Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

http://fakty.interia.pl/

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 11:55, 18 Sty 2007    Temat postu: http://fakty.interia.pl/

Janusz Korwin-Mikke: Do jasnej cholery!

Czwartek, 18 stycznia (05:55)

Do ludzkiej głupoty już przywykłem, do bezsensownej agresji takoż, zawiść, walka o stołki itp. - to wszystko świetnie znam i rozumiem. Ciężej nieco znoszę, gdy wygadujący głupoty lub popełniający kretynizmy "centro-prawicowiec" nazywa siebie "Prawicą" (bo kompromituje ideę) - ale też już przywykłem.

Czasem jednak - nie wytrzymuję.

Dowiedziałem się właśnie, że z jakiegoś-tam stanowiska został zwolniony niejaki Tomasz Warykiewicz. Kto to jest p. Warykiewicz - nie mam pojęcia, nie znam faceta. Przeczytałem natomiast uzasadnienie: p. Warykiewicz tłumił - jako milicjant - działalność "opozycji demokratycznej".

Problem polega na tym, że w PRL cała milicja służyła - między innymi - do zwalczania opozycji. A ja czytam: "W małopolskim garnizonie policji mogą pracować byli policjanci, którzy w latach 80. rozbijali demonstracje demokratycznej opozycji. Komendant główny policji Marek Bieńkowski wysłał do Krakowa szefa biura spraw wewnętrznych, by ten na miejscu sprawdził te informacje. Inspektor Marek Działoszyński od kilku godzin zbiera i weryfikuje dla komendanta pełne informacje w tej sprawie, m.in. rozmawia z tymi policjantami i pyta ich, czy w latach 80. bili opozycjonistów".

Otóż ci milicjanci walili pałami nie "opozycjonistów" - tylko: "opozycjonistów, którzy organizowali nielegalne demonstracje". W każdym państwie niektóre demonstracje są nielegalne. A jeśli władza nie pozwala na ich odbycie, a demonstranci mimo to demonstrują, to obowiązkiem -licjanta - czy mili-, czy poli-, jest tych ludzi rozgonić. A jeśli mimo to dalej demonstrują?

To trzeba pałą przyłożyć, albo i strzelać!

Może rozkaz o zakazie demonstracji jest niesłuszny - ale -licjant nie jest opłacany za to, by rozważał, czy rozkaz jest słuszny - tylko za to, by go wykonywał. Nie każdy rozkaz trzeba wykonywać: rozkazu zabicia bezbronnego i nie stawiającego oporu człowieka wykonać nie wolno, znęcać się sadystycznie nad ludźmi nie wolno - ale po to policja ma pałki, by nimi w razie potrzeby przylać komu potrzeba. Bo po co policja ma pałki???!!??

Sam parę razy pałą oberwałem - i jakoś żyję!

I jeśli dziś mamy nielegalną demonstrację np. homosiów, Młodzieży Wszechpolskiej czy nawet Unii Polityki Realnej - to policjant, który ją rozgoni, ma być chwalony, a nie karany. Do jasnej cholery: żadne państwo nie może przetrwać, jeśli jego rząd wydaje polecenie - a policja dopuszcza, by nie zostało ono wykonane!

Wyczyny komendanta Marka Bieńkowskiego i tych, co wywalili p. Warykiewicza - to zemsta polityczna. Ci ludzie oszaleli. Dlatego że (podobnie jak ja) nie lubili PRL - teraz niszczą ludzi z aparatu PRL. Wyrzuca się prokuratorów za to, że starali się uzyskać jak najwyższe wyroki przeciwko opozycjonistom - co przecież było ich obowiązkiem! Niedługo będzie się wywalać z palestry adwokatów za to, że bronili dygnitarzy PRL-owskich i chirurgów, za to, że dokonali operacji ratującej życie jakiemuś podłemu, jak się okazało - aparatczykowi! Władcy III RP nie chcą mieć fachowców: chcą mieć biernych, miernych - ale wiernych!

Gdy Napoleon obchodził czujki i nie podał na czas hasła, wartownik zaczął doń strzelać. Cesarz Francuzów padł na ziemię - a gdy już niebezpieczeństwo minęło, nagrodził żołnierza za czujność. Gdyby nie nazywał się Bonaparte, tylko Bieńkowski, zapewne skazałby go na areszt. Bo jak można strzelać do Cesarza?

Ja miałbym do tego żołnierza co najwyżej jedną pretensję: że strzelał niecelnie...

A wszystkich uczciwych żołnierzy, policjantów itp. zapewniam, że w Wolnej Polsce - bo chyba niedługo takowa powstanie (III RP upadnie, bo... kto będzie strzelał w jej obronie?) - nie będą prześladowani za to, że uczciwie wypełniali swoje obowiązki!

Janusz Korwin-Mikke
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 11:56, 18 Sty 2007    Temat postu:

Janusz Korwin-Mikke: Niech drżą

Środa, 10 stycznia (06:00)

Jak najstarsi (i nie tylko najstarsi...) Czytelnicy "ANGORY" pamiętają, udało nam się zebrać wespół z moim "Najwyższym CZAS-em!" i UPR-em 140 tysięcy podpisów pod żądaniem uchwalenia ustawy przywracającej w Polsce karę śmierci.

Zostało to złożone na ręce ówczesnego v-marszałka Sejmu, p. Stanisława Zająca... i słuch po niej zaginął. Pan marszałek - a także wszyscy, którzy dopomogli do ugrobienia tej inicjatywy - mają obecnie na rękach krew Grażynki z Wałbrzycha; a także krew wszystkich, którzy zostali w tym czasie zamordowani - a nie zostaliby, gdyby mordercy bali się stryczka.

Bo bardzo wielu ludzi się boi.

Lewicowi kaznodzieje wmawiają w nas, że powinniśmy uczyć nasze dzieci, by bały się chodzić po ulicach i bawić się w parkach. To bzdura! Nasze dzieci muszą mieć szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo! Muszą ufać ludziom, nie bać się innych, śmiać się i szczebiotać. To mordercy mają się bać, to oni muszą drżeć ze strachu, że kat zaciągnie im pętlę na szyi! I to natychmiast po wyroku - jak uczyniono z Saddamem Husajnem. Nie po 20 latach sądowego handryczenia się - by prawnicy mogli dużo zarobić!

Nam, ludziom normalnym, nie chodzi o karę śmierci za zabójstwo. Jeśli człowiek zabije bliźniego nieumyślnie, w afekcie, w pojedynku czy na wojnie - to, oczywiście, nie powinien być karany surowo albo i w ogóle!! Domagamy się kary śmierci za morderstwo - czyli zabójstwo z premedytacją. Dokładnie tak, jak mówi Bóg w Piśmie Świętym zaraz po wręczeniu nam Dekalogu: "A gdyby ktoś bliźniego swego umyślnie zasadziwszy się, podstępem zabił - i od ołtarza Mego weźmiesz go i zabijesz!".

I - nie ma rady: musimy raz jeszcze zebrać te 100 000 podpisów, by zmusić Parlament do zajęcia się tą sprawą. Próbowałem to zrobić w tej kadencji, ale wykorzystanie tamtych podpisów okazało się formalnie niemożliwe, bo zmieniła się ustawa.

Spróbuję jeszcze, by było szybciej, namówić do tego paru Dostojnych Senatorów. Ale, na wszelki wypadek: zbierajmy!

Niech mordercy drżą!

Druga bulwersująca sprawa to ingres JE Stanisława Wielgusa na stołek Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego. Jako ilustrację tego, co napisałem o tym przed tygodniem, zacytuję list do redakcji "Głosu Koszalińskiego" p. Aleksego Maciejczyka z Górawina: "...Teraz też istnieją służby specjalne, które też mają współpracowników i może kiedyś ich również będzie traktować się jak zdrajców. Więc albo mówimy źle o każdej współpracy ze służbami bezpieczeństwa - i nie ma znaczenia, w jakim ustroju - albo nie mówimy nic i do przeszłości nie wracamy".

Prawie tak - ale nie całkiem tak. Bycie donosicielem służb specjalnych jest rzeczą jednak towarzysko wstydliwą.

Jest też, zapewne, koniecznością, by donosiciele istnieli. Jednak nie mogą nimi być osoby zaufania publicznego: księża, senatorowie, posłowie, wysocy urzędnicy państwowi... Niech sobie sprzątaczki grzebią po koszach, niech specjaliści zakładają podsłuchy - ale chcę mieć przekonanie, że senator, arcybiskup czy poseł nie jest kapusiem, że rozmawiam z v-ministrem gospodarki rolnej, a nie z informatorem IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych! Tak nawiasem: Prezydium Senatu gdzieś ugrobiło projekt ustawy nakazującej ministrom NO i SW usunięcie agentów z aparatu państwowego!! Lecę sprawdzić...

Ks. Wielgus nie jest "winien" tego, że współpracował z legalnym organem legalnego państwa - jest winien tego, że DZIŚ kłamał w żywe oczy. Powinien był się przyznać - i pozwolić, by Go oceniono. Wierzę, że Jego działalność nie przyniosła szkód uczciwym ludziom - ale nie podoba mi się, że chciał zająć ważną posadę, ukrywając Swoją przeszłość.

Janusz Korwin-Mikke

Źródło informacji: Angora
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 11:58, 18 Sty 2007    Temat postu:

Janusz Korwin-Mikke: Polityka A. Michnika

Środa, 3 stycznia (06:00)

Z przyjemnością przeczytałem w "ANGORZE" przedrukowaną z "Trybuny" recenzję książki "Ich przyjaciel Adam" (napisanej przez przyjaciół Adama Michnika), przygotowaną przez p. Zbigniewa Siemiątkowskiego. Tekst ten potwierdza wszystkie moje tezy - sprzeczne z lansowaną przez obecny reżym wizją III Rzeczypospolitej.

Zacytuję tylko trzy zdania: "Nikt też nie analizował motywów (Ozjasza Szechtera, ojca Adama Michnika), gdy jako stary już człowiek zgłaszał akces do Komitetu Obrony Robotnika. Dla tego starego polskiego komunisty KOR był realizatorem jego młodzieńczych ideałów. (...) Przyłączał się do KOR-u z tych samych powodów, dla których pięćdziesiąt lat wcześniej wstępował w szeregi Komunistycznej Partii Polski".

Otóż to!!

KOR - to była (jak sama nazwa wskazuje) komunistyczna jaczejka. I sterowana przez KOR "SOLIDARNOŚĆ" też była organizacją komunistyczną (okresami socjalistyczną, trockistowską, syndykalistyczną, socjal-d***kratyczną itp. - ale zawsze CZERWONĄ). Rozmaici narodowcy wskazywali na to (nie wiem, czemu p. Siemiątkowski pisze o tym z ironią?) - ale byli bezradni. Nie mogliby nic zrobić, gdyby nawet opanowali całe kierownictwo "S", wyrzuciwszy zeń agenturę p. gen. Czesława Kiszczaka - gdyż Czerwoni (świadomie, oczywiście) zarejestrowali "S" jako związek zawodowy - czyli organizację z natury lewicową!!! Gdyby kierownictwo "S" opanowali nawet w całości członkowie UPR - to zostaliby wyrzuceni na najbliższym Kongresie (albo jeszcze wcześniej zostaliby bez członków...). Bo taka jest natura związku zawodowego!!

Związek zawodowy może, oczywiście, budować socjalizm narodowy (jak w III Rzeszy) lub wyznaniowy (jak w Izraelu lub obecnie w III RP) lub chrześcijański (są we Francji "chrześcijańskie związki zawodowe") - ale zawsze socjalizm, czyli ustrój narastającej biedy, niewoli i pogardy dla człowieka.

Władzę Czerwonych obalił był w Polsce p. gen. Wojciech Jaruzelski - internując 25 lat temu zarówno kierownictwo "S", jak i kierownictwo PZPR. I gdyby wtedy poszedł był w ślady śp. Augusta Pinocheta w Chile czy śp. Xiao-Pinga Denga w Chinach - to dziś Polska byłaby znacznie bogatsza od Niemiec. Byłem przekonany, że tak będzie - gdy na gmachu KC PZPR w roku 1985 czy 1986 zobaczyłem hasło: "Więcej Wolności - Więcej Odpowiedzialności!".

Rok wcześniej to hasło widniało na moim podziemnym miesięczniku "Stańczyk". Jest to bowiem hasło skrajnie prawicowe. "Chcesz się nie ubezpieczyć - to się nie ubezpieczaj. Masz Wolność - ale musisz być odpowiedzialny: jak na starość będziesz zdychał pod płotem - to Twój problem!".

Lewica rozumuje odwrotnie: "Nie wolno ci wydawać pieniędzy, na co chcesz - musisz zapłacić składkę emerytalną, zdrowotną itp. Za to możesz być kompletnie nieodpowiedzialny. Przepijesz wszystko - dostaniesz rentę i emeryturę; zachorujesz, bo nie chciało ci się założyć szalika - państwo cię wyleczy; chcesz chlać lub ćpać - odtrujemy cię na koszt podatnika...".

Niestety: p. Generał - dobry żołnierz i chcący jak najlepiej patriota - wiedział tylko, że ma być Porządek; na polityce i gospodarce znał się jak kura na pieprzu i dał się podejść Czerwonym (czy Różowym), którzy obecnie budują euro-socjalizm. Z michnikowską "lewicą laicką" i "kato-lewicą" z koncesjonowanego za komuny "Tygodnika Powszechnego" - na czele. Nie mam pretensji do Adama, że jest Czerwony. Jak ojciec jest Czerwony, to naturalne, że i syn jest Czerwony. Pretensję mam tylko o to, że kłamie - udając, że walczy o Wolność, czyli o Kapitalizm. Chociaż gdy w 1981 roku na SGGW w Warszawie zorganizowano debatę "sił anty-socjalistycznych" - Adam (po długich wahaniach) odmówił był udziału. W tej sprawie chyba tylko ten jeden raz postąpił był uczciwie...

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 12:00, 18 Sty 2007    Temat postu:

Janusz Korwin-Mikke: Wchodzimy w 2007 rok

Czwartek, 28 grudnia 2006 (06:00)

To, co widzą Państwo w TV i czytają w prasie, to efekt dwóch czynności.

1) Bezpieka, była bezpieka, zagrożona agentura i banda złodziei usiłuje za wszelką cenę obalić obecną koalicję rządową. Idzie jej to, ku memu zdumieniu, słabo. Ostatnio "wykryła", że jakiś mafioso zeznał, że jakaś mafia podłożyła pod WCzc. Andrzeja Leppera jakąś prostytutkę. Nazywa się to "przełomem w śledztwie przeciwko Samoobronie". Słabiutko, Panowie. Musicie wymyślić coś lepszego.

Oskarżanie WCcz. Stanisława Łyżwińskiego o gwałt - co Czerwone Małpy z Czerwonej, Różowej i Brunatnej Telewizji prezentują z całą powagą - to też śmiech na sali. "Gwałt" zgłasza się po godzinie - najdalej następnego dnia. Po pięciu latach? W ten sposób moja Żona też może któregoś dnia sobie "przypomnieć", że 30 lat temu została zgwałcona - i to wielokrotnie, na co dowodem jest kilkoro dzieci. Ani tego udowodnić, ani obalić nie można. Prokuratura, która prowadzi w takiej sprawie "śledztwo", zostanie w Wolnej Polsce oskarżona o marnowanie pieniędzy podatnika; z powodów politycznych.
Używanie organów państwa do celów politycznych jest ohydą - ale to robiono i za sanacji, i za PRL, i za III RP - a (obawiam się) gdyby Nowy Układ stworzył IV RP, to byłoby jeszcze gorzej. Zresztą ONI nie ukrywają, że dla nich ideałem jest II RP - więc każdy czytelnik "Kariery Nikodema Dyzmy" może przewidzieć, jak by to wyglądało.

2) Obecna Koalicja walcząca z poprzednim Układem (i chwała Bogu, chwała Bogu...) nie ma większego pojęcia o gospodarce - a to mniejsze, co je ma, to socjalizm. W efekcie, mimo znakomitej koniunktury na świecie dzięki wzrostowi Chin i Indyj (nawet wydobycie węgla stało się nagle opłacalne!!) nam się nieco pogarsza, co zobaczycie Państwo, płacąc w 2007 roku wyższe ceny za większość rzeczy.

Ja zadeklarowałem gotowość ponoszenia przez rok ofiar - byle rozbito poprzedni Układ. Tymczasem Układ trzyma się mocno, rok minął - a niektórzy, mający mniej ode mnie pieniędzy, nie chcą lub nie mogą już tych ofiar ponosić. Tym trzeba wskazać jakiegoś kozła ofiarnego. Jak nie mają chleba - niech mają choć igrzyska...

Takim kozłem ofiarnym ma np. być p. gen. Wojciech Jaruzelski. Tymczasem nie możemy wiedzieć, czy Związek Sowiecki chciał w 1981 roku interweniować w Polsce - czy nie chciał. Czy zainterweniowałby - czyby nie zainterweniował? Wypowiedzi ówczesnych sowieckich dygnitarzy są sprzeczne - a zresztą wcale nie wiemy, czy mówią prawdę; ja, na przykład, sowieckim oficjelom nie wierzę. Wiem, że na 17 XII planowana była wielka demonstracja "Solidarności" - i wiem, że chodziły głuche plotki, że grono oddanych działaczy partyjnych miało z tej okazji zrobić jakąś prowokację i poprosić sowietów o interwencję. Czy to by się udało? Czy towarzysze z Kremla ruszyliby z "bratnią pomocą"? Czy w ogóle nie jest to plotka rozpuszczana przez bezpiekę, by usprawiedliwić pronunciamiento p. gen. Jaruzelskiego? Czy p. Generał w to wierzył (bo to jest podstawą oceny moralnej Jego decyzji!)? Nie wiem - i nikt tego wiedzieć nie może.

B-ci Kaczyńskich, przy Ich licznych zaletach, cechuje jednak pewna mściwość. I to powoduje, że rutynowe w d***kracji "szukanie kozła ofiarnego" nabiera cech groźnych.

Nie wiem, do której kategorii zaliczyć demaskację JE Stanisława Wielgusa, Metropolity Warszawskiego? Być może to prywatna eskapada p. red. Tomasza Sakiewicza. Jeśli ks. Arcybiskup był TW SB, to dowodzi to tylko jednego: w 1992 roku miałem rację, twierdząc, że byli agenci są z reguły inteligentniejsi i mądrzejsi od przeciętnej. Nie trzeba ich zwalczać. Trzeba ich ujawnić - i tyle. Dla mnie ks. Wielgus może sobie być b. TW - i znakomitym włodarzem archidiecezji. Co ma jedno z drugim wspólnego?

Co najwyżej nie będę Mu ujawniał - na wszelki wypadek - żadnych poufnych informacyj...

Janusz Korwin-Mikke
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 12:03, 18 Sty 2007    Temat postu:

Janusz Korwin-Mikke: Magiel w dzielnicy slumsów

Środa, 20 grudnia 2006 (06:00)

I ja, i dziesiątki publicystów piszących o ostatnich aferach zgodnie używaliśmy słowa "magiel". Gdy użyłem go po raz trzeci, przypomniałem sobie jak to, jako dziecko, parę razy byłem z Babcią w maglu. Babcia, osoba dystyngowana, głosu nie zabierała, ale słuchała plotek z ciekawością. O ile pamiętam, poziom dyskusyj w tym maglu był znacznie wyższy od prezentowanego dziś przez dziennikarzy - zwłaszcza w TVN.

Jeśli ja piszę o seksaferze, to ja nie piszę o p. Anecie Krawczyk, WCzc. Andrzeju Lepperze itp., tylko o dziennikarzach, publicystach, a także mechanizmach społecznych i o interesach politycznych, jakie się na tej aferze robi. Dziś o mechanizmach.

Otóż kobiety jak świat światem oddawały się mężczyznom za różne drobne lub większe korzyści i jest skandalem, że ktokolwiek zajmuje się prywatną sprawą między WCzc. Stanisławem Łyżwińskim a p. Anetą Krawczyk!! Nawet gdyby p. Łyżwiński utrzymywał w Swoim biurze cały harem, to jest to prywatna sprawa p. Posła i Pań do tego haremu należących. Włączanie w to Prokuratury to marnowanie publicznych pieniędzy.
Jedynym problemem mogłoby być nie to, że p. Aneta Krawczyk z kimś sypia, lecz to, że była opłacana za pieniądze podatnika. Jeśli p. Łyżwiński mógł był w Radomsku znaleźć chętną do pracy w Swoim biurze za 900, a pani Krawczyk płacił 1200 (z uwagi na dodatkowe usługi), to malwersował miesięcznie 300 zł. Nie jest to jednak takie pewne: a gdyby p. Łyżwiński cierpiał na bóle głowy i p. Krawczyk masowała Mu za te 300 zł skronie, to też byśmy powiedzieli, że malwersuje On pieniądze podatnika? Gdyby przy przyjęciu do pracy powiedział brutalnie: "Dobrze, ale poza tym będzie Pani co ranka masować mi skronie!". Jeśli te masaże pomagały Mu w pracy Posła... Chyba nie...

No, to przyjmijmy, że miał bóle jąder... i tyle.

PP. Posłowie marnują miesięcznie tysiące złotych na znacznie głupsze rzeczy, niż opłacanie sekretarek do zaspokajania swoich potrzeb seksualnych i warto by się raczej zastanowić, dlaczego WCzc. Łyżwiński pobrał w ub. roku 300 000 jako zwrot kosztów benzyny, skoro jeździł kolejami i wcale nie ma samochodu? A durni publicyści czepiają się głupich 300 zł. To znaczy: nie "durni": wiedzą, że polski durny podatnik interesuje się seksem, a to, że go okradają, zupełnie go nie obchodzi.

Ba! Może być jeszcze inna sytuacja. Przypomniałem sobie właśnie, że kiedyś jedna Pani, która lubiła ze mną sypiać, zgodziła się na pracę za pensję wyraźnie niższą niż rynkowa, byle być blisko mnie. Czy w tym momencie różnicę w płacy powinienem wpisać do "rejestru korzyści"?!

I śmieszno, i straszno - gdy się patrzy, jak dziennikarze włażą innym z butami do łóżek. Jak komentują sprawy, o których w ogóle nie powinno się mówić. Jak nie rozumieją podstawowych mechanizmów. Ostatnia np. sensacja: nieco urżniętego WCzc. Andrzeja Leppera odprowadzają do pokoju dwie młode działaczki "S-O" - a On w pokoju usiłuje je łapać i zaciągnąć do łóżka. Przepraszam - a co miał robić? Zachował się, jak każdy normalny mężczyzna. Chłopcy wychowywani są przez matki, a te, w interesie kobiet, tak ich tresują, by proponowali każdej w miarę ładnej kobiecie!!! Dzięki temu kobiety mają setki propozycji i mogą wybierać. Gdyby mężczyzna nie próbował w takiej sytuacji wciągnąć kobiety do łóżka, to by ją obraził - oznaczałoby to, że uważa ją za nieatrakcyjną!

A jak nie chce to po cholerę włazi mu do pokoju??! Kobiety, która sama wchodzi z mężczyzną do sypialni, nie można "zgwałcić"; zakłada się, że sama tego chce!

A w ogóle: do jasnej cholery! Niech się prokuratorzy, politycy, publicyści i inni pieprzeni podglądacze odstosunkują od prywatnych spraw. Sfera męsko-damska powinna być w cieniu, o tych sprawach nie powinno się mówić - choćby po to, by nie gorszyć dzieci.

Howgh!

Mam nadzieję, że nie zepsułem Państwu apetytu na świąteczne potrawy.

No to wesołych Świąt!

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arc
Gość






PostWysłany: Czw 12:05, 18 Sty 2007    Temat postu:

anusz Korwin-Mikke: Sexafera

Czwartek, 14 grudnia 2006 (06:00)

Zupełne szaleństwo (wśród dziennikarzy) ze swastyką na popijawie "Młodzieży Wszechpolskiej" - a teraz z "sexaferą" w Samoobronie. Obie sprawy to kompletna bzdura - ale sprzedajni i głupi żurnaliści szaleją.

By być u władzy lub być w ogóle kimś wybitnym, trzeba mieć nadprzeciętne zdolności. Kobiety zaś lubią mężczyzn o nadprzeciętnych zdolnościach - i słusznie, bo chcą, by ich dzieci były zdolne. Jak pisał Jerzy Bernard Shaw: "Prawdziwa kobieta woli być dziesiątą kobietą prawdziwego mężczyzny, niż jedyną kobietą fajtłapy".

Jak świat światem kobiety oddawały się mężczyznom na świeczniku. Śp. Jan F. Kennedy sypiał dziennie z 3-4 kobietami, śp. Marcina Lutra Kinga, pastora i przykładnego ojca rodziny, zastrzelono, gdy wyskoczył z łóżka piątej tej nocy kobiety i jechał do szóstej. Miał wielbicielki - i musiał je zaspokajać...
Gdy p. Wiluś Clinton miał aferę z panną Moniką Lewinsky, to Amerykanów interesowało (a), czy nie była ona aby agentką Mossadu (chodziło o przekazanie władzy p. Albertowi Gore, który był znacznie bardziej pro-izraelski!) i (b) dlaczego kłamał. Nikomu nie przychodziło do głowy oskarżać go o "wykorzystywanie stanowiska". Sama chciała - i dostała, co chciała.

To samo dotyczy pani Anety Krawczyk. Cytuję "Dziennik": "Pięć lat temu [Aneta K. ] była bezrobotną matką dwójki dzieci. Koleżanka pomogła jej umówić się z Łyżwińskim, bo sama nie chciała uprawiać seksu z posłem-pracodawcą. Następnego dnia Aneta spotkała się z posłem i Andrzejem Lepperem... ".

Chyba sprawa jest oczywista? Jest to prywatna sprawa między p. Anetą Krawczyk, WCzc. Andrzejem Lepperem i WCzc. Stanisławem Łyżwińskim - i jakim prawem w to wtrąca się p. Premier i prokuratura? Ciekaw tylko jestem, czy p. Jerzy Urban też przyłączy się do chórku potępienia?

Najlepiej określił to prezes UPR, p. Wojciech Popiela, w tekście "Kto zatrudni Anetę K. ", pytając: "Kto w Polsce i poza Polską odważy się obecnie zatrudnić panią Anetę K.? Może się bowiem zdarzyć, że po kilku latach pracy..." i dodając: Ponieważ ani "orgie" wolnych ludzi, ani posiadanie dziecka z nie-żoną, ani romanse nie są prawnie zakazane, pojawił się kłopot... i nowy argument prawny: poseł nakłaniał do zabicia dziecka (w nowomowie: usunięcia ciąży). Jestem zaszokowany, że NCzc. Marek Jurek, konserwatysta z zasadami, natychmiast na to zareagował, potępiając p. Posła... na podstawie pomówienia jednej cwanej baby!!!

Tak nawiasem: niektóre kantony szwajcarskie do dziś stosują słuszną zasadę, że dwa świadectwa kobiet równoważne są jednemu świadectwu mężczyzny. Na szczęście: wyniki badań DNA są bezbłędne (o ile nie robią ich laboratoria będące agenturami ABW, WSI czy czegoś tam jeszcze; ja bym to posłał do trzech laboratoriów, z czego dwa za granicą... )... (...).

Natomiast jedno jest pewne: cała ta akcja w sprawie "swastyki w LPR" i tej afery to robota bezpieki i środowisk chcących nie dopuścić do wejścia w życie Ustawy Lustracyjnej II. Chcących obalenia tego "Rządu" jak najszybciej, przed tym terminem.

Przez chwilę obawiałem się, że JE Jarosław Kaczyński dał się nabrać. Zaczął basować oskarżycielom, mówić o skandalu... Na szczęście po dwóch dniach połapał się, o co tu chodzi - i twardo odmówił rekonstrukcji "Rządu".

Mam do tego "Rządu" pretensje o rozmaite i liczne głupoty - ale niech najpierw rozwali tę bezpieczniacką hydrę - a potem, w Wolnej Polsce, wystawimy PiS-owi cenzurkę.

Jeszcze kilka tygodni cierpliwości...

Janusz Korwin-Mikke
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
G
Gość






PostWysłany: Śro 16:22, 26 Lis 2008    Temat postu:

Już drugi dzień wisi w "[link widoczny dla zalogowanych]" razem ze zdjęciem Very Happy

Wywiadu nie będzie
Janusz Korwin-Mikke
Wtorek, 25 listopada (07:34)

Zmarł Mieczysław F. Rakowski. Był on - poza śp. Józefem Cyrankiewiczym - jedynym członkiem władz PZPR, którego w czasach PRL traktowało się jak człowieka. Reszta - to były automaty od wypowiadania sloganów i nikt normalny nie oczekiwał, że taki zachowa się jak człowiek.

Stosunek ludzi do dygnitarzy partyjnych najlepiej ilustruje klasyczny dowcip o Leninie, który wynajmował pokój u górali w Poroninie. Kiedyś, gdy się golił, podeszło doń dziecko. Góral, który widział tę scenę, relacjonował ją wieczorem przy watrze tak: "I widzicie: a ten Lenin schylił się - i aże serce we mnie zamarło... A on przejechał temu chłopakowi ręką po włosach; a dyć mógł brzytwą po grdyce!".

Śp. Mieczysław Rakowski z tajemniczych powodów był tolerowany w PZPR - być może uważano, że JEDEN liberał Partii nie rozsadzi, a jako listek figowy może być przydatny. Oczywiście, w czasach d***kracji partyjnej tow. Rakowski był traktowany jak kanarek przez wróble: w najlepszym wypadku tolerowany - a jeśli coś doradzał, to Partia dla zasady robiła na odwrót.

Tym niemniej Rakowski zdołał utrzymać Swoją "POLITYKĘ" - a w niej zgromadzić ludzi o poglądach socjal-d***kratycznych - czyli takich, jak obecnie dominujące. Dziś nikt w to nie wierzy zapewne - ale w tamtych czasach socjal-d***kracja była uważana za głównego wroga d***kratycznego socjalizmu (który ponoć panował w Polsce pod okupacją PRL). Komuniści woleli monarchistę, anarchistę czy arystokratę - od socjal-d***kraty - z tego prostego powodu, że socjal-d***kraci apelowali mniej-więcej do tych samych ludzi. Byli więc konkurentami.

Podobnie jest zawsze. Np. gdy Adolf Hitler rozbił partię komunistyczną i socjal-d***kratyczną, to ich członkowie wstępowali do NSDAP - bo to też socjalizm, a to, że "narodowy", to się nawet większości członków DKP i SPD podobało (oczywiście: nie ich prowodyrom - ale ci lądowali w obozach pracy...). Przyrost członków NSDAP był mniej-więcej równy liczebności DKP i SPD. I to jest oczywiste: do partii narodowo-socjalistycznej nie wstąpi konserwatysta albo liberał - zaś socjalista czy komunista: jak najbardziej.

Na szczęście, p.gen.Wojciech Jaruzelski zrobiwszy zamach stanu, internował kierownictwa PZPR i "Solidarności", a Swoje rządy oparł na juncie wojskowej. Od razu zaczęło być lepiej - bo człowiek inteligentny w d***kracji przebić się nie może - a dyktatorzy czasem mądrych ludzi słuchają. Wiekopomną zasługą Mieczysława Rakowskiego jest to, że gdy p.Mieczysław Wilczek przyszedł z projektem reformy gospodarczej, to Rakowski powiedział: "Jeśli gwarantujesz, że to zadziała..." - i poszedł przekonywać p.Generała. Ten z kolei na polityce i gospodarce znał się, jak kura na pieprzu - ale miał do mądrych ludzi zaufanie. I nieoczekiwanie w 1988 roku Polska stała się krajem o najbardziej liberalnej gospodarce w Europie - w świecie prześcigało wtedy Polskę chyba tylko Pięć Tygrysów Azji.

Jak potem Lewica ruszyła do kontrnatarcia, jak pod sztandarem "SOLIDARNOŚCI" zaczęła stopniowo likwidować wolność, sprowadzając Polskę poprzez "schładzanie gospodarki" od tempa rozwoju 10 proc. do obecnych 3 proc. - to inna sprawa. Z rozmów, które odbywałem z Rakowskim, odnosiłem wrażenie, że On sądził, że oddaje władzę ludziom rozsądnym - i bardzo się cieszył, rozwiązując PZPR.

Pół roku temu przyznał mi rację, że najprawdopodobniej i On, i p.Generał, zostali wykiwani przez euro-lewicę (w Polsce reprezentowaną przez Adama Michnika & Co.) w połączeniu z "polską" bezpieką. Na ten temat byłem z Nim umówiony na rozmowę. Tak jakoś "na po wakacjach". Będąc ostatnio b. zajęty, nie spieszyłem się z zadzwonieniem. I już nie wymienimy uwag na ten temat.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
G
Gość






PostWysłany: Sob 8:18, 29 Lis 2008    Temat postu:

Przydałoby się trochę pozytywnych komentarzy, bo ciągle wisi na głównej stronie z faktami Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009 Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin