Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawo własności ziemi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 10:19, 02 Sie 2008    Temat postu: Prawo własności ziemi

Piłuje dalej temat akap-minar Wink

A-kapy twierdzą, że państwo zawłaszczyło sobie monopol na przemoc na swoim terenie i jak każdy monopol jest to niekorzystne.
Jednak monopol na przemoc ograniczony terenem jest równoznaczny z prawem własności terenu.
Państwo to ludzie i to oni posiadając teren państwa mają na nim monopol na przemoc.

Jedynym wyjściem jest uznanie, że ziemia nie należy do państwa, tj. do ogółu ludzi. Ale jestem ciekawy, jak a-kapiści udowodnicie, że wasza ziemia nalezy do was?

Dlatego sądze, że cały konflikt akap-minarchizm opiera się na uznaniu do kogo należy ziemia.

Przy okazji przedstawię moją teorię sensownego państwa:
Pan A jest drwalem, pan B ma hutę, a pan C kopalnię.
Ustalają między sobą, że będa szanować nawzajem swoją własność i uznają prawo pana A do lasu, B do huty i C do kopalni.
Dodatkowo ustalają, że będą walczyć, jesli własnośc jednego z nich będzie zagrożona.
W ten sposób ich własność jest bezpieczna, a wrogowie wiedzą, że nie mogą zaatakować tylko pana A, bo pomogą mu dwaj inni.
Ponieważ samo słowo honoru jest słabą gwarancją, ustalają budżet na który każdy wpłaca kwotę, z którego opłacają ochronę.
Ochroną mogą się oczywiście zająć się jedni z nich i nie wiem, czy to nawet nie rozsądniejsze rozwiązanie.

Tak powstaje państwo - ustalające własność, prawa do ziemi i stanowiące ochronę własności.
Mam nadzieje, że tę koncepcję ocenią również minarchiści i konserwatyści.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Sob 10:43, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
W ten sposób ich własność jest bezpieczna, a wrogowie wiedzą, że nie mogą zaatakować tylko pana A, bo pomogą mu dwaj inni.
Ponieważ samo słowo honoru jest słabą gwarancją, ustalają budżet na który każdy wpłaca kwotę, z którego opłacają ochronę.
Ochroną mogą się oczywiście zająć się jedni z nich i nie wiem, czy to nawet nie rozsądniejsze rozwiązanie.

Tak powstaje państwo -

Tak powstaje państwo, serio cię ktoś pytał że chcesz oddawać część dochodów by ktoś tam cię bronił? Jeśli tak, to czuję się oszukany.

Cytat:
Jedynym wyjściem jest uznanie, że ziemia nie należy do państwa, tj. do ogółu ludzi.

Państwo to ogól ludzi? Jeśli jakieś państwo zarządzi wymordowaniu 100 tys blondynów, to znaczy że to morderstwo zarządzi ogół ludzi (w tym i te 100 tys blondynów), którzy nie zostali członkami państw dobrowolnie.
Można uznać że państwo jest właściciel całego kraju, ale wtedy znaczy to że moze na swoim terenie robić co chce. I wtedy nie ma co się buntować jeśli państwo decyduje czy ktoś może wyciąć drzewo na "swoim " terenie. W końcu tak naprawdę właścicielem jest tu państwo i jako właściciel może nawet nakaż wszystkim w chodzenie z biustonoszami na głowie.
To już lepiej jak w monarchii króla uzna się za właściciela państwa, prawa, (a reszta to po prostu ludzie na znajdujący się na terenie króla, choć jak udowodnić za np pole uprawne bardziej należy do niego niż to tego którego rodzina była tam pierwsza i uprawia to pole od pokoleń, czyli pierwsza zagospodarowała ziemie) wtedy wiadomo kto odpowiada za zabicie tych 100 tys.
Cytat:

ponieważ samo słowo honoru jest słabą gwarancją

...to spisuje się umowę?

Cytat:
uznają prawo pana A do lasu, B do huty i C do kopalni.

Uznają? Jeśli B zbudował kopalnie, otrzymał on ją od włąsciciela lub zdobył w inny sposób (zgodnie z prawem naturalnym) to po prostu jest jej właścicielem , uznanie nie ma tu nic do rzeczy.
Chyba że powianiem się bać iż np jutro n ludzi uzna że to co moje nie jest moje tylko pan B i będę mu to musiał oddać.
Z prawem do życia jest tak samo, n-ludzi uznaję że mam prawo do życia i tylko dla tego je mam?


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Sob 10:53, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 10:58, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Jeśli B zbudował kopalnie, otrzymał on ją od włąsciciela lub zdobył w inny sposób (zgodnie z prawem naturalnym) to po prostu jest jej właścicielem , uznanie nie ma tu nic do rzeczy.


Udowodnij, że ten teren jest jego.
On bedzie twierdził, że tak, ale inna osoba może równie uczciwie twierdzic, że nie i ona mu to odbierze.

Cytat:
Tak powstaje państwo, serio cię ktoś pytał że chcesz oddawać część dochodów by ktoś tam cię bronił? Jeśli tak, to czuję się oszukany.


Dlatego ja mówię o państwie jako umowie. Nie tym, co jest teraz.

Cytat:

Można uznać że państwo jest właściciel całego kraju, ale wtedy znaczy to że moze na swoim terenie robić co chce. I wtedy nie ma co się buntować jeśli państwo decyduje czy ktoś może wyciąć drzewo na "swoim " terenie. W końcu tak naprawdę właścicielem jest tu państwo i jako właściciel może nawet nakaż wszystkim w chodzenie z biustonoszami na głowie


Dokładnie. Dlatego trzeba stworzyć państwo, czyli umowę dzięki której będziemy razem walczyć przeciwko temu państwu.
I ta umowa będzie stwierdzać, że nasze państwo nie jest właścicielem terenu, tylko określone tereny należą do ludzi.

Nie wystarczy chcieć, żeby chleb, który trzymasz w dłoni był twój. Póki wszyscy nie przyznają, że ci go nie odbiorą, ani niczego, co zdobędziesz dzięki niemu nie jestes pewien, że nikt ci go nie odbierze.

Podobnie jest z patentami, czego nie chcecie zauważyć.
Ponieważ każdy chce, żeby nikt nie kopiował mu jego pomysłów (bo chce mieć z nich korzyści), wszyscy zatwierdzają taką umowę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:01, 02 Sie 2008    Temat postu:

Zgodnie z prawem naturalnym, własność należy do tego, kto potrafi ją obronić. Gdy trafi się silniejszy ziemia przechodzi do nowego właściciela, bo stary okazał się za słaby.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Sob 11:09, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Udowodnij, że ten teren jest jego.

Jeśli wziął nienależący do nikogo teren natury i go własną pracą zagospodarował, to jest jego właścicielem. Nie widzę żadnego powodu by ktokolwiek kto nie włożył w to pracy mógłby być właścicielem.
Cytat:

On bedzie twierdził, że tak, ale inna osoba może równie uczciwie twierdzic, że nie i ona mu to odbierze

Równie uczciwie? Jeśli trafię na nieznaną nikomu bezludną wyspę, i z rosnącego tak drzewa wystrugam figurkę to czy ktoś może równie uczciwie twierdzić że ta figurka jest jego?
Jeśli zaoram tam kawałek ziemi, będę go pielęgnował nawoził, to czy ktoś może równie uczciwie twierdzić że pole jest jego.
Myślę że gorzej byłoby z uznaniem że ktoś jest właścicielem lasu który rosną w stanie naturalnym, ale jeśli w jakiś sposób otoczył ten las opieką, w jakiś sposób go zagospodarował, zaczął wycinać drzewa, sadzić nowe to kto równie uczciwe moze twierdzić że ma prawo do lasu


Cytat:
Zgodnie z prawem naturalnym, własność należy do tego, kto potrafi ją obronić. Gdy trafi się silniejszy ziemia przechodzi do nowego właściciela, bo stary okazał się za słaby.

Kto miał taką koncepcję prawa naturalnego?
Zabranie siłą do kradzież, a nie prawowita zmiana właściciela.

Cytat:
Nie wystarczy chcieć, żeby chleb, który trzymasz w dłoni był twój. Póki wszyscy nie przyznają, że ci go nie odbiorą, ani niczego, co zdobędziesz dzięki niemu nie jestes pewien, że nikt ci go nie odbierze.

Podobnie jest z patentami, czego nie chcecie zauważyć.
Ponieważ każdy chce, żeby nikt nie kopiował mu jego pomysłów (bo chce mieć z nich korzyści), wszyscy zatwierdzają taką umowę.

A jak 100 ludzi uzna prawo własności osoby A do chleba, a 100 nie uzna, to jak ten jeden mu zabierze, to co dla 100 to będzie kradzież dla drugich tylu nie. I jeśli pierwsza setka nie obroni tego chleba, to będzie to prawowita zmiana właściciela.


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Sob 11:13, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:27, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Kto miał taką koncepcję prawa naturalnego?
Zabranie siłą do kradzież, a nie prawowita zmiana właściciela.

Matka natura. Gdy osobnik silniejszy nie wyprze słabszego straci na tym cała populacja. To tak jak by nie dopuszczać do upadania firm.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Sob 13:46, 02 Sie 2008    Temat postu:

Czyli gdyby ktoś silniejszy pobił cię i zabrał twoją własność to byłoby to zgodne z prawem naturalnym i miał by prawo być prawowitym właścicielem?
Upadanie firm odbywa się bez agresji.
Czy jesteś za anarchią, według niektórych tam właśnie silniejsi będą zwyciężając.
Jesteś przeciwny istnienia policji (nawet prywatnych), jakichkolwiek agencji ochrony , tak żeby silniejszy wygrywał?
Czy jak osiłek zabije producenta żelazek, profesora matematyki zyska na tym cała populacja?
A może jesteś przeciw prawu naturalnym, czyli za tym aby według ciebie populacja traciła.

Mnie nie interesuje by populacja zyskiwała, tylko abym zyskiwał ja (zgodnie z aksjomatem o nieagresji i moją koncepcją praw naturalnych)


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Sob 13:50, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:52, 02 Sie 2008    Temat postu:

W abstrakcyjnym świecie firm, istoty te walcza ze sobą i wygryzają się ze środowiska jakim jest rynek.

Profesor matematyki i każda inna wartościowa jednostka może zapewnić sobie ochronę we własnym zakresie, lub firma ich zatrudniająca w ramach umowy może zapewniać im bezpieczenstwo.

Jesli producent żelazek miał dobrą ochronę to by go pomściła nie spoczywając do czasu gdy morderca padnie trupem. Wszak chodziło by o reputacje firmy.

Czy napadł byś na kogoś chronionego przez firme, która zabiła wszystkich agresorów swoich klientów?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Sob 13:53, 02 Sie 2008    Temat postu:

Ja nie, ale na człowieka bez ochrony też bym nie napadł bo szanuję jego prawa do zycia i własności
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:57, 02 Sie 2008    Temat postu:

każdy ma prawo do życia, tak samo jak każdy ma prawo do odrzutowca Smile Wolna wola, człowiek jest sternikiem swego losu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Sob 14:01, 02 Sie 2008    Temat postu:

Jesteś anarchistą? bo tam twoje postulaty mogłyby być teoretycznie zrealizowane w pełni, teoretycznie kto chciałby miałby ochronę i to na taką na jaką ich stać. Sprytniejszego stać by było na lepszą a nieproduktywnego na żadną. Tylko tam każdy byłby sternikiem swego losu.
Chyba że uważasz że obecna sytuacja jest wynikiem takiej konkurencji i obecnie władcy państw są jego prawowitymi właścicielami, póki potrafią je obronić.
Choć w praktyce nie sądzą by anarchia była jakaś krwiożercza


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Sob 14:05, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 14:34, 02 Sie 2008    Temat postu:

Kiedyś myślałem, że jestem, ale doszedłem do wniosku, że państwo opiekuńcze w wydaniu UPR bardziej mi odpowiada od praw natury Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:17, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Jeśli wziął nienależący do nikogo teren natury i go własną pracą zagospodarował, to jest jego właścicielem. Nie widzę żadnego powodu by ktokolwiek kto nie włożył w to pracy mógłby być właścicielem.

Myślę że gorzej byłoby z uznaniem że ktoś jest właścicielem lasu który rosną w stanie naturalnym, ale jeśli w jakiś sposób otoczył ten las opieką, w jakiś sposób go zagospodarował, zaczął wycinać drzewa, sadzić nowe to kto równie uczciwe moze twierdzić że ma prawo do lasu


Znowu wasza magiczna teoria... "Zmieszanie czyjejś pracy"...

OK - razem z inną osobą mam las.
Posypałem go trocinami, bo uważam, że dzięki temu drzewa będą lepiej rosły. I co? - las jest teraz mój?
A jeśli moją pracą będzie stymulowanie wzrostu drzew medytacją?
Jak udowodnisz, że było to lub nie zagospodarowanie terenu?

Jeśli ta inna osoba zechce wyciąć drzewa, to mogę od niej zażądać, żeby zapłaciła mi za trociny, nawet jesli one nic nie dały? A za mój umysłowy wysiłek?

Cytat:
Równie uczciwie? Jeśli trafię na nieznaną nikomu bezludną wyspę, i z rosnącego tak drzewa wystrugam figurkę to czy ktoś może równie uczciwie twierdzić że ta figurka jest jego?


Twierdzić zawsze może. Ale nie może być pewny, że nikt mu jej nie zabierze.
A jeśli nie wiem, że na moim terenie rośnie śliwa, to możesz z niej zrywać śliwki?
Ktos może twierdzic, że jego jest cały ocean...
Ale ty i tak dopłyniesz na ta wyspe i "okradniesz" go, tak jak mnie ze śliwek.

Cytat:

Jeśli zaoram tam kawałek ziemi, będę go pielęgnował nawoził, to czy ktoś może równie uczciwie twierdzić że pole jest jego.


A jeśli go nie ędziesz pielęgnował? Granica jest bardzo niejasna - od kiedy zaczyna się własność?

Jak po zmieszaniu pracy nie ma grudek czy jednak mogą być?

Cytat:
A jak 100 ludzi uzna prawo własności osoby A do chleba, a 100 nie uzna, to jak ten jeden mu zabierze, to co dla 100 to będzie kradzież dla drugich tylu nie.


Dokładnie.

Cytat:
I jeśli pierwsza setka nie obroni tego chleba, to będzie to prawowita zmiana właściciela.


A jesteś w stanie stwierdzić, że nie?
Jak dowiedziesz, że ani chleb, ani pieniądze nie zostały skradzione przez pierwszego.

Cytat:
Jesteś anarchistą? bo tam twoje postulaty mogłyby być teoretycznie zrealizowane w pełni, teoretycznie kto chciałby miałby ochronę i to na taką na jaką ich stać. Sprytniejszego stać by było na lepszą a nieproduktywnego na żadną. Tylko tam każdy byłby sternikiem swego losu.


Ale to jakoś nie działa...

Cytat:

Choć w praktyce nie sądzą by anarchia była jakaś krwiożercza


Prawda, szybko stałaby się państwem. Albo minarchistycznym albo zostałaby zniszczona wojnami domowymi i zewnętrznymi.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Nie 3:51, 03 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
A jeśli nie wiem, że na moim terenie rośnie śliwa, to możesz z niej zrywać śliwki?
Ktos może twierdzic, że jego jest cały ocean...


Może gdy chociaż objął cały swój teren wzrokiem, albo był na kazdym metrze kwadratowym: )
Ale chodzi o coś innego, załóżmy że ten koleś wystrugał swoją figurkę z 5000 tys lat temu, załóżmy że wtedy nikt nie widział że jest jakaś ziemia po za kilku metrami na których przebywała cała ludzkość, nikt nie wiedział co to ocean, a pewnie człowiek przypadkowa znalazł się na bezludnej wyspie i wystrugał figurke, czy ktoś kto przybędzie tam za rok (wcześniej nie wiedział że jest coś takiego jak wyspa, ocean) może równie uczciwie (jak rzekłeś) twierdzić że ta figurka.
Czy jestem właścicielem swojego ciała tez tylko na zasadzie umowy, i czy jeśli ludzie będą na tyle silni y moim ciałem rozporządzać to będą mieli do tego prawo


BTW zawsze można iść w koncepcje jakiś anarchoindywidualistów, że ziemi nie można mieć na własność tylko chwilową ją użytkować, mozna by uznać że to co jest naturalne zwierzęta, ziemia, dziko rosnące rośliny są własnością niczyją , czyli śliwki były twoje na zawsze jesli byś je posadził, a normalnie to kto pierwszy se je weżnie to jego


Cytat:
Ale to jakoś nie działa...

Ale co nie działa? to że w anarchii panuje prawo dzungli, silniejszy wygrywa
Zresztą moze i nawet według takiej koncepcji że każdy moze z prawem zabić każdego, mogłoby to działać. Osoba "a "mogłaby zgodnie z prawem zabijać kogo tylko zobaczy, ale też każdy mógłby ją zabić z prawem, więc pewnie ludzie by się ostatecznie nie mordowali, kradli, szczególnie że część łączyła się w gruby (dobrowolne), a częścią by się opiekowali jakieś organizacje,
pewnie w praktyce wyszłoby że najgorsza anarchia i tak lepsza od najlepszego państwa Rolling Eyes

Cytat:
Prawda, szybko stałaby się państwem. Albo minarchistycznym albo zostałaby zniszczona wojnami domowymi i zewnętrznymi.

Skoro częśc tu twierdzi że anarchii i tak przekształci się w minary, królestwa to czemu na nią nie postawicie, przecież te państwa które niby to z niej się wyłonią, przynajmniej wyłonią się z konkurencji
Zresztą i tak nie wiem po czym wnosić że stały by się państwami i to szybko, (wolno bym jeszcze zrozumiał)

Cytat:
Jak dowiedziesz, że ani chleb, ani pieniądze nie zostały skradzione przez pierwszego.

Prześledzić całą historię ludzkości od początku i zobaczyć kto jest prawowitym właścicielem, albo chociaż do momentu pierwszego stwierdzenie włąscicielstwa Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Nie 5:31, 03 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 6:00, 03 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Może gdy chociaż objął cały swój teren wzrokiem, albo był na kazdym metrze kwadratowym: )


Łał... Maja własnośc zalezy od tego, jak dobra mam lornetkę.

Cytat:
Ale chodzi o coś innego, załóżmy że ten koleś wystrugał swoją figurkę z 5000 tys lat temu, załóżmy że wtedy nikt nie widział że jest jakaś ziemia po za kilku metrami na których przebywała cała ludzkość, nikt nie wiedział co to ocean, a pewnie człowiek przypadkowa znalazł się na bezludnej wyspie i wystrugał figurke, czy ktoś kto przybędzie tam za rok (wcześniej nie wiedział że jest coś takiego jak wyspa, ocean) może równie uczciwie (jak rzekłeś) twierdzić że ta figurka.


Już ci na to odpowiadałem. Nie określisz granicy. Możesz się tylko kierować ludzkim poczuciem uczciwości (które wiąże się z opłacalnością, stąd te umowy państwowe będą rozsądne i opłacalne)

A jeśli ten człowiek przybędzie za rok, też nie mając żadnej wiedzy, dokładnie tak jak pierwszy, to dlaczego on już nie będzie miał prawa do tej wyspy? Bo spóźnił się rok?
Przyznanie obiektywnie własności pierwszemu oznaczałoby, że musisz przyznac też prawo własności autorowi książki czy uznac prawo patentowe - nie jako międzyludzką umowę, ale prawo naturalne.

Cytat:
Czy jestem właścicielem swojego ciała tez tylko na zasadzie umowy, i czy jeśli ludzie będą na tyle silni y moim ciałem rozporządzać to będą mieli do tego prawo


Tego jeszcze nie wiem. Ale wydaje mi się, że jednak tu istnieje obiektywna własność (twoja)

Cytat:
czyli śliwki były twoje na zawsze jesli byś je posadził, a normalnie to kto pierwszy se je weżnie to jego


Ale żeby posadzić śliwę muszę mieć śliwki. Jesli nie są moje to i śliwa nie należy do mnie.

Akapy chcą, żeby wszystko zostało sprywatyzowane, a jednocześnie uznają, że wszystko jest niczyje i można to zdobyć pracą. Ale tu pojawia się sprzeczność.

Wszystko rozbija się o prawo do ziemi.

Cytat:
Ale co nie działa?


To, że zdolniejsi załatwiają sobie ochronę i anarchia działa...
Bo powstało państwo. I to socjalistyczne.

Cytat:
Skoro częśc tu twierdzi że anarchii i tak przekształci się w minary, królestwa to czemu na nią nie postawicie, przecież te państwa które niby to z niej się wyłonią, przynajmniej wyłonią się z konkurencji


Bo jest to drugie albo.

Cytat:

Zresztą i tak nie wiem po czym wnosić że stały by się państwami i to szybko, (wolno bym jeszcze zrozumiał)


Bo taka umowa państwowa daje im bezpieczeństwo i wzajemne uznanie własności.
A czysta anarchia ędzie oznaczać rabunki PAO i ataki państw zewnętrznych.

Cytat:
Prześledzić całą historię ludzkości od początku i zobaczyć kto jest prawowitym właścicielem, albo chociaż do momentu pierwszego stwierdzenie włąscicielstwa


Podejmiesz się tego?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Nie 7:31, 03 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Łał... Maja własnośc zalezy od tego, jak dobra mam lornetkę.

no ba, inwestycja im w lepszą lornetkę zainwestyjesz tym większe zyski

Cytat:
jeśli ten człowiek przybędzie za rok, też nie mając żadnej wiedzy, dokładnie tak jak pierwszy, to dlaczego on już nie będzie miał prawa do tej wyspy? Bo spóźnił się rok?

Nie mówię o prawie własności do wyspy , tylko do konkretnej figurki wystruganej przez kogoś w czasie kiedy nikt nie miał pojęcia że istnieje coś takiego jak ocean czy wyspa. Wykaz że ktoś może uczciwie rościć sobie prawo do tej fugurki.

Cytat:


Przyznanie obiektywnie własności pierwszemu oznaczałoby, że musisz przyznac też prawo własności autorowi książki

Prawo własności do czego? Do pomysłu?
Ale w prawa własności intelektualnej się nie wgłębiałem jeszcze

Cytat:

Ale żeby posadzić śliwę muszę mieć śliwki. Jesli nie są moje to i śliwa nie należy do mnie.

W tej koncepcji dziko rosnąca śliwa jest niczyja i śliwki są niczyje póki ich ktoś nie zerwie. W ten koncepcji (być może anarchoindywidualistycznej być może nie, nie znam się) dziko rosnąca śliwa nigdy nie byłaby czytać bo wyrosła naturalnie a nie z czyjeś pracy, ale już zebrane z niej drewno śliwki były czyjeś, i coś uzyskane dzięki tym śliwkom byłoby czyjeś.
Ale w tym systemie nikt nie mógł by posiadać ziemi na własność tylko ją dzierżawić od natury, ale przestając ją użytkować znów byłaby gotowa do zajęcia. Ale to nie jest koncepcja akapowska

Cytat:
Bo taka umowa państwowa daje im bezpieczeństwo i wzajemne uznanie własności.

Państwo obiera się na przymusie, coś dobrowolnego (umowa) nie było czystym państwem, no chyba ze dzieci tych którzy podpisali umowę byliby bez pytania włączani w państwo

Cytat:
A czysta anarchia ędzie oznaczać rabunki PAO i ataki państw zewnętrznych.

Udowodnij i co do jest czysta anarchia?
Skąd wiesz jak ludzie dobrowolnie zorganizują się podczas zlikwidowania państw, może w coś takiego jak irlandia (nie islandia) jak opisuje ją rothbard w manifeście, która miała się opierać na swobodnych dobrowolnych grupach, przetrwało to dość długo, zlikwidowane przez państwo (anglie chyba), wprawdzie małe potyczki były (ale nie jakieś masowe rzezie), i coś na kształt króla (ale bardziej o funkcji reprezentatywnej), w każdym razie może i to nie był akap w pełnym znaczeniu tego słowa, ale typowego państwa też do nie przypominało i jakoś długo (z 1000 lat, nie pamiętam) się trzymało
Ale może rothbi kłamał albo coś pokręciłem, dawno czytałem sprawdzać mi się nie chce.

Cytat:
Podejmiesz się tego?

Myślałem że rozmawiamy teoretycznie czy własność jest czymś obiektywnym czy tylko wynikiem umowy, a nie czy na razie jest ktoś kto sie podejmie sprawdzenia co jest czyjeś.

Cytat:
Akapy chcą, żeby wszystko zostało sprywatyzowane, a jednocześnie uznają, że wszystko jest niczyje i można to zdobyć pracą. Ale tu pojawia się sprzeczność.

Gdzie akapy uznają że wszystko jest niczyje?
To co państwowe mozna uznać za niczyje i kto pierwszy ten lepszy, squattersi do dzieła, a jak państwo ma się wywiązać se swoich zobowiązać, nie pójdą do pracy, dlaczego mają spłacać długi z tego co siłą zagarnęli, to bezprawie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1111111111111oneone


Ale przyznaję że jesli chodzi o zródłą praw naturalnych, to się nie wczytywałem dobrze ( i samą własność ziemi ciężko uzasadniać, figurki wystruganej z niczyjego* drzewa już łatwiej), bardziej zajmował się implikacji jakie wychodzą z praw naturalnych
*nieznanemu niikomu na nieznanym nikomu terenie


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Nie 7:36, 03 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
venom
Gość






PostWysłany: Nie 7:38, 03 Sie 2008    Temat postu:

cyb napisał:

Gdzie akapy uznają że wszystko jest niczyje?
To co państwowe mozna uznać za niczyje i kto pierwszy ten lepszy, squattersi do dzieła, a jak państwo ma się wywiązać se swoich zobowiązać, nie pójdą do pracy, dlaczego mają spłacać długi z tego co siłą zagarnęli, to bezprawie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1111111111111oneone


Nodze pewnie chodzi o sposób prywatyzacji mienia państwowego - dla niego państwo to taka spółdzielnia albo spółka akcyjna gdzie wszyscy swoimi podatkami robią sobie "udziały" Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fender
Gość






PostWysłany: Pon 10:37, 11 Sie 2008    Temat postu:

ja jestem ciekaw jak powinno wyglądać prawo do posiadania ziemi i czy obejmowałoby ono posiadanie gruntów do samego jądra, a podzielona ziemia przypominałaby kawałki tortu, czy może tylko to co jest na ziemi, zatem fundamenty nie stanowiłyby własności (jak to u chyba geolibertarian) i ich niszczenie byłoby niekarane, bo przecież są w ziemi. w takiej sytuacji również podkopy byłyby niekaralne, co by prowadziło do wydrążania tuneli pod fundamentami przeciwnika, które by się od tego zawaliły.

jak się ma sprawa w drugą stronę? mam na myśli prawo własności w powietrzu, czy 1mm nad czyimś domem i basenem mógłby sobie latać helikopter i czy możnaby wybudować coś nad czyimś domem(np. taką wierzę eiffla, gdzie centralnie pod nią znajdowała by się ziemia do nas nie należąca).

bardzo proszę o opinie, bo te problemy mnie już od dłuższego czasu nurtują.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Flanky
Gość






PostWysłany: Pon 11:20, 11 Sie 2008    Temat postu:

Z kwestią "w głąb ziemi" nie zastanawiałem się jeszcze. Podejrzewam, ze nawet diament wielkości kurzego jajka miałby niewielką wartość dla posiadacza działki, gdyby tenże diament spoczywał 40 km pod jego domem.

Plus poniżej właściwej skorupy Ziemskiej(litosfery) mamy płynne i ciągle przemieszczające się skały, dość dziwne byłoby domaganie się własności rozgrzanych do czerwoności, płynnych skał. Nie sądzę by był to problem nie do obejścia, zwłaszcza zważywszy na niskie zainteresowanie własnością czegoś co jest nieosiągalne. Co innego gdy wykopanie tunelu mogłoby w jakikolwiek sposób naruszyć konstrukcję np domu czyli zniszczyć własność. Wtedy zagrożenie jest realne i w pełni podchodzi pod kategorię agresja. Czy wykopanie tunelu 3 km pod czyimś domem zagroziłoby jego konstrukcji? Nie. Prawdopodobnie nie zostałoby nawet zauważone.

Z powietrzem jest nieco inaczej. Śmigłowiec lecący 1 mm, a nawet 1 m nad domem, dokona znacznych zniszczeń na działce i w samym domu. Ale nawet zabierając podmuch wirnika, powoduje w cholerę hałasu, który jest zanieczyszczeniem powietrza. Także czy śmigłowiec może zawisnąć na godzinę nad czyimś domem bez naruszania własności? Nie.

Jest oczywiście pytanie czy może latać już np 1 km nad domem, gdy hałas i podmuch są mało odczuwalne na ziemi. No i co jeśli bezpośrednio nad domem przebiega korytarz powietrzny na wysokości kilku kilometrów. wg mnie można zastosować tu tę samą prawidłowość co w przypadku głębi Ziemi. Korytarz powietrzny nie może zostać poprawnie obsłużony przez kogoś 10 km niżej. Może za to zostać obsłużony przez wieżę kontrolną i to jej właściciel staje się właścicielem korytarza powietrznego, który utrzymuje w dobrym stanie(pilnuje żeby nie był zatłoczony, by nie było katastrof lotniczych itp). Do tego dochodzi to, że samolot przelatujący x kilometrów nad działką nie powoduje znacznego hałasu ani podmuchu, nie narusza więc własności właściciela działki.

Jeśli w tym co pisze jest coś nie tak, niekonsekwencja, brak logiki itp to krytykujcie, sam jestem ciekaw.


Ostatnio zmieniony przez Flanky dnia Pon 11:28, 11 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fender
Gość






PostWysłany: Pon 12:44, 11 Sie 2008    Temat postu:

i jakby wyglądało posiadanie korytarza? i jakby się zdobywało takowy?

wobec tego ja od razu zawłaszczyłbym całą przestrzeń nad Polską Razz

zresztą trochę dziwne się wydaje zawłaszczenie powietrza, nierzadkiego dobra. a jeśli nie chodzi o powietrze, tylko o miejsce w przestrzeni trójwymiarowej, to tak jakby zawłaszczyć próżnie, czyli nic.

zatem trochę trudno się wydaje tu podciągnąć sprawę pod aksjomaty, więc wyroki chyba powinny być wydawane na podstawie common sense.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 13:05, 11 Sie 2008    Temat postu:

Powietrze jako mieszanina substancji chemicznych rzeczywiście jest towarem nierzadkim, jednak nie odnosi się to do miejsca w przestrzeni.

Oczywiście, mógłbyś zawłaszczyć całą przestrzeń powietrzną, ale sporo samolotów i paliwa byś do tego potrzebował (albo jeden samolot i od groma czasu). Wydaje mi się, że to niewykonalne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 13:13, 11 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
kwestią "w głąb ziemi" nie zastanawiałem się jeszcze.


Ale nasi kochani parlamentarzyści już to rozważyli. I znaleźli genialne rozwiązanie! - wszystko poniżej 50 cm (piędziesiąt centymetrów) należy do państwa.

Jak ci nagle wystrzeli ropa to zabetonuj, bo państwo skonfiskuje wtedy działkę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 13:26, 11 Sie 2008    Temat postu:

Czepiasz się parlamentarzystów, a UPR ma w programie bardzo podobne rozwiązanie.

Cytat:
Sejm może postanowić, że zawartość warstw

od ... m do ... m stanowi własność posiadacza gruntu
od ... m do ... m stanowi własność wsi (osiedla)
od ... m do ... m stanowi własność gminy
od ... m do ... m stanowi własność województwa
a poniżej ... metrów głębokości stanowi własność państwa.

Jednak władze lokalne nawet przy głębokich wykopach powinny pobierać opłaty za ,,tranzyt”.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mikeon
Gość






PostWysłany: Pon 14:18, 11 Sie 2008    Temat postu:

Szanowni koledzy AK.
Prawo wlasnosci siega tak daleko, tak gleboko, jak siega nasze homesteading.
Jak ktos bedzie w stanie tak nam wybudowac parking pod naszym polem z ziemniakami, ze nie bedzie to mialo wplywu na nasza wlasnosc juz zagospodarowana, to oczywiscie, ma prawo to zrobic.
To samo sie tyczy budowania mostow nad nasza wlasnoscia itd.

Koledzy zamordysci - nie przyczepiajcie sie zaraz, ze kazdy bedzie pod nami dolki kopal i slonce zaslanial. Ludzie na prawde maja lepsze rzeczy do roboty.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 14:26, 11 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Czepiasz się parlamentarzystów, a UPR ma w programie bardzo podobne rozwiązanie.


I tak samo ganię za to UPR. (choć oni nie mierza przynajmniej w cm)
Ale pomysły parlemanterzystów sa po prostu żałosne.
Jak wybuduje piwnice to nie jest moja? A grudka złota 5 cm pod nią i zarazem 2 metry pod ziemią? Jezioro poniżej 50 cm tez nie?
Strasznie niespójne to prawo.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uzytkownik
Gość






PostWysłany: Pon 14:36, 11 Sie 2008    Temat postu: Re: Prawo własności ziemi

Noqa napisał:
Przy okazji przedstawię moją teorię sensownego państwa:
Pan A jest drwalem, pan B ma hutę, a pan C kopalnię.
Ustalają między sobą, że będa szanować nawzajem swoją własność i uznają prawo pana A do lasu, B do huty i C do kopalni.
Dodatkowo ustalają, że będą walczyć, jesli własnośc jednego z nich będzie zagrożona.
W ten sposób ich własność jest bezpieczna, a wrogowie wiedzą, że nie mogą zaatakować tylko pana A, bo pomogą mu dwaj inni.
Ponieważ samo słowo honoru jest słabą gwarancją, ustalają budżet na który każdy wpłaca kwotę, z którego opłacają ochronę.
Ochroną mogą się oczywiście zająć się jedni z nich i nie wiem, czy to nawet nie rozsądniejsze rozwiązanie.

Tak powstaje państwo - ustalające własność, prawa do ziemi i stanowiące ochronę własności.
Mam nadzieje, że tę koncepcję ocenią również minarchiści i konserwatyści.


1. Pan A, B i C mają własność przed powstaniem organizacji
2. Dzieci pana A dziedziczą las ale nie mają obowiązku kontynuować umowy. Pan B i C nie mają wtedy żadnego prawa do lasu. Nie muszą go jednak chronić.

Dezerter napisał:
Zgodnie z prawem naturalnym, własność należy do tego, kto potrafi ją obronić. Gdy trafi się silniejszy ziemia przechodzi do nowego właściciela, bo stary okazał się za słaby.


Mylisz prawo naturalne (synonim praw człowieka[1]) z prawem pięści.

Prawo natury: Fizyka, biologia, chemia etc.
Prawo pięści: Bezprawie
Prawo naturalne: Prawo przysługujące każdemu człowiekowi bez względu na to kiedy i gdzie żyje

[1] Nie mylić z konwencją praw człowieka.

Dezerter napisał:
każdy ma prawo do życia, tak samo jak każdy ma prawo do odrzutowca Smile Wolna wola, człowiek jest sternikiem swego losu.


Rozróżniasz prawa pozytywne od negatywnych?

Noqa napisał:
Cytat:
Jeśli wziął nienależący do nikogo teren natury i go własną pracą zagospodarował, to jest jego właścicielem. Nie widzę żadnego powodu by ktokolwiek kto nie włożył w to pracy mógłby być właścicielem.

Myślę że gorzej byłoby z uznaniem że ktoś jest właścicielem lasu który rosną w stanie naturalnym, ale jeśli w jakiś sposób otoczył ten las opieką, w jakiś sposób go zagospodarował, zaczął wycinać drzewa, sadzić nowe to kto równie uczciwe moze twierdzić że ma prawo do lasu


Znowu wasza magiczna teoria... "Zmieszanie czyjejś pracy"...

OK - razem z inną osobą mam las.
Posypałem go trocinami, bo uważam, że dzięki temu drzewa będą lepiej rosły. I co? - las jest teraz mój?
A jeśli moją pracą będzie stymulowanie wzrostu drzew medytacją?
Jak udowodnisz, że było to lub nie zagospodarowanie terenu?

Jeśli ta inna osoba zechce wyciąć drzewa, to mogę od niej zażądać, żeby zapłaciła mi za trociny, nawet jesli one nic nie dały? A za mój umysłowy wysiłek?


Jeśli las nie należał do nikogo to należy do Ciebie (kawałek posypany trocinami etc.).

W zasadzie na dzień dzisiejszy ma to chyba praktyczne znaczenie tylko do pustyń i Marsa.

Noqa napisał:

Cytat:
Równie uczciwie? Jeśli trafię na nieznaną nikomu bezludną wyspę, i z rosnącego tak drzewa wystrugam figurkę to czy ktoś może równie uczciwie twierdzić że ta figurka jest jego?


Twierdzić zawsze może. Ale nie może być pewny, że nikt mu jej nie zabierze.
A jeśli nie wiem, że na moim terenie rośnie śliwa, to możesz z niej zrywać śliwki?
Ktos może twierdzic, że jego jest cały ocean...
Ale ty i tak dopłyniesz na ta wyspe i "okradniesz" go, tak jak mnie ze śliwek.


Jeśli coś masz to wszystko co zostało wyprodukowane z tego (tzn. tylko z tych rzeczy, które posiadasz) to śliwki są twoje.

Jednakże jeśli np. wynajmiesz pracownika to określa to umowa (ciało pracownika należy do niego).

Noqa napisał:

Cytat:
A jak 100 ludzi uzna prawo własności osoby A do chleba, a 100 nie uzna, to jak ten jeden mu zabierze, to co dla 100 to będzie kradzież dla drugich tylu nie.


Dokładnie.


Ale (zakładając teorię prawa naturalnego) prawo własności nie jest 'uznaniowe'. A albo ma ten chleb albo nie. I ma go nawet jeśli inni twierdzą że nie ma.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Pon 14:46, 11 Sie 2008    Temat postu:

Noqa napisał:

Ale pomysły parlemanterzystów sa po prostu żałosne.
Jak wybuduje piwnice to nie jest moja? A grudka złota 5 cm pod nią i zarazem 2 metry pod ziemią? Jezioro poniżej 50 cm tez nie?
.

Przcież według ciebie prawo własności to i tak umowa miedzy obywatelami, i własciwie wszystko sprowadza się do tego kto potrafi to wyegzekwować
Wiekszość umówiła się że o prawie własności decyduje państwo,
i ono zadecydowało sobie coś, na siłe i potrafi to prawo egzekwować

Typowa demokracja silniejsza większość decyduje (w głosowaniu) że 50% twoich dochodów nie nalezy do ciebie tylko do polityków/urzędników
Masz co chcesz
Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 16:51, 11 Sie 2008    Temat postu:

Zrozum, że ja ta zakładałem nieistnienie moralności bez umów.

Nie zgadzam się na taki podział własności, więc nie mam tego, czego chce.

Moge oddać wszystkim wszystko, co nalezy do nich, ale za cenę posiadania przez mnie mojeje ziemi i mojej własności.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Wto 18:19, 12 Sie 2008    Temat postu:

Myślałem że według ciebie własność jest tego co potrafi ją wyegzekwować/obornić
Skoro państwo jest ci w stanie zabrać ileś tam kasy i potrafi ją obronić, to jest to jego własność, dla ciebie jest to kradzież ale dla silniejszej większości nie (tak jak był przykład ze 100 ludźmi i chlebem)

Chyba że chcesz aby wszystko odbywało się na podstawie jasnej umowy podpisanej miedzy państwem a obywatelem. Tylko kto bedzie taką umowę egzekwował kto powstrzyma silniejszy państwo od jej złamania, państwowy są i państwowa policja? Skoro nie wierzysz w pao to chyba w coś takiego że państwo dotrzymuje umów z obywatelami też nie wierzysz. Chyba.

Cytat:
Moge oddać wszystkim wszystko, co nalezy do nich, ale za cenę posiadania przez mnie mojeje ziemi i mojej własności.

Jak stwierdzasz co należy do nich a co jest twoją własnością, przecież dla ciebie nie da się tego obiektywnie stwierdzić.
Na podstawie twojej umowy z państwem? Do tej pozostaje sprawa tego kto będzie pilnował aby umowa była przestrzegana.


Ostatnio zmieniony przez cyb dnia Wto 18:28, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 19:13, 12 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Myślałem że według ciebie własność jest tego co potrafi ją wyegzekwować/obornić


W praktyce jest.
Moralności tego nie zakładam.

Najprzejrzystszą formą moralności jest przestrzeganie umów.
Jesli ktoś uważa, że własnośc jest jego i została mu zabrana, to nie można udowodnić, że nie należy ona do niego.
Dlatego jeśli ją ukradnie, uważają, że odzyskał swoją własność nie jest niemoralne.
Nie jest to złodziej, bo on nie kłamie, że własność jest jego (kłamstwo to mówienie rzeczy sprzecznych z myślami - a on na prawdę sądzi, że to jego)

Ale jeśli obaj umówią się, że szanują własność drugiego do takich-a-takich rzeczy, to nie mogą potem zmnienić zdania nie kłamiąc.

Cytat:
Tylko kto bedzie taką umowę egzekwował kto powstrzyma silniejszy państwo od jej złamania, państwowy są i państwowa policja?


Rozdzielasz ludzi i państwo. Gdyby ludzie chcieli mu zabrac jego rzeczy, to nie podpisywaliby takiej umowy.
Robią to, bo opłaca się to i jednym i drugim.

Cytat:
Jak stwierdzasz co należy do nich a co jest twoją własnością, przecież dla ciebie nie da się tego obiektywnie stwierdzić.


Niedostatek języka, moje znaczyło tu tyle, co uznane za swoje.
Może teraz będzie jaśniej, (zaznaczam słowo - rzeczy)
Ja uznaje, że jego rzeczy są jego własnoscią (np., że dom, w którym mieszka i wszystko w nim jest jego własnością), a on, że moje rzeczy (np. dom, w którym mieszkam ja) są moje.
Ustalamy to między sobą, żeby ustrzec się przed konfliktem i wspólną kradzieżą. Teoretycznie, bo praktycznie i tak się nic tu nie zmienia. Praktyczne znaczenia ma to, że jeśli soba trzecie zabierze moją rzeczy, sąsiad stanie po mojej stronie, bo uznaje, że ta rzecz jest moja.

Złodziej jest w tym ujęciu osobą, która nie akceptuje umowy (nie zaglądamy mu w umysł, więc nie wiemy czy to niemoralne), ale wtedy tez nie obowiązuje nas uznanie jego rzeczy za jego własność (oraz własnosci jego życia). To samo, kiedy on złamie umowy to i ona zostaje złamana w'obec niego.
Może w niej istniec klauzula, co się dzieje w wypadku jej złamania. Możemy tą klauzulę nazwać Prawem Karnym.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cyb
Gość






PostWysłany: Wto 19:19, 12 Sie 2008    Temat postu:

Noqa napisał:



Rozdzielasz ludzi i państwo. Gdyby ludzie chcieli mu zabrac jego rzeczy, to nie podpisywaliby takiej umowy.
Robią to, bo opłaca się to i jednym i drugim.
.

Państwo to ludzi u włądzy, mogą się zmieniać, albo inaczej ludzie mogą popisać z tobą umowę że dom w którym mieszkasz jest twój, ale pewnego dnia mogą uznać że bardziej opłaca im się aby do nie był twój bo chcą przez niego przeprowadzić autostradę.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uzytkownik
Gość






PostWysłany: Wto 19:43, 12 Sie 2008    Temat postu:

Noqa napisał:
Najprzejrzystszą formą moralności jest przestrzeganie umów.
Jesli ktoś uważa, że własnośc jest jego i została mu zabrana, to nie można udowodnić, że nie należy ona do niego.
Dlatego jeśli ją ukradnie, uważają, że odzyskał swoją własność nie jest niemoralne.
Nie jest to złodziej, bo on nie kłamie, że własność jest jego (kłamstwo to mówienie rzeczy sprzecznych z myślami - a on na prawdę sądzi, że to jego)

Ale jeśli obaj umówią się, że szanują własność drugiego do takich-a-takich rzeczy, to nie mogą potem zmnienić zdania nie kłamiąc.


1. Ale żeby były umowy to musi być własność.
2. Przestrzeganie umów jest nie tylko moralne ale i wymagane przez Prawo. Jednakże moralność jest pojęciem znacznie szerszym.
3. Złodziejem nie jest ale jest osobą która używa cudzych rzeczy bez pozwolenia. Nazwijmy to 'okolicznością łagodzącą'.

Noqa napisał:
Cytat:
Tylko kto bedzie taką umowę egzekwował kto powstrzyma silniejszy państwo od jej złamania, państwowy są i państwowa policja?


Rozdzielasz ludzi i państwo. Gdyby ludzie chcieli mu zabrac jego rzeczy, to nie podpisywaliby takiej umowy.
Robią to, bo opłaca się to i jednym i drugim.


Zadziwiające jak mało ludzi podpisało umowę społeczną.
- Jeśli w minarchii przystąpienie do państwa byłoby dobrowolne to rzeczywiście nie ma różnicy między akapem a minarchią.
- Jeśli nie to o żadnym podpisywaniu umów nie ma mowy.

Noqa napisał:
Złodziej jest w tym ujęciu osobą, która nie akceptuje umowy (nie zaglądamy mu w umysł, więc nie wiemy czy to niemoralne), ale wtedy tez nie obowiązuje nas uznanie jego rzeczy za jego własność (oraz własnosci jego życia). To samo, kiedy on złamie umowy to i ona zostaje złamana w'obec niego.
Może w niej istniec klauzula, co się dzieje w wypadku jej złamania. Możemy tą klauzulę nazwać Prawem Karnym.


I tutaj się różnimy. Osoba posiada różne rzeczy (dom, samochód, siebie) bez względu na to czy jest to uznawane przez innych czy nie. Bo czy mogę pójść do pana Iksińskiego z Ameryki i zabrać mu coś bo nie jesteśmy objęci tą samą umową? IMHO nie.

PS. kto twierdzi że coś jest niezgodne z prawem jeśli ktoś wie o tym?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 19:54, 12 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
1. Ale żeby były umowy to musi być własność.
2. Przestrzeganie umów jest nie tylko moralne ale i wymagane przez Prawo. Jednakże moralność jest pojęciem znacznie szerszym.
3. Złodziejem nie jest ale jest osobą która używa cudzych rzeczy bez pozwolenia. Nazwijmy to 'okolicznością łagodzącą'.


Wszystko opiera się na tym, że nie możesz stwierdzić czyja jest własność.
Umowy moga istnieć bez własności rzeczy (musi być własność do własnego ciała [umysłu?] - teraz to przemyślałem)

Cytat:

- Jeśli w minarchii przystąpienie do państwa byłoby dobrowolne to rzeczywiście nie ma różnicy między akapem a minarchią.


Jest. Chodzi o sam system. Bo w minarchiźmie nie ma nic bardziej niemoralnego niż w anarchii. jest inny system, lepszy.

Obywatele sami organizują obronę i jest on wspólna. Nie ma PAO.

Cytat:
Osoba posiada różne rzeczy (dom, samochód


Jak to udowodnisz? Jesli matka coś ukradnie i da dziecku, tak, że myśli ono, że rzecz jest jego to nie już kradziona?
A jeśli dziecko zostanie ojcem i przekaże rzecz swojej córce?
Jedna kradzież w prehistorii i cały system własnosci się wali.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
uzytkownik
Gość






PostWysłany: Wto 20:12, 12 Sie 2008    Temat postu:

Noqa napisał:
Cytat:
1. Ale żeby były umowy to musi być własność.
2. Przestrzeganie umów jest nie tylko moralne ale i wymagane przez Prawo. Jednakże moralność jest pojęciem znacznie szerszym.
3. Złodziejem nie jest ale jest osobą która używa cudzych rzeczy bez pozwolenia. Nazwijmy to 'okolicznością łagodzącą'.


Wszystko opiera się na tym, że nie możesz stwierdzić czyja jest własność.
Umowy moga istnieć bez własności rzeczy (musi być własność do własnego ciała [umysłu?] - teraz to przemyślałem)


Inaczej - umowa może dotyczyć tylko rzeczy które posiadasz.

Noqa napisał:
Cytat:

- Jeśli w minarchii przystąpienie do państwa byłoby dobrowolne to rzeczywiście nie ma różnicy między akapem a minarchią.


Jest. Chodzi o sam system. Bo w minarchiźmie nie ma nic bardziej niemoralnego niż w anarchii. jest inny system, lepszy.

Obywatele sami organizują obronę i jest on wspólna. Nie ma PAO.


(jeśli 'Jest' było jako 'Jest to dobrowolne')
IMHO akap nie implikuje PAO. Akap tylko oddaje bezpieczeństwo w ręce rynku. Dobrowolne 'państwa' mogą istnieć.

(jeśli 'Jest' było jako 'Jest różnica')
Jak nie jest dobrowolne to spójrz na punkt niżej.

Noqa napisał:
Cytat:
Osoba posiada różne rzeczy (dom, samochód


Jak to udowodnisz? Jesli matka coś ukradnie i da dziecku, tak, że myśli ono, że rzecz jest jego to nie już kradziona?
A jeśli dziecko zostanie ojcem i przekaże rzecz swojej córce?
Jedna kradzież w prehistorii i cały system własnosci się wali.


To dwie sprawy. Dla mnie własność jest sprawą oddzielną od możliwości udowodnienia jej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 20:29, 12 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
To dwie sprawy. Dla mnie własność jest sprawą oddzielną od możliwości udowodnienia jej.

Cytat:
Inaczej - umowa może dotyczyć tylko rzeczy które posiadasz.


Jak chcesz pisać te umowy?
Czyja jest własnośc, jeśli nie można udowodnić do kogo nalezy? Tego, kto ją akurat ma?

Jeśli uważasz, że własność jest tego, kogo jest - no to zgadzasz się ze mną. Możesz się tylko kierowac swoim poczuciem własności i żyć zgodnie z nim.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Ideologia, religia, światopogląd Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin