Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

JKM: Mam dość!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 12:25, 16 Sie 2008    Temat postu: JKM: Mam dość!

Żyjemy - i jeszcze parę, może i paręnaście - lat będziemy żyć w demokracji. Nawet jednak w d***kracji wśród polityków daje się wyróżnić pewna kategoria. Uświadomił mi to pewien - bynajmniej nie prawicowy - publicysta, który (po jakimś moim przemówieniu sejmowym) oświadczył: "Ty tu jesteś jedynym mężem stanu".

Wtedy traktowałem to jako pochlebstwo lub różnicę tylko w słowach. Zastanawiając się nad tym dzisiaj, widzę, że różnica między mężem stanu a politykiem czy politykierem, polega na tym, że mąż stanu ma wizję. I dąży do urzeczywistnienia swej wizji. Wybierać może ku temu różne drogi - jeden szuka rozgłosu (jak ja), drugi stara się zostać generałem lub kardynałem, trzeci zapisuje się do masonerii. Ale nigdy nie traci z oczu celu i nie rozmienia go na drobne.

Ja doskonale rozumiem, że nasi przeciwnicy z konkurencyjnych partyj, walczący o diety poselskie i (być może) jakieś drobne, bieżące sprawy, będą wykorzystywać nieuniknione rozbieżności między skuteczną taktyką a długofalową strategią. Natomiast nie zniosę czegoś takiego w Unii Polityki Realnej. Nie zniosę rzucania kłód pod nogi przez "sprzymierzeńców".

Mam już dosyć krytykowania mnie za to, że wzywam - na przykład - do przywrócenia kary śmierci. Pomijając oczywistą słuszność tego postulatu - popatrzmy na konsekwencje. Od dwóch lat sprawa ta jest przez władze UPR, usiłujące podlizać się "światłym" obywatelom, wstydliwie chowana pod sukno - i oto skutek: uosobieniem walki o karę śmierci, za którą jest 77% wyborców, jest p. Lech Kaczyński, który jako minister sprawiedliwości wypowiadał się (z powodu taktycznej "konieczności" Anschlußu do WE) przeciwko możliwości jej wprowadzenia - a o nas nikt nie pamięta.

Mam dość wstydliwego tłumaczenia się, że "to tylko wariactwo Korwina (lub: "Prezesa" - bo działo się to jeszcze wtedy, gdym był prezesem UPR), my tu tak naprawdę jesteśmy za równouprawnieniem kobiet". Dziś już nawet w popularnych pismach typu "WPROST" pojawiają się teksty głoszące, że między mężczyznami a kobietami istnieją fundamentalne różnice, za kilka lat stanie się to prawdą obiegową - i znów wyjdzie na to, że zawsze głosiła to np. LPR - a o nas nikt pamiętać nie będzie.

Mam dość wstydliwego wyjaśniania za moimi plecami, że np. ryczałtowy podatek osobisty to fantasmagorie - podczas gdy my, tak naprawdę, jesteśmy za liniowym. Za rok podatek liniowy zostanie wprowadzony - i przedsiębiorcy przekonają się, że nie jest on wiele mniej skomplikowany, a za to jest wyższy niż obecny progresywny (bo tak, oczywiście, będzie!) - i to na nas spadnie, a my nie będziemy mieli wizji systemu podatkowego.

Dobitnym przykładem takiej katastrofy, która w dodatku podcięła skrzydła Prezesowi Partii, był udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ludzie głoszący, że są przeciwko Anschlußowi; twierdzący, że nie dbają zanadto o diety i apanaże; utrzymujący też (zgodnie z prawdą!), że PE nie może nic - zamiast wykorzystać czas w Radio i TV do propagowania programu, wyśmiania i zniszczenia tych, co też byli niby "anty-europejscy", a pchali się na te posady - wdali się w walkę o nie! UPR zamiast (będąc jedyną partią, mającą czas w TV, a wzywającą do bojkotu) stanąć na czele tych, co mieli te wybory w nosie (i zwiększyć jeszcze ich liczbę o parę procent) - pod bełkotliwymi i niejasnymi hasłami stanęła do walki o te mandaty!!! W walkę taktycznie i strategicznie nie do wygrania!! Dla takich ludzi można czuć tylko pogardę. I czuję ją również dla siebie - za to, że (choć obiecałem nie ingerować w decyzje Rady Głównej i Prezesa) mimo wszystko nie zaingerowałem!

Ale teraz mam tego po prostu dosyć. UPR nie była pomyślana jako część "okrągłostołowego" układu, jako "normalna" (w sensie III RP...) partia!! A na taką partię niektórzy chcą nas przerobić. Nie mogę patrzeć, jak w nerwowym przebieraniu nogami, by załapać się do Sejmu, wejść do kompromitującego się establishmentu - traci się całościową wizję państwa, traci się z oczu taki jego kształt, w którym Polska, uwolniona od gorsetu biurokracji, mogłaby się swobodnie rozwijać.

Trzeba zdać sobie sprawę, że cząstkowe reformy nie na wiele się zdadzą: rak wycięty częściowo po operacji odradza się w postaci złośliwej (jak biurokracja po 1989 roku). Popieranie drobnych reform jest konieczne - nawet, gdy nie jest się w jakiejs koalicji - ale tłumaczenie, że one uratują kraj, to branie na siebie odium ich nieuniknionej klęski. Ale czy ktoś z "pragmatyków" potrafiłby powiedzieć jak Roman Dmowski: "Nie wziąłem władzy, bo byśmy Polskę porządnie zarżnęli" - i w 1990 w odróżnieniu od KL-D, nie wziąć oferowanej przez bezpiekę władzy? A przecież skończyło się to taką kompromitacją liberalizmu, że KL-D zniknął, a UPR wolała usunąć z nazwy człon: "Partia konserwatywno-liberalna".

Być może można w demokracji wyciągać jakieś cząstkowe korzyści z popierania tych małych reform na początku, wprowadzenia paru posłów - a potem bezczelnego twierdzenia, że "my zawsze byliśmy przeciw". Być może - ale ja mam na to zbyt sztywny kręgosłup - a ponadto nie pozwala nam na to Deklaracja Programowa UPR.

Jeśli ktoś chce działać pod hasłem "UPR jest dobra, trzeba tylko zmienić flagę, prezesa, statut deklarację i metody działania" - to niech sobie założy własną partię, wstąpi do innej partii - albo liczy się z tym, że ja nie będę tego popierał. W końcu niedługo stanę przed Bogiem - i będę musiał odpowiedzieć na pytanie: "I co zrobiłeś z kapitałem, który włożyłeś w naprawę Zła, które pleni się na tym drobnym pyłku wirującym w Kosmosie?". I nie chcę pójść w ślad tego złego sługi, który swój talent zakopał i ukrył przed ludzkimi oczami w nadziei, że Pan go za to pochwali. Nie - został posłany precz - tam gdzie płacz i zgrzytanie zębów. Nie będę ryzykował - non posso.

Kto pójdzie za mną - ten pójdzie. Jeśli nikt - cóż, Henryk Ibsen twierdził, że "Silny jest najsilniejszy, gdy stoi sam". Tym wszakże, którzy pójdą, oświadczam: jestem w wieku, w którym nie mam już czasu na wdawanie się w kompromisy; wśród tych, którzy za mną pójdą, będę wymagał dyscypliny - jak w armii idącej do boju.

Mówię Wam: "Nie lękajcie się!". Twierdze biurokracji to kolosy z glinianym brzuchem. Takie scentralizowane molochy znamy z Historii: Józef Garibaldi miał tysiąc "Czerwonych Koszul", Franciszek Pizarro rozbił wielomilionowe imperium Inków, mając 600 ludzi - Ferndynand Cortez podbił państwo Azteków ze 160 żołnierzami. Ale byli to ludzie, którzy się nie bali!! Tchórzy nie potrzebuję. Oni tylko przeszkadzają.

Żadna armia nie może zwyciężyć, jeśli żołnierze, zamiast przeć do przodu, rozglądają się, gdzie tu po drodze pogwałcić, chałupę obrabować lub trupy na pobojowisku poobdzierać. Kto o takich drobiazgach myśli teraz - nigdy nie osiągnie prawdziwych zdobyczy.

UPR obecnie nerwowo drepce w miejscu - musimy zdecydowanie ruszyć do przodu.

A naszą zdobyczą ma być silna Prawdą i Sprawiedliwością, bogata ochroną Wolności i Własności swych obywateli, pyszniąca się swym Honorem i Tradycjami –- POLSKA.

Opublikowano w numerze 21 (873), w Sobotę, 21 Maja 2005 r.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009 Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin