Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak mnie nazwać?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dinsdale
Gość






PostWysłany: Pon 13:03, 11 Lut 2008    Temat postu:

Jericho to tylko serial, czyjaś wizja. Nie można na takiej podstawie wyciągać wniosków, no bez przesady.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
.
Gość






PostWysłany: Pon 13:13, 11 Lut 2008    Temat postu:

Ważne, że bardzo sugestywnie odzwierciedlająca zastaną rzeczywistość anarchistyczną w dobie "ponukrealnej", więc trudno się z jej przesłaniem nie zgodzić, kiedy logika jako taka podpowiada dokładnie to samo, co na tle owej sagi scenarzyści dali racjonalnie odczuć samemu widzowi (na marginesie warto zaznaczyć, że tam w kupie tych ludzi trzyma wyłącznie szczątkowo ocalała w mocy prawa administracja miejska z burmistrzem na czele, bo gdyby nie ona, to bezprawie momentalnie by tam jak nic zatryumfowało i dopiero by się wówczas zaczęła prawdziwa rzeź "niewiniątek" na maxa i jazda bez trzymanki "silniejszych" na "słabszych").

Zresztą obserwując chociażby teraz inne postkolonialne kraje (szczególnie te z Afryki), które stosunkowo niedawno otrzymały niepodległość, jak w ich obrębie toczą się zażarte boje antyspołeczne o prymat władzy jednej mafii nad drugą, to od razu co rozsądniejszym oberwatorą rzuca się w oczy destruktywna felerność anarchistycznego "porządku", która w praktyce staje się najgorszym piekłem na ziemii, jakie tylko sobie można wyobrazić (anarchistyczne BEZPRAWIE to kataklizm bowiem nawet znacznie tragiczniejszy w skutkach niźli totalitarny komunizm/nazizm, bowiem terror jest tam na porządku dziennym w bardziej dotkliwym egzystencjalnie wymiarze, bo i nawet cienia szans sprawiedliwości nie ma tam gdzie dochodzić, skoro jednostki są tam zdane wyłącznie na siebie samych).


Ostatnio zmieniony przez . dnia Pon 13:29, 11 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dally




Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 9:08, 12 Lut 2008    Temat postu:

Trikster napisał:

Niby gdzie? Podaj swoje i moje cytaty, żebym wiedział, do czego się odnieść.

Użyj scroll'a Luke. Choćby przykład z sikaniem na płot sąsiada.

Trikster napisał:

Cytat:
tylko nie nadaje się do tworzenia ładu społecznego

Co to znaczy?

To znaczy, że system społeczny, który oprze się na tej zasadzie rozpadnie się z powodu wewnętrznych sprzeczności.

Trikster napisał:
Dlaczego "własność" jest subiektywna?

Trikster napisał:
To ja decyduje, co może być moją własnością.

Czyli wiesz.

Trikster napisał:
Czyli według mnie, Kowalski dobrowolnie ograniczył sobie wolność, jakkolwiek on tak na to nie spojrzy.

I napisałem Ci, że mnie taki przypadek nie interesuje. Interesuje mnie co się dzieje, jak Kowlalski nie zamierza sobie dobrowolnie ograniczyć wolności. Bo podany przykład nie miał wyjaśniać czym jest a czym nie jest agresja (Twoje rozumienie tego pojęcia to ja rozumiem, czego nie chcesz przyjąć do wiadomości) tylko Ci pokazać, że za chwile dojdziemy do sytuacji w której albo użyjemy agresji (wg jednej ze stron i wg Twojej definicji agresji) albo pozostaniemy bezradni.

Trikster napisał:

W tej zasadzie nie chodzi o to, że na niej ma być zbudowane społeczeństwo. Jest to zasada stricte jednostkowa.

Nie jest niestety jednostkowa (w Twoim ujęciu) ponieważ wymaga znajomości zakresu wolności drugiej jednostki, o którym (tym zakresie) jak sam przyznałeś nic nie wiesz. Jej sensowne stosowanie ogranicza się zatem do przypadków, gdy wiedza ta znana jest z góry wszystkim (a przynajmniej tym, którzy chcą ją stosować).

Od tego się zaczęło:
Trikster napisał:
Jak pisałem powyżej, idea państwa nie jest spójna z aksjomatami libertarianizmu, jakimi są: wolność do robienia tego, co chcesz, o ile nie narusza to takiej samej wolności innych oraz aksjomat nieagresji.

Tu podłączyłeś wspomnianą zasadę do libertarianizmu:
Trikster napisał:

Ta ciekawa zasada mówi: wolność mojej pięści jest ograniczona wolnością Twojego nosa, czyli używając innych słów: "Libertarianizm jest filozofią głoszącą całkowitą swobodę [...]

A tu się po prostu wykręcasz"
Trikster napisał:

Jeśli chcesz, to zastosuj ją sobie do społeczeństwa, ale mnie w to nie mieszaj. Smile

A twierdze, że się wykręcasz bo właśnie inec79 zarzucił Ci oderwanie od rzeczywistości bo nie da się tak zbudować społeczeństwa. I się sprzeciwiłeś.

Trikster napisał:

Podaj przykład. Tylko nie w takiej formie jak poprzedni, bo, przyznam się, ze względu na formę językową, nie zrozumiałem. Do mnie trzeba prosto.

Użyj scroll'a Luke i pokaż, którego zdania nie zrozumiałeś, to napiszę je inaczej.
Trikster napisał:

Cytat:
Na jakiej podstawie twierdzisz, że uzgodniły wcześniej co wolno lub nie. Na jakiej podstawie uważasz, że jak uzgodniły to zrozumiały to samo.

Jednym słowem: własność.

Jak sam napisałeś nie ma arbitralnie ustalonej wiedzy o tym co jest czyją własnością, jednostki wtej kwestii samostanowią o sobie. Czyli mogą ustalić sprzecznie ze sobą nawzajem. Czyli własność nie jest czynnikiem spajającym.

Trikster napisał:

Podaj choć trzy przypadki przedstawione przez Ciebie powyżej. Żebym wiedział, do czego się odnieść.

A trzy to jakaś magiczna liczba, która zapewni mi kosmiczną moc do przykucia Twojej uwagi? Wybacz, nie skorzystam, cytuję wstecz tylko z wewnętrznej potrzeby. A no i chyba aż trzech się nie uzbiera. To co, kupa ? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trikster
Gość






PostWysłany: Wto 10:25, 12 Lut 2008    Temat postu:

A co jest nie tak z sikaniem na płot sąsiada? Czego nie wyjaśniłem? Bo wydawało mi się, że wszystko było jasne. Jeśli nie, to napisz, co jest nie tak.

Cytat:
To znaczy, że system społeczny, który oprze się na tej zasadzie rozpadnie się z powodu wewnętrznych sprzeczności.

Ej, ale to jest pustosłowie. To akurat nie znaczy nic, tak samo, jak poprzednie zdanie. A i czym są te wewnętrzne sprzeczności?
Poza tym to jest stwierdzenie dla samego stwierdzenia. Nic z niego nie wynika.

Cytat:
Czyli wiesz.

No to jednak po chińsku piszę... Napisałem: "może być", a więc nie tylko moje subiektywne chcenie wystarcza, żeby uznać coś za własność. Muszę z tym zmieszać pracę. Twoje stwierdzenie, że własność jest subiektywna było błędne z powodu, który wyłożyłem Ci powyżej - samo chcenie, żeby coś było własnością, nie znaczy, że to jest moją własnością. Jasne?

Cytat:
I napisałem Ci, że mnie taki przypadek nie interesuje.

Nie przyuważyłem.

Cytat:
Twoje rozumienie tego pojęcia to ja rozumiem, czego nie chcesz przyjąć do wiadomości

Tego też nie przyuważyłem. To co piszesz świadczy o czymś innym.

Cytat:
tylko Ci pokazać, że za chwile dojdziemy do sytuacji w której albo użyjemy agresji (wg jednej ze stron i wg Twojej definicji agresji) albo pozostaniemy bezradni

Nie pisz "za chwilę", tylko wyjaśnij. Przedstaw całą sytuację, od A do Z. Bo nie chcę szukać czegoś po omacku, bo a nuż trafię. Powiedz w końcu o co Ci chodzi.

Cytat:
Nie jest niestety jednostkowa (w Twoim ujęciu) ponieważ wymaga znajomości zakresu wolności drugiej jednostki, o którym (tym zakresie) jak sam przyznałeś nic nie wiesz

Owszem, jest jednostkowa. A wymaga tylko tego, żeby nie naruszać własności innej osoby. Wspomniałem to wcześniej zresztą.

Cytat:
A twierdze, że się wykręcasz bo właśnie inec79 zarzucił Ci oderwanie od rzeczywistości bo nie da się tak zbudować społeczeństwa. I się sprzeciwiłeś.

O jej, nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że inec to tylko stwierdza, a z tego stwierdzenia nic nie wynika. Ja tak samo mogę uważać, że się da. I co z tego? Nic. Wsio.

Cytat:
którego zdania nie zrozumiałeś

O ten mi chodzi:
Mój uzasadniony (subiektywnie) odwet nie dość, że nie wiadomo dla mnie jak się ma do Twojej wolności (czyli czy w ogóle ma sens) to jeszcze pełnoprawnie (czyli w zgodzie z zasadami) może być uznany za inicjację agresji. W wyniku subiektywnego potraktowania wolności mamy dwustronną inicjację agresji, która dla każdej stron z osobna wygląda jak Samoobrona
Zresztą innego przykładu nie widzę.

Cytat:
Jak sam napisałeś nie ma arbitralnie ustalonej wiedzy o tym co jest czyją własnością, jednostki wtej kwestii samostanowią o sobie. Czyli mogą ustalić sprzecznie ze sobą nawzajem. Czyli własność nie jest czynnikiem spajającym.

Gdzie coś takiego napisałem? Dally, proszę Cię, nie wciskaj w moje usta czegoś czego nie powiedziałem. Potem wyciągasz z tego czego nie powiedziałem wnioski i wychodzą takie rzeczy.

Cytat:
A trzy to jakaś magiczna liczba, która zapewni mi kosmiczną moc do przykucia Twojej uwagi?

Może być siedem, tysiąc, dwa, whatever. Jeden dałeś, ale go nie zorumiałem (stupid me), więc chciałem, żebyś dał kolejny. It`s all there is to it.

Cytat:
To co, kupa ?

Tak, kupa, bo nie mam z czym polemizować, skoro nie chcesz mi wyjaśnić, o co chodzi. Więc faktycznie kupa.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dally




Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 8:28, 13 Lut 2008    Temat postu:

Trikster napisał:
A co jest nie tak z sikaniem na płot sąsiada? Czego nie wyjaśniłem? Bo wydawało mi się, że wszystko było jasne. Jeśli nie, to napisz, co jest nie tak.


Cytat:

Trikster napisał:
Ważne jest kto inicjuję agresję. W tym przypadku to jednostak sikająca jest tą osobą.

dally napisał:
Ona tak nie uważa, ale tę sytuację możemy rozpatrzeć w przypadku powyżej.

Więc nie powyżej a teraz. Właściciel płotu stwierdza naruszenie swojej wolności (przez naruszenie swojej własności). Sikający ma to w nosie.
I co dalej? Konkretnie, bez pisania, że już pisałeś, bez definicji z których mam sobie sam coś dopowiedzieć.

Trikster napisał:

Cytat:
To znaczy, że system społeczny, który oprze się na tej zasadzie rozpadnie się z powodu wewnętrznych sprzeczności.

To akurat nie znaczy nic, tak samo, jak poprzednie zdanie.

To interesujące co piszesz. (to ze słownika zamienników Very Happy ).

Trikster napisał:
A i czym są te wewnętrzne sprzeczności?

Wybacz, jak napisałem to było dla Ciebie zbyt skomplikowane. Być może na konkretnym przykładzie będziesz w stanie załapać.

Trikster napisał:

Cytat:
Czyli wiesz.

No to jednak po chińsku piszę... Napisałem: "może być", a więc nie tylko moje subiektywne chcenie wystarcza, żeby uznać coś za własność. Muszę z tym zmieszać pracę.

Jesteś upierdliwy i tyle Smile Ale ja z kolei jestem cierpliwy. To brniemy dalej. Kto ocenia, czy włożyłeś/zmieszałeś/cokolwiek pracę?

Trikster napisał:

Twoje stwierdzenie, że własność jest subiektywna było błędne z powodu, który wyłożyłem Ci powyżej - samo chcenie, żeby coś było własnością, nie znaczy, że to jest moją własnością. Jasne?

Pytanie nie brzmiało na jakiej podstawie, tylko kto. Odpowiedziałeś wyraźnie na pytanie. To ja oceniam, co jest moją własnością. Zaraz dojdziemy do tego samego z tą Twoją pracą. Podstawy są owszem istotne ale nas nie interesuje jakie są, tylko kto je ustala.

Trikster napisał:

Cytat:
tylko Ci pokazać, że za chwile dojdziemy do sytuacji w której albo użyjemy agresji (wg jednej ze stron i wg Twojej definicji agresji) albo pozostaniemy bezradni

Nie pisz "za chwilę", tylko wyjaśnij. Przedstaw całą sytuację, od A do Z.

Czynność fizjologiczna cytowana powyżej. Wystarczy, że tam odpowiesz. Chyba mam deja vu.

Trikster napisał:
Owszem, jest jednostkowa. A wymaga tylko tego, żeby nie naruszać własności innej osoby.

A żeby jej nie naruszać trzeba nie tylko tej drugiej osoby ale jeszcze wiedzy na temat tego co ona uważa za naruszanie swojej wolności (a tego jak sam napisałeś nie dowiesz się bez kontaktu z nią i ustaleniu). Czyli bez współpracy z inną jednostką nie da się jej stosować. To jest taka jednostkowość w pewnym sensie Smile.

Trikster napisał:
O jej, nie zrozumiałeś.

Dobra, ok, nie zrozumiałem. Ale jesteś libertarianinem? Napisałeś, że libertarianizm opiera się na tej zasadzie. Czy muszę tu walnąć jakimś cytatem, w którym guru prawi o libertariańskim społeczeństwie czy sam się przyznasz, że jednak stosujesz ?

Trikster napisał:
Gdzie coś takiego napisałem?

Trikster napisał:
To ja decyduje, co może być moją własnością.


Trikster napisał:
Dally, proszę Cię, nie wciskaj w moje usta czegoś czego nie powiedziałem. Potem wyciągasz z tego czego nie powiedziałem wnioski i wychodzą takie rzeczy.

Wydawało mi się oczywiste, że zdania zaczynające się od "czyli" to moje wnioskowanie. Jeśli błędne to napisz i jakoś uzasdanij swoje zdanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trikster
Gość






PostWysłany: Wto 8:14, 19 Lut 2008    Temat postu:

Nie lubię drzewek, dlatego odpowiem tak.

Najpierw własność. Napisałeś wyraźnie ""własność" jest pojęciem subiektywnym". Gdyby była to można by zastosować mój przykład z Rysami. Dlatego twierdzę, że własność nie jest tylko i wyłącznie subiektywna, bowiem istnieją kryteria, wg których można stwierdzić czy coś jest własnością danej osoby, czy nie. Fakt, że to jednostka decyduje o tym, co może się stać jej własnością czy że to ona wkłada pracę, nie znaczy, że własność to kategoria czysto subiektywna. Jeśli twierdzisz, że jest, oznacza to, iż cały świat jest mój, bo tak w tym momencie stwierdziłem (czysty subiektywizm). Wiem, czepiam się słówek (Twoje stwierdzenie było za szerokie), ale to dla mnie w tym miejscu jest kluczowe.
Mam nadzieję, że jasno to wyjaśniłem.

Nie zrozumiałeś, bo cała "analiza" Ineca opierała się na słynnym "tak, bo tak", bez podawania argumentów, tylko dlatego, że takie mam widzimisię. Ja za to mogę stwierdzić, że "nie, bo nie" i moje zdanie będzie tak samo konstruktywne, jak Ineca. Chodzi mi o to, że stwierdzanie dla samego stwierdzania jest całkowicie pozbawione sensu.

No ok, to teraz przeanalizujmy sikanie na płot sąsiada. Zatem jednostka A sika na płot jednostki B. Jest to oczywiste naruszenie własności jednostki B (A inicjuje agresję wobec B). Nie ma znaczenia fakt, że jednostka A ma to w nosie, bo równie dobrze można stwierdzić, że jeśli morderca ma w nosie to, że zabił, to jest ok. Jednostka B ma zatem roszczenie to jednostki A, jako że jej własność została naruszona. B ma więc możliwość ubiegania się o odszkodowanie od A (może również wygonić A ze swojej posesji, ale nie może np. go zabić, bo to wtedy on także będzie agresorem, jako że środki przez niego powzięte do rozwiązania sytuacji nie były adekwatne i przekraczały jego uprawnienia). Jednak to, czy tę drogę wykorzysta zależy już tylko i wyłącznie o widzimisię B, bo akurat może stwierdzić, że A to jego brat, kuzyn itd. W dzisiejszym prawie karnym również występują takie instytucje jak przestępstwa względnie i bezwzględnie wnioskowe. Logiczną implikacją aksjomatu nieagresji jest występowanie tylko takich wnioskowych dróg restytucji (tak mi się wydaje). Sposób, w jaki to roszczenie zostanie wyegzekwowane to już inna bajka, bo mieszcząca się w dziedzinie teorii prawa i sądownictwa oraz historii, dlatego zupełnie to pominę.
Jeśli masz jakieś pytania, wal. Chętnie przyjmę każdą krytykę. Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Turin




Dołączył: 12 Kwi 2007
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 64 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z frontu walki o wolność. Kraków/Strzyżów

PostWysłany: Wto 17:33, 19 Lut 2008    Temat postu:

To coś nazywa się 'libertariańską matematyką' i w większości przypadków ogranicza się do stulania bzdur i kwestionowania niesprawdzonych rozwiązań. Doprowadźmy do sytuacji, w której 40% opinii publicznej popiera minarchistów, a drugie 40% akapów (marzenia...) Wtedy będziemy MOGLI polemizować...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
.
Gość






PostWysłany: Śro 4:57, 20 Lut 2008    Temat postu:

Ależ ten cały jałowy spór można znacznie prościej rozwiązać. Otóż wystarczy na początek zastosować umiarkowany wariant libertaraińskiego "państwa minimum" z podziałem kraju na kilka w pełni autonomicznych krain historycznych (jakie już sugerowałem tutaj na forum) i z chwilą wejścia w życie minimalnego rządu federalnego, przeprowadzić w każdym takim stanie/województwie referenda ogólnospołeczne, których zadaniem było by wyłonienie regionów co bardziej anarchizujących (np. Śląska, który akurat najbardziej znany jest ze swoich niepodległościowych obszarniczo ciągot) i odseparowanie ich zgodnie z ich własną wolą przynajmniej na jedno stulecie od całości. Po upływie wieku (bądź zaledwie paru dekad, jeśli tylko nastroje społeczne by niezadowolenie antyanarchistyczne wyjątkowo mocno przejawiały) po raz kolejny ludność "odseparowana" wypowiedziałaby się nt. swojego domostwa i jeśli zdania w tym czasie by nie zmieniła, to pozostałoby po prostu po staremu, a jeśli przeciwnie zbrzydłaby jej chaotyczna anarchia, to i przynajmniej przez kolejne tysiąclecie nawet by jej nie mogła powtórnie zasugerować (sam podejrzewam, że zaledwie po 20-30 latach tacy najbardziej ortodoksyjnie nawiedzeni anarchiści sami na wzajem by się w swym "relatywistycznym" bezprawiu wytukli, a reszta idąc po rozum do głowy już w kolejnym ćwierćwieczu zadecydowałaby o ponownym włączeniu ich ziem w granice stabilnej i praworządnej państwowości).
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dally




Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 6:02, 20 Lut 2008    Temat postu:

Trikster napisał:
Dlatego twierdzę, że własność nie jest tylko i wyłącznie subiektywna, bowiem istnieją kryteria, wg których można stwierdzić czy coś jest własnością danej osoby, czy nie.

No to przykre, ale nie może coś być trochę subiektywne i trochę obiektywne. Jeśli jest tam tylko krztyna subiektywności to niestety mówimy już o subiektywności. Natomiast, jeśli jednak mimo to chcesz powiedzieć, że to nie ja ustalam co jest moją własnością (bo wystarczy, że potrzebuję akceptacji "z zewnątrz") to znaczy, że o naruszeniu mojej wolności także nie ja decyduję.

Trikster napisał:
Jeśli twierdzisz, że jest, oznacza to, iż cały świat jest mój, bo tak w tym momencie stwierdziłem (czysty subiektywizm). Wiem, czepiam się słówek (Twoje stwierdzenie było za szerokie), ale to dla mnie w tym miejscu jest kluczowe.

Generalnie tak to wygląda w rzeczywistości z jedną acz istotną różnicą. Świat nie jest Twój, bo Ty tak stwierdziłeś. Ty tylko tak uważasz.I w tym tkwi sedno problemu, albo narzucimy kryteria godząc się na to, że niektórym trzeba będzie je narzucić siłą (w ogóle nie biorę pod uwagę, że udowodnisz mi tu, że wszyscy przyjmą jednakowe kryteria dobrowolnie) albo jesteśmy w kropce i pozostaniemy przy anarchii (ale nie kapitalistycznej).

Trikster napisał:
Nie ma znaczenia fakt, że jednostka A ma to w nosie, bo równie dobrze można stwierdzić, że jeśli morderca ma w nosie to, że zabił, to jest ok.

Dla B owszem, nie. Ale dla sprawy znaczenie ma i to duże bo oznacza, że A nie daje żadnego prawa do naruszania swojej wolności jednostce B.

Trikster napisał:
B ma więc możliwość ubiegania się o odszkodowanie od A

Raczej daje sobie do tego prawo. Tudzież ktoś (ale nie A) mu je daje.

Trikster napisał:
(może również wygonić A ze swojej posesji, ale nie może np. go zabić, bo to wtedy on także będzie agresorem, jako że środki przez niego powzięte do rozwiązania sytuacji nie były adekwatne i przekraczały jego uprawnienia).

Sprawa wygląda tak, że z punktu widzenia A jeśli B podejmie jakieś działania, to B naruszy wolność A, ponieważ A nie widzi podstaw do takich działań. Właściwie kluczowym stwierdzeniam (Twoim) było, że nie ma znaczenia co myśli sobie A. Czyli ignorujesz w tym momencie to co on myśli o naruszeniu własnej wolności. Jakby niespójność.

Trikster napisał:
Jednak to, czy tę drogę wykorzysta zależy już tylko i wyłącznie o widzimisię B

Zgadza się, ale nie chodzi o przypadek, gdy B puszcza coś płazem.

Trikster napisał:

Sposób, w jaki to roszczenie zostanie wyegzekwowane to już inna bajka, bo mieszcząca się w dziedzinie teorii prawa i sądownictwa oraz historii, dlatego zupełnie to pominę.

Bardzo wygodne. Bo będziesz musiał stwierdzić że egzekucja roszczenia naruszy wolność A a to się w akapie przecież zdarzyć nie może. I nie pisz mi, ża A potulnie przyjmie karę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trikster
Gość






PostWysłany: Śro 11:41, 20 Lut 2008    Temat postu:

Dally, nie wkładaj w moje usta czegoś, czego nie powiedziałem. Zdarza Ci się to po raz kolejny, a że nie opierasz się na dedukcji, to Twoje domniemania mogą być błędne i są. Nie widzę sensu dyskutować z kimś, kto wie lepiej od mówiącego, o co mu chodzi, tudzież kończy za niego rozpoczętą myśl. Uznaję to tylko za chwyt erystyczny i do tego nie będę się odnosił. A o własności napisałem dość chyba wyraźnie - jeśli nie potrafisz tego po prostu przeanalizować, powstrzymując swoje świetne domniemania to dyskusja nie ma sensu.

Jej, popatrz, co wysmażyłeś. Piszesz: "Świat nie jest Twój, bo Ty tak stwierdziłeś.". To moje pytanie: gdzie tu ten Twój słynny subiektywizm? Właśnie, czym jest dla Ciebie subiektywizm, bo ciągle używasz tego pojęcia, a ja nie wiem, co przez nie rozumiesz.

Kurcze, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie rozumiesz, o co biega w ogóle w aksjomacie nieagresji. Pisałem już parę razy o tym, iż ważna jest inicjacja agresji. Wychodząc z samoposiadania można stwierdzić, że każda rzecz, z jaką człowiek zmieszał swoją pracę jest tego człowieka, a więc stanowi tak jakby jego część. Naruszanie własności jednej jednostki przez inną narusza również jej wolność - liczy się kto jest inicjatorem.

"z punktu widzenia A jeśli B podejmie jakieś działania, to B naruszy wolność A, ponieważ A nie widzi podstaw do takich działań."
Co to znaczy: nie widzi podstaw? Zachowanie A jest zwykłą kradzieżą, dlatego nie jest ważne, co A sądzi na ten temat. Liczy się fakt naruszenia własności. Dlaczego dla Ciebie zachowanie osobnika B musi mieć podstawę w winie (tej ujmowanej psychologicznie, czyli stosunku sprawcy do popełnionego czynu)? Nie są istotne intencje A, nie ważne dlaczego morduje, kradnie, itd. i czy uznaje to, co robi za złe. Skąd u Ciebie takie pojmowanie winy?
Owszem, można powiedzieć, że B naruszy wolność A (w jakimś sensie oczywiście). Tylko co z tego? Nie wiem, czy o to Ci chodzi, bo nie wynika to, z tego, co piszesz, ale być może dotykasz dość ważnego problemu jakim jest właśnie ustalenie, kto tę agresję inicjuje. W tym przypadku jednak sprawa jest jasna: to A narusza własność B.
Taki przykład z życia wzięty: chodzi sobie ksiądz po kolędzie, puka do Twoich drzwi, a Ty go nie chcesz wpuścić. Puka dalej, aż w pewnym momencie wyważa drzwi, bo uważa, że jego powinnością jest, no nie wiem, rozgrzeszanie. Ty go wywalasz za drzwi (znaczy za framugę drzwi) i jeszcze każesz mu zapłacić za zniszczenie drzwi. Ksiądz jest w ogóle zaskoczony Twoim zachowaniem, bo przecież nie dał Ci prawa naruszania swojej wolności, a przecież widoczne jest, że jego wolność naruszasz. Ignorujesz więc tym samym to, co myśli ksiądz. Czy wywaliwszy go możesz sobie zarzucić, że byłeś niespójny z zasadami libertariańskimi? Oczywiście nie, bo to ksiądz zainicjował agresję (wystarczyłoby samo wtargnięcie na Twoją posesję), Ty tylko się broniłeś przed dalszym naruszeniem swojej własności. Może Ci się to nie podobać, ale w żadnym razie nie jest to niespójne (w ogóle nie wiem, co ten wyraz u Ciebie znaczy, bo nie ma on żadnego związku z tym, co napisałeś wcześniej).

A jeśli chcesz rozmawiać o egzekucji prawa, to radzę coś na ten temat poczytać, bo nie mam ochoty po raz kolejny tłumaczyć czegoś, co można przeczytać w necie, ponadto - przeczytać w lepszym wykonaniu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dally




Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 4:58, 22 Lut 2008    Temat postu:

Trikster, weź tak raz eksperymentalnie załóż sobie, że to Ty czegoś nie rozumiesz. Podejrzewam, że będzie to dla Ciebie całkowicie nowe doświadczenie. Miejmy nadzieję, że pouczające.

Wyciąłem wszystkie Twoje wypociny mające mi wmówić, że nie masz obowiązku uczciwie odpowiadać na postawione pytania. Ja Ci tylko zadaję pytania na które po prostu nie chcesz/nie umiesz/boisz się odpowiedzieć. Brak konkretnych odpowiedzi na konkretne pytania świadczy sam o sobie i możesz pisać gigabajty słów a to się nie zmieni.

Trikster napisał:
Jej, popatrz, co wysmażyłeś. Piszesz: "Świat nie jest Twój, bo Ty tak stwierdziłeś.". To moje pytanie: gdzie tu ten Twój słynny subiektywizm?

A Ty się w ogóle zastanowiłeś zanim to napisałeś? Naprawdę nie rozumiesz, że Twój pogląd jest subiektywny ale nie oznacza to, że masz rację? Naprawdę nie rozumiesz, że drugi osobnik tak samo subiektywnie oceni, że świat jest jego? I nadal nie będzie to oznaczało, że ma rację. Według mojej subiektywnej opinii Smile.

Trikster napisał:
Właśnie, czym jest dla Ciebie subiektywizm, bo ciągle używasz tego pojęcia, a ja nie wiem, co przez nie rozumiesz.

Używam słów w ich ogólnie przyjętym znaczeniu: [link widoczny dla zalogowanych].

Trikster napisał:
Kurcze, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie rozumiesz, o co biega w ogóle w aksjomacie nieagresji.[...]Naruszanie własności jednej jednostki przez inną narusza również jej wolność - liczy się kto jest inicjatorem.

Twoje wykręty zaczynają być nudne. Byliśmy na etapie udowadniania, że własność jest subiektywna i w związku z tym nie da się ustalić kto jest inicjatorem agresji tak, żeby obie strony na to przystały (to sie może zdarzyć, ale nie jest żadną regułą). Jak doszliśmy do momentu w którym najwyraźniej nie potrafisz przyznać się do braku argumentu to zaczynasz mantrę od nowa. Po co mamy przechodzić tę ściężkę po raz kolejny (i to nie drugi raz).

Trikster napisał:
Zachowanie A jest zwykłą kradzieżą, dlatego nie jest ważne, co A sądzi na ten temat.

No coż Trikster, właśnie subiektywnie, nie wiadomo na jakiej podstawie oceniłeś, że nasikanie na płot jest kradzieżą. Pewnie przez pomyłkę, ale to świetna sposobność, żebyś raczył sobie uświadomić, że A nie ma obowiązku podzielać i nie podziela Twojego punktu widzenia. Napisanie , że nie ważne jest co sądzi A na ten temat nie jest niczym złym do momentu, aż nie będziesz próbował wyegzekwować swojego odwetu. Wtedy A uzna, że Twoje postępowanie jest nieuzasadnioną agresją. Piszę to po raz kolejny z nadzieją, że nie zignorujesz tego po raz kolejny.

Trikster napisał:
Liczy się fakt naruszenia własności.

Liczy się, tylko trzeba ten fakt naruszenia własności obiektywnie stwierdzić. O co bardzo trudno w Twoim systemie.

Trikster napisał:
Dlaczego dla Ciebie zachowanie osobnika B musi mieć podstawę w winie (tej ujmowanej psychologicznie, czyli stosunku sprawcy do popełnionego czynu)?

To wynika z połączenia Twoich aksjomatów. Atak nie narusza zasady nieagresji jeśli występuje w następstwie czyjegoś nieuzasadnionego ataku (agresji). Z Twojej argumentacji wynika, że nie jest istotne co o ataku myśli sobie atakowany bo atakujący uznał sobie, że jego wolność została naruszona to ma prawo. Jest to jawne naruszenie wolności atakowanego jeśli on nie uznaje roszczeń atakującego.

Trikster napisał:
Nie są istotne intencje A, nie ważne dlaczego morduje, kradnie, itd. i czy uznaje to, co robi za złe. Skąd u Ciebie takie pojmowanie winy?

A skąd Ci się to wszystko wzięło? Intencje to coś o czym nie pisałem. A uznanie przez A winy jest konieczne by odwet B nie był uznany przez A za agresję. Ty twierdzisz, że to nie jest konieczne. I w ten sposób dajesz A prawo do uznania naruszenia swojej wolności i uznanie B za agresora.
Pamiętasz, chodziło o brak spójności? Potrzebne jest po prostu arbitralne ustalenie, kto zawinił, ale to w praktyce jest naruszenie czyjejś wolności.

Trikster napisał:
Owszem, można powiedzieć, że B naruszy wolność A (w jakimś sensie oczywiście).

W bardzo realnym sensie naruszy. To Twoje "w jakimś sensie" oznacza właśnie tyle, co napisałem na smaym początku. Aksjomaty można traktować niezbyt dosłownie i wtedy owszem, coś nam się zaczyna sensownego wykluwać.

Trikster napisał:
Tylko co z tego? Nie wiem, czy o to Ci chodzi, bo nie wynika to, z tego, co piszesz, ale być może dotykasz dość ważnego problemu jakim jest właśnie ustalenie, kto tę agresję inicjuje.

No jestem pełen uznania, że wreszcie do tego doszedłeś.

Trikster napisał:
Taki przykład z życia wzięty[...]Czy wywaliwszy go możesz sobie zarzucić, że byłeś niespójny z zasadami libertariańskimi? Oczywiście nie, bo to ksiądz zainicjował agresję (wystarczyłoby samo wtargnięcie na Twoją posesję), Ty tylko się broniłeś przed dalszym naruszeniem swojej własności.

Naruszyłeś wolność księdza (bo on nie uznał Twoich racji) więc naruszyłeś zasadę pięści i nosa. Naruszasz tę zasadę zawsze wtedy, gdy strona przeciwna uzna Twoje działanie za naruszenie swojej wolności (i vice versa). To Ty to napisałeś więc się stosuj. Ale ja wiem, stosować się tego nie da, bo te Twoje aksjomaty są niespójne.
Trikster napisał:

A jeśli chcesz rozmawiać o egzekucji prawa, to radzę coś na ten temat poczytać, bo nie mam ochoty po raz kolejny tłumaczyć czegoś, co można przeczytać w necie, ponadto - przeczytać w lepszym wykonaniu.

Kolejny wykręt Very Happy. Ani po raz kolejny ani w ogóle. Egzekucja prawa wiąże się z przymusem. Czasy gdy kawalerowie honorowo i dobrowolnie poddawali sie karze minęły bezpowrotnie a i wtedy nie wyglądało to tak różowo. Prawo i jego egzekucja, łącznie i osobno, nieodwołalnie wiążą się z naruszaniem wolności jednostki. Tej rzeczywistej wolności a nie utopijnej i z palca wyssanej opartej na prawie do bronienia czegoś, co ktoś łaskawie uznał za moją własność. I nie trzeba o tym nigdzie czytać. Wystarczy pomyśleć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trikster
Gość






PostWysłany: Sob 13:04, 23 Lut 2008    Temat postu:

Jej, cały czas zakładam, że czegoś nie rozumiem. Wystraczy popatrzeć na ilość moich próśb o wytłumaczenie czegoś albo o napisanie innym językiem.

A czy ja powiedziałem, że mój pogląd NIE jest subiektywny? Ale czekaj, skoro używamy słowa "subiektywizm" tak często, to nie zaszkodzi częściej (nie używam tego słowa prześmiewczo, podkreślę to na wszelki wypadek). Smile To tak, ja subiektywnie stwierdzam, że Twoje zdanie, w którym napisałeś, że własność jest subiektywna jest za szerokie, bowiem coś, oczywiście patrząc subiektywnie, staje się własnością kogoś wtedy, gdy zmiesza on z tym czymś swoją pracę albo zawrze z kimś umowę o zmanę właściciela tego czegoś. Jest to moje subiektywne zdanie i z niego wyprowadzam resztę przesłanek. Zatem kiedy już wiemy, że (będę używał pierwszej osoby lp) zmieszałem pracę np. z ziemią albo własność ziemi przeszła na mnie w wyniku jakiejś umowy, to ta ziemia jest moją własnością (oczywiście wg moich subiektywnych kryteriów; Twoje mogą być inne). Idąc dalej, jeśli ktoś tę moją własność naruszy, to, zgodnie z zasadą pierwotnej apriopriacji (nie mogłem znaleźć innego słowa, a "zasadą pierwotnego uczynienia czegoś Twoją własnością" brzmi głupio), będę mógł tę osobę wygonić (cały czas poruszając się po sferze subiektywnie pojmowanego aksjomatu nieagresji), bo ta osoba dokonała agresji (analizując subiektywnie, mogę stwierdzić, że wparowanie na moją własność i wyważenie drzwi jest naruszeniem mojej własności). Teraz tak: zasada nieagresji mówi nam, że jednostka stosująca przemoc jako pierwsze jest agresorem. Zgodnie z takim jej (subiektywnym rzecz jasna) pojmowaniem, liczy się co uważa jednostka, na której dokonano agresji, w opisywanym przykładzie ja. Ksiądz narusza moją właność, bo wg mnie przekroczył granicę swoich uprawnień (co można napisać inaczej jako: bo ja tak subiektywnie twierdzę) na mojej własności (znowu: własności w moim subiektywnym pojmowaniu). Jeśli jednak stwierdzę, że ksiądz, subiektywnie, nie naruszył moje własności poprzez wyważenie drzwi, to jest to ok (subiektywnie). Można więc powiedzieć, że zasada nieagresji mówi, kiedy wolność jednostki może być naruszona (oczywiście jest to subiektywna zasada, Ty jej hołdować nie musisz). I chyba tyle. Teraz drzewko. Smile

Cytat:
Byliśmy na etapie udowadniania, że własność jest subiektywna i w związku z tym nie da się ustalić kto jest inicjatorem agresji tak, żeby obie strony na to przystały

Ale ja już pisałem, że często nie będzie tak, że obie strony na to przystaną. Ale jak Ci subiektywnie powyżej napisałem, zgodnie z pierwotną apriopriacją i aksjomatem nieagresji, liczy się to, kto pierwszy naruszył czyjąś własność (naruszenie też pojmujemy subiektywnie, co widać powyżej).

Cytat:
właśnie subiektywnie, nie wiadomo na jakiej podstawie oceniłeś, że nasikanie na płot jest kradzieżą

Nom, subiektywnie tak bym stwierdził, bo nasikanie jest naruszeniem mojej własności, co więcej to nasikanie powoduje zmniejszenie wartości mojej własności, więc, nadal subiektywnie, mogę stwierdzić, że sikający "ukradł" część mojej własności. No ale może to być dość kontrowersyjne podejście.

Cytat:
nie będziesz próbował wyegzekwować swojego odwetu

No ok, powiedzmy, że wyganiam osobę ze swojej własności i ona uważa, że jest to naruszenie jej wolności czy własności (subiektywnie). Wtedy, zgodnie z zasadą nieagresji, ja mogę stwiedzić, że wyganiając ją nie naruszam jej własności czy wolności, bo to ona była w tym przypadku agresorem (czyli jako pierwsze użyła, subiektywnie patrząc, przemocy), dlatego mogłem ją wywalić. Zresztą mógłbym ją wywalić, gdybym miał taki kaprys, gdyby nieproszona wkroczyła na moją własność (kłania się tutaj pierwotna apriopriacja). Oczywiście to moje subiektywne zdanie. Wywalona, ta osoba może dochodzić swoich praw (pytanie: gdzie? pominę), ale będzie to już niezgodne z aksjomatem nieagresji. Chyba tyle libertariańskiej matematyki starczy. Bardzo rozwija to Rothbard w "Ethics of Liberty", mi się tak tego nie chce. Smile

Cytat:
tylko trzeba ten fakt naruszenia własności obiektywnie stwierdzić

Nie rozumiem, co znaczy "obiektywnie stwierdzić", ale ok, zgadzam się. Z praktyką byłoby dużo trudniej.

Cytat:
Atak nie narusza zasady nieagresji jeśli występuje w następstwie czyjegoś nieuzasadnionego ataku (agresji). Z Twojej argumentacji wynika, że nie jest istotne co o ataku myśli sobie atakowany bo atakujący uznał sobie, że jego wolność została naruszona to ma prawo. Jest to jawne naruszenie wolności atakowanego jeśli on nie uznaje roszczeń atakującego.

No tak, narusza to wolność (zresztą napisałem o tym powyżej), ale zasada nieagresji mówi o tym, kiedy mogę tę wolność drugiej osoby naruszyć. Aha, i to nie jest tak, że jeśli mnie ktoś dotknie (przypuśćmy, że subiektywnie uznam to za agresję), to mogę oddać prawym sierpowym. Zgodnie z tą zasadą (bo chyba w jej kręgu się poruszamy), mogę naruszyć własność (ew. wolność) drugiej osoby w takim stopniu, w jakim ona naruszyła moją.

Cytat:
to w praktyce jest naruszenie czyjejś wolności

Mhm.

Cytat:
Naruszyłeś wolność księdza (bo on nie uznał Twoich racji) więc naruszyłeś zasadę pięści i nosa. Naruszasz tę zasadę zawsze wtedy, gdy strona przeciwna uzna Twoje działanie za naruszenie swojej wolności (i vice versa).

No nie bardzo naruszam; owszem, naruszam wolność, ale w zasadzie pięści i nosa chodzi raczej o aksjomat nieagresji.

Cytat:
Egzekucja prawa wiąże się z przymusem. Czasy gdy kawalerowie honorowo i dobrowolnie poddawali sie karze minęły bezpowrotnie a i wtedy nie wyglądało to tak różowo. Prawo i jego egzekucja, łącznie i osobno, nieodwołalnie wiążą się z naruszaniem wolności jednostki. Tej rzeczywistej wolności a nie utopijnej i z palca wyssanej opartej na prawie do bronienia czegoś, co ktoś łaskawie uznał za moją własność. I nie trzeba o tym nigdzie czytać. Wystarczy pomyśleć.

No i po co mi to piszesz?

Może nie jest to gigabajt słów (hmm, a czym ten gigabajt miałby być?), ale i tak sporo tego wyszło. Nie wiem, czy poruszyłem wszystko, co chciałem, okaże się.
No tak, libertariańska matematyka jest bezsensu (znaczy się tak sensowna jak ustalanie jaki kolor miałyby sznurówki na wolnym rynku), ale czasem się jest fajnie pobawić. Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dally




Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 3:33, 27 Lut 2008    Temat postu:

Sossy za zwłokę, ale nie lubie odpowiadać z marszu a czasu ostatnio mało.

Trikster napisał:
Twoje zdanie, w którym napisałeś, że własność jest subiektywna jest za szerokie, bowiem coś, oczywiście patrząc subiektywnie, staje się własnością kogoś wtedy, gdy zmiesza on z tym czymś swoją pracę albo zawrze z kimś umowę o zmanę właściciela tego czegoś.

Dobrze, ale masz do wyboru, albo on stwierdza to sam, albo poddaje pod osąd innych. W pierwszym przypadku mamy subiektywnie w drugim przypadku w pewnym sesnsie obiektywnie. A ponieważ własność jest w naszym wypadku podstawą wolności to mamy w przypadku obiektywnie, że o naszej wolności decydują inni. A chyba nie o to chodzi? Natomiast w przypadku subiektywnie mamy bajzel w postaci niespójności. O tym poniżej.


Trikster napisał:
Można więc powiedzieć, że zasada nieagresji mówi, kiedy wolność jednostki może być naruszona

Tak, oczywiście to właśnie mówi co jest równoważne ze stwierdzeniem, że mówi, kiedy można użyć agresji. Czyli mówi, że można i nie można używać agresji. A skoro mamy do tego jeszcze subiektywną ocenę no to właściwie ta zasada nic nam nie wnosi.

Trikster napisał:
[...]liczy się to, kto pierwszy naruszył czyjąś własność[...]

Ta ocena też będzie subiektywna czyli mamy permanentny brak możliwości rozwiązania konfliktu. Chyba, że na którymkolwiek etapie wprowadzimy obiektywizm (w znaczeniu zasad narzuconych, z definicji ograniczających wolność)

Trikster napisał:
Wywalona, ta osoba może dochodzić swoich praw (pytanie: gdzie? pominę), ale będzie to już niezgodne z aksjomatem nieagresji.

Nie no litości. Właśnie złamałeś zasadę nieagresji (patrząc z jego punktu widzenia). Nie pomijaj pytania gdzie, bo stawiając w ten sposób sprawę to właśnie odpowiedź na to pytanie odpowiada nam, gdzie można sobie zasadę nieagresji wsadzić. Otóz ta osoba poszuka sobie zaplecza pozwalającego mu na odwet. Może to być banda popleczników, którzy przyjdą i Cię spałują (on też powie, że właśnie Ty naruszyłeś zasadę nieagresji). Może to być ogólnie rozumiany sąd, który w przypadku gdy okaże się, że jednak nie masz racji (bo jak sam przyznałeś oceny są subiektywne) narzuci Ci stosowną karę z Twojego punktu widzenia naruszając Twoją wolność.

Trikster napisał:
Chyba tyle libertariańskiej matematyki starczy. Bardzo rozwija to Rothbard w "Ethics of Liberty", mi się tak tego nie chce. Smile

Z całym szacunkiem, jakiego anarchokapitalisty bym nie czytał, zawsze w końcu wyczytam, że w sprawach konfliktowych komuś trzeba narzucić czyjąś wolę. Ale na szczęście nie wszyscy formułują na początku zasady, że wolności jednostki naruszać nie wolno.

Trikster napisał:

No nie bardzo naruszam; owszem, naruszam wolność, ale w zasadzie pięści i nosa chodzi raczej o aksjomat nieagresji.

W tej zasadzie to chodzi głównie o to, o czym ona mówi. A mówi o wolności. Oczywiście z aksjomatem nieagresji to się łączy.

Trikster napisał:
No i po co mi to piszesz?

Żeby Ci uświadomić, że ograniczenie wolnośći jednostki w społeczności ludzkiej jest wymogiem jej istnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin