:
PKB to naprawde kiepski wskaźnik, można bez problemu sprawić żeby rosnął nawet w czasie kryzysu gospodarczego (co miało np miejsce w USA w czasie Wielkiej Depresji).


Mam rozumieć, że twoim zdaniem, dane o wzroście z ostatnich 10 lat były fałszowane i w ogóle nie należy brać ich pod uwagę?

Cytat:
samo patrzenie na statystyki niczego nie dowodzi musisz pokazać powiązanie między nimi, jeśli tego nie zrobisz równie dobrze możesz zająć się astrologią.


Już pisałem, że bardzo dobrze widziałem, jak to wygląda z bliska, w skali mikro.

Poza tym krzywe wzrostu PKB i kursu złotego mają identyczną monotoniczność (tendencje wzrostowe i spadkowe się pokrywają). Trzeba być po szkole poetów, żeby nie dostrzec związku.

W tej chwili mam pod ręką tylko takie cóś:



Zrobiłem to na podstawie w miarę szczegółowych danych z Newsweeka i onetu. Niebieska krzywa to bodaj kurs euro zloty (szczyt to 4,9 zł za 1 euro, dół to 3,2 zł za 1 euro). Różowa krzywa to wzrost PKB. Góra to bodaj 6% wzrostu. Dół to 0,5% w lipcu 2002 (tam po lewej na wykresie). Stopa redyskontowa wynisiła wtedy bodaj 21%. To jest właśnie rozsądna polityka monetarna copyright by Leszek Balcerowicz. Dla porównania dzisiaj stopa jest 5 razy niższa i jakoś świat się nie wali.

Wykres zaczyna się na zimie 2001 a kończy chyba na wiośnie 2005 (jakieś 3 lata z hakiem).


Ostatnio zmieniony przez Black Ninja dnia Sob 19:25, 22 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Nie 13:21, 23 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja osobiście chyba zrozumiałem o czym mówisz i faktycznie masz trochę racji.

Ja sobie to wyobrażam tak :

BC dodrukowuje pieniędzy i je wypuszcza to jest jakaś tam kwota i sprawia ona że ludzie stają się biedniejsi.

BC ustala następnie bardzo wysokie stopy procentowe i wchłania te pieniądze z powrotem i robi tak w kółko , przez co ciągle okrada polaków z ich pieniędzy!

Gdyby więc zaniżyć stopy procentowe było by wg ciebie lepiej. I faktycznie tak by było ale tylko wtedy gdyby BC przestał drukować pieniądze!(Chyba że BC dodrukowuje pieniądze na podstawie inflacji , ale zapewne nie!)

Rozważmy co by się stało gdyby bank zawyżył stopę procentową:

Kurczak kosztuje 100 zł . Na rynku jest 200 zł. Państwo dodrukowuje 200 zł i kupuje za nie kurczaki. Popyt wzrasta dwukrotnie i kurczak kosztuje 200 zł. Na rynku jest 400 zł. Sprzedawca kurczaków daje 200 zł do banku(bo się opłaca wysokie stopy). Na rynku jest 200 zł. Inflacja wyniosła 0% a kurczaków brak więc jeden kurczak kosztuje 200 zł Smile. W ten sposób ceny poszły w górę a pieniądza na rynku tyle samo. Jest to niewidzialne okradanie polaków. I wszystko zaczyna się od nowa.

Rozważmy co by się stało gdyby stopy były niskie i BC dalej drukowała pieniędz.

Kurczak kosztuje 100 zł . Na rynku jest 200 zł. Państwo dodrukowuje 200 zł i kupuje za nie kurczaki. Popyt wzrasta dwukrotnie i kurczak kosztuje 200 zł. Nastąpiła 100% inflacja. I wszystko zaczyna się od nowa.

Jednak w twoim przypadku to okradanie jedynie było by widzialne.
Eksport wzrósł by początkowo bo każdy wolał by się wyzbyć naszej waluty i wziąść dajmy na to euro. A euro tyrzymał by pod poduszką bo na co mu złotówki.

Jeśli Balcerowicz nie zmniejszył dodruku pieniądza to co najwyżej poprzez zmniejszenie stóp procentowych sprawił że Polacy kupili więcej zagranicznej waluty a okradanie polaków było bardziej widoczne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Nie 13:51, 23 Gru 2007    Temat postu:

Dodam jeszcze że jeśli mamy wysokie stopy likwidujące inflacje to znaczy że mało pieniędzy nadrukowali(rząd). A jeśli wysokie to znaczy że dużo nadrukowali i trzeba dużo ukryć. A więc za Balcerowicza możliwe że mało pieniędzy się drukowało co mogło mieć pozytywny wpływ na gospodarkę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:19, 29 Gru 2007    Temat postu:

Black Ninja napisał:
Człowiek myślący może pokusić się o oczacowanie liczb, które wygenerowałby rynek.

A w jaki sposób chciałbyś to zrobić? To jest tak samo niemożliwe jak oszacowanie cen jakie wygenerowałby rynek po przejściu z centralnego planowania na kapitalizm.

Cytat:
Idźcie do licha z tym keynesizmem. Bzdury. Jestem za parytetem złota i przeciwko inflacjonizmowi.

Może i nawet w to wierzysz, ale przez swoją niewiedze o tym jak działą system monetarny nie zdajesz sobie sprawy że to co proponujesz to czysty inflacjonizm. Właśnie dlatego powtarzam że twoje poglądy są wewnętrznie sprzeczne.

Cytat:
Uważam, że obecna wysokość redyskontowej (czy tam referencyjnej) stopy procentowej jest zbyt wysoka. Uważam, że rynek wygenerowałby niższą. A co za tym idzie uważam, że rynek wygenerowałby sporo niższy kurs zlotego (4 zł 50 gr za 1 euro najmarniej).

A na jakiej podstawie tak uważasz?

Cytat:
Jeśli dobrze się przyjrzeć mechanizmowi obecnej polityki pieniężnej (bank centralny jako bank banków i stopy procentowe ustalane przez tenże bank centralny) to widać jak na dłoni, że jest to mechanizm wyłącznie do zawyżania stóp procentowych (a co za tym idzie kursu).
Oczywiście państwo mogłoby równie dobrze znaleźć sposób na zaniżanie stóp procentowych, ale ja tutaj piszę o aparacie, którym obecnie dysponuje RPP. Ten aparat pozwala tylko na to, by iść w górę od wartości rynkowych.

Chyba cię do reszty pogięło. NBP wykorzystuje dokładnie ten sam mechanizm co cała reszta świata. Mechanizm ten został z powodzeniem stosowany do drastycznego zaniżania stóp procentowych, Bank Japonii na przykład kiedyś stosował politykę zerowych stóp procentowych, jeśli wydaje Ci się że była to stopa naturalna, czy wręcz zawyżona, to nie mamy o czym rozmawiać.

Cytat:
Człowieczku wbij se do łba: dodruk pieniądza to gruszki, a stopy procentowe to pietruszki.

To Ty wbij sobie do łba że nie da się obniżyć stóp procentowych bez zwiększania ilości pieniędzy

Cytat:
Bank centralny wcale nie musi pożyczać bankom komercyjnym pieniędzy, które właśnie dodrukował.

Gdyby tego nie robił szybko by zbankrutował
Zresztą nie wiem o co się kłócisz, nawet w 'mainstreamowej' literaturze ekonomicznej jest jasno powiedziane że cały system bankowości centralnej opiera się na możliwości sztucznego zwiększania ilości pieniądza.

Cytat:
W Polsce, każdy bank, który już się dorobił koncesji na działalność (no właśnie: ciekawe ile kosztuje taka koncesja; słyszałem, że w USA jest 100 razy więcej banków prywatnych), każdy bank ma obowiązek przekazać bodaj 40% swojego kapitału do banku centralnego (jako zabezpieczenie,aby było pewne, że bank jest wypłacalny; w razie plajty, NBP miałby wypłacić ludziom właśnie te pieniążki).

Co do koncesji nawet się zgodze, co do reszty...
Rezerwa obowiązkowa wynosi nie 40% ale 3,5%, jest to jeden z mechanizmów inflacyjnych który też powoduje zaniżenie stóp procentowych.
Po drugie nawet zakładając że jest to 40%, i tak nie gwarantuje to wypłacalności, ponieważ siłą rzeczy będzie można wypłacić tylko 40% zdeponowanych pieniędzy. Pozostałe około 60% (możliwe że bank będzie trzymał więcej niż rezerwę obowiązkową) i tak przepadnie, chyba że bank centralny dodrukuje pieniądze (co zwykle robi w takich sytiacjach)

Cytat:
Nie znam oczywiśćie szczegółowych danych liczbowych, bo nie jestem pracownikiem NBP. Ale jakoś nie mamy, ani nie mieliśmy w ostatnich latach inflacji ponad 5% (raczej dużo niższą) i stad wnioskuję, że NBP nie wypuszcza zbyt wiele dodrukowanych pieniędzy na rynek.

Dzieje się tak ponieważ gospodarka jest cholernie dużym tworem i troche czasu trwa zanim dostosuje się do zmian w podaży pieniądza, tym bardziej że CPI mierzy zmiany cen tylko dóbr konsumpcyjnych.

Cytat:
Zresztą twierdzenie, że wysokie stopy procentowe to jedno, a wypuszczanie na rynek pieniędzy bez pokrycia to drugie, i jedno wyklucza drugie, jest nieprawdziwe.

Twierdzenie brzmi inaczej: nie da się obniżyć stóp procentowych nie zwiększając ilości pieniądza.

Cytat:
NBP może pożyczyć pieniądze bankom komercyjnym na jakikolwiek procent. Wyższy, niższy. To, że te złotówki dopiero co wypadły z prasy drukarskiej nie gra roli.

Jeśli NBP dodrukuje pieniądze i będzie chciało je pożyczyć na procent wyższy niż rynkowy, to banki zwyczajnie tych pieniędzy nie wezmą.

Cytat:
W USA na początku lat 80-tych robiono coś takiego. Wysokie stopy procentowe + drukowanie pieniąchów na krzywy ryj (w książce Friedmana mozna o tym przeczytać). Pompowali na rynek ogromne pieniądze, ale nie mieli inflacji (mówię o nieco późniejszym okresie, żeby nie było nieporozumień). Nie mieli inflacji, bo wysoki popyt na dolara (spowodowany wysokimi stopami) świetnie ją tłumił.

Widać FED wykorzystał inny mechanizm inflacyjny niż operacje na otwartym rynku, które wtedy posłużyły do deflacji.
Nie dowodzi to że da się zmniejszyć stopy procentowe nie dodrukowując pieniędzy.

Cytat:
Ale nie bylo jak w bajce bo oczywiście zarżnęli przedsiębiorstwa eksportowe i mieli dwucyfrowe bezrobocie.

Wysokie bezrobocie i ogólne kłopoty w tamtym okresie były konsekwecją wcześniejszj agresywnej polityki inflacyjnej która trwała wiele lat. Austriacka teoria cyklu koniunkturalnego się kłania.
A z innej beczki, naprawde Ci się wydaje że rynek reaguje natychmiast na zmiane stóp procentowch i podaży pieniądza?

Cytat:
Mam rozumieć, że twoim zdaniem, dane o wzroście z ostatnich 10 lat były fałszowane i w ogóle nie należy brać ich pod uwagę?

Kto cię w ogóle uczył czytać?
Nie mówie że były fałszowane, tylko że PKB jest złym wskaźnikiem wzrostu ekonomicznego.
Jeśli komuś przyjdzie do głowy mierzyć prędkość wiatru przy pomocy termometru, to nie trzeba niczego fałszować żeby dane były bezużyteczne.
Przyznasz chyba że coś jest nie tak ze wskaźnikiem który odnotowuje wzrost w czasie największego kryzysu ekonomicznego w historii świata?

Cytat:
Już pisałem, że bardzo dobrze widziałem, jak to wygląda z bliska, w skali mikro.

"Dobrze widziałem jak to wygląda" nie jest argumentem. Nie powiedziałeś co widziałeś i skąd wysunąłeś dany wniosek.
Ciągle wychodzisz z założenia że eksport to podstawa gospodarki ale zupełnie zignorowałeś moje pytania na temat tego jak się ma bogactwo do eksportu, i jak się ma sterowanie kursem waluty do stagflacji.

Cytat:
Poza tym krzywe wzrostu PKB i kursu złotego mają identyczną monotoniczność (tendencje wzrostowe i spadkowe się pokrywają). Trzeba być po szkole poetów, żeby nie dostrzec związku.

Trzeba być po astrologii żeby gapić się jak sroka w gnat w rządowe statystyki i na podstawie przypadkowych zbieżności wysuwać tak daleko idące wnioski.
Prosze, to jest podobny wykres, tylko są to dane z USA i w większym przedziale czasowym. Lewa oś Y to wartości wzrostu PKB (niebieska linia) a prawa to kurs funt/dolar (czerwona):


[link widoczny dla zalogowanych]
Jak widać były lata kiedy wspomniana przez ciebie zależność miała miejsce, ale były też takie kiedy zależność była odwrotna, a także takie kiedy kurs był prosty jak drut a PKB zarówno spadało jak i rosło.
Twoja teoria sprawdziła się na zasadzie horoskopu, przy tak dużej ilości danych parę przypadkowych zależności jest nieuniknione.

Cytat:
Stopa redyskontowa wynisiła wtedy bodaj 21%.

A Ty siejesz panikę, że może do 8% wzrosnąć...

Cytat:
Dla porównania dzisiaj stopa jest 5 razy niższa i jakoś świat się nie wali.

I rzeczywiście kłopoty mogą się zacząć kiedy podniosą stopy procentowe, ale nie ma to nic wspólnego z eksportem, ale z likwidacją nieopłacalnych inwestycji, które zostały wywołane przez wcześniejsze zaniżenie stóp, jak rzecze wspominana już trzeci raz Austriacka Teoria Cyklu Koniunkturalnego.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 14:12, 15 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Sob 19:02, 29 Gru 2007    Temat postu:

Ivan Ivanov napisał:
Twierdzenie brzmi inaczej: nie da się obniżyć stóp procentowych nie zwiększając ilości pieniądza.


Myślę że się mylisz jeśli nie to wytłumacz mi gdzie robie błąd.
BC obniża stopy procentowe. Na rynku jest więcej pieniądza z tego powodu że ludzie nie wkładają pieniędzy na lokaty do BC (poprzez banki prywatne). A więc BC jest winny mniej pieniędzy niż jeśli stopy były by wysokie. Więc owszem pieniędzy jest więcej ale BC nic nie dodrukowywał. Chyba że nie chodziło ci o dodrukowywanie ?

Poza tym skąd BC bierze ten dodatkowy procent ? Wg tego jak to rozumiem BC ten dodatkowy procent spłaca w wydrukowanych pieniądzach, oczywiście nie bezpośrednio.

ps. poza tym odnieś się do moich postów które napisałem wyżej, czy moje rozumowanie jest dobre, ewentualnie gdzie wg. ciebie popełniam bład


Ostatnio zmieniony przez Sync dnia Sob 19:05, 29 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 6:24, 30 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
Myślę że się mylisz jeśli nie to wytłumacz mi gdzie robie błąd.
BC obniża stopy procentowe. Na rynku jest więcej pieniądza z tego powodu że ludzie nie wkładają pieniędzy na lokaty do BC (poprzez banki prywatne). A więc BC jest winny mniej pieniędzy niż jeśli stopy były by wysokie. Więc owszem pieniędzy jest więcej ale BC nic nie dodrukowywał. Chyba że nie chodziło ci o dodrukowywanie?

Poza tym skąd BC bierze ten dodatkowy procent ? Wg tego jak to rozumiem BC ten dodatkowy procent spłaca w wydrukowanych pieniądzach, oczywiście nie bezpośrednio.

Całkiem możliwe (nie jestem pewien) ale ten procent jest niczym w porównaniu do ilości pieniędzy stworzonej przez baki prywatne kiedy gotówka znajdzie się w ich rezerwach.
Przez system rezerw cząstkowych każda złotówka wpłacona do banku jest pomnażana wielokrotnie (przy poziomie rezerw obowiązkowych 3,5% z każdej złotówki powstaje ponad 28 zł), dlatego wycofanie pieniędzy z banków prywatnych do banku centralnego koniec końców zmniejsza ilość pieniędzy i to dość drastycznie, nawet jeśli BC finansuje swoje procenty z dodruku.

Na początku powiedziałeś że przy niskich stopach pieniędzy jest więcej, ale to nie przez dodruk BC. Niby racja z tym że:
1) bez banku centralnego niemożliwe byłoby utrzymać rezerwy na tak niskim poziomie. W wyniku transakcji międzybankowych bardzo szybko wyszło by na jaw że któryś bank trzyma zbyt mało rezerw.
W przypadku kiedy wszystkie banki trzymają swoje rezerwy w BC, nieścisłości nigdy nie wyjdą na jaw chyba że BC sobie tego zażyczy.
2) W przypadku kiedy to ludzie rzucają się do swojego banku żeby wyciągnąć swoje pieniądze, bank centralny gwarantuje jego wypłacalność właśnie drukując pieniądze.

Cytat:
ps. poza tym odnieś się do moich postów które napisałem wyżej, czy moje rozumowanie jest dobre, ewentualnie gdzie wg. ciebie popełniam bład

Kiedy pierwszym poście zasadzie trafiłeś w sedno (i dzięki niemu dotarło do mnie że ten drugi mechanizm inflacyjny to był po prostu rząd finansujący swoje wydatki przez deficyt), może poza tym że w pierwszym rozważanym wypadku pieniądze nie byłyby wyciągane z obiegu poprzez zabranie ich ludziom deponującym je w banku, ale przez wycofanie kredytu.
Choć był tam jeden zgrzyt, jeśli ceny kurczaków pójdą w górę, inflacja zostanie odnotowana, bo większość ekonomistów nie stosuje Austriackiej definicji inflacji, tylko rozumie ją jako wzrost poziomu cen.

W drugim przypadku wszystko się mniej więcej zgadza tyle że przy niskich stopach prcentowych ludzie byliby okradani zarówno przez państwo jaki i ludzi którzy pierwsi dostaną kredyt.

Cytat:
Dodam jeszcze że jeśli mamy wysokie stopy likwidujące inflacje to znaczy że mało pieniędzy nadrukowali(rząd). A jeśli wysokie to znaczy że dużo nadrukowali i trzeba dużo ukryć. A więc za Balcerowicza możliwe że mało pieniędzy się drukowało co mogło mieć pozytywny wpływ na gospodarkę.

Eee... ale za Balcerowicza były wysokie stopy procentowe, więc zgodnie z tym drukowało się dużo.
Ale generalnie się zgodze, możliwe Balcer podniós stopy tak wysoko żeby była jakaś przeciwwaga dla deficytu budżetowego.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Nie 7:41, 30 Gru 2007    Temat postu:

Czyli w sumie działało by to tak :

Państwo dodrukowuje pieniądze więc następuje inflacja. BC aby wyrównać ją i zahamować zmniejsza ilość kredytów poprzez podwyższenie stóp procentowych. Przez co zyskują ci którzy są dotowani przez państwo a tracą wszyscy a przede wszystkim przedsiębiorcy bo to oni biorą głównie kredyty. W wypadku gdy BC niedostatecznie wyhamuje inflacje (za niskie stopy) na rynku jest zbyt dużo pieniądza i ceny rosną.

Nie pasuje mi tu jedna rzecz , jeśli tak to wygląda to gdyby BC nie wyhamował inflacji poprzez wysokie stopy to ludzie tracą tylko na korzyść tych którzy dostali dodrukowane pieniądze. Co mają do tego ludzie biorący kredyty ? Owszem staną się bogatsi poprzez wzięcie kredytu, ale również Kowalski stanie się bogatszy jeśli weźmie pieniądze od Janowskiego.

Ostateczny wniosek jest taki (póki co): BC jest w stanie ukryć to że pieniądze zostały skradzione przy dodruku poprzez zmniejszenie pieniędzy które trafiają do osób inwestujących. Jeśli tego nie ukryje(za niskie stopy) stracą wszyscy Polacy poprzez to że ceny wzrosną. Jeśli zaś ukryje to stracą wszyscy Polacy poprzez to że będzie mniej inwestycji. Nie ma więc dobrego wyjścia. Ewentualnie jedno z tych wyjść jest lepsze, acz trudno powiedzieć które.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 8:24, 30 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
Nie pasuje mi tu jedna rzecz , jeśli tak to wygląda to gdyby BC nie wyhamował inflacji poprzez wysokie stopy to ludzie tracą tylko na korzyść tych którzy dostali dodrukowane pieniądze. Co mają do tego ludzie biorący kredyty ? Owszem staną się bogatsi poprzez wzięcie kredytu, ale również Kowalski stanie się bogatszy jeśli weźmie pieniądze od Janowskiego.

Owszem i Nowak stanie się bogatszy jeśli weźmie pieniądze od Kowalskiego, z tym że jeśli Nowak zapłaci Iksińskiemu, a ten będzie chciał coś kupić od któregoś z wyżej wymienionych, to okaże się że ceny już wzrosły, a on dał się oszwabić sprzedając Nowakowi po starej cenie.
Najwięcej w takiej sytuacji zyskuje Janowski, który pierwszy dostał i wydał pieniądze, ale robi to kosztem Iksińskiego.

Do tego dochodzi jeszcze jeden problem. Jak zauważyłeś kredyt biorą głównie przedsiębiorcy, ale ich kalkulacje o opłacalności ich przedsięwzięć szlag trafia przez sterowanie stopami procentowymi. Jeśli liczą sobie że jakiś proces produkcji przyniesie im zysk dajmy na to 10% gdy stopy procentowe są 5%, to wychodzi że bez problemu opłaca im się wziąć kredyt i rozpocząć produkcje.
Kiedy w obawie o wzrost cen bank centralny podniesie stopy procentowe to przedsięwzięcie może okazać się nieopłacalne, będzie musiał zaprzestać produkcji, zwolnić ludzi itd. czyli tracą wszyscy.
(Jest jeden bardzo fajny wykład na stronie Instytutu Misesa który to wszystko wyjaśnia: [link widoczny dla zalogowanych])

Pierwszym odruchem w takiej sytuacji jest stwierdzenie że stopy procentowe powinny być cały czas niskie, ale to jest prosta droga do hiperinflacji. Ilość pieniędzy jaką trzeba będzie wstrzykiwać do banków żeby utrzymać tak samo niskie stopy procentowe z czasem będzie rosła wykładniczo.

Cytat:
Ostateczny wniosek jest taki (póki co): BC jest w stanie ukryć to że pieniądze zostały skradzione przy dodruku poprzez zmniejszenie pieniędzy które trafiają do osób inwestujących. Jeśli tego nie ukryje(za niskie stopy) stracą wszyscy Polacy poprzez to że ceny wzrosną. Jeśli zaś ukryje to stracą wszyscy Polacy poprzez to że będzie mniej inwestycji. Nie ma więc dobrego wyjścia. Ewentualnie jedno z tych wyjść jest lepsze, acz trudno powiedzieć które.

Najlepszym wyjściem byłoby trafienie w poziom stóp procentowych jaki zostałby wygenerowany przez rynek, ale to mogłoby się stać tylko przez przypadek, dlatego jestem zwolennikiem zlikwidowania banku centralnego.
Rozwiązało by to zarówno problem kredytu i inwestycji, jak i drukowania pieniędzy przez państwo.

edit:
Aha jeszcze jedno
Cytat:
Państwo dodrukowuje pieniądze więc następuje inflacja.

Wzrost cen następuje też przez ekspansje kredytową, jak już mówiłem z każdej złotówki jaką bank może swobodnie obracać robi się ponad 28 zł.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 8:49, 30 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sync
Gość






PostWysłany: Nie 9:24, 30 Gru 2007    Temat postu:

Cytat:
dlatego jestem zwolennikiem zlikwidowania banku centralnego

BC mógłby zostać i zajmować się denominacją pieniądza , było by to chyba najlepsze wyjście. Bo w sumie czym różniło by się od wprowadzania złota ?

Poza tym ze wszystkim się z tobą zgadzam oczywiście.

Zastanawiam się ostatnio nad taką rzeczą. Załóżmy że istnieje już państwo doskonałe wg. UPR. Można teraz wprowadzić podatek pogłówny który trzeba zbierać i wymuszać na pracodawcach a przez to komplikować prawo. Można by jednak pobierać podatek pogłówny poprzez dodruk pieniądza(obliczany na jakiejś podstawie) a z podatków zrezygnować. Sam dodruk nie kojarzy mi się pozytywnie ale ciekawi mnie co było by efektywniejsze.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 9:43, 30 Gru 2007    Temat postu:

Sync napisał:
BC mógłby zostać i zajmować się denominacją pieniądza , było by to chyba najlepsze wyjście. Bo w sumie czym różniło by się od wprowadzania złota?

Ale do tego już nie jest potrzebny bank centralny, można to spokojnie zostawić samej mennicy.
Jeśli pozostawi się bank centralny, czyli instytucję która z założenia nie tylko steruje podażą pieniądza ale jest też "bankierem bankierów", "pożyczkodawcą ostatniej szansy" itp, zawsze będzie rodziło pokusę żeby trochę gospodarkę 'podrasować' .
Podobnie pozostanie przy papierowym pieniądzu bez żadnego powiązania ze złotem czy czymś stałym, zawsze się znajdzie jakiś palant który sobie pomyśli "przecież nic się nie stanie jeśli dodrukujemy tylko troszeczkę pieniędzy".

Cytat:
Zastanawiam się ostatnio nad taką rzeczą. Załóżmy że istnieje już państwo doskonałe wg. UPR. Można teraz wprowadzić podatek pogłówny który trzeba zbierać i wymuszać na pracodawcach a przez to komplikować prawo.

Osobiście jestem anarcho-kapitalistą więc nawet takiego państwa z chęcią bym się pozbył, ale jeśli już to moim zdaniem podatki powinny być trudne do ściągnięcia, niech sie rząd trochę pomęczy.

Cytat:
Można by jednak pobierać podatek pogłówny poprzez dodruk pieniądza(obliczany na jakiejś podstawie) a z podatków zrezygnować. Sam dodruk nie kojarzy mi się pozytywnie ale ciekawi mnie co było by efektywniejsze.

No nie wiem, to mogłoby chyba trochę kalkulacje ekonomiczną utrudnić. O ile kiedy ściągają z Ciebie podatek to wiesz ile zarabiasz i ile Ci zostanie, to w przypadku dodruku pieniędzy nigdy nie wiesz w której gałęzi gospodarki, o ile i kiedy podniosą się koszty.

No i też masz ten problem że nigdy nie wiadomo ile pieniędzy zostało dodrukowanych, przecież nikt się na początku nie zorientuje jeśli zwiększysz dodruk nawet dwukrotnie, ale jeśli spróbowałbyś dwukrotnie zwiększyć podatki to ludzie by sie lekko poddenerwowali.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin